Drukuj Powrót do artykułu

Talent do religii

27 kwietnia 2009 | 10:55 | ter/hel / ju. Ⓒ Ⓟ

Jolanta Chyłkiewicz przedstawia w „Newsweeku” wyniki badań prowadzonych przez naukowców nad mózgiem ludzkim i jego reakcjami na przeżycia religijne. Badania te wykazują, że to wiara, a nie jej brak jest naturalną właściwością ludzkiego umysłu.

Profesor teologii i biskup Kościoła anglikańskiego Stephen Sykes ma 70 lat i większość życia spędził na głoszeniu prawd wiary. Spotykał ludzi chłonących religijne przekazy i opornych, którzy ich nie czuli i nie potrafili przyswoić. Duchowny z czasem przestał się temu dziwić. „Niektórzy mają talent do religii, a inni nie” – ujął krótko w jednym z wywiadów.

Słowa biskupa Sykesa idealnie pasują do nowych wyników badań neuroteologów, czyli naukowców, którzy od lat 90. próbują zgłębić, co dzieje się w ludzkiej głowie podczas przeżyć religijnych. To, co biskup nazywa talentem, oni ujmują we wzór pobudzenia, jakie wywołują w mózgu treści religijne. To pobudzenie może być słabsze albo silniejsze. Dlatego niektórzy są gorliwymi wyznawcami, zaś inni wolą trzymać się z daleka od kościołów albo deklarują, że nie wierzą w żadne istoty wyższe.

U wierzących mózg pracuje inaczej niż u ludzi niewierzących, twierdzi jeden z najbardziej znanych w świecie neuroteologów, Andrew Newberg z University of Pennsylvania. Naukowiec przeprowadził serię badań, podczas których na monitorze rezonansu magnetycznego podglądał, co się dzieje w głowach wyznawców różnych religii. Obraz ich mózgu porównał potem z badaniem, któremu zgodziła się poddać Margaret Downey, przewodnicząca międzynarodowego stowarzyszenia organizacji ateistycznych. Jak przebiegało to doświadczenie?

Pierwszymi gośćmi w laboratorium Newberga byli mnisi buddyjscy. Kiedy zaczęli oddawać się medytacji, na monitorze rezonansu widać było coraz większą aktywność płata czołowego. Obszar ten pomaga skoncentrować się na tym, co robimy. Jego rozświetlenie na obrazie rezonansu świadczyło o rosnącym skupieniu medytujących mnichów. Potem wyciszał się płat ciemieniowy, odpowiadający za orientację w czasie i przestrzeni, a także za poczucie własnego „ja”. Jednoczesne wyłączenie tych trzech funkcji tłumaczy poczucie zjednoczenia z wszechświatem, jakiego doznają buddyści w nirwanie (taki stan następuje po odcięciu wrażeń zmysłowych – jak mnichom udaje się ograniczyć ich dopływ, nadal pozostaje tajemnicą).

Podobnie pracował mózg pogrążonych w modlitwie franciszkanów. Z badań prowadzonych kilka lat wcześniej wynikało, że u ludzi mających wizje religijne dodatkowo aktywuje się płat skroniowy. Nazwano go nawet modułem Boga. Jednak obraz mózgu modlących się zakonników świadczył raczej o nadzwyczajnym spokoju i skupieniu niż o religijnej ekstazie.

Religijne uniesienie przeżywała natomiast badana przez prof. Newberga Donna Morgan z Kościoła zielonoświątkowego. W czasie badań obrazowych kobieta śpiewała pieśni religijne po angielsku, a potem zaczynała mówić czy raczej śpiewać językami. Co pokazywał wtedy rezonans? Obraz płata czołowego, który mocno rozświetlał się u buddystów i franciszkanów, u pani Morgan pozostawał całkowicie zaciemniony. Mówienie językami nie wprowadzało więc Donny w stan skupienia podobny do tego, jaki mnisi osiągali przy medytacji i modlitwie.

Do ostatniej tury badań prof. Newberg zaprosił Margaret Downey. Nie była ona religijną ignorantką – przeczytała Biblię od deski do deski, poświęciła wiele godzin na religijne rozważania, by ostatecznie dojść do wniosku, że Boga nie ma. Kiedy z pasją mówiła o swoich przekonaniach, naukowcy podglądali pracę jej mózgu na monitorze rezonansu. Płat czołowy nie był tak rozświetlony jak u medytujących mnichów, ale też nie taki ciemny jak u mówiącej językami Morgan. Obraz pobudzenia, jakie zarejestrował rezonans u Margaret, nie zdradzał nadzwyczajnych przeżyć. Badanie wskazywało na to, że mózg ateistki jest mniej wrażliwy na treści religijne.

Sądzimy, że dzieci zaczynają wierzyć w Boga, bo rodzice opowiadają im, jak powitał świat i pierwsi ludzie. Co by jednak było, gdyby dorośli nie wypowiadali nawet słowa „bóg” przy dzieciach? Maluchy i tak by go wymyśliły – twierdzi Olivera Petrovich, psycholog z uniwersytetu oksfordzkiego. Jej zdaniem, dzieci mają naturalną tendencje, by spontanicznie tworzyć wizje istot nadprzyrodzonych na podstawie swoich codziennych doświadczeń.

Paul Bloom, psycholog z Yale University, wyjaśnia dokładniej, jak niedojrzały nawet mózg może kreować myślenie religijne. Umysł ma dwa oddzielne systemy, z których jeden służy do poznawania istot żywych, a drugi – obiektów nieożywionych. Takie rozdzielenie następuje bardzo wcześnie – już pięciomiesięczne niemowlaki potrafią odróżniać rzeczy od ludzi. Kiedy widzą na przykład poruszające się pudełko, zdradzają zdziwienie. Ale kiedy porusza się człowiek, nie okazują go. Według Blooma te dwa systemy są w pełni autonomiczne. Oznacza to, że człowiek odbiera świat na dwa sposoby i dlatego rodzi się w nim intuicyjne przekonanie, że umysł i materia, ciało i dusza to dwa odmienne byty.

Większość z nas antropologizuje Stwórcę, twierdzi Wendy Cadge, socjolog z Centrum Studiów nad Religią na Princeton University. Przeanalizowała ona prawie 700 różnych wpisów do księgi modlitw, wyłożonej w holu szpitala uniwersyteckiego Johnsa Hopkinsa. Ludzie prosili w modlitwach o siłę, wsparcie i błogosławieństwo, a także dziękowali Bogu za okazane im łaski. – Prawie wszyscy pisali do Boga jak do krewnego czy przyjaciela – mówi dr Cadge. Między wierszami dało się wyczuć, że traktują go jak istotę słuchającą, a czasem nawet odpowiadającą na modlitwy.

Pacjenci z padaczką, u których podczas ataku następują w płatach skroniowych silne wyładowania elektryczne, mają wizje religijne. Dlatego naukowcy sądzili, że właśnie ten’ obszar jest ośrodkiem Boga w mózgu. Kanadyjski neurobiolog Michael Persinger skonstruował nawet urządzenie, tzw. hełm Boga, które oddziałując słabym polem elektromagnetycznym na płaty skroniowe, miało wywoływać wrażenie bliskości istoty wyższej. Jednak z setek ludzi testujących hełm tylko niektórzy mieli podobne odczucia. Oznaczało to, że płaty skroniowe nie są jedynym miejscem w mózgu, gdzie powstają doznania religijne – czytamy w Newsweeku.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.