Szef ELEOS Ukraina: Pomoc polskiego społeczeństwa wzrusza mnie do łez
20 marca 2022 | 20:00 | Krzysztof Tomasik (KAI) tłum. pp | Kijów Ⓒ Ⓟ
„Zwracam się do Kościoła katolickiego w Polsce, aby wszyscy dowiedzieli się jak żyje i pracuje Prawosławny Kościół Ukrainy w czasie wojny. Potrzebna jest nam pomoc, również dlatego, że w niewielkim stopniu otrzymujemy pomoc od innych bratnich Kościołów prawosławnych. Przede wszystkim otrzymujemy pomoc od ludzi, zwykłych, szeregowych kapłanów katolickich. Chciałbym, aby o nas wiedziano więcej, że Prawosławny Kościół Ukrainy jest z całym narodem i pomaga wszystkim bez różnicy, czy dany człowiek należy do naszej Cerkwi, czy nie” – mówi w rozmowie z KAI ks. Siergiej Dmitriew. Szef organizacji charytatywnej Eleos Prawosławnego Kościoła Ukrainy zaznacza: „Jestem bardzo wdzięczny nie tylko polskim kapłanom, ale po prostu ludziom w Polsce, którzy okazują nam człowieczeństwo na każdym kroku i to mnie po prostu wzrusza do łez”.
Publikujemy tekst rozmowy.
Krzysztof Tomasik (KAI): Jak wygląda sytuacja w Kijowie, na Ukrainie? Jak przeżywacie okrutny czas wojny?
Ks. Sergiej Dmitriew: Nie podam dokładnej statystyki dlatego, że nie jesteśmy w stanie obliczyć ile ludzi ginie u nas każdego dnia, ale cywilów ginie więcej niż wojskowych. Cywile w większości nie są chronieni. W Mariupolu pocisk trafił w schron, w którym znajdowało się ponad tysiąc osób. Były to w większości kobiety i dzieci. Nadal nie wiemy ile jest ofiar, cały czas ludzie są wydobywani spod gruzów. Mariupol jest okrążony w 40 kilometrowej blokadzie, z której wywiezienie ludzi jest praktycznie niemożliwe. Rosyjscy agresorzy praktycznie nie wypuszczają stamtąd ludzi. Dziś w Kreminnej ostrzelano dom seniora, zginęło 56 osób. Podobna sytuacja jest pod Kijowem w rejonach Buczy i Hostomla, w obwodach czernihowskim, sumskim, zaporoskim, chersońskim. Ludzie są odcięci od świata. Wcześniej coś takiego widziałem tylko w trakcie inwazji Rosji na Czeczenię. Powoli Ukraina przekształca się w Syrię. Najeźdźcy strzelają w budynki mieszkalne, a nie obiekty w wojskowe i to jest straszliwe barbarzyństwo, wręcz ludobójstwo. Kiedy zobaczyłem fotografię wózków dziecięcych na placu we Lwowie symbolizujących zamordowane przez rosyjskich agresorów dzieci nie wytrzymałem i się popłakałem.
KAI: Jak Prawosławny Kościół Ukrainy ocenia sytuację. Jakie są szanse na zakończenie tej nieludzkiej rzezi?
– Nasz metropolita Epifaniusz co dzień zwraca się do wiernych różnych konfesji o modlitwę i wszelkiego rodzaju pomoc. Nie tylko nasz metropolita, ale robią to Kościoły grekokatolicki i rzymskokatolicki oraz przedstawiciele innych Kościołów i religii. Codziennie, o dziewiątej rano, ogłaszana jest minuta ciszy i modlitwa za wojskowych, cywilów, za całą Ukrainę. Wszystkie Kościoły i związki religijne jednoczą się dziś wokół pomocy dla wszystkich mieszkańców kraju. Kilka dni temu, w Iwano-Frankowsku byłem w Caritas Ukraińskiego Kościoła Grekokatolickiego i otrzymałem znaczną pomoc. Na odwrót, jeśli my mamy możliwości pomocy w innym regionie, niezależnie od wyznania, dzielimy się nią, dzielimy się transportem i kontaktami.
