Drukuj Powrót do artykułu

W kwestii klauzuli sumienia potrzebne stanowisko stojące na straży godności człowieka

20 lutego 2014 | 08:52 | lk (KAI) / br Ⓒ Ⓟ

Skoro kwestia klauzuli sumienia zaczyna być gorąca, jest rzeczą pilną wypracowanie odpowiedniego stanowiska, nie tylko katolickiego, ale i odwołującego się do prawa naturalnego, obligującego w jednakowym stopniu każdego człowieka i stojącego na straży jego godności osobowej – podkreśla bp Józef Wróbel, członek Zespołu ds. Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski. W rozmowie z KAI bioetyk i teolog moralny tłumaczy, że jednostronna prezentacja tej kwestii w niedawnym stanowisku Komitetu Bioetycznego PAN wymaga, by wskazać aspekty pominięte przez to gremium, takie jak zlekceważenie samej Konstytucji i gwarantowanego przez nią prawa do wolności sumienia. Zespół ds. Bioetycznych KEP zaprezentuje swoje stanowisko w sprawie klauzuli sumienia 20 lutego podczas konferencji w siedzibie Episkopatu Polski, na którą zaprasza Katolicka Agencja Informacyjna.

KAI: Księże Biskupie, w stanowisku przyjętym w listopadzie ub. roku Komitet Bioetyczny przy Prezydium PAN stwierdził, że klauzula sumienia „nie może być używana jako instrument narzucania innym, a w szczególności pacjentowi, żywionych przez przedstawiciela zawodu medycznego przekonań moralnych”. Czy tak sformułowane stanowisko tego gremium jest wiążące dla całego środowiska lekarskiego?

Bp Józef Wróbel SCJ: Zaczynając od końca, warto zauważyć, że powyższe gremium nie jest organem stanowiącym prawo. Komitet, jak powyższy, jest z reguły zespołem powołanym do jakichś doraźnych zadań, organem doradczym, opiniotwórczym lub wypracowującym stanowisko w jakiejś kwestii. Konsekwentnie opinia Komitetu PAN nie jest wiążąca dla środowiska lekarskiego. Inaczej przedstawiałaby się sytuacja, gdyby była to opinia komisji bioetycznej pracującej przy klinice, szpitalu, Sejmie; gdyby to był głos komisji lekarskiej funkcjonującej przy organizacjach samorządu lekarskiego, w ramach Izby Lekarskiej; gdyby opinia ta została włączona w kodeks etyki lekarskiej. Zawsze jest też możliwe, że taka opinia zostanie uznana za głos w konsultacjach społecznych lub stanie się podstawą dla normalizacji prawnych.

Stwierdzenie, że klauzula sumienia jest metodą narzucania pacjentowi przekonań moralnych przez lekarza, czy przez innego pracownika służby zdrowia, budzi poważny niepokój, chociaż nie wszystkie elementy tego dokumentu są obce Zespołowi ds. Bioetycznych KEP. Z powyższej perspektywy można by z równą łatwością odwrócić ofensywę i postawić pytanie, w imię czego pacjent ma prawo narzuć lekarzowi swój system wartości, gwałcąc jego sumienie?! Widać, że Komitet podszedł do problemu jednostronnie, a jego opinia jest związana z tendencyjną interpretacją posługi lekarza i specyficznym ocenianiem praw człowieka-dziecka, zwłaszcza na pierwszych etapach jego życia: wyłącznie z perspektywy jakości jego życia. Kontrowersji by nie było, jak i nie było ich przez długie wieki, gdyby powołanie lekarza było rozumiane jako służba człowiekowi w wymiarze jego zdrowia i życia, przy wzajemnym poszanowaniu godności osobowej, tak lekarza, jak i pacjenta.

KAI: Zdaniem Zespołu ds. Bioetycznych Episkopatu Polski, który przygotowuje odrębne stanowisko w tej kwestii, Komitet Bioetyki przy PAN nie ma prawa autorytatywnie przesądzać o ograniczaniu rozumienia klauzuli sumienia. To prawo należy do ustawodawcy.

