Sudan jest wyrzutem sumienia cywilizowanego świata
10 listopada 2011 | 09:23 | tom (KAI) / pm Ⓒ Ⓟ
Sudan jest on wyrzutem sumienia całego cywilizowanego świata – powiedział ks. Waldemar Cisło.
Dyrektor polskiego biura stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie mówi w rozmowie z KAI m. in. o przypadającym 13 listopada III Dniu Solidarności z Kościołem Prześladowanym poświęconym Sudanowi, sytuacji chrześcijan w krajach arabskich, zaangażowaniu Polaków w pomoc prześladowanym wyznawcom Chrystusa.
Publikujemy tekst rozmowy:
KAI: To już III Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym. W tym roku jego tematem jest Sudan. Dlaczego?
Ks. Waldemar Cisło: Zawsze jako temat wybieramy kraj, w którym sytuacja chrześcijan jest najbardziej dramatyczna. W tym roku jest to Sudan. W 2009 r. były to Indie w związku z tragicznymi wydarzeniami w Orissie gdzie z domostw wypędzono kilkadziesiąt tysięcy osób, spalono chrześcijańskie kościoły, szkoły, szpitale a ok. 100 osób poniosło śmierć. Gościliśmy wtedy abp Raphaela Cheenatha z archidiecezji Cuttack-Bhubaneswar. Podczas drugiego Dnia Solidarności w 2010 r. przybył do nas abp Louis Sako, chaldejskokatolicki arcybiskup diecezji Kirkuku w Iraku. Przypomnieliśmy wtedy o olbrzymim exodusie chrześcijan z tego kraju, ich prześladowaniach, zabójstwach eliminowaniu przy pomocy siły i środków ekonomicznych a także o tragicznym losie dzieci, często porywanych i później wychowywanych w wierze muzułmańskiej.
Wybraliśmy Sudan, gdyż jest on wyrzutem sumienia całego cywilizowanego świata. Przypominamy o długoletniej wojnie w tym kraju, która spowodowała miliony ofiar, wśród których większość stanowią ludzie bezbronni, dzieci, kobiety i osoby starsze. Byłem tam w grudniu ub.r. w Chartumie i odwiedzałem obozy uchodźców wobec których panuje smutne milczenie świata. Widać olbrzymie karawany samochodów z pomocą ONZ a z drugiej strony obszary nędzy ludzkiej, gdzie brakuje butelki wody, która ratuje życie. Widać, że pomoc ta nie jest skuteczna. W tym kontekście Kościół okazuje się w wielu dotkniętych konfliktami regionach świata instytucją najbardziej skuteczną, co widać w Sudanie czy Somalii. Kiedyś z tej bezradności cywilizowany świat będzie musiał się wyspowiadać i odpowiedzieć Bogu, dlaczego nie reagował na łzy oraz nędzę współbraci i dlaczego nic nie zrobił.
KAI: Czy podział Sudanu na dwa państwa Republikę Sudanu i Republikę Sudanu Południowego nie złagodził napiętej sytuacji?
– Sytuacja chrześcijan w Sudanie północnym jest o tyle trudna, gdyż obowiązuje tam islamskie prawo szariatu. Wyznawcy Chrystusa byli zmuszani do przechodzenia na islam także przy użyciu presji ekonomicznej. Np. jeśli ktoś nie miał pracy to dostawał ją, gdy tylko stawał się muzułmaninem. Jak opowiadał nam arcybiskup Chartumu, kard. Gabriel Zubeir Wako często zdarzało się tak, że wiele rodzin, aby przetrwać w piątek chodziła do meczetów a w niedzielę do kościoła. Uzasadniali to, że jeśli chcą pieniędzy i żywności to idą do meczetu a jak chcę się pomodlić to do świątyni katolickiej. Są to wielkie ludzkie dylematy, gdy ojciec rodziny musi ukrywać swoją wiarę, aby przetrwać.
KAI: Czy podział rozwiąże tą sytuację?
– Wątpię. Patrząc od strony ekonomicznej to większość bogatych złóż ropy naftowej leży w Sudanie Południowym, który nie ma dostępu do morza stąd jej transport idzie przez północną część kraju. I to jest największe źródło konfliktu. Przypomnijmy, że prezydent Republiki Sudanu Omar Hassan al-Bashir jest ścigany listem gończym wydanym przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze oskarżający go o zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości i ludobójstwo, dokonywane od lat w Darfurze i w całym Sudanie. On odpowiada za śmierć milionów istnień ludzkich. Ponadto kraj ten jest prawie całkowicie zniszczony, panuje w nim 80 proc. bezrobocie a analfabetyzm sięga 90 proc. Możemy więc sobie wyobrazić przed jakimi wyzwaniami stoi ten kraj.