Tam gdzie jest obecny kapłan, staramy się pracować za jego pośrednictwem. Obecnie ELEOS Ukraina, którym kieruję, czyli Służba Społeczna Prawosławnego Kościoła Ukrainy, taki prawosławny Caritas, w pięciu regionach zajmuje się ewakuacją ludzi. Dziennie wywozimy około 40 rodzin z najgorętszych punktów walk. Niedawno był to Energodar, gdzie jest elektrownia, Charków, miejscowości obwodu kijowskiego i żytomierskiego. Ewakuacja kierowana jest na zachodnią Ukrainę, a stamtąd wywozimy ludzi do Polski. Aktywnie współpracujemy z różnymi kapłanami rzymskokatolickimi we Wrocławiu, w Lublinie i Warszawie. Ciągle otrzymujemy wiadomości, gdzie kogoś możemy ulokować np. jeden z kapłanów oznajmił nam, że jest gotów na przyjęcie do 70 dzieci-inwalidów na długi okres czasu. Dzięki porozumieniu z polskim rządem na granicy nie mamy żadnych problemów. Po przekroczeniu granicy od razu jesteśmy objęci opieką. Jest to niesamowite. Jestem bardzo wdzięczny nie tylko polskim kapłanom, ale po prostu ludziom w Polsce, którzy okazują nam człowieczeństwo na każdym kroku i to mnie, po prostu wzrusza do łez.
KAI: Z tego, co mówisz wasza współpraca z innymi Kościołami i wspólnotami religijnymi wygląda bardzo dobrze…
– Często żartujemy, że mamy różne tradycje, niekiedy różnie rozumiemy Pana Boga, ale diabeł jest dla nas wszystkich absolutnie jeden i ten sam. W przeszłym tygodniu, otwieramy jeszcze trzy ośrodki pomocy uchodźcom: w Czerniowcach, na Wołyniu i w obwodzie iwanofrankowskim. Będą to ośrodki pobytu czasowego, dokąd ludzie będą mogli przyjechać, umyć się, posilić, uporządkować swoje dokumenty, przebywać jakiś czas i odjechać do bezpieczniejszego miejsca. Każdy z tych ośrodków przyjmie do 50 osób. Będzie można też odetchnąwszy, podjąć decyzję, czy pozostać w Ukrainie, czy pojechać za granicę. Przyjmujemy tylko kobiety, dzieci, inwalidów i ludzi w podeszłym wieku ponieważ wszyscy zdrowi i sprawni mężczyźni w naszym kraju zostali powołani do służby w wojsku. Na przykład do Iwano-Frankowska przyjeżdża codziennie od 30 do 40 tys. uchodźców. Ukraina zachodnia jest już przepełniona ludźmi, którzy porzuciwszy domy przyjeżdżają najczęściej z plecaczkami albo torebkami. Ludzie stracili pracę. Szybko kończą się im pieniądze. Losy ludzkie są dramatyczne i tragiczne. Niedawno moja asystentka, grekokatoliczka, przez trzy dni jechała z Kijowa do Kołomyi, mając ze sobą pięcioro dzieci. Najmłodsze dziecko miało 9 miesięcy, najstarsze 7 lat. Przywiozła dzieci do swoich rodziców, którzy żyją w jednopokojowym mieszkaniu. Z Caritas otrzymała żywność, pampersy i inne niezbędne rzeczy dla dzieci. Ona sama pracuje otrzymując niewielką zapłatę. Z kolei prawniczka mojej organizacji, kobieta inwalidka, straciła niedawno męża, który został zastrzelony we własnym domu wraz z 14-letnim siostrzeńcem. Nie zdążyła go nawet pochować. Dom został zniszczony, a ona szuka teraz mieszkania, bo nie ma gdzie żyć. Kilka dni temu zabili moją drugą asystentkę, 27-letnią dziewczynę. Pracujemy ponad ludzkie siły. My i tysiące ludzi wszystko robimy na własne ryzyko, jeździmy w rejony, gdzie ryzykujemy swoim życiem.
