Tommy Emmanuel – radość pracy
27 listopada 2011 | 14:08 | Ks. Ignacy Soler Ⓒ Ⓟ
Trzeba przyznać, że w tym blogu piszę to, co po prostu chcę. Można powiedzieć, że trochę otwieram moje serce i moje życie w każdym zdaniu. Temat mojego blogu (jak temat mojej modlitwy) to temat mojego życia: mojego osobistego i niepowtarzalnego doświadczenia.
Na przykład: w ostatnią sobotę miałem okazję oglądać i słuchać przez półtorej godziny koncert gitarzysty Tommego Emmanuel’a. Było to DVD bardzo dobrej jakości na bardzo dobrym sprzęcie. Sala muzyki Ośrodka Akademickiego 'Sołek’ cieszyła się obecnością wielu studentów również za sprawą poczęstunku miodem pitnym i toruńskimi piernikami. Byłem całkowicie zaskoczony: to człowiek, który gra na gitarze z ogromną pasją, Jego technika jest prawie doskonała, widać jak sprawia Mu radość wykonanie własnej pracy.
Tommy nie tylko gra na gitarze, On jest aktorem, perkusistą. Potrafi wydostać z własnej gitary wszelkie rodzaje dźwięków. Ostatni utwór z ptakiem w australijskim lesie jest po prostu genialny, trzeba to zobaczyć i posłuchać – naprawdę warto. Kiedy patrzyłem na Niego widziałem człowieka średniego wieku noszącego cały czas dyskretnie mały krzyżyk na szyi. W trakcie oglądania tego spektaklu zadałem sobie pytanie czy ten gitarzysta jest wierzący. Nie musiałem długo czekać na odpowiedź, ponieważ On sam w trakcie przerwy mówił o własnym życiu. Powiedział wobec publiczności, że dziękuje Panu Bogu za otrzymany talent i pragnie, by każde dziecko czy nastolatek było świadome, że talent otrzymany trzeba rozwijać.
Tommy Emmanuel jest Australijczykiem urodzonym w 1955 roku, i sławnym przede wszystkim przez swój styl fingerpicking. W trakcie swojej kariery grał z najlepszymi jak Chet Atkins, Eric Clapton, Paco de Lucía czy John Denver. Zaczął grać na gitarze kiedy miał cztery lata i już w wieku pięciu zaczął podróżować przez całą Australię, z rodziną i jej zespołem muzykalnym. Jego rodzina była uboga. Mając jedenaście zmarł mu tata i zaczął pracować udzielając korepetycje z gitary. Nie studiował muzyki, a mimo to można powiedzieć, że jest mistrzem gitary i profesjonalnym perkusistą. Pod koniec latach osiemdziesiątych radykalnie zerwał z narkotykami i przeżył głębokie nawrócenie na katolicyzm, zmiana poważna i definitywna. Do dzisiaj jest wzorowym mężem i ojcem.
Myślałem o sobie: czy wykonuję moją codzienną pracę kapłańską z tą samą pasją, z taką radością jaką widać u tego gitarzysty? Czy lubię być kapłanem i wypełniać wszystkie służby duszpasterskie? Naprawdę trudno jest uświęcać się pracą której się nie lubi. Błogosławieństwo Boże polega na tym, by lubić i miłować to, co człowiek musi czynić każdego dnia. Praca ludzka bez radości, bez miłości to jak silnik bez oleju: nie działa. Ostatnio ktoś komentował regułę Toyoty: trzeba by praca pracowników zawierała witaminę M, M czyli Miłość. Bez radości własnej pracy, bez pasji trudno jest uświęcać się, trudno jest osiągnąć szczęście. Każdy może być szczęśliwy w swojej pracy jeżeli potrafi znaleźć sens służby innym.
Znany polityk powiedział w ciągu ostatnich dni, że trzej ministrowie obecnego rządu należą do Dzieła. Wiadomo, że sprawa jest polityczna, ale chciałbym tutaj powiedzieć, że nie tylko ci trzej nadają się do Opus Dei, ale i każdy inny polityk, który chce uświęcać się we własnym zawodzie: znaleźć tam Chrystusa służąc w sposób kompetentny i uczciwy innym. Człowiek z Dzieła powinien być człowiekiem sumienia, który doskonale zna kodeks deontologiczny we własnym zawodzie i według niego postępuje. Wzór dla polityka to jego patron: święty Tomasz Morus, wielki kanclerz Anglii, człowiek sumienia. Gdyby kilku Tomaszów Morusów znalazło się w każdym gabinecie naprawdę ludzie walczący z Bogiem mieliby się czego bać.
Ale dlaczego tak nie jest? Czy osoba należąca do Prałatury Personalnej Kościoła Katolickiego nie może zostać ministrem? Czy polityk nie może być święty? Podobno bł. Jan Paweł II powiedział prałatowi Opus Dei, że nie rozumie jak to jest możliwe, że tak niechrześcijańskie rzeczy dzieją się w Hiszpanii, gdzie jest tak dużo ludzi z Dzieła. Odpowiedź Prałata: „Jego Świątobliwość, ja też nie rozumiem”. Możemy znaleźć odpowiedź właściwą w sławnych słowach Gandiego: „już dawno całe Indie byłyby chrześcijańskie gdyby wierzący w Chrystusa żyli zgodnie ze swoją wiarą”. Już dawno ci trzej ministrowie i wielu innych zdecydowałoby się radykalnie naśladować Chrystusa w swoim zawodzie, wykonując go z pasją, gdyby każda osoba z Dzieła pracowała z większą miłością, gdybym i ja był lepszym, bardziej oddanym i radośniejszym księdzem.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Ks. dr Ignacy Soler, urodzony w Alcañiz, w Hiszpanii (1955). Na Uniwersytecie Complutense w Madrycie ukończył studia matematyczne (1977). Stopień naukowy doktora nauk teologicznych uzyskał w 1983 na Uniwersytecie Navarry w Pamplonie. W 1981 został wyświęcony na kapłana prałatury personalnej Opus Dei. Od 1994 mieszka w Polsce.