Drukuj Powrót do artykułu

250 tys. dzieci-żołnierzy na świecie

24 listopada 2015 | 10:48 | RV / br Ⓒ Ⓟ

Papieska pielgrzymka do Afryki zwróci uwagę świata na problem dzieci-żołnierzy, czyli chłopców i dziewcząt siłą wcielanych do wojska.

Poddaje się ich indoktrynacji, wykorzystuje jako szpiegów, seksualnych niewolników, tragarzy i regularnych żołnierzy. Na świecie jest ich ponad ćwierć miliona.

Mimo światowych wysiłków, by wykorzenić ten haniebny proceder, dzieci-żołnierze obecne są w Iraku, Syrii, Somalii, Sudanie Południowym, Afganistanie czy Mali. Przez lata nieletni walczyli także w oddziałach ugandyjskiej Armii Oporu Pana. „Zadanych im ran nie da się łatwo zabliźnić, te dzieci jednak można uratować” – mówi bp Giuseppe Franzelli, ordynariusz Liry w północnej Ugandzie, gdzie wciąż działają rebelianci.

„Problemem są rany, które noszą w swym wnętrzu; trauma zadana im przez społeczeństwo, które przez całe lata oddychało przemocą i konfliktem. Obecnie przeżywamy czas odbudowy zarówno moralnej, jak i psychologicznej. Kościół jest bardzo aktywnie zaangażowany na tym polu – mówi bp Franzelli. – Zachęcamy do objęcia troską dzieci-żołnierzy, do niesienia im pomocy. To właśnie one są pierwszymi ofiarami wojny, z której się podnosimy. Choć rany są głębokie i trudne do zabliźnienia, wiele z tych dzieci próbuje z naszą pomocą zacząć normalne życie. Przykładem dla mnie jest Katharine, która przez lata była niewolnicą żołnierzy w ich bazie w buszu; z gwałtu urodziła się jej córka. Gdy odzyskały wolność, było trudno, z czasem jednak skończyła liceum, a teraz przygotowuje się do studiów na uniwersytecie”.

Oenzetowskie źródła donoszą, że w ostatnim czasie rebelianci z Sudanu Południowego uprowadzili ze szkół 89 chłopców. Niektórzy mieli nie więcej jak 13 lat. Szacuje się, że w czasie ostatniej wojny domowej trwającej 14 do walki wykorzystano co najmniej 12 tys. dzieci. Pomimo odnawianych zapewnień o zawieszeniu działań, obie strony kontynuują rekrutację dzieci do walki.


Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Drukuj Powrót do artykułu

300 tys. dzieci-żołnierzy na świecie

16 lutego 2005 | 18:03 | im //mr Ⓒ Ⓟ

Na świecie toczy się obecnie 30 konfliktów zbrojnych, w których walczy ponad 300 tys. dzieci-żołnierzy. Ponad 120 tys. to dzieci afrykańskie. Na skutek wojen zginęło 2 mln dzieci, 6 mln zostało rannych i okaleczonych, a 17 mln migrowało ze swojego miejsca zamieszkania.

W drugą niedzielę Wielkiego Postu organizowana jest zbiórka na rzecz misjonarzy, którzy pracują na całym świecie. W tym roku przebiega ona pod hasłem „Solidarni z dziećmi – ofiarami wojny”.
Na temat dzieci-żołnierzy z Afryki Komisja Misyjna Konferencji Episkopatu Polski zorganizowała dziś sesję naukową na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Spotkanie poprzedziło II niedzielę Wielkiego Postu, przypadającą w tym roku 20 lutego, podczas której zbierane są ofiary na rzecz polskich misjonarzy pracujących na całym świecie, także na Czarnym Kontynencie.

Najmłodsi spośród żołnierzy mają mniej niż 6 lat. Są kurierami, gońcami, posługaczami, wykorzystywani są także seksualnie. W specjalnych obozach przygotowywani są do walki i już jako 7-8-latki zabijają. Do wojska – zarówno chłopcy, jak i w mniejszym stopniu dziewczynki – werbowani są w szkołach lub porywani są z rodzinnych wiosek i siłą zmuszani do posłuszeństwa. Uzależniani od narkotyków i indoktrynowani zatracają poczucie rzeczywistości i umiejętność rozróżniania dobra od zła. Stają się okrutnymi zabójcami, którzy wywołują strach i nienawiść, nawet u krewnych.