– Jeżeli chcemy być wierni zasadom demokracji i państwa prawa, to należałoby potwierdzić to końcowe stwierdzenie. Trzeba jednak uwzględnić wymiar etyczny prawa stanowionego. Newralgiczność tego problemu ujawniła się ostatnio w Belgii, gdzie parlament uchwalił prawo uśmiercania na ich życzenie małych obywateli, którzy chorują lub cierpią. Czy możemy ze spokojnym sumieniem powiedzieć, że osoby głosujące za takim prawem, które przypisują sobie takie prerogatywy, postępują zgodnie z zasadami demokratycznymi, zgodnie z zasadą państwa równych praw wszystkich obywateli? Czy istnieje dla nich jakikolwiek system nienaruszalnych wartości, prawdziwej „świętości”, której się nie podważa, bo ona stanowi gwarancję demokracji? Czy stoją one rzeczywiście na straży praw obywateli, które są im właściwe dlatego, że są ludźmi, a nie dlatego, że jakaś władza im te prawa przypisze i je uzna? Czy obywatele Belgii mogą być pewni, że któryś z następnych parlamentów nie uchwali prawa do eutanazji również tych osób, które na przykład w wyniku jakiegoś urazu, straciły zdolność mówienia i z tego powodu ewidentnie cierpią?! Nasz Zespół stoi na stanowisku, że „demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm” (CA) i ktoś musi głośno wołać o rozsądek w proponowaniu nieprzemyślanych, niszczących demokrację rozwiązań, bo stoimy już na równi pochyłej.

KAI: Stanowisko PAN dziwi, zwłaszcza, że praktyka powoływania się na klauzulę sumienia jest odpowiednio uregulowana w większości państw członkowskich Rady Europy. Prawo do powoływania się na klauzulę daje choćby rezolucja RE uchwalona w 2010 r. Nie ma zatem mowy o tym, że Polska nie stosuje się do europejskich standardów, jak to często bywa podnoszone przez zwolenników legislacji innych kwestii.

– Rzeczywiście uważamy, że nie ma dostatecznych przesłanek, aby twierdzić, że nasz kraj nie stosuje się do europejskich standardów, jak to próbują twierdzić zwolennicy niektórych projektów nowych regulacji prawnych.

KAI: Zespół ds. Bioetycznych KEP uważa, że w przypadku klauzuli sumienia potrzebna jest deklaracja, która będzie swego rodzaju oparciem dla tych wszystkich, którzy zajmują się przekazywaniem nauczania Kościoła katolickiego w tych kwestiach. Jak pilna, zdaniem Księdza Biskupa, jest to sprawa?

– Z jednej strony klauzula sumienia w szerokim rozumieniu należy do starych tradycji, gdyż jest praktyczną aplikacją przeważnie uznawanej od wieków wolności sumienia. Z drugiej strony jest relatywnie nowym tematem, który stopniowo wchodzi na areopag społecznych dyskusji oraz do normalizacji prawnych, jako jedno ze znamion demokracji. Dlaczego? Dlatego, że ma ona u swych podstaw uznanie godności człowieka, jego praw, a wśród nich wspomnianego wcześniej fundamentalnego prawa do wolności sumienia. Opowiadając się za demokracją, uczymy się żyć według jej zasad i szukamy sposobów rozwiązywania napięć, które zawsze będą się rodzić w jej łonie. Nie dziwi więc, że problematyka klauzuli sumienia, chociaż dyskutowana w opracowaniach prawnych, dopiero wynurza się z becika w opracowaniach z zakresu etyki, teologii moralnej czy katolickiej nauki społecznej. Nie dlatego, że nauki te są zacofane, tylko dlatego, że swoją uwagę koncentrowały na problemie wolności ludzkiego sumienia.

Innymi słowy, problematyka klauzuli staje się znakiem czasu, domaga się pogłębionej refleksji i społecznego dialogu. Skoro zaczyna być ona kwestią gorącą, to i jest rzeczą pilną wypracowanie odpowiedniego stanowiska, nie tylko katolickiego, ale i odwołującego się do prawa naturalnego, obligującego w jednakowym stopniu każdego człowieka i stojącego na straży jego godności osobowej. Co więcej, skoro pojawia się jednostronna prezentacja tej kwestii przez Komitet PAN, to jest też konieczne wskazanie na inne, pominięte aspekty i wymiary, na przykład, na zlekceważenie samej Konstytucji i gwarantowanego przez nią prawa do wolności sumienia. To bardzo niebezpieczny precedens, tym bardziej, że słyszy się już o represyjnym traktowaniu lekarzy, pielęgniarek lub farmaceutów dopominających się uznania swoich praw.