KAI: Wśród ofiar są są też księża, osoby duchowne….
– Niedawno pod Kijowem został rozstrzelany nasz kapłan. Ponadto straciliśmy trzech kapelanów wojskowych. Arcybiskup Sergiusz (Gorobcow) z Mariupola cudem wyjechał wraz z 12 osobami. Bomba trafiła w budynek eparchii (diecezji). On sam ogłuchł, nie może rozmawiać, nie słyszy, jedynie może kontaktować się pisemnie. Pisze posty na facebooku. W Mariupolu pozostało jeszcze 16 naszych kapłanów wraz z rodzinami, którzy nie wyjeżdżają. Zostają do końca razem z mieszkańcami. Nie wiem, czy przeżyją ponieważ w Mariupolu jest po prostu piekło. Rosyjski najeźdźca zwyczajnie wyniszcza i pacyfikuje miasto.
KAI: Jak wygląda wasza współpraca z Polakami?
– Chciałbym przede wszystkim podkreślić rolę jednego kapłana, który ze mną współpracuje od lat. To ks. Mietek Puzewicz i jego Stowarzyszenie Solidarności Globalnej w Lublinie. On wcześniej przewidział wojnę na Ukrainie. Jeszcze przed jej wybuchem i zaostrzeniem się sytuacji przygotował 200 miejsc dla uciekinierów. Stale przyjmuje uchodźców i przekazuje pomoc na Ukrainę. Co tydzień otrzymujemy od niego transporty z pomocą humanitarną. Również cały czas nas wspiera kapłan grekokatolicki ks. mitrat Stefan Batruch, prezes Fundacji Kultury Duchowej Pogranicza i proboszcz parafii greckokatolickiej w Lublinie. Chcę też zwrócić uwagę, że Lublin znajduje się również blisko granicy z Białorusią, gdzie ludzie też znajdują się w dużym niebezpieczeństwie. Bez ogródek możemy powiedzieć, że wszyscy Polacy, którzy mieszkają i pomagają na granicy z Ukrainą żyją i pracują na wojennym froncie. Każdego dnia przyjmują dziesiątki tysięcy ludzi, organizują im wyżywienie, ubrania, pierwszą pomoc oraz transport. Jesteśmy z nimi w stałym kontakcie. Wcześniej przez pocztę wirtualną do naszych partnerów w Polsce piszemy nazwiska ewakuowanych ludzi, wśród których są m. in. rodziny naszych wojskowych, osoby w podeszłym wieku, matki z dziećmi. Na granicy są oni przyjmowani otrzymując pierwszą pomoc i później przewożeni do już przygotowanych dla nich miejsc schronienia. Organizacja pomocy jest naprawdę na wysokim poziomie. Różne misje pokojowe mogą pozazdrościć Polakom jak się samo zorganizowali. Moja córka, która jest muzykiem i studentką konserwatorium muzycznego wyjechała do Warszawy i koncertuje na rzecz Ukrainy. Teraz przebywa w Niemczech z podobną misją. Przed wyjazdem polscy przyjaciele podarowali jej walizkę, różne rzeczy w tym wiolonczelę i smyczek. Przez telefon oznajmiła mi: “Tatusiu, mam wszystko. Jestem w pełni wyposażona”. Wiem bardzo dobrze, że Polacy oddają nie to, na czym im zbywa, ale naprawdę wielu oddaje swoje ostatnie rzeczy.
KAI: Mimo nieporównywalnej sytuacji wasza pomoc na Ukrainie przebiega też bardzo sprawnie…
– Teraz, gdy rozmawiam z tobą leci nad nami wrogi samolot, siedzę przeto w pomieszczeniu przysposobionym, aby służyć za schron i nie mogę wyjść na ulicę (śmiech). Gdy chcę do kogoś zadzwonić, często nie mam połączenia. Czego potrzebujemy przede wszystkim? Oczywiście zakończenia wojny, normalności i spokoju. A nawet w sytuacji wojny zdarzają się nam piękne i podniosłe chwile. Np. trzy dni temu ochrzciliśmy kobietę-żołnierkę.
