Uroczysta Msza św. na zakończenie Synodu Biskupów
27 października 2019 | 16:00 | st, kg (KAI) | Watykan Ⓒ Ⓟ
Módlmy się jak ubogi i grzeszny celnik a nie jak pewny siebie i obłudny faryzeusz, pogardzający innymi, odrzuconymi, bo nie ma w nim prawdziwej miłości Boga i bliźniego – wezwał Franciszek w kazaniu podczas Mszy św., której przewodniczył 27 października na Placu św. Piotra w Watykanie. Był to ostatni akcent specjalnego zgromadzenia Synodu Biskupów nt. Amazonii, który od 6 bm. obradował w Rzymie.
Swe rozważania Ojciec Święty skupił na czytanych w tym dniu fragmentach biblijnych poświęconych modlitwie oraz postawie modlących się wobec bliźnich. Najpierw przywołał opisane w Ewangelii Łukaszowej sceny rozmowy z Bogiem faryzeusza i celnika, z których każdy inaczej do tego podchodził. Przeciwstawiając uważającego się za bardzo pobożnego, a przy tym dumnego, zarozumiałego i gardzącego innymi faryzeusza grzesznikowi, jakim był pogardzany przez otoczenie celnik, Pan Jezus wyraźnie stawia właśnie tego drugiego za wzór. W faryzeuszu, chełpiącym się swoim zasługami i cnotami, nie ma bowiem miłości Boga ani bliźniego i – choć przebywa w Jego świątyni – to praktykuje on religię swojego „ja” – podkreślił papież.
Zwrócił uwagę, że ów „pobożny” modlący się gardzi swymi sąsiadami, którzy nic dla niego nie znaczą. I taka postawa często istnieje także dzisiaj i nieraz uważamy otaczających nas ludzi za zacofanych i niewiele wartych, gardzimy ich tradycjami, historią, zajmujemy ich terytoria i przywłaszczamy sobie ich dobra. „Nie wystarczały błędy przeszłości, by przestać rabować innych i zadawać rany naszym braciom oraz naszej siostrze ziemi: widzieliśmy to w pokrytym bliznami obliczu Amazonii. Nadal trwa obłudna religia własnego „ja”, z jej obrzędami i „modlitwami”, zapominając o prawdziwej czci Boga, „która zawsze obejmuje miłość bliźniego” – ubolewał kaznodzieja. Dodał, że nawet chrześcijanie, którzy modlą się i chodzą na Mszę św. w niedzielę, bywają sługami tej religii własnego ja. Wezwał do modlitwy „o łaskę nieuważania się za lepszych, niesądzenia, że jesteśmy w porządku, byśmy nie stali się cynicznymi kpiarzami” oraz do proszenia Jezusa, „aby uzdrowił nas od mówienia źle i narzekania na innych, od pogardzania kimś”.
Tymczasem modlitwa celnika pomaga zrozumieć, co jest miłe Bogu, gdyż nie zaczyna on od swoich zasług, ale mówi o swoich niedostatkach, o swoim ubóstwie, i to nie tym ekonomicznym, gdyż poborcy podatkowi byli bogaci, żyjąc zwykle kosztem swoich rodaków, ale o ubóstwie życia, „ponieważ w grzechu nigdy nie żyje się dobrze”. Ten człowiek uznaje siebie za ubogiego przed Bogiem, a Pan wysłuchuje jego modlitwy – wskazał papież. Dodał, że modlitwa tego człowieka rodzi się z serca, jest przejrzysta: stawia on przed Bogiem swoje serce, a nie pozory. „Modlić się to pozwolić, by Bóg zajrzał do naszego wnętrza, bez udawania, bez wymówek, bez usprawiedliwień. Od diabła pochodzą bowiem niejasność i kłamstwo, od Boga zaś światło i prawda” – przypomniał mówca. W tym kontekście podziękował obecnym za „serdeczny, szczery i otwarty dialog”, jaki towarzyszył obradom synodalnym.
Zauważył, że przykład celnika wskazuje na punkt wyjścia na nową drogę: trzeba uwierzyć, że wszyscy potrzebujemy zbawienia i jest to pierwszy krok religii Boga, który jest miłosierdziem wobec tych, którzy uznają się za nędzników. Tymczasem źródłem każdego błędu duchowego jest uważanie siebie za sprawiedliwych, oznacza to bowiem porzucenie jedynego sprawiedliwego Boga. Aby podkreślić ważność tej postawy wyjściowej, Jezus zestawił w przypowieści najbardziej pobożną i oddaną osobę tamtych czasów – faryzeusza z publicznym grzesznikiem, jakim był wówczas celnik. Okazuje się, że ten, kto jest świetny, ale zarozumiały, przegrywa, a ten, kto upadł, lecz jest pokorny, zostaje wywyższony przez Boga. „Módlmy się, prosząc o łaskę poczucia, że potrzebujemy miłosierdzia jako ubodzy w swym wnętrzu. Trzeba pamiętać, że zbawienie Boże działa jedynie w atmosferze wewnętrznego ubóstwa” – zaapelował Ojciec Święty.
W ostatnim punkcie swych rozważań odwołał się do modlitwy ubogiego, o której wspomniał w pierwszym czytaniu Syracydes, a która „przenika obłoki”. Podczas gdy modlitwa tego, kto uważa się za sprawiedliwego, pozostaje na ziemi, przygnieciona siłą ciążenia egoizmu, to modlitwa ubogiego wznosi się prosto do Boga. Zmysł wiary ludu Bożego widział on w ubogich „odźwiernych nieba”: to oni otworzą nam, albo i nie, bramy życia wiecznego. Są oni żywymi ikonami proroctwa chrześcijańskiego – podkreślił Franciszek.
Nawiązał na zakończenie jeszcze raz do zakończonego wczoraj Synodu, na którym m.in. przemawiali ubodzy a obecni zastanawiali się „nad niepewnością ich życia, zagrożonego wzorcami drapieżnego rozwoju”. A jednak to wielu z nich zaświadczyło, że można spojrzeć na rzeczywistość w inny sposób, przyjmując ją z otwartymi rękami jako dar, żyjąc w świecie stworzonym nie jako środek, który trzeba wykorzystać, ale jako dom, którego należy strzec, ufając Bogu. „Módlmy się, prosząc o łaskę umiejętności wysłuchania krzyku ubogich: jest to krzyk nadziei Kościoła. Utożsamiając się z ich wołaniem, także nasza modlitwa przeniknie obłoki” – zakończył swe kazanie Ojciec Święty.
Treść homilii dostępna jest TUTAJ.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.