Drukuj Powrót do artykułu

W niedzielę 49. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu

17 września 2015 | 19:55 | am / br Ⓒ Ⓟ

Kiedy media przeszkadzają, a kiedy pomagają w porozumiewaniu się w rodzinie i między rodzinami? Jak rodzina jest przedstawiana w mediach? Czego rodzice mają prawo oczekiwać od Kościoła? – na te pytania odpowiada papież Franciszek w tegorocznym orędziu na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu. W Polsce jest on obchodzony w trzecią niedzielę września (20 IX).

Papieskiemu orędziu na 49. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu poświęcone było spotkanie z dziennikarzami w sekretariacie Episkopatu Polski.

Jan Pniewski ze Stowarzyszenia Signis-Polska wyjaśnił, że papież w orędziu przedstawia rodzinę jako elementarną wspólnotę komunikacyjną, pierwszą szkołę, w której człowiek uczy się porozumienia z drugim. Różnice temperamentów poszczególnych członków rodziny są niezwykłym bogactwem, dzięki któremu dzieci mogą poznać cały wachlarz zachowań, „im różnice są większe, tym relacje są bogatsze i tym lepiej będzie się rozwijał młody człowiek” – dodał analizując orędzie. Jak powiedział, „komunikacja, w myśl papieskiego orędzia, realizuje się wtedy, gdy prowadzi do spotkania”.

Przeszkodami burzącymi rodzinną wspólnotę, Pniewski nazwał m.in. media, które mogą rodzinę albo wspierać albo jej przeszkadzać w wypełnianiu komunikacyjnych zadań, w zależności od tego, jak się nimi posługujemy. „Zwłaszcza nowoczesne media mogą rozbijać rodzinę i być azylem dla tych, którzy chcą się izolować – wtedy będą wspierać łamanie więzi. Ale mogą także służyć budowaniu więzi, łączyć rodziny z innymi, ułatwiać kontakt, gdy rodzina jest daleko” – powiedział Pniewski.

Bernard Margueritte, francuski dziennikarz i publicysta, prezes International Communications Forum, podkreślił z kolei, że zadaniem mediów jest służba i pomoc w wyrobieniu sobie własnego poglądu na dany temat. Dlaczego tak się nie dzieje? – Dziś mamy do czynienia już nie z misją mediów a z ich dymisją – diagnozował.

Magdalena Bajer, publicystka, b. przewodnicząca Rady Etyki Mediów, dodała, że media powinny przekazywać w większym stopniu znaczenie rodzinnej tradycji. Zauważyła także, że w dzisiejszych czasach coraz trudniej jest przekazywać tradycyjne wartości. Kiedyś – zdaniem publicystki – uczyło się wrażliwości na potrzeby innych, dzisiaj uczy się nieufności wobec dorosłych. Zadanie nauki miłości bliźniego media powinny realizować poprzez zrównoważony przekaz – chodzi o emisję nie tylko materiałów pokazujących rodzinne patologię, ale także takich, które pokazywałyby piękno rodzinnych wartości.

Irena Świerdzewska, dziennikarka tygodnika „Idziemy” zaapelowała do dziennikarzy, by nie bali się pokazywać, jakie zagrożenia stoją przed rodziną. – Jeżeli pokażemy rodzinne wartości przez pryzmat osób znanych publicznie, wtedy ten przekaz zyskuje. Nie bójmy się tego, że podejmujemy tematy nudne. Rodzina potrzebuje wsparcia a obrona rodziny nie jest tylko zadaniem dziennikarzy katolickich. Każdy z nas wychował się w rodzinie i wie, jaki człowiek trafi do społeczeństwa z rodziny, która jest destrukcyjna – powiedziała Irena Świerdzewska.

