Trynitarze. Odpowiedź na różne niewole świata
28 stycznia 2018 | 17:51 | Kraków / Łukasz Kaczyński / mip Ⓒ Ⓟ
Jedna trzecia dochodów każdego naszego domu zakonnego ma być przeznaczana na wykup osób z niewoli – mówi w rozmowie z KAI o. Maciej Kowalski, minister krakowskich trynitarzy. Dodaje, że obecnie zakonnicy koncentrują się głównie na pomocy osobom prześladowanym za wiarę. Dziś mija 825. rocznica założenia Zakonu Przenajświętszej Trójcy.
Łukasz Kaczyński (KAI): Z czym jest związany przeżywany jubileusz?
O. Maciej Kowalski OSST: 825 lat temu, 28 stycznia naszemu założycielowi objawił się Jezus Chrystus, który trzymał za ręce dwóch niewolników. W tym znaku rozpoznał on jak ma wyglądać jego misja w Kościele. Ten znak, który z woli naszego założyciela został umieszczony w formie mozaiki nad wejściem do naszego pierwszego klasztoru w Rzymie, jest herbem zakonu i nieustannie nam towarzyszy. Stąd przez 3 ostatnie dni świętowaliśmy tę rocznicę, spotykając się z ministrem generalnym naszego zakonu o. Josephem Narlalym, z którym rozmawialiśmy o różnorodności Kościoła oraz cierpieniu prześladowanych chrześcijan, celebrując Mszę św. z metropolitą krakowskim, abp Markiem Jędraszewskim oraz organizując spotkanie o architekturze trynitarskiej w dawnej Rzeczypospolitej.
KAI: Co wyróżnia charyzmat Zakonu Trójcy Przenajświętszej?
– Po pierwsze kult Trójcy Świętej i głoszenie tej tajemnicy naszej wiary światu. Następnie wykup niewolników, ponieważ zakon powstał w czasach krucjat krzyżowych, kiedy ogromnym problemem było niewolnictwo z uwagi na nieustanne wojny między islamem a chrześcijaństwem.
Trynitarze pomagali zwłaszcza tym, którzy nie mogli wykupić się sami lub z pomocą zamożnych krewnych z niewoli muzułmańskiej. W naszej regule zapisano, że 1/3 dochodów każdego domu ma być przeznaczana na wykup osób z niewoli. Tak działaliśmy również w Polsce, gdzie od czasów Jana III Sobieskiego w 18 wyprawach po jeńców wojennych, dzięki działaniom braci uwolniono 517 osób. Ponadto podejmowaliśmy także dzieła miłosierdzia, które były sposobem realnego ukazywania tajemnicy miłości Trójcy Świętej.
KAI: Co zmieniło się potem?
– Początek XX w. to wielkie zmiany społeczne. Oficjalnie niewolnictwo zostało zniesione. Trynitarze poszukują więc nowych form swojej obecności w Kościele i próbują na nowo odczytać swoją misję. Najpierw pojawiły się misje, czyli wykup z niewoli nieznajomości Boga. Później odniesiono się do zagadnienia niewoli formalnej poprzez pomoc więźniom, a następnie do każdego rodzaju fizycznej i duchowej niewoli, którego domaga się realnej i skutecznej pomocy. W ostatnich latach bracia uświadomili sobie również, że istotne jest też zagadnienie współczesnych prześladowań wierzących.
KAI: Jak trynitarze pomagają chrześcijanom prześladowanym za wiarę?
– Stworzyliśmy organizację pod nazwą Międzynarodowa Solidarność Trynitarska, której celem statutowym jest pomoc chrześcijanom prześladowanym za wiarę. Ma ona strukturę paralelną do zakonu – jest odpowiedzialny na poziomie generalnym, prowincjalnym i w poszczególnych domach. W jej skład, poza braćmi, wchodzą również siostry zakonne i osoby świeckie związane z trynitarzami. Celem tej organizacji jest uwrażliwianie na potrzeby prześladowanych chrześcijan oraz pomoc zarówno materialna, jak i duchowa poprzez organizowanie zbiórek i modlitw. Także nasza krakowska wspólnota podejmuje wiele działań w tej kwestii.
KAI: Na czym polega to lokalne zaangażowanie?
– Oczywiście włączamy się we wszystkie działania podejmowane przez zakon. Ale wspólnie z naszym duszpasterstwem młodzieży zorganizowaliśmy własny projekt pod hasłem „Więcej niż 5 minut”, który nawiązuje do tego, że statystycznie co 5 minut ktoś na świecie umiera za wiarę. Wierzymy, że dzięki tej akcji, poprzez uwrażliwianie na problemy prześladowanych chrześcijan i modlitwę, możemy to zmienić. Przygotowaliśmy specjalne opaski z tytułem akcji, które mają być formą cegiełki i nawiązywać do wykupu, który kiedyś organizowali trynitarze. A że napis jest tajemniczy jest to również okazja do tego, by ten temat podjąć.
KAI: Jakie dzieła podejmują jeszcze krakowscy trynitarze na co dzień?
