„Tęsknota za prawdą, która wyzwala” – wspólny dokument chrześcijan różnych wyznań
22 kwietnia 2020 | 17:13 | kg (KAI/RISU) | Kijów Ⓒ Ⓟ
Problemy prawdy i „postprawdy” we współczesnym społeczeństwie są tematem obszernego przesłania „Tęsknota za prawdą, która wyzwala”, wypracowanego przez grupę inicjatywną, złożoną z przedstawicieli 5 różnych wyznań chrześcijańskich na Ukrainie. Podpisało go 17 członków – świeckich i duchownych – Kościołów: grecko- i rzymskokatolickiego, Prawosławnego Kościoła Ukrainy oraz dwóch wspólnot chrześcijan ewangelicznych. Autorzy zachęcają przyszłych czytelników tego dokumentu nie tylko do zapoznania się z jego treścią, ale też do podpisywania go. Podkreślili ponadto, że zwierzchnicy ich Kościołów udzielili swego błogosławieństwa tej wspólnej inicjatywie.
Uzasadniając podjęcie tej tematyki jeden z inicjatorów dokumentu prof. Myrosław Marynowycz w rozmowie z ukraińską agencją religijną RISU przypomniał, że od kilku lat grupa Ukraińców bierze udział w posiedzeniach komisji „Prawda, sprawiedliwość i budowanie pokoju”. W dyskusjach na nich wielokrotnie pojawiał się nierozwiązany dotychczas problem: agresor, czyli Rosja, nie tylko nie uznaje prawdy, ale głosi swą „prawdę alternatywną”, za której pomocą wprowadza ludzi w błąd a reakcja świata na takie działania jest bynajmniej niejednoznaczna – stwierdził prorektor Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego we Lwowie.
Zaznaczył, że politycy starają się po prostu rozwiązać jakoś to zagadnienie, ale recepty polityczne jak na razie tego niedomagania nie leczą. „Toteż w końcu zadaliśmy sobie pytanie: a jakie recepty można znaleźć w nauce chrześcijańskiej? I co mogliby powiedzieć na ten temat chrześcijanie ukraińscy?” – stwierdził prof. Marynowycz. Dodał, że tak właśnie powstał ten dokument, do którego czytania i podpisywania jego autorzy zachęcają wszystkich wyznawców Chrystusa, „jeśli zawarte w nim przemyślenia będą znajdować echo w ich sercach”.
Przesłanie „Tęsknota za prawdą, która wyzwala” składa się ze wstępu, czterech rozdziałów, podzielonych jeszcze na mniejsze części i krótkich wniosków. Całość jest bogato opatrzona cytatami biblijnymi, ale też fragmentami pism Ojców Kościoła i dokumentów papieskich.
We Wstępie jego autorzy zapewnili, że kochają swe Kościoły i dochowują wierności ich tradycjom, ale także kochają swą ziemię kijowską i to skłania ich do „wyrażenia swego zaniepokojenia i szukania ogólnoukraińskiego konsensusu”. Przypomnieli, że Kościół Chrystusowy od dawna twierdzi, że „Prawda to nie coś, ale Ktoś, gdyż Chrystus ogłosił światu, że to On jest «drogą, prawdą i życiem» a jeśli świat rozmija się z Chrystusem, to rozmija się także z prawdą i popada w kryzys w istocie ontologiczny. I rzeczywiście gubi się on w problemach duchowych i zatraca zdolność rozróżniania dobra od zła, prawdy od kłamstwa”. Chrześcijanie potrzebują wyrazistego obrazu tego, co się dzieje i konkretnych wskazówek, jak ustrzec się zgubnego oddziaływania kłamstwa – stwierdzają autorzy. Zwracają uwagę, że ich dokument jest owocem wsłuchiwania się w Słowo Boże, gdyż pełnia Prawdy kryje się tylko w Bogu.
Rozdział pierwszy – „Prawda, jak ją postrzegamy dzisiaj” – dzieli się na dwie części: „Ontologiczne podstawy Prawdy” i „O stanie świata, w którym żyjemy”. W pierwszej części przypomniano biblijny opis stworzenia świata i działania diabła, który „niezmiennie małpuje Boga”, a „zło małpuje dobro”, podszywając się pod naturę boską. I tak jak Bóg jest Trójcą Świętą, a Jego imionami są także miłość, prawda i miłosierdzie, tak też zło istnieje w trójjedynej całości: obłuda, nienawiść i przemoc. Za każdą z nich można rozpoznać zło i każda może rozpocząć łańcuch, pociągający za sobą dwie pozostałe cechy. I w naszym świecie działa jakieś fatalne pole magnetyczne, w którym naród rozszczepia się na tych, którzy wybierają dobro i na tych, którzy poddają się złu.