Tegoroczne papieskie orędzie analizuje wpływ mediów na komunikację w rodzinie. „Dzisiaj najnowocześniejsze media, które zwłaszcza dla najmłodszych stały się już nieodzowne, mogą zarówno być przeszkodą, jak i pomagać w porozumiewaniu się w rodzinie i między rodzinami. Mogą je utrudniać, jeżeli stają się sposobem na to, by unikać słuchania, by izolować się mimo obecności fizycznej, przez wypełnianie każdej chwili ciszy i oczekiwania. Mogą jej sprzyjać, jeżeli pomagają opowiadać i dzielić się, być w kontakcie z tymi, którzy są daleko, dziękować i prosić o przebaczenie, umożliwiać wciąż na nowo spotkanie” – czytamy w orędziu na Dzień Środków Przekazu.

„Wyzwaniem, które dzisiaj staje przed nami, jest nauczenie się na nowo opowiadania, a nie po prostu wytwarzania i konsumowania informacji” – podkreśla papież Franciszek. Jak wyjaśnia w orędziu, „informacja jest ważna, ale nie wystarcza, bowiem zbyt często upraszcza, przeciwstawia sobie różnice i odmienne zapatrywania, zachęcając do opowiedzenia się po jednej lub drugiej stronie, zamiast dawać ogólny obraz sytuacji”.

Wyjątkowym miejscem, w którym każdy uczy się sztuki porozumiewania i dialogu jest rodzina. „Dziecko, które w rodzinie uczy się słuchać innych, mówić z szacunkiem, wyrażając własny punkt widzenia, nie negując punktu widzenia innych, będzie w społeczeństwie osobą budującą dialog i pojednanie” – ocenia papież Franciszek.

Jak wyjaśnia papież, postawienie spotkania w centrum pozwoli na właściwe ukształtowanie naszego stosunku do technologii, zamiast pozwalać, by one nami kierowały. „Także w tej dziedzinie rodzice są pierwszymi wychowawcami. Ale nie mogą być pozostawieni sami; wspólnota chrześcijańska jest powołana do tego, aby ich wspierać, aby umieli uczyć dzieci żyć w świecie komunikacji zgodnie z kryteriami takimi jak godność osoby ludzkiej i dobro wspólne” – dodaje Franciszek.

Media mają niekiedy tendencję do przedstawiania rodziny, jakby to był abstrakcyjny model do przyjęcia lub odrzucenia, do obrony lub atakowania. Tymczasem rodzina „jest środowiskiem, w którym człowiek uczy się bliskiego porozumiewania się i podmiotem, który komunikuje, wspólnotą porozumiewającą się. Wspólnotą, która potrafi towarzyszyć, świętować i wydawać owoce. W tym sensie możliwe jest odzyskanie spojrzenia zdolnego dostrzec, że rodzina nadal jest wielkim bogactwem, a nie tylko problemem czy instytucją w kryzysie”.

Papież Franciszek czerpie inspirację do rozważań z ewangelicznego obrazu Nawiedzenia, czyli spotkania Maryi z Elżbietą (Łk 1, 39-56). Jak tłumaczy, „zmniejszanie dystansu przez wychodzenie sobie naprzeciw i akceptowanie siebie jest powodem do wdzięczności i radości: z pozdrowienia Maryi i poruszenia się dzieciątka rodzi się błogosławieństwo Elżbiety, a po nim kantyk Magnificat, w którym Maryja chwali zamysł miłości Boga w stosunku do Niej i Jego ludu. Z „tak” wypowiedzianego z wiarą rodzą się konsekwencje, które wychodzą daleko poza nas samych i szerzą się w świecie. Z odwiedzinami wiąże się otwieranie drzwi, niezamykanie się we własnych mieszkaniach, wychodzenie, zbliżanie się do innych. Również rodzina jest żywa, jeśli oddycha, otwierając się na to, co jest poza nią, a rodziny, które to czynią, mogą przekazywać swoje przesłanie życia i wspólnoty, mogą dawać otuchę i nadzieję rodzinom bardziej zranionym i przyczyniać się do wzrostu Kościoła, który jest rodziną rodzin”.

