„Zwyciężyła mądrość” – rozmowa z autorem pomnika w Jersey City
16 maja 2018 | 06:42 | Waldemar Piasecki (KAI) / mip | Nowy Jork Ⓒ Ⓟ
Kiedy dowiedziałem się o planach przesunięcia pomnika, koncentrowałem się na tym „dokąd”, a nie na doszukiwaniu się jakichś teorii spiskowych” – mówi w w rozmowie z KAI Andrzej Pityński, autor pomnika katyńskiego w Jersey City. Rzeźbiarz będzie towarzyszył polskiej parze prezydenckiej, która w środę odwiedzi nabrzeże rzeki Hudson.
Waldemar Piasecki (KAI): Jakie jest uczucie związane z porozumieniem w sprawie pańskiego pomnika katyńskiego, sprawiającym, że monument pozostaje na nabrzeżu hudsońskim?
Andrzej Pityński: Ulga. Zostanie przeniesiony o niespełna 60 metrów do wylotu ulicy York na nabrzeże. Nie zmienia to znacząco jego lokalizacji w strukturze Jersey City, ani jeżeli chodzi o obecność na tle panoramy Manhattanu po drugiej stronie rzeki Hudson.
KAI: Zaproponował Pan, że park, który miałby towarzyszyć pomnikowi na nabrzeżu, mógłby otrzymać imiona podpułkownika Barucha Steinberga, Naczelnego Rabina Wojska Polskiego zamordowanego w Katyniu i Johna Van Vlieta, pułkownika Armii Amerykańskiej, który jako jeniec wojenny został przywieziony do Katynia, gdzie był świadkiem ekshumacji polskich oficerów. Co za tym przemawia?
– Takie dopełnienie mego pomnika tworzyłoby na nabrzeżu Hudsonu w Jersey City spójną narrację zbrodni. Ginęli w Katyniu także Żydzi. Zostało zamordowanych niemal ośmiuset Żydów w polskich mundurach oficerskich. W tej liczbie wspomniany Naczelny Rabin Wojska Polskiego major (awansowany w połowie września 1939 roku na podpułkownika) Baruch Steinberg.
Z kolei Amerykanie, w tym pułkownik John Van Vliet, starali się, aby zbrodnia nie została „pogrzebana” w imię sojuszniczych porozumień sowiecko-amerykańskich. Z drugiej strony Stany Zjednoczone będąc w sojuszu z Sowietami przez długie lata nie chciały drażnić prawdą o ich wodzu Stalinie.
Prawdę pełnym głosem wyraziła dopiero kongresowa Komisja Raya Maddena w kwietniu 1952 roku, która po drobiazgowym śledztwie, wskazała jednoznacznie na Moskwę jako sprawców zbrodni. Można śmiało powiedzieć, że Ameryka nie pozwoliła wtedy pogrzebać prawdy o Katyniu na czym tak bardzo zależało Sowietom.
KAI: Wierzył Pan, że dojdzie do porozumienia w sprawie pomnika?
– Wierzyłem w amerykańską mądrość w takich sytuacjach. Zawsze chodzi o sformatowanie negocjacji wedle reguły „win-win”, czyli poczucia sukcesu po obu stronach i unikania sytuacji, kiedy sukces jednej strony jest porażką drugiej.
KAI: Co uważał Pan za największe zagrożenie?
– Rozbuchanie sporu wokół pomnika, jako jakiejś wojny z Polakami czy Polską generalnie. Klimatu jakiegoś spisku antypolskiego. Byłem od tego jak najdalszy.
KAI: A inni?
– Różnie. Uaktywniło się nagle w sprawie pomnika tylu chętnych do zabierania głosu i walki o jego „ocalenie”, że zaczynałem się już w tym gubić. Zwłaszcza, że na ogół nikt nie widział potrzeby kontaktu ze mną.
KAI: Do burmistrza Jersey City zwróciło się podobno około dwudziestu różnych polonijnych grup i organizacji chcących prowadzić negocjacje.