Dla chrześcijan prawda kryje się nie w postulatach czy twierdzeniach, ale w osobie Jezusa Chrystusa. Dokument zwraca przy tym uwagę, że nawet te prawdy, za które ludzie cierpieli jeszcze kilkadziesiąt lat temu, np. swobody obywatelskie czy prawa człowieka, dzisiaj mogą się stawać ideologią czy narzędziem prześladowań i dyskryminacji. Dlatego ludzie wierzący winni z pokorą szukać prawdy i odczytywać własne życie w świetle ponownego przyjścia Jezusa. Prawda zawsze ma być odniesieniem do Boga i takie podejście nie jest obce nawet niewierzącym, ktokolwiek bowiem walczy z przemocą i niesprawiedliwością, rozumie, że gdy mowa jest o „odniesieniu”, często chodzi o ucieczkę od odpowiedzialności lub o manipulację.
W drugiej części I rozdziału przypomniano, że skoro istnieje świat po popadnięciu w grzech, to występuje w nim „jak cień Prawdy Bożej” także grzeszna nieprawda, a wraz z upływem czasu i coraz doskonalszą machiną propagandową kłamstwo podbija coraz większe tereny. Głównym narzędziem człowieka w przywróceniu Prawdy była jego zdolność rozróżniania dobra i zła, prawdy i kłamstwa, to zaś zakładało obecność światła, czyli Prawdy Bożej, gdyż rozróżnianie barw jest możliwe tylko przy świetle.
Dzisiaj diabeł mierzy właśnie w tę zdolność człowieka, wnosząc dosłownie na naszych oczach wątpliwości w umysły i dusze ludzi. Tocząca się obecnie wojna informacyjna ma na celu nie stworzenie prawdy alternatywnej, ale wykorzenienie naszej zasadniczej zdolności rozróżniania prawdy w ogóle. Autorzy opracowania podkreślili, że dziś pojęcia dobra i zła są płynne a nowością naszych czasów jest to, że „zło chowa się przed naszymi oczami i ucieka przed uznaniem go za to, czym jest naprawdę”, jak stwierdził polski filozof Zygmunt Bauman.
Współczesne „fabryki kłamstwa” biorą częściowo prawdziwą informację, po czym subtelnie ją przetwarzają, czyniąc ją prawdopodobną, choć w rzeczywistości niewiarygodną i tym samym treść, nawet bezpodstawna, nabiera takich pozorów prawdy, że nawet wsparte na autorytetach sprostowanie nie jest w stanie jej zmienić. Tak spreparowana informacja oddziałuje na głębokie instynkty i stereotypy człowieka, pobudzając go do uwierzenia w to, czego chcą jej twórcy. Przyjęcie tak wypaczonej wiadomości staje się aktem wiary, a nie wnioskiem rozumowania, a nawet więcej – logiczne dowody błędności takiej informacji taki „zombizowany” człowiek przyjmuje jako próbę oszukania go i odciągnięcia od prawdy. W taki właśnie sposób Ewa uwierzyła, że Bóg chce ukryć przed nią możliwość poznania dobra i zła i wszyscy wiemy, co z tego wynikło.
Przesadą byłoby stwierdzenie, że dziś mamy do czynienia z większą koncentracją nieprawdy niż kiedykolwiek wcześniej w historii. Już św. Cyprian z Kartaginy skarżył się w połowie III w., że w jego czasach w porównaniu z okresem apostolskim „zanikła wiara w bojaźń Bożą, w prawo sprawiedliwości, w miłość i pracę”. Należy wystrzegać się tej przesady w ocenie rzeczywistości, gdyż nasza tęsknota za prawdą nie jest tęsknotą za przeszłością i potępianiem dnia dzisiejszego. W tym kontekście sygnatariusze dokumentu przestrzegli przed zamykaniem się w przeszłości oraz odrzucaniem zmian i współczesności jako takiej, przypominając, że „diabeł stał się księciem tego świata na długo przed rewolucjami francuską i rosyjską, totalitaryzmami XX wieku i współczesnym agresywnym bezbożnictwem”.
