Wenezuelscy WF’iści
02 stycznia 2014 | 09:40 | Wolontariusze Don Bosco Ⓒ Ⓟ
22 października ląduje na wenezuelskiej ziemi. Kilka godzin czekania w Caracas. Zdyszany ksiądz Stasiu wpada na lotnisko. Szybkie przywitanie i już wiem, że jestem w dobrych rękach.
Budynek lotniska przypomina z wyglądu polski dworzec autobusowy. A kontrola bezpieczeństwa pozostawia wiele do życzenia. Podczas oczekiwania dowiadujemy się, że samolot może być opóźniony. Nikogo to nie dziwi! Z godzinnym opóźnieniem dolatujemy do Puerto Ordaz, gdzie czeka na nas komitet powitalny. Paulina, Agnieszka i pewna zaprzyjaźniona wenezuelska rodzina. Nie zabrakło flagi polski. Zza Agnieszki wyłania się mała Sofii.
Wręcza laurkę i rozpoczyna „100 pytań do…”. Z mojej strony może liczyć tylko na odpowiedzi uśmiechem, bo niewiele rozumiałam. Wspólnie jedziemy do San Felix.
Misję czas zacząć! Ksiądz oprowadza mnie po placówce. Czuję się jak w labiryncie. Niepewnie stawiam każdy krok. Jest już bardzo późno, więc moja obawa językowa i ja mamy nadzieję, że nikogo już nie spotkamy. Jestem zmęczona! Zaglądamy do kuchni na szybką kolację. Niestety trafiamy na dwóch mężczyzn. Czuję się, jakby wszyscy mnie znali. Każdy zna moje imię. W głowie nie pozostaje nic. Jedynie zastanawiam się dlaczego Ci ludzie pracują tutaj tak późno. Po chwili przychodzą dziewczyny i zabierają mnie do pokoju na odpoczynek. Stres opada jak po ustnej maturze.
Następnego dnia odsypiam podróż. Dziewczyny od rana rozdają ulotki w szkołach. Zapraszają dzieci do oratorium. Na śniadanie idę sama. Zastanawiam się czy trafię do kuchni. Pęk kluczy, który od tego momentu stał się moim przyjacielem, ma mi pomóc w pokonaniu kilku par drzwi i krat. Po drodze spotykam kolejnego mężczyznę. Na widok jego kibicowskiej koszulki FC Barcelony na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Jest temat do rozmowy. Po stroju sądzę, że to pan WF’ista z oratorium lub szkoły. Jego dresowe spodnie upewniają mnie w tym przekonaniu.
Podczas pierwszego wspólnotowego obiadu doznaję szoku. Wszyscy mężczyźni spotkani na placówce w ostatnich godzin, to moja nowa rodzina. To wenezuelscy księża, którzy kochają dzieci i młodzież. Chcą być jak ksiądz Bosko. To również brat zakonny, który wieczorami gra z chłopakami w siatkówkę i troszczy się o ich wychowanie w szkole technicznej. To wenezuelscy WF’iści, którzy trenują młode serca!
Małgorzata Wiśniewska
Wenezuela, San Felix
1 listopada 2013
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Sylwia dostała nawigację, która nie pokazuje radarów. Kasia wyjechała na misję, która nie jest specjalna. Kamila otrzymała moc, która w słabościach się doskonali. Paulina odmienia się przez przypadki. Klaudia drepce z salezjańską radością. Karolina przez rok przygotowań nie nauczyła się mówić w języku bemba. Asia otworzyła się na Dom Księdza Bosco dla Chłopców Ulicy. Justyna i Renata są inne i mają różne talenty i umiejętności. Magda pracuje w mieście, w którym urodził się Zbawiciel. Wszystkie wolontariuszki usłyszały głos, który mówił do nich: Pójdź za Mną! Wyjechały na roczną misję w ramach Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco, aby świadczyć o miłości Jezusa.W 2014 roku na misje wyjechały: Renata Gawarska - pochodzi z Kuklówki Zarzecznej, ma 27 lat, pracuje na Madagaskarze, w Mahajanga. Justyna Kowalska – pochodzi z Ostrołęki, ma 25 lat, pracuje na Madagaskarze, w Mahajanga. Sylwia Młyńska – pochodzi z Łap, ma 22 lata, pracuje w Zambii, w Mansie. Katarzyna Socha – pochodzi z Kamienia koło Rzeszowa, ma 25 lat, pracuje w Zambii, w Mansie. Karolina Gajdzińska – pochodzi z Warszawy, ma 25 lat, pracuje w Zambii, w Chingoli. Paulina Pawłowska – pochodzi z Olsztyna, ma 24 lata, pracuje w Zambii, w Chingoli. Kamila Maśluszczak – pochodzi z Hrubieszowa, ma 25 lat, pracuje w Zambii, w Lufubu. Klaudia Kołodziej – pochodzi z Ropczyc, ma 26 lat, pracuje w Zambii, w Lufubu. Joanna Studzińska – pochodzi z Lęborka, ma 29 lat, pracuje w Peru, w Limie. Magdalena Piórek – pochodzi z Twardogóry, ma 25 lat, pracuje w Palestynie, w Betlejem.