Drukuj Powrót do artykułu

Sudan – krwawe żniwo

26 listopada 2011 | 03:09 | ak / ms Ⓒ Ⓟ

Dwie wojny domowe, które trwały łącznie prawie 40 lat i pochłonęły 2,5 miliona istnień ludzkich, a kolejne miliony zmusiły do ucieczki z domów. Oto oblicza współczesnej historii Sudanu, do niedawna największego państwa w Afryce.

Etniczno-religijny konflikt w Darfurze, który według różnych szacunków przyniósł nawet 300-400 tys. ofiar śmiertelnych i spowodował falę 2,7 mln uchodźców.

W odpowiedzi na te wydarzenia, pod koniec czerwca powstała na Facebooku strona „Modlitwa za Sudan” – http://www.facebook.com/ModlitwazaSudan. Celem działania jest uświadamianie Polaków na temat sytuacji w Sudanie oraz nawoływanie do modlitwy za ten kraj i jego mieszkańców. W przygotowaniu są kolejne działania na rzecz mieszkańców Sudanu oraz Sudanu Południowego.

Sudan

Żaden konflikt po II wojnie światowej nie niósł ze sobą tylu ofiar, co pasmo wojen w Sudanie. Niektórzy obie wojny domowe łączą nawet w jedną, trwającą równo 50 lat (!), której obie części zostały przedzielone 11-letnim zawieszeniem broni, opartym jednak na kruchych podstawach. Tzw. II wojna domowa w Sudanie zakończyła się w 2005 r. Wszechstronnym Porozumieniem Pokojowym. Na jego mocy w styczniu tego roku przeprowadzono referendum wśród mieszkańców Południa. Przewaga była druzgocąca. Ponad 98% mieszkańców dotychczas autonomicznego regionu zdecydowało, że chce oderwania od Sudanu i stworzenia odrębnego państwa. Sudan Południowy, nowy kraj na mapie świata, proklamował niepodległość 9 lipca 2011 r.

To jednak nie koniec trudności dla mieszkańców tego regionu. Nowy kraj boryka się z wieloma problemami, wśród których są brak bezpieczeństwa, ogólne ubóstwo oraz szereg wyzwań humanitarnych, nie mówiąc już o bardzo niskim poziomie rozwoju infrastruktury czy gospodarki.

Bieda

Ponad 90% mieszkańców Sudanu Południowego żyje za mniej niż dolara dziennie. To znacznie poniżej średniej afrykańskiej, która i tak jest słaba – oscyluje w okolicach 50%. Ponad 75% populacji nie ma dostępu do czystej wody, a jeden lekarz przypada średnio na.. 100 tys. obywateli. Co siódma kobieta umiera w czasie ciąży i co siódme dziecko nie dożywa piątych urodzin. Te wybrane liczby pokazują nieco skalę trudności, jakich na początku drogi państwowości doświadczają obywatele nowego kraju.

Pozostałością po konfliktach poprzednich dekad jest aktualny problem uchodźców. Gdy na południu toczyły się krwawe walki, wielu Sudańczyków uciekało na spokojniejszą północ. W momencie oddzielenia się nowego państwa od dotychczasowego musieli zdecydować, do którego chcą przynależeć. Jeśli wybrali południe, musieli wracać, nie mogąc – jako obywatele innego kraju – przedłużać tymczasowego pobytu na Północy. Powrót tych repatriantów niesie ze sobą szereg wyzwań, jeśli chodzi o zapewnienie im podstawowych warunków do życia.

Zagrożenia dla pokoju

Mieszkańcy Sudanu Południowego na brak pokoju i sprawiedliwości cierpią od dekad, a nawet od stuleci, i nadal nie można tutaj mówić o decydującej poprawie. Armia oraz policja nowego państwa oraz inne służby nie są na razie w stanie zapewnić bezpieczeństwa na całym terytorium kraju. Dzieje się tak począwszy od stolicy, Dżuby, gdzie jednym z głównych problemów jest wysoka przestępczość, aż po graniczne tereny prowincji, gdzie grasują różnego rodzaju uzbrojone bandy oraz oddziały rebeliantów.

Dużym problemem w obrębie nowego państwa są kradzieże bydła, których dokonują na wielką skalę silne, uzbrojone grupy. Wysokość strat w takich atakach sięga tysięcy sztuk inwentarza, ale najgorsze jest to, że w takich rozbojach giną także ludzie. We wrześniu br. w jednym z ataków zginęło 28 osób, głównie kobiet i dzieci, a kolejne kilkanaście zostało rannych.