Papieskie orędzie:

„Przekaz ukazujący rodzinę jako uprzywilejowane środowisko spotkania w bezinteresownej miłości”

Temat rodziny znajduje się w centrum pogłębionej refleksji kościelnej i procesu synodalnego, przewidującego dwa synody: jeden – nadzwyczajny, który niedawno się odbył, i zwyczajny, zwołany na październik. W tym kontekście uznałem za właściwe, aby temat najbliższego Światowego Dnia Środków Społecznego Przekazu miał jako punkt odniesienia rodzinę. Rodzina jest zresztą pierwszym miejscem, gdzie uczymy się komunikowania. Powrót do tego pierwotnego momentu może nam pomóc zarówno w uczynieniu przekazu bardziej autentycznym i ludzkim, jak i w spojrzeniu na rodzinę z nowej perspektywy.

Pozwólmy, aby zainspirował nas ewangeliczny obraz nawiedzenia Elżbiety przez Maryję (Łk 1, 39-56). „Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona»” (w. 41-42).

Wydarzenie to przede wszystkim ukazuje nam przekaz jako dialog, który przeplata się z językiem ciała. Pierwszej odpowiedzi na pozdrowienie Maryi udziela bowiem dziecko, poruszając się radośnie w łonie Elżbiety. Zadowolenie z powodu radości spotkania jest w pewnym sensie archetypem i symbolem wszelkiej innej komunikacji, której uczymy się jeszcze przed przyjściem na świat. Łono, które nas gości, jest pierwszą „szkołą” przekazu, na którą składa się słuchanie i kontakt cielesny, gdzie zaczynamy oswajać się ze światem zewnętrznym, w środowisku chronionym i przy uspokajającym dźwięku bicia serca matki. To spotkanie między dwiema istotami zarazem tak sobie bliskimi, a jeszcze obcymi wobec siebie nawzajem, spotkanie pełne obietnic, jest naszym pierwszym doświadczeniem komunikacji. I jest to doświadczenie, które nas wszystkich łączy, gdyż każdy z nas urodził się z matki.

Także po przyjściu na świat pozostajemy w pewnym sensie w „łonie”, jakim jest rodzina. Jest to łono składające się z różnych osób, powiązanych ze sobą: „miejscem, gdzie człowiek uczy się współżycia w różnorodności” (adhort. ap. „Evangelii gaudium”, 66.). Są to różnice rodzajów i pokoleń, które komunikują się przede wszystkim dlatego, że się nawzajem akceptują, gdyż istnieje między nimi więź. A im większy jest wachlarz tych relacji, im większa jest różnica wieku, tym bogatsze jest nasze środowisko życiowe. Jest to więź, która leży u podstawy słowa, które z kolei wzmacnia więź. Słów nie wymyślamy: możemy ich używać, ponieważ je otrzymaliśmy. To w rodzinie uczymy się mówić w „języku ojczystym”, to znaczy w języku naszych przodków (por. 2 Mch 7, 25.27). W rodzinie dostrzegamy, że inni byli przed nami, sprawili, że zaistnieliśmy, i możemy z kolei rodzić życie oraz czynić coś dobrego i pięknego. Możemy dawać, ponieważ otrzymaliśmy, a to pozytywne sprzężenie zwrotne znajduje się w samym sercu zdolności rodziny do komunikowania się między sobą i komunikowania innym; i jest – mówiąc ogólniej – wzorcem wszelkiej komunikacji.

Doświadczenie więzi, które nas „poprzedza”, sprawia, że rodzina jest także kontekstem, w którym przekazuje się tę podstawową formę komunikacji, jaką jest modlitwa. Gdy mama i tata usypiają swoje dopiero co urodzone dzieci, bardzo często powierzają je Bogu, aby nad nimi czuwał. A kiedy są trochę większe, odmawiają wraz z nimi proste modlitwy, pamiętając z miłością także o innych osobach, dziadkach, innych krewnych, chorych i cierpiących, tych wszystkich, którzy jeszcze bardziej potrzebują Bożej pomocy. Tak więc w rodzinie większość z nas nauczyła się religijnego wymiaru komunikacji, który w chrześcijaństwie jest całkowicie przeniknięty miłością, miłością Boga, który daje nam siebie, i którą my ofiarowujemy innym.