W pierwszych dniach wojny przeżywaliśmy szok. Teraz przegrupowaliśmy się i bardzo aktywnie pomagamy. Nasze życie wygląda jak w mrowisku, wydaje się, że panuje chaos, ale w rzeczywistości bardzo sprawnie działamy, rozdzielamy pomoc i każdy jest czymś zajęty. Np. wieźliśmy samochody dla wojskowych i jeden z nich się zepsuł. Pracownicy stacji obsługi technicznej nie wzięli od nas ani grosza, ani za naprawę, ani za części zamienne. Kiedy pojechałem na Zakarpacie, miejscowi ludzie od razu dzielili się z nami czym mogli. W pomoc są zaangażowani wszyscy, także świątynie i klasztory Patriarchatu Moskiewskiego. Np. Ławra Świętogórska, jedno z głównych sanktuariów patriarchatu, która została zaatakowana rakietami, czy Katedralny Sobór Moskiewskiego Patriarchatu w Charkowie, który także został poważnie zniszczony. W obu miejscach schronili się ludzie. Wszędzie Ukraińcy pomagają sobie wzajemnie.
Tak w ogóle dla nas niezwykle ważna jest solidarność naszych sąsiadów i wszystkich narodów europejskich. Wszystkie jej przejawy są ważne, nawet każde dobre słowo jest bardzo ważne.
KAI: Jak oceniasz działania polityczne na arenie międzynarodowej na rzecz Ukrainy? Kijów odwiedził premier polskiego rządu Mateusz Morawiecki i prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jak to zostało odebrane?
– Polscy politycy to jedni z nielicznych nieustraszonych polityków. Przyjechać dziś do Kijowa to akt wielkiej odwagi. W sytuacji wojny bomby nie wybierają, czy jest to prezydent, premier, czy dyplomata. One trafiają we wszystkich. Obaj narażali się na wielkie niebezpieczeństwo. W każdej minucie Putin mógł zrzucić bombę atomową na Kijów, miasto mogło znaleźć się w oblężeniu. Był to prawdziwy heroizm polityków na najwyższym politycznym i ludzkim poziomie. Nie uczynił tego ani kanclerz Niemiec, ani premier Belgii, czy Francji. Postąpili tak polscy politycy z ogromnym sercem.
KAI: Jaka jest atmosfera w Kijowie, nastroje wśród społeczeństwa?
– Chcę powiedzieć, że 90 proc. mieszkańców Kijowa, którzy jeszcze pozostali jest gotowych do obrony każdego domu. W mieście pozostają przede wszystkim mężczyźni i kobiety gotowi do obrony miasta. Kiedy podaje się, że wojskowi stanowią w naszym mieście najwyżej 30 proc. ludności, to jak powiem, że w istocie stanowią oni 90 proc. i będą bronić Kijowa do ostatniej kropli krwi.
KAI: Jak oceniasz postawę wiernych i duchowieństwa Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego? Od wybuchu wojny postawa wielu z nich się zmienia?
– Mimo wszystko jestem sceptyczny wobec Patriarchatu Moskiewskiego. Oczekiwanie od nich zmiany postawy jest raczej daremne. Wiemy jak, w takiej sytuacji, powinien postąpić każdy człowiek prawdziwie wierzący, a w samej Moskwie jest parę tysięcy kapłanów prawosławnych, i oni powinni stanąć na Placu Czerwonym z żądaniem: „Zatrzymać wojnę!”. Tak powinien postąpić każdy prawdziwie wierzący człowiek. Nie wiem, czy w Rosji jest jeszcze realnie jakiś chrześcijański Kościół prawosławny czy nie, jeśli jest to tylko z nazwy. Jednym z powodów wywołania wojny była dla Rosjan ochrona „swoich wiernych” na Ukrainie, których dzisiaj również zabijają i niszczą ich świątynie. Milczenie moskiewskiej Cerkwi jest całkowicie niezrozumiałe. Nie słyszałem też o zajęciu stanowiska przez polską Cerkiew prawosławną nie wiem, czy ono w ogóle jest?