KAI: Przypomnijmy może, czym jest klauzula sumienia?

W „Kodeksie Etyki Lekarskiej” czy w Ustawie o zawodzie lekarza i lekarza dentysty z 5 grudnia 1996 r. klauzula uznaje prawo lekarza, pielęgniarki czy położnej do zawieszenia w szczególnych sytuacjach profesjonalnych czynności, jeżeli są one niezgodne z uznanym przez nich systemem wartości. Tak też jest ona powszechnie rozumiana, jakkolwiek do tego grona osób należy też dołączyć farmaceutę. Z punktu widzenia kompleksowej refleksji etycznej, mając zwłaszcza na uwadze fakt, że klauzula sumienia pojawia się także w obrębie innych profesji, winna być ona widziana całościowo. Klauzula sumienia to określona regulacja prawna lub zasada zwyczajowa uznająca prawo człowieka do zamanifestowania swoich przekonań lub odstąpienia od postępowania w zakresie pełnionej funkcji w sytuacjach poważnego konfliktu sumienia.

KAI: Jest to zatem swego rodzaju prawo człowieka do kierowania się sumieniem w wyborach moralnych nie tylko w życiu prywatnym, ale także społecznym i zawodowym?

– Zgadza się. Zgodnie z powyższym określeniem, klauzula sumienia nie jest otwarciem prawnym na jakieś widzimisię, kaprys człowieka czy próżniactwo; nie jest łatwym zwolnieniem z podjęcia wysiłku, ofiarności i społecznej solidarności, ale ma za podstawę racjonalne i możliwe do zrozumienia dla innych uzasadnienie podyktowane przez określony system wartości, obiektywne dobro, zasady moralne, czy też przekonania religijne. Na szczęście światopogląd chrześcijański nie ma problemów z racjonalnością i nie stroni od niej. Wprost przeciwnie, odwołuje się do niej, jako kryterium swojej wiarygodności, a także zasadności wyznawanych prawd wiary i moralności. Stąd dla chrześcijanina, ale nie tylko, próba ograniczenia klauzuli sumienia jest również zamachem na ludzki intelekt, to znaczy na wolność myślenia. Nieco inaczej sprawa się przedstawia z innymi religiami, ale wydaje się, że nie stanowi to znaczącego problemu w naszej Ojczyźnie, również w tym sensie, że, na przykład, sprzeciw Świadków Jehowy wobec transfuzji krwi motywowany religijnie nie jest szczególnie roztrząsany na forum społecznym czy prawnym, mimo że ci nasi bracia nie należą do marginalnej grupy społecznej.

Powyższe stwierdzenia sugerują, że wolność sumienia nie dotyczy wyłącznie życia prywatnego, ale wszystkich tych zaangażowań człowieka, które implikują jego odpowiedzialność moralną i prawną, a także są miejscem afirmacji jego godności i praw. Ponadto dylematy moralne nie towarzyszą człowiekowi tylko w obrębie życia prywatnego, ale w równej mierze życia społecznego, zawodowego; wszędzie tam, gdzie spotyka on innych ludzi i ponosi za nich lub razem z nimi odpowiedzialność społeczną, zawodową. Jeszcze nie tak dawno, w czasach dominacji marksizmu i leninizmu, było to dla wszystkich wewnętrznie wolnych obywateli oczywiste.

KAI: Do jakiego rozumienia praw obywatelskich odwołuje się klauzula sumienia? Jaki jest jej fundament moralny, etyczny, filozoficzny? Czy zwyczajowo powołują się na nią tylko ludzie wierzący?

