Drukuj Powrót do artykułu

Ten Synod był bardzo dynamiczny

28 października 2012 | 13:51 | st, kg (KAI) / pm Ⓒ Ⓟ

Synod był bardzo dynamiczny, a najważniejszym jego przesłaniem jest zachęta do dawania świadectwa o wierze przykładem własnego życia. W ten sposób metropolita mińsko-mohylewski, abp Tadeusz Kondrusiewicz w rozmowie z KAI dokonał wstępnego podsumowania tego ważnego wydarzenia kościelnego, poświęconego nowej ewangelizacji.

Oto treść rozmowy z abp. Kondrusiewiczem:

KAI: Dobiega końca Synod Biskupów poświęcony nowej ewangelizacji. Jakie wrażenia wywozi Ekscelencja z tego zgromadzenia?

Abp T. Kondrusiewicz: Nie jest to pierwszy Synod z moim udziałem, mam już więc pewne doświadczenia w tej dziedzinie. Mogę powiedzieć, że jest to Synod bardzo dynamiczny, na którym podejmowane są praktyczne zagadnienia, a nie sama tylko teoria. Ja osobiście zadałbym nieco szekspirowskie pytanie: być albo nie być dla chrześcijaństwa. W domu, w którym mieszkam w Rzymie, jest bardzo wielu biskupów z Ameryki Łacińskiej – są to kraje bardzo katolickie, a jednak potrzebują nowej ewangelizacji, bo doświadczają wielkiego kryzysu wiary, rodziny itd. Te problemy przyjdą też do nas, na Białoruś, bo jest tu bardzo podatny grunt dla laicyzacji i kryzysu moralnego po tylu dziesięcioleciach ateizacji i walki z religią. My też potrzebujemy nowej ewangelizacji. Wśród biskupów panuje wielkie zaniepokojenie i pytają: co robić?

Ważne, aby biskup, ksiądz, zakonnica czy katechista świecki przed rozpoczęciem swej pracy sam głęboko przyjął Pana Jezusa. Czyli, mówiąc językiem Soboru Watykańskiego II, najpierw musi być ewangelizacja „ad intra”.

Bardzo się cieszę, że tak mocno ojcowie synodalni przejęli się sprawami pobożności ludowej czy – jak się nieraz mówi – popularnej, bo przecież m.in. dzięki niej przetrwała wiara w b. ZSRR. Pamiętam jeszcze z czasów, gdy byłem w seminarium duchownym czy też młodym księdzem, jak mówiono z pewnym lekceważeniem, a może i pogardą: co to za wiara na Białorusi i w Związku Sowieckim – zacofana, „trydencka”, nie to, co na Zachodzie, gdzie wiara jest „nowoczesna”. W tym miejscu chciałbym przypomnieć stare przysłowie rosyjskie: „nowe to dobrze zapomniane stare”. Wyznaję pogląd, że te nowe rzeczy trzeba łączyć ze starymi –„nova et vetera”. I to też było widać na tym zgromadzeniu synodalnym.

Przedwczoraj miałem spotkanie z przedstawicielami grupy „Alfa” – ruch ten u nas jeszcze nie istnieje, ale jest obecny w Rosji i znam ich z czasów, gdy byłem arcybiskupem w Moskwie. No i rozmawiamy o naszych sprawach, o pielgrzymkach młodzieży, o udziale w Dniach Młodzieży i oni mi mówią z zaskoczeniem dla mnie, że u nich – we Francji, Włoszech i innych krajach też bardzo dużo młodych przychodzi na pielgrzymki, spotkania młodzieży itp., ale w kościele ich nie ma. I to jest dla mnie zaskakujące.

O tym mówił też Benedykt XVI, otwierając Rok Wiary, że człowiek dzisiejszy znajduje się na „pustyni duchowej”. Płomień wiary przygasł i trzeba go na nowo rozpalić. Tak jak kuchnia gazowa nie będzie działać, jeśli nie będzie gazu, tak samo również nam potrzebny jest ten wewnętrzny gaz, aby zapaliła się nasza wiara. Tym „gazem” jest Chrystus, który ma zagościć w naszych sercach, aby ożywić naszą wiarę. W tym celu potrzebne jest więc nawrócenie. Może ten Rok Wiary pomoże rozpalić na nowo ten płomień.

KAI: Czy w auli synodalnej rozległ się jakiś głos, który zapadł Księdzu Arcybiskupowi szczególnie w pamięć?

Bardzo mi się spodobało wystąpienie kard. Dolana z Nowego Jorku, który przypomniał, że pierwszymi słowami Pana Jezusa do apostołów były: „Pójdźcie za mną”, ostatnimi zaś: „Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody”. My także musimy najpierw pójść za Chrystusem, aby wykonać Jego polecenie.

Podobało mi się również wystąpienie kard. Zenona Grocholewskiego, który powiedział, że dziś tak wiele wiemy o Bogu, ale nie mamy Go w sercu.