Grabieże są silnie związane z konfliktami międzyplemiennymi. Sudan Południowy jest zamieszkany przez wiele grup etnicznych, wśród których nie brakuje waśni i sporów. W sierpniu w wielkich ataku członków jednego plemienia na drugie śmierć poniosło ponad 500 osób (!), porwano też wiele dzieci, nie mówiąc już o kradzieży majątku. Tego rodzaju sytuacji powodują, że mieszkańcy Południowego Sudanu nie mogą czuć się bezpiecznie we własnym kraju.

Osobną kwestią jest obecność na terenie kraju rodzimych grup rebeliantów, których przywódcy odmówili lojalności rządowi i armii, ponieważ pozycje zajmowane w nowym kraju nie odpowiadały ich ambicjom. Po dekadach walk partyzanckich jedyną metodą, jaką dobrze znali, było odwołanie się do metod militarnych i zbuntowanie się przeciw prawowitej armii, która jest zbyt słaba, by w krótkim czasie uporać się z problemem. Jakkolwiek, dochodzi tutaj do pewnych pozytywnych ruchów: w ostatnich miesiącach dwie grupy podpisały z rządem porozumienia, na mocy których mają być włączone do regularnej państwowej armii, ale to jeszcze za mało, by można było mówić o ustabilizowaniu sytuacji w nowym państwie.

Sytuacja na Północy

Bodaj najpoważniejszy w tej chwili kryzys ma miejsce na południowym obszarach północnego Sudanu, a ściślej rzecz biorąc, w dwóch przygranicznych stanach: Południowym Kordofanie oraz Nilu Błękitnym. Obszary te były także objęte II wojną domową. Większości mieszkańców obu stanów, ze względu na powiązania etniczno-religijne, zdecydowanie bliżej jest do południa niż do islamskiego rządu w Chartumie. Po północnej stronie granicy zostało mnóstwo osób, które albo bezpośrednio walczyły wcześniej po stronie południa, albo przynajmniej sprzyjały niedawnym rebeliantom. Do niedawna legalną partią na północy była SPLM-N, czyli północna odnoga ugrupowania, które sprawuje obecnie rządy na południu, mająca większość swych zwolenników właśnie w obu stanach. Choć od II wojny domowej minęło już kilka lat, to jednak po północnej stronie pozostało wiele uzbrojonych oddziałów, będących militarnym ramieniem SPLM-Północ.

I właśnie na tym tle doszło do wznowienia konfliktu w czerwcu tego roku. Wciąż nie jest jasne, jaka była bezpośrednia przyczyna rozpoczęcia walk i kto zaatakował pierwszy, ale wojska Sudanu próbowały podobno przystąpić do rozbrojenia tych oddziałów SPLA, które zostały po północnej stronie granicy. Doszło do pierwszych starć, które szybko przemieniły się w regularną wojnę na terenie Płd. Kordofanu. Szczególnie poszkodowani zostali zwolennicy SPLM-N, w tym autochtoniczna, od wieków chrześcijańska, ludność Gór Nubijskich. Od początku czerwca w Kordofanie trwa więc krwawy konflikt. Na teren zmagań nie wpuszcza się zagranicznych organizacji pomocowych, ograniczony jest napływ informacji z tamtego rejonu. Wiadomo natomiast, że armia Sudanu dopuściła się już wielu poważnych naruszeń, które w prawie międzynarodowym mieszczą się w kategoriach zbrodni wojennych oraz zbrodni przeciwko ludzkości. Naloty na ludność cywilną, przeszukiwanie domów w poszukiwaniu zwolenników SPLM-N, egzekucje, porwania, masowe groby – wiele źródeł, w tym raporty międzynarodowych organizacji ochrony praw człowieka, nie może się mylić.

Na początku września walki rozszerzyły się na Nil Błękitny. Legalnie wybrany w 2010 roku gubernator stanu z SPLM-N został usunięty ze stanowiska przez prezydenta Sudanu – Omara Al-Bashira, ściganego już w tej chwili przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze za najcięższe przestępstwa popełnione w Darfurze: zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości oraz ludobójstwo. Na terenie Nilu Błękitnego wprowadzono stan wyjątkowy, który parlament w Chartumie – łamiąc konstytucję kraju – 12 września przedłużył bezterminowo, wspierając rząd w wysiłkach zmierzających do całkowitego stłumienia rebelii.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.