– Ważny moment w spojrzeniu na klauzulę sumienia, to właściwe zrozumienie, czym jest sumienie. Wydaje mi się, że pojawiający się sprzeciw wobec klauzuli sumienia jest podyktowany nie tylko określoną interpretacją wolności człowieka, ale równie bardzo wynika właśnie z błędnego zrozumienia sumienia. Słuchając niektórych wypowiedzi, dyskusji, ma się wrażenie, że sumienie jest rozumiane jako jakieś osobiste-prywatne odczucie, czy mniemanie. Owszem, elementem strukturalnym sumienia jest doświadczana wewnętrzna radość z uczynienia czegoś dobrego i wyrzuty, kiedy człowiek uczyni coś złego, czy też wewnętrzny niepokój, który człowieka wzywa do refleksji nad postępowaniem. Doświadczenie to jest w najwyższym stopniu osobiste, nieprzekazywalne, tak jak i ocena moralna sumienia. W swej istocie sumienie jest jednak czymś więcej; nie jest ono opinią moralną na temat jakiegoś teoretycznego lub nawet faktycznego, ale zewnętrznego dla osoby, czynu, ale jest ono bezpośrednim osądem moralnym spełnianego przez podmiot tu i teraz czynu czy postępowania w świetle najbardziej podstawowych zasad moralnych, takich jak: „czyń dobro”, „unikaj zła”, „nie czyń drugiemu tego, co tobie nie jest miłe”, „czyń innym to, co byś chciał, żeby oni tobie czynili”. Jest to fundamentalne prawo wzajemności, które w drugim człowieku uznaje równego w człowieczeństwie bliźniego, równego w godności i w prawach.

W dalszej perspektywie jest to również prawo, które nie wiąże godności i praw osobowych wyłącznie ze świadomością podmiotową, przejawami życia duchowo-psychicznego i swobodą chcenia, ale z tym wszystkim, co to „ja” konstytuuje, a więc z całą psychosomatyczną konstytucją człowieka. Mój czy bliźniego organizm w jego biologii i fizjologii to nie gorsza część, z którą mogę czynić, co chcę; również on współkonstytuuje człowieka, i w związku z tym uczestniczy w jego godności, domagając się należnego szacunku. Stąd również uniwersalne katalogi praw człowieka nie tylko zwracają uwagę na wolność słowa, myśli, wyznania, ale także zakazują okaleczania, torturowania oraz domagają się równouprawnienia płci. Warto dodać, że prawo to stanowi też podstawę moralności chrześcijańskiej. Nie jest to więc jakieś irracjonalne czy ideologicznie zabarwione przekonanie.

KAI: Klauzula sumienia istnieje w polskim ustawodawstwie?

– Tak, istnieje, jak już wcześniej podkreśliłem, w ustawowym unormowaniu zawodów medycznych (lekarza, lekarza dentysty, pielęgniarki i położnej i innych, choć nie wszystkich), a w pewnym zakresie także w unormowaniu zawodu sędziego. Warto dodać, że w niedalekiej przeszłości obejmowała ona w pewnym zakresie również osoby mające pełnić służbę wojskową. Utworzenie armii zawodowej położyło kres problemowi obiekcji sumienia poborowych. Generalną podstawę normatywną klauzuli sumienia w polskim systemie prawnym zawiera art. 53 ust. 1 Konstytucji RP z 1997 r.

KAI: A czy zdaniem Księdza Biskupa, kwestia ta jest wystarczająco dobrze ujęta w polskim porządku prawnym?

– Nie do końca. Istnieje wiele zawodów, także należących do grupy zawodów zaufania publicznego, zorganizowanych na zasadzie samorządów zawodowych, których przedstawiciele wyrażają oczekiwanie wyraźnego unormowania w odniesieniu do tych profesji tzw. klauzuli sumienia, np. adwokaci, notariusze.

KAI: Czy klauzula sumienia jest przestrzegana?

– Trudno dać jednoznaczną odpowiedź na to pytanie. Jak już wspomniałem, tu i ówdzie pojawiają się świadectwa mówiące o gwałcie zadawanym wolności sumienia. Jednocześnie trzeba zauważyć, że po stronie osób uprawnionych do powołania się na klauzulę sumienia, taki akt pozostawiony jest – i tak musi być – woli samego zainteresowanego. Decyzje takie mogą więc być podejmowane subiektywnie i w sposób zróżnicowany przez osoby znajdujące się w analogicznej sytuacji, np. oczekiwań pacjenta i wyboru moralnego lekarza. Także oceny adresatów takiej decyzji osoby powołującej się na pierwszeństwo osądu swojego sumienia przed oczekiwaniami innych podmiotów, mogą być różne i w praktyce nie zawsze są podzielane i akceptowane.