Paweł Szuppe, zajmujący się problemem dzieci-żołnierzy w Afryce, mówił podczas spotkania o konsekwencjach udziału nieletnich w wojnach. Są one werbowane ze względu na łatwość zastraszenia ich i zmuszenia do posłuszeństwa. Poddane okrutnemu szkoleniu, zatracają zdolność do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie i poczucie więzi rodzinnych. Nie uznają żadnych autorytetów prócz siły. Udział w walkach i stały kontakt z okrucieństwem wojny wywołuje nadpobudliwość i niestabilność emocjonalną, choroby skóry, przedwczesne starzenie się, brak zdolności do okazywania uczuć. Dzieci są małomówne, nieufne, stają się często schizofrenikami i socjopatami. Mają zaburzenia snu, stany depresyjne i lękowe. Wiele zaburzeń psychicznych jest nieodwracalnych. Aż 75 proc. spośród nieletnich żołnierzy to analfabeci, potrafią jedynie zapisywać literowe skróty używanej przez siebie broni.

Krzysztof Trzciński z Uniwersytetu Warszawskiego mówił o obozach rebeliantów, w których dzieci uczyły się zabijania w okrutny sposób. W Liberii oddziały „bushkids” dziesiątkowały całe wioski, zdarzały się też masakry, podczas których w jedną noc oddział nieletnich żołnierzy mordował do tysiąca osób. Najczęściej stosowanymi przez dzieci torturami było podcinanie kończyn związanym ofiarom, podpalanie ich, gwałty. Głowami i wnętrznościami ofiar dzieci znaczyły swoje punkty kontrolne. Według niektórych badaczy, podczas wojen w latach 90. ubiegłego stulecia w Liberii i Sierra Leone zdarzały się przypadki kanibalizmu. Zjadanie części ludzkiego ciała, takich jak serce czy genitalia, było częścią inicjacji młodych chłopców, którzy w ten sposób mieli stać się dorosłymi.

Po zakończeniu walk organizacje humanitarne oraz misje katolickie i protestanckie, starają się pomóc byłym nieletnim żołnierzom w powrocie do życia w społeczeństwie. W Sierra Leone rehabilitacja polega na pracy w zakładach wytwarzających protezy kończyn. Podczas wojen nieletni żołnierze okaleczali swoje ofiary obcinając im ręce, nogi, a także nosy, uszy czy nawet wycinając fragmenty pośladków. Po wojnie oprawcy pracują na rzecz swoich ofiar.

Proces rehabilitacji tych dzieci jest niezwykle trudny i długi. Często uciekają one z obozów rehabilitacyjnych, głównie dlatego, że są na głodzie narkotykowym. Wiele z uciekinierów nie oddało broni. Nie mają dokąd wrócić, ponieważ w rodzinnych wioskach czeka je śmierć. Jako żołnierze, dzieci często były wysyłane do wiosek, gdzie urządzały rzeź mieszkańców, w tym także swoich sąsiadów i krewnych. W odwecie wioski organizowały własne oddziały, które poszukiwały i zabijały nieletnich rebeliantów. Ta wyniszczająca walka trwa nawet po oficjalnym zakończeniu wojny.

– Na całym świecie toczą się „zapomniane wojny” – powiedział podczas konferencji prasowej towarzyszącej sesji ks. Czesław Noworolnik, sekretarz Komisji Episkopatu ds. Misji. – Każdego tygodnia na świecie ginie tyle samo ludzi, co na skutek tragicznej fali tsunami w grudniu ubiegłego roku. Misjonarze pracują na rzecz pomocy ofiarom wojny, także polscy misjonarze i właśnie na rzecz ich pracy zbierane będą pieniądze w najbliższą niedzielę – przypomniał.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.