Propaganda jest stara jak świat, a o złu, które wabi pod pozorem dobra, pisał już św. Grzegorz z Nyssy i każda epoka wnosi własne składniki do tego procesu. Nasze czasy, nazywane zwykle „epoką postprawdy”, przyniosły ze sobą co najmniej jedną radykalną zmianę, czyli fake-newsy – nie jest to całkiem postprawda, gdyż jeśli ktoś kłamie, to i tak wymaga pewnego stopnia prawdziwości, podczas gdy postprawda nie zakłada żadnych argumentów, a główną jej charakterystyką nie jest ani kłamstwo, ani fake, ale całkowita obojętność na prawdę.
Autorzy wskazali następnie, że w warunkach ukraińskich istnieje jeszcze jedna okoliczność: zasadnicza odmienność zachodniego pojęcia „post truth” od słowiańskiego kontekstu rozumienia postprawdy. Już od czasów Jarosława Mądrego [X-XI w.] prawda oznacza także prawo, sprawiedliwość i ustawy (oraz obowiązek). Zachodnie odrzucenie prawdy (truth/veritas) nie jest odrzuceniem prawa (law/ius), tymczasem na Ukrainie postprawda jest synonimem „bezprawia”, „postprawia” i „postsprawiedliwości”. Sprzyjanie tej tendencji niszczy zmysłowe i instytucjonalne podstawy społeczeństwa. Od XIX w. pamięć o biblijnej więzi prawdy i praworządności była motywem przewodnim kultury ukraińskiej i zapominanie o tym związku jest groźnym wirusem dla dzisiejszego społeczeństwa tego kraju.
Ludzka nieumiejętność rozróżniania prawdy i kłamstwa staje się pokusą dla ich wroga. W dzisiejszym świecie istnieją potężne instytucje, które ze wszystkich sił i za duże pieniądze świadomie mieszają prawdę z kłamstwem. Gdy tylko w społeczeństwie pojawia się jakieś perspektywiczne zjawisko, siły zła natychmiast dyskredytują je za pomocą czarnej propagandy lub tworzenia równoległego złego sobowtóra, aby zdezorientować ludzi. Dlatego nasze czasy można nazwać aktywnym postępem zła, obliczonym na zasianie wątpliwości co do wyboru dobra.
W warunkach powszechnego kłamstwa niemożliwe jest skuteczne bezpieczne działanie państwa, ponieważ decyzje podejmowane przez władze czy wyborców na podstawie subtelnie wypaczonej informacji stają się błędne, jako że nie odpowiadają rzeczywistej sytuacji. W oczach elit światło prawdy jest zaćmione i uniemożliwia dokładne rozróżnienie dobra od zła. W efekcie w społeczeństwie gromadzi się coraz więcej groźnych i coraz większych błędów, nieuchronnie narasta międzygrupowa i międzynarodowa nieufność, to zaś może doprowadzić do jednego wielkiego błędu, np. do nowej wojny światowej.
Taka groźba jest całkiem realna, a obniżenie progu stosowania kłamstwa niechybnie prowadzi do obniżenia progu stosowania mowy nienawiści, dlatego tak ważne jest zwalczanie kłamstwa argumentami logicznymi, gdyż jego siłą jest nienawiść, wobec której logika jest bezsilna. Kłamstwo i nienawiść stają się bodźcem dla przemocy, a wszystkie one razem niezmiennie popychają ludzkość w przepaść.
Drugi rozdział – „Recepty zeświecczonego społeczeństwa” – składa się z trzech części, mówiących o pułapkach „legitymizacji jakiegokolwiek punktu widzenia” i „bezpieczeństwa” oraz o doświadczeniu Ukrainy. Pierwsza pułapka to ostrzeżenie przed relatywizacją prawdy, przed twierdzeniem, że „nikt nie jest nosicielem absolutnej prawdy w sprawach politycznych i moralnych”, a ta, którą wyznajemy, jest względna. Zdaniem autorów świat dzisiejszy rzadko odrzuca fake-newsy jako nieprawdę, a na ogół taką „fejkową” wiadomość (zwłaszcza jeśli jest ona umiejętnie zmieszana z pewnymi rzeczywistymi faktami) bierze się pod uwagę jako czyjś pogląd czy pewien punkt widzenia i w ten sposób „wylicza się” prawdę jako średnią arytmetyczną. Prawda taka jest oczywiście odległa od rzeczywistości o „całe lata świetlne”, a pluralizm polityczny różnych stanowisk i poglądów staje się miernikiem wszelkich rozmów o prawdzie.