KAI: Wedle obowiązującego prawa, nawet jeśli lekarz odmówi przeprowadzenia aborcji, a farmaceuta sprzedaży środka wczesnoporonnego, obydwaj mają jednak obowiązek wskazania innych osób, które to uczynią?

– Problem ten nie jest prosty. Jeżeli uznajemy aborcję czy środki wczesnoporonne za moralnie złe, to odpowiedzialność za to zło nie spada tylko na tego, kto je popełnia – zabija ludzki płód czy bierze do ust pigułkę – ale również na tego, kto te działania umożliwia, im sprzyja, kto stanowi nieodzowne ogniwo łańcucha łączącego producenta z klientem, a więc na przykład lekarza przepisującego te środki i farmaceutę, który je sprzedaje. Może to brzmieć bardzo radykalnie, ale warto zauważyć, że istnieje alternatywa, która się sprawdza w praktyce, poświadczana przez odpowiedzialnie postępujących lekarzy. Jeżeli matce będącej w ciąży wyjdzie się naprzeciw, uświadomi konsekwencje tego zabiegu, pomoże, ukaże pozytywną perspektywę-rozwiązanie, prawie zawsze odstępuje ona od swojego zamiaru i chce urodzić dziecko, nawet jeżeli w skrajnych przypadkach potem planuje je położyć w oknie życia, bo warunki nie pozwalają jej na jego wychowanie. I analogicznie, jeżeli lekarz kompetentnie i całościowo wytłumaczy petentce konsekwencje stosowania środków antykoncepcyjnych czy wczesnoporonnych, i wskaże inne, godne rozwiązania, to ona też rezygnuje z tych środków.

To mówią lekarze. Do tego dochodzi cała kwestia wychowania do życia w rodzinie, i to od wczesnej młodości, czego Kościół się domaga i sam stara się czynić… Często tragiczna w skutkach jest nowoczesność polegająca na programowym przygotowaniu do życia seksualnego, kiedy zmysł odpowiedzialności za skutki takich zachowań nie jest jeszcze dojrzały, dziewczyna jest jeszcze bez skończonej szkoły i bez męża, a dziecko „półsierotą”. Do tego dochodzą jeszcze choroby przenoszone drogą płciową. I mamy tyle życiowych tragedii młodocianych ludzi i ich rodziców, a mimo to uparcie brniemy w ten ślepy zaułek lub chcemy się zadowolić jakimiś połowicznymi rozwiązaniami… Kościół nie może przymknąć oczu i zdradzić człowieka, opowiadając się za ideologicznymi rozwiązaniami, które go niszczą.

KAI: Zatem spór na tej płaszczyźnie, odnosząc się głównie do środowiska lekarskiego i farmaceutycznego, do przypadków przeprowadzania aborcji, eutanazji, czy przepisywania środków wczesnoporonnych, ma szerszy kontekst?

– Chodzi o tworzenie klimatu społecznego służącego rozwojowi kultury życia, szacunku dla człowieka, wychowawczej troski o młodego człowieka, poziomu życia moralnego. Nieodzowne jest tutaj odpowiedzialne, pełne wzajemnego szacunku współdziałanie rodziny, państwa i Kościołów, a także całej gamy obecnych w społeczeństwie ruchów, organizacji pro life, prawdziwie zatroskanych o dobro człowieka. Nieroztropne proklamowanie nieograniczonej wolności, robienia co się chce, a z drugiej strony wyznaczanie człowiekowi granic restrykcyjnym prawem, zakazami, penalizacją czy działaniami prewencyjnymi, wzajemnie się wyklucza, jest sprzeczne same w sobie, i nigdy, nigdzie, nie odniosło jeszcze sukcesu. Równie zabójcze jest uparte niszczenie społecznych autorytetów i ośmieszanie sprawdzonych wartości moralnych. Konieczne jest pełne dostrzeżenie problemów współczesnego człowieka i wyjście mu naprzeciw. Najważniejsze jest środowisko wzrastania młodego człowieka, czyli zdrowa rodzina i szkoła bogata miłością do człowieka.