KAI: W trzecim tygodniu rozpętanej przez Rosję wojny na Ukrainie zwierzchnik Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, metropolita warszawski i całej Polski Sawa wystosował list do patriarchy moskiewskiego Cyryla, prosząc go o „zabranie głosu, aby wojna, do której doszło na Ukrainie, prowadzona przez Armię Rosyjską, została powstrzymana”.
– To dobrze, że przynajmniej tyle.
KAI: Ponadto Kościół prawosławny w Polsce pomaga materialnie. Ostatnio wysłał 100-tonowy transport.
– To cieszy. Tylko nie wiem, gdzie ta pomoc trafi.
KAI: Jesteś także kapelanem w oddziale wojskowym…
– Jestem od roku 2014 kapelanem w 30. brygadzie, kwaterującym w Nowogrodzie Wołyńskim. 20 proc. naszych wojskowych to rzymskokatoliccy i z nich 100 proc. to etniczni Polacy. W pobliżu znajduje się wieś Susły, gdzie są pochowani Polacy, którzy polegli w 1920 roku w czasie wojny polsko-bolszewickiej, kiedy Piłsudski szedł wyzwolić Kijów. Tam znajduje się duża mogiła polskich oficerów. W Susłach do 1948 r. wszyscy rozmawiali po polsku. Nocuję w rodzinie oficerów, gdzie dzieci rozmawiają po polsku.
KAI: Na koniec, jak wspomagać Wasz Prawosławny Kościół Ukrainy?
– Dzisiaj zwracam się poprzez waszą agencję KAI do Kościoła katolickiego w Polsce, aby wszyscy dowiedzieli się jak żyje i pracuje Prawosławny Kościół Ukrainy w czasie wojny. Potrzebna jest nam pomoc, również dlatego, że w niewielkim stopniu otrzymujemy pomoc od innych bratnich Kościołów prawosławnych. Przede wszystkim otrzymujemy pomoc od ludzi, zwykłych, szeregowych kapłanów katolickich. Chciałbym, aby o nas wiedziano więcej, że Prawosławny Kościół Ukrainy jest z całym narodem i pomaga wszystkim bez różnicy, czy dany człowiek należy do naszej Cerkwi, czy nie. Dla nas ważny jest człowiek, jak czytamy w Ewangelii w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. On jest dla wszystkich chrześcijan wzorcem udzielania pomocy. Być Samarytaninem i nie nawracać nikogo na własną wiarę. Pamiętasz, Samarytanin nie powiedział wtedy poranionemu Żydowi, bądź teraz moim parafianinem, moim wiernym. On po prostu pomógł i poszedł swoją drogą. Z takimi ludźmi przyjaźnimy się i sami tak postępujemy. Tak samo postępuje Kościół katolicki i kapłani z Polski. Oni nikomu nie proponują, aby został katolikiem. Oni po prostu pomagają i jest to przykład naprawdę prawdziwej miłości człowieka, który żyje z Bogiem w sercu.
KAI: Sergieju, wspieramy was modlitwą i wszystkimi siłami. Sława Ukrainie! Do zwycięstwa!
***
Jak można wesprzeć ELEOS Ukraina:
Stowarzyszenie Solidarności Globalnej
ul. Gospodarcza 2
20-217 Lublin
Account number:
PL17 1240 1503 1111 0010 7256 9064
kod BIC Banku Pekao SA: PKOPPLPW
Tytuł: Darowizna na cele statutowe – Ukraina
Konto bankowe organizacji w Polsce:
Darowiznę można przekazać w złotych polskich według poniższych danych:
Bank korespondent: SWIFT: WUCBUA2X
JSC „KREDOBANK”
DLA ODDZIAŁU CENTRALNEGO
WYDZIAŁ w Kijowie
Bank korespondent: PKO Bank Polsky SA
Warszawa, Polska
SWIFT: BPKOPLPW
ACC.: PL27 1020 0016 1201 1100 0000 0218
Odbiorca: NGO „ELEOS-UKRAINA”
nr as. 2600501675798
***
Zobacz także:
Więcej o pomocy ELEOS w ewakuacji ludności:
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.