Sygnatariusze dokumentu widzą wyjście z tej sytuacji wyłącznie przez dyskurs po postprawdzie i przywrócenie mu wymiaru etycznego, szczególnie etycznej oceny prawdy i kłamstwa. Nie da się tego osiągnąć bez nazwania fejka kłamstwem i bez wprowadzenia sankcji moralnych lub materialnych dla jego twórcy. Chrześcijanin, żyjący w zgodzie z Bogiem, a więc trwający w łasce Bożej, może wyrobić sobie umiejętność zatrzymania negatywnych orędzi i niewysyłania ich dalej. Rozumie on, gdzie kończą się wypowiedzi pozytywne a gdzie zaczynają się plotki, przez które diabeł zwodzi człowieka, prowadząc w ten sposób do moralnego upadku całego społeczeństwa.
W części pt. „bezpieczeństwo” jest mowa o tym, że utrata prawdy oznacza utratę bezpieczeństwa. Dokument zwraca uwagę, że świat nie może znaleźć wyjścia z dylematu, który wydaje mu się nie do przezwyciężenia. Wielu polityków zachodnich przyznaje, że porządek międzynarodowy jest dziś złamany, a wartości, którymi powinna żyć ludzkość, zostały zanegowane. Uważają więc, że nie mogą stanowczo bronić tego ładu i wartości, gdyż otwarte starcie ze sprawcami tych zakłóceń niemal na pewno wywoła trzecią wojnę światową. I demokracja zachodnia udaje, że „nie dostrzega” wszystkich faktów cynicznego łamania porządku światowego, byleby nie dopuścić do wojny i zachować pozory pokoju. A takie wartości jak prawda, miłość, człowieczeństwo, wolność, godność, szacunek, stają się coraz bardziej luksusem zawadzającym życiu.
Autorzy przyznają, że dylemat „wartości przeciw bezpieczeństwu” jest złożony, dlatego nie chcą od razu stawać się sędziami dzisiejszych polityków-praktyków. Są też świadomi, że sztuczne pojednanie nie przyniesie pozytywnych wyników. Nie da się odbudować porządku międzynarodowego we współpracy z jego niszczycielami i tym bardziej łamanie zasad nie powinno być podstawą zmiany prawa międzynarodowego. W pierwszej połowie XX wieku, gdy Europa zaraziła się wirusem siły zbrojnej i egoizmu nacjonalistycznego, pojawili się w niej politycy, którzy zaspokoili zapotrzebowanie na niego, a dziś nasz kontynent zaraził się wirusem relatywizmu moralnego, kłamliwości sytuacyjnej i tegoż egoizmu nacjonalistycznego i na to nowe zapotrzebowanie znów pojawiają się politycy, chcący je zaspokoić.
Wszystkie te osobliwości ostatnich czasów Ukraina odczuła na sobie, broniąc się przed agresją ze strony Rosji. „Kreml rozpętał przeciw naszemu państwu potężną wojnę informacyjną w wymiarach całego świata, wypaczając nasze dążenie do niezależności i charakter procesów demokratycznych na Ukrainie” – stwierdzili autorzy dokumentu. Przytoczyli kilka oszczerczych określeń ich kraju: „faszystowska klika”, „nacjonaliści zagarnęli władzę”, „niedojrzałe państwo” itp. Dzieje się tak dlatego, że kłamstwo nie idzie samo, ale pociąga za sobą nienawiść. Gdy odmawiają nam prawa do istnienia i prawdziwości, to nieuchronnie doprowadzi to do nienawiści do nas, a następnie – do agresji.
Rosja złamała cały ciąg umów międzynarodowych i wbrew zawartym wcześniej porozumień z Ukrainą zajęła Krym i okupuje część terytorium ukraińskiego. Koło się zamyka, gdyż agresja i przemoc nieuchronnie pociągają za sobą otwarte kłamstwa, za pomocą których reżym Putina usiłuje uniknąć odpowiedzialności. W tym kontekście świat musi się odważyć nazwać rzeczy po imieniu, bo taka jest logika sprawiedliwości i bezpieczeństwa duchowego. Brak zarzutów wobec Kremla lub wysunięcie ich za pomocą „głębokiego zaniepokojenia” oznacza wzięcie na siebie jego grzechu, to znaczy podzielenie jego odpowiedzialności za tę zbrodnię – podkreślono w przesłaniu.