KAI: Są przypadki odwoływania się do wolności sumienia np. w przypadku odmowy podjęcia służby wojskowej, dlaczego więc klauzula wywołuje kontrowersje, gdy ktoś opowiada się za prawem tak fundamentalnym jako prawo do życia, a nie za śmiercią?

– Jestem zdania, że u podstaw stoi konflikt, który wywołuje obowiązująca dziś koncepcja wolności. Według niej człowiek jest istotą wolną i ma prawo czynić to, to uznaje za słuszne, byle nie naruszał przestrzeni wolności drugiego człowieka. Łatwo dostrzec, że nie jest to żadna zachwycająca filozofia wolności, bo jednak w takim ujęciu człowiek jest ograniczony w swojej wolności przez prawo, przez drugiego człowieka, a niekiedy wszyscy jesteśmy niewolnikami wszystkich. Dlaczego akurat tym newralgicznym ościeniem w przypadku klauzuli sumienia jest prawo do życia? Ano dlatego, że dziecko na etapie embrionu czy płodu, zaczynając swoje życie, wchodzi „bez pukania” w przestrzeń wolności matki czy rodziców. Jeżeli nie jest oczekiwane czy przyjęte z miłością i szacunkiem należnym człowiekowi, to jest intruzem naruszającym w sposób nieuprawniony przestrzeń ich wolności. Zgodnie z powyższą koncepcją wolności winien więc być z tej przestrzeni usunięty, a ponieważ nie jest jeszcze zdolny do samodzielnego życia, musi umrzeć. Dodatkowo, będący jeszcze małym, bez głosu, nie jest w stanie się bronić, dochodzić swoich praw. Nie chcę przez to zlekceważyć problemów matek przeżywających egzystencjalne trudności czy zagrożenia. Dlatego nie powinny być opuszczone i osamotnione z ich problemami. I nie brak dziś ośrodków pomocy matkom oczekującym dziecka.

Analogicznie, schorowani lub cierpiący staruszkowie, a dziś także ludzkie płody czy małe dzieci, winny być uśmiercone lub poddane eutanazji, jeżeli stwarzają problemy w przestrzeni wolności ich rodzin czy też społeczeństwa? Nie jest do końca prawdą, że motywem eutanazji jest litość czy troska o godną śmierć. Dziś medycyna nieźle sobie radzi nawet z silnym bólem. Problemem jest miłość bliźniego, ludzka solidarność z będącym w potrzebie, konkretyzująca się w kosztach leczenia czy hospitalizacji. Wyzwolenie od takiej uciążliwości staje się nierzadko celem instytucjonalnym, a niekiedy także pragnieniem chorej osoby, która nie chce już więcej swoją obecnością i potrzebami zakłócać „spokoju” innych, być dla nich ciężarem…

KAI: Czy wolność sumienia – prawo podstawowe w społeczeństwach demokratycznych – może w ogóle być kwestionowana? Powrócilibyśmy do czasów, gdy łamanie sumienia było jednym z wyznaczników państwa totalitarnego.

– Widocznie jest możliwe, skoro jesteśmy tego świadkami. Życie pokazuje, że nie tylko państwo totalitarne jest zdolne do deptania ludzkich sumień, chociaż jemu przychodzi to najłatwiej. Kościół docenia demokrację jako system, który na aktualnym etapie rozwoju cywilizacyjnego stwarza najlepsze gwarancje dla podmiotowości obywateli. Nie znaczy to jednak, że jest ona już doskonała, bez słabości. Niestety, ujawniają się one nieraz tam, gdzie właściwe dla niej zasady winny być wzorem postaw i podstawą stanowionego prawa. Moim zdaniem, powodem tych bolączek nie jest demokracja sama w sobie, ale zadawanie jej gwałtu przez pomysły i inicjatywy motywowane ideologicznie w stylu „aborcja musi być zagwarantowana i basta”, mimo że w swej istocie jest sprzeczna z zasadami demokracji – z równymi prawami każdego człowieka.