W rodzinie istnieje przede wszystkim zdolność do wzajemnego akceptowania się, wspierania, towarzyszenia sobie, odczytywania spojrzeń i milczenia, wspólnego śmiania się i płakania, między osobami, które nie wybrały siebie nawzajem, a jednak są tak ważne dla siebie, że pozwalają nam zrozumieć, czym jest naprawdę komunikacja jako odkrycie i stwarzanie bliskości. Zmniejszanie dystansu, wychodząc sobie nawzajem na spotkanie i akceptując siebie jest powodem wdzięczności i radości: z pozdrowienia Maryi i poruszenia się dziecka wypływa błogosławieństwo Elżbiety, po którym następuje przepiękny kantyk Magnificat, w którym Maryja wielbi Boży plan miłości wobec niej i jej narodu. Wypowiedziane z wiarą „tak” pociąga za sobą skutki wykraczające daleko poza nas samych i rozchodzące się na świat. „Nawiedzenie” zakłada otwarcie drzwi, niezamykanie się w swoich mieszkaniach, wyjście, wyruszenie ku drugiemu. Również rodzina jest żywa, jeśli oddycha otwieraniem się na innych, a rodziny, które to czynią, mogą przekazywać swoje przesłanie życia i jedności, mogą obdarzać pociechą i nadzieją rodziny bardziej poranione oraz sprawiać, by rozwijał się sam Kościół, który jest rodziną rodzin.

To w rodzinie, bardziej niż gdziekolwiek indziej, mieszkając razem na co dzień, doświadczamy ograniczeń własnych i innych osób, małych i wielkich problemów współżycia, dochodzenia do zgody. Nie ma rodziny idealnej, ale nie trzeba bać się niedoskonałości, kruchości, a nawet konfliktów; trzeba się nauczyć stawiania im czoła w sposób konstruktywny. Dlatego rodzina, w której, mimo jej ograniczeń i grzechów, istnieje wzajemna miłość, staje się szkołą przebaczenia. Przebaczenie jest dynamiką komunikacji, takiej komunikacji, która się wyczerpuje, załamuje i która przez skruchę wyrażoną i przyjętą może ponownie nawiązać więzi i sprawić, by one wzrastały. Dziecko, które uczy się w rodzinie słuchać innych, mówić w sposób pełen szacunku, wyrażając swój punkt widzenia, nie zaprzeczając innym, będzie w społeczeństwie budowniczym dialogu i pojednania.

Na temat ograniczeń i komunikacji wiele mogą nas nauczyć rodziny z dziećmi naznaczonymi jedną lub wieloma niepełnosprawnościami. Braki motoryczne, zmysłowe lub intelektualne są zawsze pokusą do zamykania się w sobie. Ale też dzięki miłości rodziców, rodzeństwa i innych przyjaznych osób mogą stać się bodźcem do otwarcia się, dzielenia się z innymi, komunikowania się w sposób integrujący. Szkoła, parafia, stowarzyszenia mogą pomóc, by bardziej akceptować innych i nikogo nie odrzucać.

Ponadto w świecie, w którym tak często się złorzeczy, mówi źle, gdzie sieje się niezgodę, zanieczyszcza się nasze ludzkie środowisko plotkami, rodzina może być szkołą komunikacji jako błogosławieństwa. I to nawet tam, gdzie zdaje się dominować nieuchronność nienawiści i przemocy, gdy rodziny oddzielone są od siebie murami z kamienia albo równie nieprzeniknionymi murami uprzedzeń i niechęci, kiedy wydaje się, że istnieją słuszne powody, aby powiedzieć „teraz już koniec”. W rzeczywistości błogosławienie a nie złorzeczenie, nawiedzanie a nie odrzucanie, przyjęcie zamiast zwalczania to jedyny sposób, aby przerwać spiralę zła, aby dać świadectwo, że dobro jest zawsze możliwe, aby wychowywać dzieci do braterstwa.