Ciekawa była ponadto wypowiedź świeckiego audytora, że „patrzymy na was, księża, jesteście dla nas świadkami”. Uważam, że my, kapłani, wiele straciliśmy ze swej tożsamości, np. chodząc po cywilnemu. Gdy przyleciałem do Rzymu okrężną drogą przez Mediolan, na lotnisku Fiumicino zawieruszyła się moja walizka. W pewnej chwili, gdy bezradnie rozglądałem się wokoło, podszedł do mnie jakiś starszy pan i widząc, że jestem w koloratce, zapytał mnie, czy należę do Opus Dei – jemu widok księdza, noszącego na sobie elementy stroju duchownego, skojarzył się tylko z tym Dziełem.

Strój duchowny przemawia do ludzi, jest częścią naszej tożsamości kapłańskiej. Pamiętam, jak wiele lat temu, gdy jeszcze byłem arcybiskupem w Moskwie, przybiegła do zakrystii jakaś wzburzona pani i powiedziała, że jakiś „żulik” (chuligan) siedzi w konfesjonale i spowiada ludzi, tymczasem to był ksiądz, tyle że całkiem „po cywilnemu”. A ten strój duchowny przemawia do ludzi, jest świadectwem.

Mógłbym przytoczyć wiele przykładów, jak wielkie znaczenie miało dla miejscowej ludności w pierwszych latach po rozpadzie ZSRR, gdy odradzał się Kościół na tych ziemiach, świadectwo ludzi w stroju duchownym, nie tylko księdza, ale nawet kleryka czy siostry zakonnej. Ludzie im pomagali, chcieli pomagać – sutanna czy strój zakonny były nieraz lepszym świadectwem czy katechezą niż najbardziej uczone rozprawy. Ludzie widzieli w osobach duchownych i zakonnych tego, który jest „alter Christus”. Dziś gdzieś to zatraciliśmy.

Inna sprawa to liturgia. Dziś tyle się mówi na ten temat, zwłaszcza obecny papież poświęca wiele uwagi trosce o nią, mówi o tym, a tymczasem widzimy tu wiele niestaranności, nieraz jest tak, że co ksiądz, to inna liturgia. A przecież ona też ogromnie przemawia do ludzi.

Myślę, że we wszystkich tych dziedzinach, o których wspominałem, można jeszcze wiele zrobić i będę się starał pozytywne doświadczenia tego Synodu przekładać na konkretne warunki naszych parafii.

KAI: Wspomniał Ekscelencja, że zabierze ze sobą do Mińska i na Białoruś niektóre doświadczenia tego Synodu. Na ile te treści są aktualne, w jakim stopniu pozwalają mówić o nowej ewangelizacji, jeśli mówimy np. o kontaktach ekumenicznych z prawosławiem? Jak ta rzeczywistość będzie wpływała na głoszenie Jezusa Chrystusa?

Bardzo dobrze, że byli tu obecni delegaci innych Kościołów chrześcijańskich: prawosławnych z patriarchą Konstantynopola, zwierzchnik anglikanów, przedstawiciele niektórych wspólnot protestanckich. Można powiedzieć, że wszyscy oni mówili jednym głosem: „Musimy razem bronić wiary chrześcijańskiej”. Dzisiaj nadszedł czas nie rozrzucania, ale zbierania kamieni, wspólnej obrony wiary i wspólnego głoszenia Ewangelii.

My na Białorusi jesteśmy w tej szczęśliwej sytuacji, że pozostajemy w bardzo dobrych stosunkach z innymi wyznaniami, szczególnie z prawosławiem. Mamy wiele wspólnych programów charytatywnych, a także edukacyjnych, a nawet organizacyjnych. Niedawno otrzymaliśmy zgodę na prowadzenie konsultacji w klinikach aborcyjnych. Dostaliśmy tam pokój, w którym urzęduje ksiądz katolicki albo człowiek świecki, ale dobrze do tego przygotowany, może też być kapłan lub świecki prawosławny i ci ludzie rozmawiają z kobietami, które przyszły na „zabieg”, mówią im o wartości życia i starają się odwieść je od tego zamiaru. Udało nam się już uratować sporo istnień ludzkich dzięki takiej praktycznej współpracy ekumenicznej, z korzyścią nie tylko dla naszych Kościołów, ale dla całego społeczeństwa.

Na wydziale teologii prawosławnej uniwersytetu w Mińsku studiują katolicy, jest tam również dwóch wykładowców katolickich. Na każdym dużym nabożeństwie z okazji Bożego Narodzenia, Wielkanocy czy innego ważnego święta są u nas obecni przedstawiciele Kościoła prawosławnego, podobnie my też chodzimy do nich.
Nie ma więc antagonizmów między nami i mamy świadomość, że trzeba razem głosić Ewangelię.


Rozmawiał o. Stanisław Tasiemski OP

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.