KAI: Jest w ogóle możliwe, by człowiek wykonujący zawód tak dużego zaufania publicznego jak lekarz, mógł na czas pracy zawieszać swoje sumienie „na kołku”?

– W „Przysiędze Hipokratesa” jest taki wątek, w którym lekarz zobowiązuje się do życia nieskazitelnego moralnie, do powstrzymania się od działań wymierzonych w ludzkie życie, nawet na życzenie pacjenta, a także od ingerencji chirurgicznych w przypadku kamicy. Takie operacje, z którymi było związane wielkie ryzyko i które często miały negatywne następstwa, winni byli wykonywać inni specjaliści, bynajmniej nie etatowi lekarze. Niby dziwne, a jednak podyktowane mądrością i roztropnością. Wobec ograniczonych możliwości sztuki lekarskiej moralny autorytet lekarza był bardzo ważny. Ten autorytet miał budzić w pacjencie zaufanie, że podejmowane przez lekarza działania mają na celu wyłącznie jego dobro, i tylko dobro. Taki autorytet lekarza, autentycznego „sługi” życia i zdrowia ludzkiego bez cienia wątpliwości i podejrzeń, jest również dziś bardzo, bardzo potrzebny. W żadnym przypadku lekarz nie powinien sobie pozwolić na utratę pozytywnego obrazu w społeczeństwie czy budzić podejrzeń co do intencji czy celów podejmowanych działań. Takiego prawa zawodowego nie może też być pozbawiony. Przecież powszechnie znane są negatywne, niekiedy nawet tragiczne skutki aborcji, antykoncepcji, środków wczesnoporonnych. Czyż powołaniem lekarza nie jest leczenie, a nie niszczenie zdrowia i życia ludzkiego?

KAI: Istnieje potrzeba uporządkowania tych kwestii, np. za pomocą odrębnej ustawy?

– Owszem, moim zdaniem właśnie w zaanonsowanym wcześniej kierunku. Ale ten krok należy do parlamentarzystów, a nie do Kościoła.

KAI: Znów jednak pojawią się głosy lewicowych środowisk, mówiące o próbie narzucania przekonań światopoglądowych…

– Może dlatego, że w zabieganiu brak komuś czasu, aby wysłuchać i zrozumieć interlokutora. Może dlatego, że w ludzkich sercach głośniej niż pytanie o prawdę rozbrzmiewa walka polityczna i programy partyjne, a może właśnie w ten sposób można zyskać większą popularność wśród pewnej grupy wyborców. Kościół jednak wierzy w każdego człowieka dobrej woli, bez względu na jego przekonania, światopogląd i chwilowe zagubienie orientacji. Stąd też taki właśnie „adres” prawie we wszystkich społecznych encyklikach papieskich: „do ludzi dobrej woli”.

KAI: Gdzie, i czy w ogóle, w tej kwestii jest zatem miejsce na kompromis w życiu publicznym?

– W ostatnich miesiącach było dużo dyskusji na ten temat i wielokrotnie było powtarzane słuszne stwierdzenie, że nie ma, bo nie może być, kompromisu w kwestiach moralnych, zwłaszcza w przedmiocie ludzkiego życia i fundamentalnych praw człowieka. Jestem jednak przekonany, że są możliwe rozwiązania mądrościowe, szanujące przekonania każdego. Inaczej demokracja byłaby wielką ułudą i byłaby skazana na śmierć, a ona jest przecież skazana na budowanie jedności i dobra wspólnego. A ponadto wierzymy, że Panu Bogu też na niej zależy, bo to Jemu najbardziej zależy na człowieku. O rozwiązania praktyczne i sformułowania prawne proszę mnie nie pytać, bo nie jestem politykiem, ani nie jest to celem dążeń Kościoła.

KAI: Dziękuję za rozmowę

Rozmawiał Łukasz Kasper

***

Bp prof. Józef Wróbel SCJ – bioetyk, teolog moralny, wykładowca na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Członek Zespołu ds. Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski. W latach 2000-2008 biskup diecezjalny Helsinek. Od 2008 biskup pomocniczy lubelski.

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.