W Gnieźnie ruszył cykl wykładów o bł. Stefanie Wyszyńskim
05 października 2021 | 18:36 | bgk | Gniezno Ⓒ Ⓟ
W gnieźnieńskim seminarium duchownym odbył się 4 października pierwszy z dziewięciu zaplanowanych wykładów, poświęconych bł. kard. Stefanowi Wyszyńskiemu. O domu rodzinnym, tęsknocie za matką i czasach seminaryjnych przyszłego prymasa, a także wielu nieznanych powszechnie faktach z tego okresu mówił ks. prof. Bogdan Czyżewski, wykładowca Wydziału Teologicznego UAM w Poznaniu oraz PWSD w Gnieźnie, członek Rady Programowej wydania „Pro memoria” – zapisków Prymasa Tysiąclecia.
Cykl wykładów jest wspólnym projektem Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie oraz Katolickiego Stowarzyszenia Civitas Christiana, któremu Prymas Tysiąclecia patronuje. Bezpośrednią inspiracją do ich zorganizowania była niedawna beatyfikacja kard. Wyszyńskiego, który – choć powszechnie znany – coraz częściej identyfikowany jest, zwłaszcza w młodym pokoleniu, przez pryzmat pełnionego urzędu i historycznych dokonań. Stąd pomysł – jak tłumaczy Ewelina Goździewicz z Civitas Christiana – by poprzez proponowane wykłady pokazać prymasa nie tylko jako wielkiego męża stanu i pasterza Kościoła, ale przede wszystkim jako człowieka, kapłana, patriotę, wreszcie ojca, którego miłość do narodu wyrażała się w dobrze znanych i zapamiętanych przez wielu słowach „umiłowane dzieci Boże, umiłowane dzieci moje”.
Pierwsze spotkanie pod tytułem „Stefan, ubieraj się. Trudna droga do prymasostwa” przybliżyło zebranym lata dzieciństwa i młodości kard. Stefana Wyszyńskiego. Ilustrując wykład prezentacją zdjęć i sięgając do osobistych zapisków prymasa „Pro memoria” ks. prof. Bogdan Czyżewski zreferował zarówno znane, jak i dla wielu nowe fakty z życia kard. Wyszyńskiego, jak choćby reakcję 10-letniego Stefana i jego rodzeństwa na ponowny ożenek ojca, który rok po pogrzebie pierwszej żony Julianny poślubił jej koleżankę Eugenię. Uroczysty dzień dzieci spędziły na grobie matki manifestując w ten sposób swoje przywiązanie do niej. Z czasem macocha znalazła miejsce w ich sercach, do tego stopnia, że dorosły już Stefan wieszał jej zdjęcie zawsze obok zdjęcia matki. Nigdy też nie ukrywał, że z matką łączyła go szczególna więź. „Nieraz mi się wydaje, gdy stoję na ambonie, że za mną stoi moja przedwcześnie zmarła Matka. Gdy podejmuję i prowadzę jakieś wyjątkowo ciężkie prace, to mam wrażenie, że Ona mi doradza i podpowiada” – przyznał w zapiskach. Ten brak ziemskiej matki – jak mówił ks. prof. Czyżewski – skierował go w stronę Matki Bożej „Tej, która przecież nigdy nie umrze”.
Powszechnie znany jest fakt, że przyszły prymas przyjął święcenia w późniejszym terminie niż jego koledzy, nieprawdziwe jest jednak uzasadnienie, że stało się to z powodu jego choroby. Owszem był chorowity i w chwili, gdy jego koledzy przyjmowali świecenia, on leżał z zapaleniem płuc, niemniej faktyczną przyczyną opóźnienia było to, że nie ukończył jeszcze 24 roku życia, a tego wymagało prawo kanoniczne. Święcenia kapłańskie przyjął więc sam, wciąż jeszcze słaby, z rąk bp. Wojciecha Owczarka, który wówczas też był chory. Chory wyświęcił chorego – mówił prelegent dodając, że później prymas wspominał, że gdy leżał na posadzce jasnogórskiej kaplicy Matki Bożej w czasie Litanii do Wszystkich Świętych miał takie pragnienie, by się z niej już nie podnosić, bo po prostu brakowało mu sił.
Ciekawe i mało znane są też relacje jednego z seminaryjnych kolegów Stefana Wyszyńskiego, Henryka Ryszewskiego, który wystąpił z seminarium i został informatorem SB. Jak stwierdził ks. prof. Czyżewski, mimo, że znalazł się po przysłowiowej drugiej stronie, przekazy te można uznać za wiarygodne. Opisując czasy seminaryjne Henryk Ryszewski tak charakteryzował przyszłego prymasa: „Nie był on skłonny do zwierzeń. (…) Najbardziej rzucała się w oczy jego pobożność, daleka jednak od wszelkiej taniej dewocji. Nie modlił się na pokaz, by zwrócić na siebie życzliwą uwagę władz seminaryjnych. (…) Czy Stefan miał prawdziwe powołanie do kapłaństwa? Niewątpliwie, że tak, a w miarę upływu czasu powołanie to rozrastało się i kiełkowało. Był niesamowicie pracowitym, w nauce – ambitny i zapamiętały”.
Prelegent przybliżył też słuchaczom niełatwy czas wojny, kiedy ks. Stefan Wyszyński musiał ukrywać się przed Gestapo głównie ze względu na wcześniejsze piętnowanie hitleryzmu. Schronienie znalazł w Kozłówce, Laskach i Żułowie, gdzie był kapelanem, uczył, spowiadał, odprawił Msze, także dla partyzantów ukrywających się w lasach. W Żułowie, o czym mało kto wie, odebrał też poród. Spacerując po okolicy trafił do chałupy, w której na barłogu rodziła samotnie, odrzucona przez wieś kobieta. Za późno było na sprowadzenie pomocy, musiał pomóc jej sam. Wtedy również, gdzieś na pograniczu dzisiejszej Lubelszczyzny i Ukrainy usłyszał słowa, które zapamiętał na całe życie. Była wojna, a na polu rolnik spokojnie siał zboże. Wyszyński wyraził zdziwienie, ale i uznanie, że nie uciekł i spokojnie robi swoje. „Proszę księdza – skomentował siewca – gdy zostawię zboże w spichlerzu, to spłonie, a jak wrzucę je w ziemię, to zawsze ktoś będzie z niego jadł chleb.”
Wykład ks. prof. Bogdana Czyżewskiego oprócz prezentacji multimedialnej uzupełniły fragmenty zapisków kard. Wyszyńskiego odczytane przez kleryków. Kolejne spotkanie odbędzie się 8 listopada o 19.00 również w gnieźnieńskim seminarium duchownym. Tym razem tematem będą ingresy do katedr w Gnieźnie i Warszawie oraz – jak zapowiedział ks. Czyżewski – zamach na prymasa Wyszyńskiego.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.