Szyderstwo z Kościoła
06 kwietnia 2012 | 13:48 | prof. mg / rk Ⓒ Ⓟ
„Nigdzie bowiem szyderstwo nie brzmi tak przekonywująco, jak na ruinach kościoła. Dlatego ich potrzebuje.” – M. Szamot pisze prof. Marian Grabowski na www.areopag21.pl
Szyderstwo z Jezusa: Mesjasza, Króla i Syna Bożego ma dzisiaj żywą kontynuację. Powstaje i rozgrywa się na naszych oczach i bynajmniej nie sprowadza się do liturgicznego wspomnienia szyderstw z czasu Męki Pańskiej. Jest to szyderstwo z Kościoła. Też trojakie: homoseksualne księżowskie lobby, kapłani pedofile i księża panicznie uciekający przed lustracją. Trzy typy szyderców!
Przyglądając się szyderstwom z Jezusa, widać, że szyderstwo wbrew powszechnemu mniemaniu nie jest po prostu prześmiewczą negacją prawdy, ale jest przekreśleniem tego, co ustanowicielskie dla przedmiotu szyderstwa. Szyderstwem w tym przypadku będą takie działania, które wytwarzają dokładne przeciwieństwo tego, co dla Kościoła jest ustanawiające – negacja jego istoty, misji, posłannictwa.
Szyderstwo pierwsze. Kościół od wieków ustami swych biskupów i wikarych nauczał, że w stosunku do własnej winy podstawowym ruchem jest jej uznanie i wyznanie. Nauczał, że grzech jest nieszczęściem, ale tragedią staje się dopiero jego zatajenie, zaciekłe osłanianie swej winy przed sobą, bliźnim i Bogiem. Stąd praktyka spowiedzi indywidualnej, praktyka publicznego wyznawania grzechów. Każdy, nawet najbardziej osobisty grzech poznaje uprawniony do tego drugi człowiek, chociaż nie każdy musi być publicznie wyznany.
Istnieją wszakże grzechy społeczne, a donosicielstwo do nich przynależy, które trzeba publicznie wyznać, bo brak takiego wyznania uniemożliwia wybaczenie, nie pozwala też o nie prosić.
Publicznie do swojej winy musi też przyznać się ten, kto cieszy się zaufaniem i szacunkiem we wspólnocie, a kiedykolwiek działał na jej niekorzyść, gdy był z nią niesolidarny, bywał wobec niej zdradziecki, kupczył jej dobrami.
Stwarza w ten sposób przestrzeń dla ponownego aktu uznania siebie. Jakikolwiek autorytet, który względem swej wspónoty tego obowiązku (!) nie dopełni, staje się nieautentyczny. Staje się kimś nieprawdziwym w stosunku do siebie i bliźnich.
Tymczasem ilu polskich księży nauczając innych o łasce wyznania win, zaciekle tai prawdę o sobie, do której prawo mają i ci, którzy im ufają i ci, których skrzywdzili. Swoim postępowaniem niszczą związany z chrześcijaństwem imperatyw prawdy: opowiedzieć się za prawdą, jakakolwiek by była i przeciw fałszowi, jakikolwiek by był. Anty-świadectwo. Zaprzeczają istocie Kościoła, są antytezą jego misji, jaką jest budowanie na prawdzie i odrzucanie nieprawdy. Szydercy.
I po swojemu wiedzą, że to, co robią nawet wtedy, gdy banalizują swoją winę, gdy powiadają, że opowiadali o nieistotnych drobiazgach z życia znajomych, bliskich sobie osób, jest złem. Wiedzą, bo każdy z nich przynajmniej raz do roku konfrontuje się ze zdaniem Co chcecie mi dać, a ja wam go wydam? To „wydanie” sprowadza się ledwie do wskazania miejsca pobytu Jezusa tamtego wieczora, dostarczenia minimalnej informacji o sposobie Jego życia. Czyż nie o takie drobiazgi pytano ich przed laty? Historia Judasza nie pozwala im na udaną bagatelizację winy donosicielstwa. W konsekwencji nie pozwala całkowicie zamazać świadomości własnych zobowiązań wobec niej – nie pozwala zapomnieć o obligacji wyznania swojej winy. Mimo tego tają ją uporczywie. Nieoczekiwana twarz szyderstwa.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.