Szlak papieski. Wyjazd ojców i synów w góry
25 października 2016 | 11:23 | Ks. Ignacy Soler Ⓒ Ⓟ
Szkoła dla chłopców, gdzie służę jako kapelan, organizowała w październiku dwa wyjazdy w góry od piątku do niedzieli. W pierwszym turnusie uczestniczyło dwudziestu trzech ojców plus ich synowie; w drugim turnusie trochę więcej, bo 28 par – ojciec z synem. Zatem trochę więcej niż połowa uczniów trzecich klas zapisało się na ten wyjazd. Czterech nauczycieli, ksiądz i kierowca autobusu, dopełnili komplet drużyny.
Pierwsze wrażenie to moje uznanie dla ojców, którzy mają czas dla rodziny, a konkretnie dla synów. Również trzeba pochwalić mamy, które pozwoliły, by mąż i syn pojechali w góry ze szkolną wycieczką. Później moje uszanowanie dla nauczycieli, którzy mieli pomysł, by to zorganizować i poświęcić czas kosztem własnej rodziny. Nie ma wątpliwości, że jeden z podstawowych elementów dobrej szkoły to dobra współpraca nauczycieli z rodzicami.
Drugie odkrycie – góry zbliżają do Boga. Sursum corda – serce w górę. Zawsze góra jest wysoka, przynajmniej wyższa od naszej początkowej pozycji. Zawsze góra jest bliżej nieba, pomaga nam patrzeć z wysokości. Kiedy chcemy wołać Boga nasza głowa i nasze oczy skierowane są w górę. Te dwie wycieczki pomogły mi w tym, by patrzeć zawsze bardziej pozytywnie, być optymistą mimo wszystko, mimo własnych, osobistych ograniczeń.
Po trzecie, zrozumiałem Jana Pawła II, który był zakochany w tych górach, w Beskidach. Są ładne, spokojne, bajeczne, pełne harmonii i kolorów. Miałem okazję, dwa razy w sobotę, odprawiać Mszę świętą na górze Ćwilin. Pierwsza sobota była słoneczna, z wiatrem i ciepła; druga bez wiatru, mglista, zimna. Ta ostatnia wypadła – opatrznościowy przypadek – w dniu wspomnienia św. Jana Pawła II, i obok ołtarza stała płaskorzeźba papieża Polaka. Bardzo się cieszyłem z możliwości odprawiania Mszy świętej dla ojców i synów na górze, na papieskim szlaku.
Ośrodek Rekolekcyjny w Kasinie Wielkiej ma wiele zalet. Jest skromny, zadbany, prosty, ma dobrą kuchnię. Ciągle – od 1928 – jest odnawiany i rozbudowywany. Od początku XX wieku stoi ładny, prosty Kościół drewniany i murowany zrobiony przez górali w swoim własnym stylu bez barokowych i rokokowych figur. Położenie ośrodka powoduje naturalną selekcję, ponieważ nie da się dotrzeć tam normalnym samochodem, a więc trzeba pół godziny iść w górę, by dotrzeć do ukrytej polany, gdzie jeszcze można słyszeć śpiew ptaków i patrzeć na gwiaździste niebo.
Były zabawy i gry integracyjne – bardzo dobrze przygotowane przez nauczycieli. Dużym sukcesem cieszyło się robienie własnej latarni przez ojców z synami. Do robienia latarni trzeba było ćwiczyć umiejętności lutowania. Jeden z ojców pierwszy raz w życiu lutował, i był zachwycony, że potrafił zrobić coś razem z synem. Tak, była dobra zabawa i dobra szkoła bycia razem. Również była modlitwa, przede wszystkim modlitwa różańcowa z litanią loretańską w autobusie i rachunek sumienia wieczorem w drewnianej kaplicy.
Pamiętaliśmy w sobotę 22 października o wspomnieniu liturgicznym papieża, oraz o tym, kiedy Jan Paweł II był ostatni raz w Tatrach, na Kasprowym Wierchu, w dniu 6 czerwca 1997, i jego podróż już starą kolejką linową. Wtedy napisał w księdze pamiątkowej te słowa: Benedicite montes Dominum! Tak jest: Góry błogosławcie Pana!
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Ks. dr Ignacy Soler, urodzony w Alcañiz, w Hiszpanii (1955). Na Uniwersytecie Complutense w Madrycie ukończył studia matematyczne (1977). Stopień naukowy doktora nauk teologicznych uzyskał w 1983 na Uniwersytecie Navarry w Pamplonie. W 1981 został wyświęcony na kapłana prałatury personalnej Opus Dei. Od 1994 mieszka w Polsce.