Drukuj Powrót do artykułu

Warszawa: jak chrześcijanin ma się zachować wobec „poprawności politycznej”

21 kwietnia 2012 | 23:46 | gp Ⓒ Ⓟ

Wobec „political correctness” chrześcijanin ma polifonię środków działania: odwołanie się do instytucji, cierpliwą argumentację, ewentualnie demonstracje, aż po ostateczność, czyli odmowę posłuszeństwa – mówił 21 kwietnia o. Maciej Zięba podczas sympozjum naukowego „Wiara: między zakrystią a supermarketem. O miejscu wiary w przestrzeni publicznej”. Sesja odbyła się w Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie z udziałem wybitnych teologów i publicystów, wśród których znajdował się teolog Domu Papieskiego, o. Wojciech Giertych OP.

Przedstawiając temat „Polityczna poprawność czy męczeństwo” o. Zięba dostrzegł w pojęciu „political correctness” pewne pozytywy, jak zwalczanie nietolerancyjnych stereotypów, wyrażających pogardę, obraźliwych i wykluczających słabszych. Jednak – jak zauważył – nastąpiło wyraźne przesunięcie akcentów: nie ma narzekań na ataki mniejszości seksualnych, ale pojawił się postulat równouprawnienia małżeństw homoseksualnych i ich prawa do adopcji.

Zakładając ekwiwalencję kultur i etyk, dowodząc, że wszystkie poglądy są równoprawne, „poprawność polityczna” zyskała status absolucji, zamieniając się w ideologię. To powoduje niemożność komunikacji między ludźmi, bo wszyscy mówią swoimi językami, które się nie przenikają. Ekwiwalencja aksjologiczna – jak stwierdził dominikanin – prowadzi do przekonania, że wszystko jest polityką, a „polityczna poprawność” stała się najpotężniejszą tyranią umysłową we współczesnym świecie. Zakłada ona, że skoro reprezentujemy mniejszość, mamy prawo do walki, mamy prawo do nietolerancji wobec nietolerancji i przekonania, że prowadzimy ją w imieniu uciśnionych. Jako dowód takiego myślenia o. Zięba podał artykuł prof. Magdaleny Środy o paleniu czarownic, zawierający konkluzję: „Palone byłyśmy my, kobiety”. Jak zauważył prelegent, nie wszyscy mają jednakowe prawa do wypowiedzi. Przykładem epitet „katolicka ciota”, którym Janusz Palikot określił min. Jarosława Gowina. Gdyby tak powiedział ktoś z prawicy, natychmiast byłby „spalony" – zauważył dominikanin.

Jego zdaniem „tłuczenie obuchem” jest szczególnie stosowane wobec Kościoła. Przykładem – absurdalna suma 240 mld. zł jaką miał rzekomo otrzymać Kościół w ramach Funduszu Kościelnego. Poszło to w świat i tak zostało, bo nikt nie chciał tego prostować – mówił o. Zięba.

Prelegent zwrócił uwagę, że już w czasach ojców Kościoła był ten sam kierunek ataków co dzisiaj. Świadczy o tym dzieło filozofa Celsusa atakujące chrześcijaństwo jako religię fałszywą, elitarną, odmawiająca legitymizacji władzy państwowej. Dzisiaj, podobnie, uważa się człowieka wierzącego za barbarzyńcę, bo ma defekt intelektualny wierząc w dogmaty i defekt moralny, bo wprowadza dystynkcje, które same w sobie są nietolerancyjne. „To jest bardziej grillowanie niż męczeństwo, ale – podobnie jak Orygenes, adwersarz Celsusa – musimy przedstawiać naszym krytykom cierpliwie rzeczowe argumenty” – przekonywał mówca.

Gdy walczymy z aborcją, powinniśmy zwrócić uwagę, że to jest elementarne prawo do życia przysługujące każdemu człowiekowi niezależnie od światopoglądu, a nie, że jest to stanowisko Kościoła. O. Zięba uczestniczył kiedyś w demonstracji antyaborcyjnej w Nowym Jorku, w której szli obok siebie katolicy, żydzi, krysznaici, a nawet jakiś odłam feministek. – Gdy walczymy przeciw „in vitro”, to nie powinniśmy mówić o „mordowaniu dzieci”, bo to trudno pojąć niekatolikom. Raczej powinniśmy używać racjonalnych argumentów, wskazujących na niską skuteczność i duże koszty takich zabiegów – radził o. Zięba.

W wykładzie „Współczesna (nie)potrzeba religii" ks. prof. Andrzej Draguła dokonał analizy procesów sekularyzacyjnych, zwracając m.in. uwagę, że zupełnie nie występują one w islamie, a w języku arabskim nie ma nawet pojęcia sekularyzacja, który to termin zrodził się w świecie chrześcijańskim. Ks. Draguła nie dostrzega niebezpieczeństwa w samowyczerpywaniu się chrześcijaństwa, które miało by być sprowadzone jedynie do humanizmu i filantropii. Według niego istotnym niebezpieczeństwem jest możliwość przesunięcia się chrześcijaństwa ku „konfesyjności ceremonialnej”, ku „religii cywilnej”, co mogłoby nastąpić poprzez istotne nasycenie życia publicznego, cywilnego pierwiastkiem religijnym, przy jednoczesnej utracie związków z tymi symbolami, które funkcjonowały w głębokiej strukturze wiary. Taka sakralizacja sfery czy przestrzeni wiary byłaby – w jego przekonaniu – wykorzystaniem wiary do celów świeckich, wręcz jej profanacją.

Ks. prof. Draguła wyznał, że nie czuje się kompetentny, by ocenić czy bardziej niebezpieczna jest sekularyzacja przestrzeni publicznej i życia społecznego, czy sekularyzacja wiary poprzez przekształcenie religii, której celem jest zbawienie człowieka w religię cywilną, która – choć obecna w przestrzeni publicznej – nie domaga się od ludzi nawrócenia. „Uważam – i tu wyrażam swój niepokój – że utylitarne wykorzystanie religii może prowadzić do utylizacji wiary” – zakończył ks. prof. Draguła.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.