– Od początku uważałem, że w roli reprezentantów powinni występować Konsul Generalny RP w Nowym Jorku Maciej Golubiewski i prezes Komitetu Katyńskiego Krzysztof Nowak. Natłok podmiotów interweniujących mógł tylko utrudniać postęp w negocjacjach.
KAI: Pan zdawał się od nich sam dystansować?
– Autor dzieła powinien znać swoją rolę. Moją opinię wyraziłem, ale nigdzie się sam na siłę nie pchałem.
KAI: Zakładał Pan możliwość zmiany lokalizacji pomnika?
– Oczywiście każdy twórca wolałby, aby jego pomnik miał jedną lokalizację, ale mądry twórca zakłada też możliwość jej zmiany, gdy stoi za tym jakaś rozumna racja. Jestem realistą. Historia, w tym historia Polski, zna wiele przykładów zmiany lokalizacji pomników. Choćby warszawskiej „Nike” Mariana Koniecznego, pierwotnie odsłoniętej na Placu Teatralnym, a potem przeniesionej w okolice Trasy W-Z. Albo pomnika Księcia Józefa Poniatowskiego Bertela Thorvaldsena, który też zmieniał miejsce m.in. stał przed Pałacem Saskim, a dziś przed Pałacem Prezydenckim.
Takie przeniesienie w obrębie śródmieścia Lublina dotyczyło nie tak dawno także Pomnika Ofiar Getta Lubelskiego Janusza Tarabuły i Bogumiła Zagajewskiego. Kiedy dowiedziałem się o planach przesunięcia mojego pomnika w Jersey City, koncentrowałem się na tym „dokąd”, a nie na doszukiwaniu się jakichś teorii spiskowych „kto za tym stoi?”.
KAI: Podobno od początku miał Pan informację, że pomnik katyński otrzyma godną lokalizację nic nie ujmującą jego znaczeniu i wyrazowi?
– Tak było.
KAI: Czy można wiedzieć od kogo?
– Chodzi o Abrahama Foxmana postać dialogu polsko-żydowskiego i polsko-chrześcijańskiego, przyjaciela Jana Karskiego, długoletniego dyrektora Ligi Przeciw Zniesławianiu (ADL), a dziś wiceprezydenta Muzeum Holcaustu w Nowym Jorku. Rodowitego warszawiaka, który jako małe dziecko został ocalony z Holocaustu przez bohaterska Polkę.
4 maja br. otrzymał on od burmistrza Jersey City zapewnienie, że pomnik otrzyma „szacowne miejsce” („respectable place”) możliwie najbliżej obecnego. Należało zachować spokój i czekać na rozwój sytuacji. Wszystko przybrało pomyślny finał. Mówię o tym, aby dać świadectwo, że starania o pomyślne rozwiązanie czynione były także przez stronę żydowską. Jak widać z powodzeniem.
KAI: Jak wynika z doniesień, teren wokół pomnika katyńskiego ma zostać przekazany przez burmistrza Fulopa w imieniu Jersey City, konsulowi Golubiewskiemu, jako przedstawicielowi Polski na 99 lat. Ma to być kawałek Polski nad Hudsonem, o który Polska by się troszczyła. Co Pan na to?
– Oboma rękami się podpisuję.
KAI: Czy teraz można już odtrąbić „polskie zwycięstwo nad rzeką Hudson”?
– To jest wspólne zwycięstwo, a nie kogoś nad kimś. Zwyciężyła mądrość. Przestrzegam przed tanim triumfalizmem. Teraz czkamy już tylko na inaugurację pomnika w nowej nieodległej lokalizacji, w sprawie której doszło do porozumienia.
KAI: W najbliższą środę pod pomnikiem złoży kwiaty polska para prezydencka. Będzie jej Pan towarzyszył?
– Otrzymałem zaproszenie. Myślę, że nic nie stanie na przeszkodzie. Dobrze gdyby towarzyszył nam także burmistrz Jersey City, Steven Fulop.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.