Rozdział III – „Recepty wspólnot chrześcijańskich” – omawia w trzech częściach pułapki „posiadania prawdy”, „poprawności politycznej” lub „dialogu za wszelką cenę” oraz „bezpieczeństwa i pokoju”. W pierwszej części autorzy krytykują te wspólnoty chrześcijańskie, dla których prawda jest zimną formułą ideologiczną, a nie gorącą miłością i które odrzucają zasady demokracji, popadając w otchłań fundamentalizmu. Prawda jest dla nich mieczem do zadawania ran, a nie balsamem do leczenia ich. Członkowie takich grup odczuwają nieprzepartą chęć oskarżania innych oraz odkrywania i potępienia grzesznika. Tacy chrześcijanie mogą mieć rację w niektórych swych zarzutach, ale jest to prawda sędziego-gromowładcy, niemającego wątpliwości co do własnej bezgrzeszności.
Jednakże prawda, za którą kryją się gniew i brak miłości, przestaje być prawdą Bożą. I na tym polega pomyłka wszystkich fundamentalistów chrześcijańskich, starających się znaleźć wyjście z kryzysu, w jaki wpadamy, gdy demokracja z harmonijnego ładu przeobraża się w ideologię. Prawdę można znaleźć pośrodku, gdy ideologia rozpuszcza się w wierze, tam, gdzie istnieją cztery zasady budowy sprawiedliwego społeczeństwa: poszanowanie godności ludzkiej, solidarność, pomocniczość i zasada dobra wspólnego.
Wiele innych wspólnot popada w inną skrajność – poprawności politycznej. Ogólnie słusznie podzielają one przestrogę współczesnej kultury świeckiej, aby nie demonizować swych przeciwników. W takim ujęciu nie każda rana, zadana przez słowo prawdy, jest przejawem miłości, czasem bywa odwrotnie. Jezus kochał Piotra, ale też nazwał go szatanem, gdy ten nie myślał po Bożemu i słowa te z pewnością go zabolały. Nową formułą w dialogu międzykościelnym jest „mówienie o tym, co nas łączy” i jest ona słuszna, gdy partnerzy dialogu rzeczywiście szukają prawdy. Ale czy można wyobrazić sobie Chrystusa, który nie mówi całej prawdy w imię pozornego porozumienia z Sanhedrynem? I czy taka ostra Jego postawa oznaczała zerwanie dialogu? Nie, było to zaproszenie do przejścia do dialogu w prawdzie.
Autorzy podkreślili, że formuła „dialogu za wszelką cenę” często szkodzi samemu dialogowi, gdyż jeśli podstępny uczestnik dialogu wie, że będą z nim rozmawiać w każdym przypadku, to z pewnością ulegnie pokusie wykorzystania tego do osiągnięcia większej korzyści dla siebie.
Dokument przypomina, iż prawda i miłość są wzajemnie od siebie uzależnione. Brak miłości stwarza przestrzeń do oszukiwania i kłamstwa, uniemożliwiając porozumienie. Ale też odwrotnie – blokowanie bądź ignorowanie prawdy nie pozwala rozwinąć się miłości, która prowadzi do przebaczenia. Chrześcijanie nie mają jednego probierza, który pokazywałby, czy działamy prawidłowo. Pragnąc jednak bezpieczeństwa i pokoju należy pamiętać, że „pokój jest skutkiem porządku Bożego, nie jest brakiem wojny, lecz pozytywnym pojęciem z własną treścią. Pokój Boży jest nie do pogodzenia ze złem”. Rządzący, działający w ciemności, tworzą świat pełen zła, nieprawdy i niesprawiedliwości, w którym nie może być prawdziwego pokoju a próby „zagłaskania” takich władców nie przynoszą pożądanego efektu. Trzeba z nimi walczyć, ale nie nienawiścią, lecz głosząc pokój, u którego podstaw leżą prawda i sprawiedliwość.