– Od kilku lat prowadzimy dom pomocy społecznej, ale najbardziej rozpoznawalnym elementem naszej działalności jest duszpasterstwo więzienne – w areszcie śledczym w Krakowie-Podgórzu i zakładzie karnym w Krakowie-Nowej Hucie. Przede wszystkim rozumiane jako posługa sakramentalna i zapewnianie więźniom dostępu do Eucharystii, spowiedzi czy kontaktu z księdzem. Warto tu sobie przypomnieć słowa Jana Pawła II, który mówił, że przebywający w aresztach są osądzeni, ale nie potępieni. Więc mimo, że znajdują się oni w tak ekstremalnych warunkach i słusznie odbywają karę pozbawienia wolności, jest dla nich jakaś nadzieja. Dlatego tak ważne jest przywracanie im wiary w siebie i świadomości tego, że są powołani do dobra. Doświadczenie uczy nas jednak, że dotarcie do osób przebywających w więzieniach wymaga najpierw zwyczajnego kontaktu i bycia z nimi na co dzień.
KAI: W jaki sposób nawiązujecie tą wieź z osadzonymi?
– Jedną z takich akcji były „Bajki z pudła”, czyli zaangażowanie więźniów do przygotowania sztuki, którą zaprezentowali dla swoich dzieci w Teatrze Groteska. Z kolei w Roku Miłosierdzia przygotowaliśmy spektakl „Za 5 godzin zobaczę Jezusa”, opowiadający historię więźnia skazanego na karę śmierci, który w areszcie przeżywa nawrócenie. To dzieło był bardzo wymowne, ponieważ więźniowie mogli zobaczyć jak jeden z nich odzyskuje prawdziwą wolność wewnętrzną, pomimo formalnie trwającej niewoli. Istotna jest też coroczna Droga Krzyżowa wzdłuż muru więziennego – po jednej stronie modlą się w niej osadzeni, a po drugiej stronie wszyscy ze „świata zewnętrznego”, którzy chcą w niej uczestniczyć. Często rozważania piszą sami więźniowie. To wyjątkowa okazja na spotkanie tych dwóch światów, pokazanie wrażliwości osadzonych oraz złamanie pewnych stereotypów myślenia.
KAI: Pomoc więźniom nie dotyczy jednak tylko ich samych, ale także osób przebywających na zewnątrz, prawda?
– To bardzo ważne i celowe działanie. Często rodziny są ofiarami tego, że dana osoba przebywa w więzieniu, ale także potrzebują pomocy, żeby się uporać z przyjęciem i przeżyciem całej tej trudnej sytuacji. W tym względzie przygotowujemy wakacje dla dzieci więźniów. Przede wszystkim polega to na tym, żeby w modlitwie i w radościach dzieciaki spotkały się z Bogiem. Ale dało się także zaaranżować, aby z zakładów karnych przyjechali na ten wyjazd osadzeni rodzice. Tym samym mogli się oni spotkać z pociechami w innym miejscu niż sala widzeń – to dla nich niezmiernie ważne. Jednak w tej pomocy zewnętrznej nie chodzi tu tylko o rodziny, ale również całą wspólnotę Kościoła.
KAI: Jak to rozumieć?
– O ile jako wierzący nie mamy większego problemu z możliwością realizacji większości uczynków miłosierdzia, o tyle pocieszania czy odwiedzania więźniów wiele osób nie rozumie. Często słyszymy, że przecież osadzeni są sobie sami winni. Dlatego też chcemy dotrzeć do wierzących z komunikatem, że poprzez pracę z więźniami nie negujemy słuszności ich kar, ale chcemy im pomóc, docierając do nich z przesłaniem nadziei. I niesamowitym doświadczeniem naszej pracy jest fakt, że ludzie widząc podejście do więźniów bez gestów potępienia zaczynają czuć potrzebę okazania im pomocy. W okresie świąt Bożego Narodzenia organizujemy zbiórkę pieniędzy na symboliczne paczki dla więźniów, która zawsze spotyka się z wielkim zainteresowaniem ludzi dobrej woli. A my przekazując rzeczy zakupione za zebrane datki zawsze mówimy osadzonym, że są one gestem solidarności wspólnoty wierzących, którym ich los podczas pobytu w izolacji więziennej nie jest obojętny.
KAI: W więzieniach krakowskich powstają również ikony Jezusa Nazareńskiego – o co chodzi?
-Kult Jezusa Nazareńskiego jest obecny w naszym zakonie od końca XVII w. Podczas jednej z wypraw poza niewolnikami nasi bracia wykupili także przedmioty ze sprofanowanego kościoła katolickiego, a wśród nich figurę związanego Chrystusa, który dał się poprowadzić na krzyż dla naszego odkupienia. Ten kult rozrósł się w naszym zakonie, a w Krakowie zrodził się pomysł, aby więźniowie tworzyli obrazki tej figury i wysyłali ważnym dla siebie osobom i najbliższym. Jest to swego rodzaju łącznik między nimi, a rodziną.
KAI: Na chwilę obecną w Polsce przebywa 7 trynitarzy – czego życzyć w okresie jubileuszu na przyszłość.
– O przyszłość jestem spokojny, bo wiem, że jesteśmy w rękach Pana Boga. Mieliśmy wiele trudnych momentów w naszej historii – kiedyś zakon prawie przestał istnieć, a teraz znów jest nas blisko 600 na całym świecie. To 825 lat pokazuje, że jest wolą Bożą, aby nasz zakon był w Kościele. A jeśli można czegoś życzyć, to tego, by młodzi ludzie inspirowali się naszą misją i miejscem w Kościele. Bo chętnie podzielimy się naszym charyzmatem z wszystkimi, którzy chcą mieć w nim jakiś swój udział.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.