Drukuj Powrót do artykułu

Uniwersalizm zakorzeniony w polskości

15 listopada 2001 | 00:00 | //mr Ⓒ Ⓟ

Jacek Moskwa: Uniwersalizm Jana Pawła II bierze się z jego polskości. Prawda ta wydaje się dziś bardziej oczywista, niż na początku pontyfikatu, chociaż i teraz dla wielu bywa trudna do zaakceptowania.

Pierwiastki narodowe w kulturze i życiu religijnym kojarzą się często w najlepszym razie z partykularyzmem, jeśli nie z kompletnym odrzuceniem wartości uniwersalnych i zamknięciem na świat. Jan Paweł II pokazuje, że może być inaczej. Zakorzeniony, jak mało kto, w historii i kulturze Polski, wydobywa z nich to, co uznaje za aktualne dla całej ludzkości; nie tylko podkreśla swoją przynależność do wspólnoty narodowej, ale uczynił z niego fundament pontyfikatu. Przypomniał to ks. Adam Boniecki w szkicu „Rzymianin z Polski” (Rzeczpospolita, 14.10.200), pisanym na marginesie mojej książki „Zostań z nami! Jan Paweł II i Polacy”.
Tropienie polskich korzeni w kluczowych wątkach nauczania Ojca Świętego jest zajęciem tyleż pasjonującym, co pouczającym. Karol Wojtyła jeszcze przed wyborem na tron św. Piotra był wybitnym kontynuatorem nurtu, w którym kultura polska wzniosła się na najwyższy poziom – to znaczy romantyzmu, przywiązującego tak wielką wagę do wartości duchowych z jednej strony, a do ojczyzny i jej ludu z drugiej. Także w jego papieskim nauczaniu odnaleźć można myśli Norwida, wersety Wyspiańskiego, czy Mickiewiczowskie określenie Żydów jako „starszych braci w wierze”. Wybierając metropolitę krakowskiego uczestnicy konklawe nie kierowali się oczywiście jego gustami literackimi, czy nawet filozoficznymi. Zwracając się ku pierwszemu od ponad czterech stuleciu kandydatowi spoza Italii, kardynałowie szukali odpowiedzi na kryzys Kościoła. Mimo wzlotów intelektualnych w pierwszej połowie XX wieku i wielkiej rewolucji Soboru Watykańskiego II, katolicyzm usychał, tracąc oparcie w szerokich warstwach społeczeństwa. Szukaniem środków zaradczych był zarówno rozwój nauki społecznej, jak eksperyment „księży robotników”, z którym zetknął się w młodości ks. Wojtyła. Szkoły i prądy tego rodzaju skupiały się jednak przede wszystkim na rozwiązaniach w dziedzinie ekonomii i socjologii, pozostawiając odłogiem sferę ściśle religijną. W Polsce natomiast, gdzie Kościół pozbawiony został prawie wszystkich możliwości działania na polu społecznym, w konfrontacji z komunizmem zwyciężył, zachowując ludowe fundamenty pobożności. Jan Paweł II już od pierwszych miesięcy swego pontyfikatu nawiązywał do tych doświadczeń. „Tu i ówdzie sugerowano, że Papież usiłuje narzucić polski model kapłaństwa całemu Kościołowi (…)” – mówił Ojciec Święty do księży na Jasnej Górze podczas pierwszej wizyty w Polsce. – „Czasem podnosiły się głosy obawy, że Kościół nie wytrzyma z tą wizją kapłaństwa w dzisiejszym zsekularyzowanym świecie. A ja z Polski wyniosłem takie głębokie przekonanie, że tylko z tą wizją kapłaństwa Kościół wytrzyma…”. Stwierdzenia te można rozszerzyć na cały Lud Boży. Dla polskiej przecież pobożności – chociaż nie tylko dla niej – tak charakterystyczny jest żywy kult Maryi, wzoru człowieczeństwa i świętości, Matki prowadzącej do Syna. Po ponad dwóch dziesiątkach lat pontyfikatu Jana Pawła II trudno już pamiętać, że maryjny nurt tożsamości katolickiej bywał przez wybitnych skądinąd teologów „korygowany”, wstydliwie usuwany na plan dalszy. Dziś wydaje się to niemożliwe.
W moim przekonaniu to właśnie z Polski – z doświadczeń obchodów Tysiąclecia Chrztu i Wielkiej Nowenny, których był współorganizatorem i uczestnikiem, ale także z romantycznego mesjanizmu – wziął Jan Paweł II idee najbardziej doniosłych przedsięwzięć swojego pontyfikatu: masowego duszpasterstwa podczas wielkich podróży apostolskich i wielkich zgromadzeń wiernych, czego zwieńczeniem był Jubileusz Roku 2000. Wielokrotnie podkreślano, że tylko papież wywodzący się z kraju, gdzie przed wojną mieszkała największa społeczność Żydów na świecie i gdzie dokonała się ich zagłada – sam posiadający wśród polskich Żydów przyjaciół z lat młodości – mógł dokonać tak głębokiego, w istocie rzeczy bezprecedensowego przełomu w stosunkach chrześcijaństwa z judaizmem.
Polskość Jana Pawła II pomogła Kościołowi katolickiemu wydobyć się z włoskich – i zachodnioeuropejskich – opłotków. Wniósł on na Stolicę Apostolską doświadczenie tej części ludzkości, którą w XX wieku poddano najbardziej tragicznemu eksperymentowi w historii: komunizmowi. W tym dramacie pozycja Papieża wcale nie była „super partes”. Przeciwnie, jak wiemy doskonale, był on w nim stroną zaangażowaną. I nie naruszyło to – powtórzmy – ale wzmocniło jego pozycję uniwersalnego autorytetu. Jeśli bowiem zapytamy przeciętnego obywatela świata – niekoniecznie katolika – dlaczego ceni Jana Pawła II, odpowie zapewne: „dlatego, że zawsze pozostaje sobą”.
To zakorzenienie w polskości ma oczywiście także swój rys osobisty. Jak prawie każdy człowiek, Ojciec Święty z upływem lat coraz chętniej powraca do środowiska i krajobrazu młodości. Widać to było wyraźnie zwłaszcza w czerwcu 1999 roku, podczas wizyt w Krakowie i Wadowicach. To samo obserwujemy w Watykanie i Castel Gandolfo, gdy możliwość spotkania z rodakami, zwrócenia się do nich w ojczystym języku poza napisanym wcześniej tekstem, sprawia papieżowi wyraźną przyjemność. W pewnej prywatnej rozmowie Jan Paweł II zauważył jednak z odcieniem smutku, że obecnej Polski nie zna w tak bezpośredni sposób sposób, w jaki znał II Rzeczpospolitą lat dzieciństwa i wczesnej młodości, w jaki znał rzeczywistość pod okupacją niemiecką, a później w PRL. Wiele zjawisk jest dla niego niezrozumiałych. Stąd zapewne – dodajmy już od siebie – odcień smutku i goryczy, jaki niejednokrotnie przynosi Mu obrót wydarzeń w kraju. Polska miała być dla Jana Pawła II oparciem i potwierdzeniem sensu jego misji. Jest oczywiste, że nie zawsze dorasta ona do tego zadania.
*Jacek Moskwa* – wieloletni korespondent TVP i dziennika „Rzeczpospolita” w Rzymie i Watykanie

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.