Rozdział IV – „W poszukiwaniu prawdy, która wyzwala” – dzieli się na cztery części, wskazujące konkretne sposoby kroczenia ku prawdzie. Najpierw przypomniano, że ta wyzwalająca prawda jest Drogą, a Jezus nie odpowiedział na pytanie Piłata, co to jest prawda, gdyż sam był Prawdą swoją Osobą, swoim życiem, działaniami czy przypowieściami, które głosił. Pokazał w ten sposób, że prawdą jest nią dopiero wtedy, gdy jest jednocześnie drogą i życiem. Nie można jej oddzielić od dynamiki ludzkiego życia. Jeśli więc wszystko naokoło tonie w kłamstwie, ratunkiem może być tylko pojawienie się „masy krytycznych” tych ludzi prawdomównych, którzy dadzą świadectwo prawdzie, aby lepiej ją ukazać i potwierdzić praktyką swego życia.
Z kolei w części „Jak przeciwdziałać przemysłowi kłamstwa?” autorzy dokumentu zwracają uwagę na samozagładę kłamstwa i męstwo świadków prawdy. Wielu ludzi ma przeczucie, że kłamstwo i w ogóle zło mnoży się bez żadnej kontroli, a zatem załamie się pod własnym ciężarem. Św. Augustyn miał powiedzieć, że prawda jest jak lew – nie trzeba go bronić, ale wystarczy puścić ją wolno, a sama się obroni. I w naszych czasach nic tak dobitnie nie potwierdziło słuszności tych słów jak rozpad kolosa na glinianych nogach – Związku Sowieckiego. Kłamstwo, które legło u podstaw jego oficjalnej doktryny, stało się nie do zniesienia i w jednej chwili wszystko się rozsypało. To pokazuje, że ludzie nie powinni być bierni, ale przeciwnie – winni pojawiać się świadkowie prawdy, aby uwypuklić jej przeciwieństwo.
To Bóg niszczy kłamstwo – stwierdzili autorzy w drugiej części, przywołując kilka fragmentów Starego i Nowego Testamentu. Zwrócili uwagę, że w walce z szatanem chrześcijanie mają iść za Jezusem, który pokonał go „krwią Baranka”, a więc własną ofiarą, „słowem swego świadectwa”, czyli swoją aktywną postawą wobec prawdy oraz pełną poświęcenia i ofiary Jego drogą, aby nie upodabniać się do grzesznika. Misja prawdomówności jest więc nieuchronnie związana z jakąś ofiarą, gdyż głoszenie prawdy w świecie zakłamania oznacza to automatycznie ściągnięcie na siebie lawiny fałszywych oskarżeń, za którymi przyjdą nienawiść i przemoc. A w tej sytuacji tylko ofiara nadaje cenę słowom człowieka prawdomównego, czyniąc zeń zbawienną ostoję na wzburzonym morzu, do której mogą dotrzeć ludzie.
Ludzie dzisiejsi boją się ofiary, ponieważ kojarzy się ona w ich mniemaniu z porażką życiową, toteż chwytają się złudzeń sukcesu, gromadzą skarby doczesne, pędzą za sławą i zaszczytami, a więc wpadają w te odwieczne pułapki, które zastawia Wieczny Obłudnik. Wirus „sukcesu” zaraża coraz więcej ludzi, ciągnących za złudzeniami, wpadając na siebie i wciągając się w nieskończoną „wojnę wszystkich ze wszystkimi”. Może się wydawać, że Zło w pełni zwycięża. Dlatego pamiętajmy o paschalnej ofierze Jezusa, gdy Zło na krótko zyskało władzę nad Synem Bożym, ale był to tylko pozorny triumf, gdyż właśnie w chwili tej dobrowolnej ofiary Jezusa Bóg stworzył nowy świat oczyszczonej Prawdy.
Na zakończenie swego dokumentu jego sygnatariusze podkreślili, że właśnie w czasie największego mroku obłudy, gdy świt wydaje się niemożliwy, nadchodzi jednak jego pora, bo przecież właśnie w chwili owego zaćmienia ducha człowiek najbardziej ucieka od tej nieprawdy, nienawiści i okrucieństwa. Świadczyły o tym liczne nawrócenia w trudnych dniach i nocach kijowskiego Majdanu. Dusza ludzka staje się wówczas naczyniem, które chce być napełnione czystością i wtedy powinni pojawić się ci, którzy napełnią tę spragnioną czarę duszy ludzkiej Prawdą Pańską. Tylko w ten sposób narody, które długo przebywały w mrokach historii, wychodzą na światło dzienne – zakończyli swe opracowanie świeccy i duchowni przedstawiciele różnych wyznań chrześcijańskich Ukrainy.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.