KAI: Ogłoszenie niepodległości w lipcu przez Sudan Południowy wzbudziło pewne nadzieje…
– Byłem tam wtedy i widać było oznaki nadziei. Nawet mieli je uchodźcy w obozach. Niestety nie jest tak, że zaraz po ogłoszeniu niepodległości wszystko się zmienia. Przypomnijmy sobie naszą sytuację w latach 90. XX w. Także myśleliśmy, że po odzyskaniu wolności wszystko się zmieni. Okazało się, że wolność ma ona swoje blaski i cienie. Podobnie jest tam. Są środowiska, które nie chcą pokoju. Zwróćmy też uwagę na kolejny wielki powód do wstydu dla dzisiejszego świata jakim jest handel niewolnikami. W Sudanie dziecko można kupić za 15 dolarów. W tym wypadku wspólnota międzynarodowa całkowicie zawiodła.
KAI: Pomoc Kościołowi w Potrzebie na bieżąco stara się monitorować prześladowania chrześcijan na świecie. Jak to wyglądało w minionym roku?
– Skala prześladowań była bardzo zbliżona do ubiegłego roku. Mówi się o 160, 170 tys. zamordowanych wyznawcach Chrystusa. W wielu krajach trwa wojna więc trudno o dokładne dane. Zmienia się też geografia konfliktów. Ale cały czas brak wolności religijnej i prześladowania są obecne w Chinach, Korei Północnej czy na Bliskim Wschodzie. W tym roku bardzo niepokojąca sytuacja panuje w Somalii, gdzie partyzanci ograniczają pomoc humanitarną. Jako Kościół katolicki martwi nas sytuacja w Ziemi Świętej, gdzie dramatycznie maleje liczba chrześcijan, w ostatnich 40 latach z 20 do 1,2 proc. Podobnie w Turcji, w której w ostatnich 100 latach liczba chrześcijan spadła z 20 do 0,2 proc.
KAI: Nie zmienia się dramatyczna sytuacja w większości krajów muzułmańskich. „Arabska wiosna” odsłoniła prawdziwą sytuację chrześcijan choćby w Egipcie…
– W Egipcie sytuacja chrześcijan nie była dobra, także podczas rządów obalonego prezydenta Hosni Mubaraka. Znamy przypadki porwań koptyjskich dziewcząt, które później były wydawane za maż za muzułmanów. Choć Kościoły chrześcijańskie znajdowały się w trudnej sytuacji to miały poczucie względnej stabilizacji. Teraz jest coraz gorzej. Weźmy ostatnie tragiczne wydarzenie jakim było zlinczowanie koptyjskiego ucznia przez nauczyciela i uczniów muzułmańskich w Mallawi za to, że miał wytatuowany na ręce krzyż, co jest powszechną tradycją wśród koptów. Nadal nie wiemy, jak wygląda sytuacja w Syrii i jaka będzie sytuacja chrześcijan w tym kraju.
KAI: Czy kiedyś w krajach arabskich chrześcijanie będą się cieszyć taką samą wolnością jak wyznawcy Allaha w krajach Zachodu?
– Obawiam się, że będzie to proces bardzo długi i nie wiem, czy w ogóle możliwy. Choćby na podstawie obserwacji tego, co się dzieje w Sudanie. Często kraje islamskie grają militarnie, politycznie i gospodarczo z Zachodem. Przekonują, że przestrzegają praw człowieka i mimo tych deklaracji chrześcijanie nadal są prześladowani. O ile to możliwe powinniśmy jak najczęściej jeździć do krajów, w których panuje względny spokój, aby doświadczyć, jak wygląda sytuacja naszych współbraci. Byłem w Ugandzie w obozie w Gulu na pograniczu z Sudanem i widziałem zamknięte w nich dzieci. Trzeba zobaczyć ich przeniknięte do głębi smutkiem oczy, oczy, które widziały śmierć rodziców, czy też były zgwałcone. Jak nam opowiadano niektóre z nich musiały się prostytuować za kilogram mąki, aby uratować od głodu swych najbliższych. W ich oczach objawia się wyrzut sumienia całego cywilizowanego świata, który nie umie albo nie chce im pomóc.
KAI: Czy Europa robi wszystko, aby ograniczyć prześladowania chrześcijan?
