ŚRODA 6. TYGODNIA ZWYKŁEGO Coś tam widzę, ale…
18 lutego 2009 | 05:30 | a. Ⓒ Ⓟ
Każdy wyznawca Chrystusa musi wciąż sprawdzać, czy już widzi wyraźnie, czy ciągle obraz, który ma przed oczami, jest zamazany, rozmyty, wprowadzający w błąd.
Słowa Ewangelii według świętego Marka
Jezus i uczniowie przyszli do Betsaidy. Tam przyprowadzili Mu niewidomego i prosili, żeby się go dotknął.
On ujął niewidomego za rękę i wyprowadził go poza wieś. Zwilżył mu oczy śliną, położył na niego ręce i zapytał: „Czy widzisz co?”
A gdy przejrzał, powiedział: „Widzę ludzi, bo gdy chodzą, dostrzegam ich niby drzewa”. Potem znowu położył ręce na jego oczy.
I przejrzał on zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i wyraźnie.
Jezus odesłał go do domu ze słowami: „Tylko do wsi nie wstępuj”. (Mk 8,22-26)
Coś tam widzę, ale…
Ciekawe. Kolejne uzdrowienie, przy którym Jezus nie ograniczył się do słów, ale wykonywał jakieś czynności, których sensu z dzisiejszej perspektywy i bez odpowiedniego przygotowania zrozumieć się raczej nie da. Ale najdziwniejsza w tym uzdrownieniu jest jego dwuetapowość. Niewidomy po wstępnych zabiegach Chrystusa odzyskuje wzrok, ale nie do końca. To znaczy widzi, ale widzi niejasno, niewyraźnie. Dopiero po ponownym nałożeniu rąk Jezusa, obraz w oczach niewidomego nabiera ostrości.
Dlaczego tak? Przecież Jezus miał dość mocy, aby od razu przywrócić mu wzrok. Nawet dotykać go nie musiał. A tu jedno dotknięcie połączone ze zwilżeniem śliną, pytanie na zasadzie “no i co, działa?”, potem drugie dotknięcie i dopiero pełny efekt. Najwyraźniej chodzi o pokazanie, że mamy do czynienia z pewnym procesem. Że odzyskiwanie wzroku przez niewidomego to nie kwestia pstryknięcia palcami, ale wykonania pewnych kroków. Pewnej drogi, którą trzeba razem przejść, wspólnie pokonać.
Wielu ludzi uważa, że nawrócenie, to wydarzenie jednorazowe. Raz i już. Nie rozumieją, gdy ksiądz z ambony mówi o nieustannym nawracaniu się. O tym, że każdy wyznawca Chrystusa musi wciąż sprawdzać, czy już widzi wyraźnie, czy ciągle obraz, który ma przed oczami, jest zamazany, rozmyty, wprowadzający w błąd. A chodzi o nie byle jaki obraz. Chodzi o obraz Boga!
Kształtujemy w sobie ten obraz dzień po dniu, krok po kroku. To męczące zajęcie. Dlatego pojawia się pokusa uznania w pewnym momencie, że już mamy ten właściwy. I zaczynamy go ze wszystkich sił bronić. Czasami, jak napisała Joanna w portalu Wiara.pl, bronimy tego naszego obrazu Boga nawet przed Kościołem.
I nieraz na pytanie “Czy widzisz co?” odpowiadamy nie zgodnie z prawdą, że wciąż ten nasz obraz Boga jest zamglony i niewyraźny, lecz z pewnością siebie oznajmiamy, że już zobaczyliśmy wszystko najwyraźniej i najprecyzyjniej.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.