Dzisiaj najnowocześniejsze media, bez których szczególnie ludzie młodzi nie potrafią już żyć, mogą zarówno utrudniać, jak i pomagać w komunikacji w rodzinie i między rodzinami. Mogą utrudniać, jeśli staną się sposobem ucieczki od słuchania, izolowania się od współobecności fizycznej, przesycając każdą chwilę milczeniem i oczekiwaniem, zapominając, że „milczenie jest integralną częścią komunikacji i nie istnieją bez niego słowa bogate w treść” (Benedykt XVI, Orędzie na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu, 24.1.2012). Mogą sprzyjać komunikacji, jeśli pomagają opowiedzieć i dzielić się czymś, pozostawać w kontakcie z osobami z daleka, dziękować i prosić o przebaczenie, umożliwiając spotkanie ciągle na nowo. Odkrywając codziennie od nowa to życiodajne centrum, jakim jest spotkanie, ten „żywy początek”, będziemy też umieli ukierunkować nasz stosunek do technologii, a nie pozwolić, by one kierowały nami. Także w tej dziedzinie rodzice są pierwszymi wychowawcami. Nie wolno ich jednak pozostawiać samych. Wspólnota chrześcijańska jest wezwana do bycia z nimi, aby mogli nauczyć swoje dzieci życia w środowisku komunikacyjnym zgodnie z kryteriami godności osoby ludzkiej i dobra wspólnego.

Tak więc stoi dziś przed nami wyzwanie ponownego nauczenia się opowiadania, a nie samego tylko wytwarzania i konsumowania informacji. Jest to kierunek, do jakiego pobudzają nas potężne i cenne środki współczesnej komunikacji. Informacja jest ważna, ale nie wystarcza, gdyż zbyt często upraszcza, przeciwstawia sobie różnice i odmienne wizje, domagając się zajęcia stanowiska po jednej lub drugiej stronie, zamiast przyczyniać się do spojrzenia całościowego.

Na zakończenie trzeba powiedzieć, że rodzina nie jest też przedmiotem, o którym przekazuje się opinie ani terenem, na którym toczy się bitwy ideologiczne, ale jest środowiskiem, w którym uczymy się komunikować w bliskości, i podmiotem, który komunikuje, jest „wspólnotą komunikującą”. Jest wspólnotą, która potrafi towarzyszyć, świętować i owocować. W tym sensie możliwe jest przywrócenie spojrzenia zdolnego do przyznania, że rodzina jest nadal wielkim bogactwem, a nie tylko problemem lub instytucją przeżywającą kryzys. Media często skłonne są przedstawiać rodzinę, jak gdyby była wzorcem abstrakcyjnym, który można zaakceptować lub odrzucić, bronić albo atakować, a nie konkretną rzeczywistością, w której się żyje. Albo jakby była jakąś ideologią kogoś jednego wymierzoną w ideologię innego, a nie miejscem, w którym wszyscy uczymy się, co znaczy komunikować się w miłości otrzymanej i danej. Tymczasem opowiadanie oznacza zrozumienie, że nasze żywoty są splecione w jednolitej fabule, że jest wiele głosów a każdy z nich jest niezastąpiony.

Najpiękniejsza rodzina, czynnie uczestnicząca a nie będąca problemem, to ta, która poprzez świadectwo potrafi komunikować piękno i bogactwo więzi między mężczyzną a kobietą, oraz między rodzicami a dziećmi. Nie walczymy w obronie przeszłości, ale cierpliwie i ufnie pracujemy we wszystkich środowiskach, w których żyjemy na co dzień, by budować przyszłość.

Watykan, 23 stycznia 2015 – Wigilia święta św. Franciszka Salezego

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.