– Oczywiście, że nie. Ale z uznaniem muszę powiedzieć o tym, co robią nasi politycy w obronie chrześcijan. Wielki szacunek należy się m. in. szefowi polskiego MSZ Radosławowi Sikorskiemu i europosłom Pawłowi Kowalowi, Konradowi Szymańskiemu. Gdyby nie zaangażowanie ministra Sikorskiego to prawdopodobnie światła dziennego nie ujrzałby dokument Unii Europejskiej potępiający prześladowania chrześcijan w rożnych częściach świata. Z drugiej strony zwróćmy uwagę na europejskie lobby ogarnięte chrystianofobią, któremu trudno przechodzi przez gardło mówienie o prześladowaniu chrześcijan. Często argumentują oni, że prześladowani są także muzułmanie, ale zapominają, że są oni gnębieni przez swych współbraci muzułmanów a nie chrześcijan. Jako chrześcijanie i Europejczycy od krajów arabskich powinniśmy się domagać wzajemności. Jeśli u nas bez przeszkód budowane są meczety to i w krajach islamskich powinny powstawać nasze świątynie. Weźmy Arabię Saudyjską, gdzie nie ma żadnego kościoła a gdzie żyje ok. 2 do 3 mln chrześcijan. Tam za posiadanie świętego obrazka można trafić do więzienia. Tam gdzie wyznawcy islamu są większością tam muszą nauczyć się oni tolerancji wobec innych religii a nie zmuszać siłą ludzi innej wiary na przyjęcie ich religii.
KAI: Jak na tle walki z prześladowaniami religijnymi wygląda Polska?
– Całkiem nieźle. Przytoczę słowa abp Sako, który był u nas w Polsce tuż po ubiegłorocznym Synodzie Biskupów dla Bliskiego Wschodu w Watykanie. „To co robicie dla nas może się uważać za nic wielkiego, ale jak zawiozę do Iraku przesłanie, że w Polsce o nas ktoś pamięta, modli się i nas wspiera to będzie to miało olbrzymią wagę” – powiedział arcybiskup. Dlatego Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym powinien być obchodzony w Kościele na całym świecie, aby pokazać, że dzisiaj podobnie jak w pierwszych wiekach nasi bracia i siostry oddają życie za wiarę w Chrystusa. Jest to szczególne wyzwanie dla tych, którzy uprawiają wygodnickie chrześcijaństwo kanapowe.
KAI: Na ile obchody Dnia Solidarności z Kościołem Prześladowanym zmienił świadomość Polaków?
– Myślę, że wiele. Świadczy o tym obecność w mediach. Gdy z okazji pierwszej edycji Dnia zorganizowaliśmy konferencję prasową to przyszło kilka osób. Podczas drugiej edycji była już rzesza dziennikarzy. Bardzo duże zaangażowanie na rzecz prześladowanych chrześcijan widać w katolickich mediach. Wiele publikacji na ten temat można znaleźć w KAI, „Gościu Niedzielnym”, „Niedzieli” i „Naszym Dzienniku”. Bardzo dobrze do tego tematu podchodzi telewizja polska, która wspiera m. in. naszą kampanię SMS-ową. Przypomnijmy, że podejmujemy temat prześladowań zgodnie z zasadą trzech kroków: informacji, modlitwy i konkretnych darów i temat ten wszedł w krwioobieg polskiego Kościoła. Widać duże zaangażowanie ze strony biskupów, księży, sióstr zakonnych poprzez modlitwę i pomoc materialną wiernych.
KAI: Jakie są nadzieje na ograniczenie przemocy wobec chrześcijan w najbliższych latach?
– Pamiętajmy, że Chrystus nigdy nie obiecywał swoim wyznawcom łatwego i przyjemnego życia. Dzisiejszy marketing byłby dla Niego bezlitosny. Mówił przecież, że jeśli ktoś chce pójść za mną to niech się zaprze samego siebie, weźmie swój krzyż i niech mnie naśladuje. Na pewno agencje piarowskie odrzuciłyby dzisiaj ofertę Chrystusa. Chrześcijaństwo jest znakiem sprzeciwu i dlatego za wyznawane wartości chrześcijanin powinien być gotowy nawet oddać swe życie. Prześladowani chrześcijanie muszą być zawsze dla nas wyrzutem sumienia i lustrem. Na ile autentycznie wyznajemy swoją wiarę a nie jesteśmy wyznawcami jakiejś wygodnej dla nas religii. Nasza pamięć o prześladowanych współbraciach nie powinna ograniczać się tylko do jednego dnia. Musimy na co dzień pamiętać o nich w modlitwie. Kard. Wako zawsze podkreśla, że największym darem i pomocą dla prześladowanych jest modlitwa. Cieszę się, że Polacy włączyli się w pomoc Kościołowi prześladowanemu, tak władze państwowe, jak i cały Kościół. Pokazujemy w ten sposób, że każde istnienie ludzkie ma wartość a smutna twarz dziecka z obozu dla uchodźców jest dla nas wyzwaniem i możemy czasami sprawić, że pojawi się na niej uśmiech.
Rozmawiał Krzysztof Tomasik
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.