Ukraina: abp S. Szewczuk mówił o ludzkich namiętnościach w czasie obecnej pandemii
28 kwietnia 2020 | 01:28 | kg (KAI) | Kijów Ⓒ Ⓟ
Jeśli Majdan w latach 2013-14 pokazał to, co było najpiękniejsze w ludziach, ich umiejętność organizowania się, nadstawiania własnych rąk, pleców i serc za innych, to koronawirus, pojawiwszy się na Ukrainie, obnażył całkiem inne zjawiska: ludzi rzucających kamieniami w autobusy i pikietujących domy chorych. Zwrócił na to uwagę arcybiskup większy kijowsko-halicki Swiatosław Szewczuk w rozmowie z pismem „Ukrajinśka Prawda”, zastanawiając się, dlaczego trwająca obecnie pandemia, przynajmniej na początku jej pojawienia się, nie zjednoczyła ludzi.
Zdaniem zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego (UKGK) „jeszcze nieraz będziemy sobie zadawać to pytanie”. Wyraził przekonanie, że pierwszym czynnikiem, który kierował ludźmi, był strach, podczas gdy „na Majdanie było inaczej: nami kierowało poczucie niesprawiedliwości, znalezienia odpowiedzi i zareagowania na przemoc”. Ludzie chcieli wtedy pokazać, że „nikt nie będzie nas tak po prostu bił” – dodał rozmówca gazety.
Zauważył, że teraz, w obliczu tego zagrożenia ludzie zaczęli się bać, były emocje, które naprawdę mogą być niszczycielskie i one nadal trwają. Według arcybiskupa ludzie boją się dwóch rzeczy: zachorowania i utraty pracy, pojawienia się kłopotów ekonomicznych. „Uważam jednak, że emocje te nie do końca wszystko odkryły i pokazały” – stwierdził hierarcha. Zaznaczył, że człowiek to znacznie więcej niż jego lęk. „I dziś każdy człowiek, zwłaszcza ten, kto jest prawdziwym człowiekiem i kieruje się zasadami człowieczeństwa, jeszcze da o sobie znać” – stwierdził z przekonaniem zwierzchnik UKGK.
Wskazał, że przed nami jest jeszcze „okres wielkiej szlachetności naszych ludzi i po tym pierwszym poczuciu strachu nadejdzie poczucie troski”. Zapewnił, że już odczuwa, „w jakim stopniu nasi ludzie, szczególnie grekokatolicy, są posłuszni”. Rozumieją, że z miłości do bliźniego trzeba pozostawać w domu i że wymagana dziś odległość między ludźmi jest wyrazem szacunku do drugiego. „Nowe okoliczności odkrywają te szlachetne cechy ludzi, których być może w innych warunkach nie dałyby o sobie znać” – podkreślił abp Szewczuk.
Nawiązał następnie do pierwszych miesięcy wojny na wschodzie kraju, gdy napływały wiadomości „o naszych poległych chłopcach”, zaznaczając, że niekiedy nazywa się je tragicznymi, tymczasem – według niego – były one heroiczne, gdyż tragedie rodzą bohaterów. „Widzimy dzisiaj, że jesteśmy krajem bohaterów, którzy bez niczego, w samych trampkach, poszli, aby własną piersią zasłonić swój kraj. A za nimi szli wolontariusze, którzy ich wspierali i w ten sposób społeczeństwo, my wszyscy, obroniliśmy swoje państwo” – przekonywał zwierzchnik UKGK. Jego zdaniem obywatele zaczęli sobie uświadamiać, że obrona kraju jest sprawą każdego.
„I wówczas zapytałem samego siebie i każdego: gdzie jest mój przyczółek w tej walce, w tym ruchu ku obronie? Myślę, że coś podobnego zobaczymy, a nawet już widzimy” – zapewnił hierarcha.
Na zakończenie rozmowy poprosił, aby każdy zadał sobie takie pytanie w tej wojnie z pandemią: „Gdzie jest mój przyczółek, na którym mogę zablokować tego niewidzialnego wroga, szerzenie się tej choroby, obojętnie, czy sam jestem chory, czy zdrowy, czy jestem ojcem rodziny, matką, uczniem, księdzem czy lekarzem?”.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.