Wiara otwiera człowieka na pełnię życia
11 października 2010 | 14:14 | Paweł Bieliński/ms Ⓒ Ⓟ
Łotwa potrzebuje odrodzenia duchowego, aby ludzie uświadomili sobie własną godność, odzyskali poczucie wartości, ducha inicjatywy i poczucie współodpowiedzialności za kraj, za życie społeczne – mówi w rozmowie z KAI nowy metropolita Rygi, arcybiskup Zbigniew Stankiewicz.
Publikujemy rozmowę z metropolitą Rygi, abp. Zbigniewem Stankiewiczem.
KAI: Przy okazji święceń biskupich i ingresu wspominał Ksiądz Arcybiskup o potrzebie duchowej odnowy Łotwy. Czyżby diagnoza stanu społeczeństwa nie nastrajała optymistycznie? Nadal żywy jest homo sovieticus?
– Niestety, na homo sovieticusa nałożył się homo occidentalis albo homo capitalisticus. Do materializmu teoretycznego doszedł teraz materializm praktyczny. Nasze społeczeństwo chwyciło wirusa konsumizmu i na niego zachorowało. Komunizm – według mojej oceny – pozbawił ludzi odporności na te choroby, które przyszły z Zachodu po jego upadku. Dlatego Łotwa najbardziej odczuła światowy kryzys finansowy, przynajmniej w jego pierwszej fazie, dopiero potem wyprzedziła ją Grecja.
Poza tym naród łotewski przez 700 lat był zawsze pod czyjąś dominacją. Tylko w okresie międzywojennym, po raz pierwszy w swojej historii, Łotwa uzyskała niepodległość. Wkrótce jednak nadszedł czas panowania Związku Radzieckiego. Reżim komunistyczny bardzo osłabił to, co jest najlepsze w narodzie. Po pierwsze – poczucie własnej wartości, bo za komuny liczył się kolektyw, jednostka faktycznie nie miała wartości. Po drugie – ducha twórczości i inicjatywy, gdyż decyzje zawsze przychodziły z „góry”, podejmował je pierwszy sekretarz partii, człowiek sam nie mógł wybierać. To wszystko teraz pokutuje. Gdy np. dowiadujemy się o korupcji w gospodarce, to naród owszem to widzi i krytykuje, a nawet z tego powodu cierpi, ale trudno mu podjąć jakieś konkretne kroki, żeby tę sytuację zmienić.
Dlatego jest potrzebne odrodzenie duchowe, żeby ludzie uświadomili sobie własną godność, odzyskali poczucie własnej wartości, ducha inicjatywy i poczucie współodpowiedzialności za kraj, za życie społeczne, bo ono też zostało bardzo osłabione.
KAI: A w jaki sposób Kościół może się do tego przyczynić?
– Kościół ma być zaczynem tej duchowej odnowy. Dostrzegam trzy wymiary, bez których ta odnowa nie będzie mogła się dokonać.
Pierwszym jest baza materialna. Jeżeli człowiek żyje w nieludzkich warunkach i musi z lękiem się zastanawiać, czy mu do końca miesiąca wystarczy na chleb, albo jak spłacić mieszkanie, to wtedy trudno jest mu myśleć o sprawach duchowych, gdyż po prostu walczy o przetrwanie. Dlatego dla duchowej odnowy potrzebne są godziwe warunki życia.
Drugi wymiar o charakterze duchowo-psychologicznym to poczucie się częścią większej całości, uświadomienie sobie własnej historii, tożsamości narodowej i kulturowej oraz wartości, które niesie własna kultura i własny naród. Istnieje wielka potrzeba odnowy patriotyzmu. Uczucia patriotyczne ujawniały się, gdy Łotwa walczyła o wolność, ale bardzo szybko zniknęły. Po 20 latach ten patriotyzm jest praktycznie niezauważalny. Trzeba więc go od nowa uczyć.
Wreszcie trzeci wymiar, teologiczny, to świadomość tego, że człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Z tego wynika jego godność i jego wartość. Skoro Chrystus umarł za mnie, to znaczy, że mam niezmierzoną wartość. Ale to jest możliwe do przyjęcia tylko dla ludzi wierzących. A dla niewierzących? Możemy jedynie wchodzić z nimi w dialog.
Jako Kościół jesteśmy przede wszystkim wezwani do głoszenia Ewangelii, do działania na płaszczyźnie teologicznej, do prowadzenia na niej dialogu na miarę możliwości i do prowadzenia działalności społecznej, żeby tym, którzy umierają z głodu albo mieszkają na ulicy przyjść z pomocą. Mamy na Łotwie siostry Misjonarki Miłości od Matki Teresy z Kalkuty. Podobne działania podejmują inne wspólnoty chrześcijańskie. Niedawno wizytowałem parafię, w której z inicjatywy lokalnej rady miasta katolicy, luteranie i baptyści razem prowadzą kuchnię dla ubogich.
KAI: Czy Kościół, który ma być zaczynem odnowy społeczeństwa, sam już się odnowił? Czy podniósł się już ze zniszczeń zadanych w czasach komunistycznych?
– Pewne minimum zostało już zapewnione, przynajmniej gdy chodzi o budynki kościelne. Mamy kościoły we wszystkich miastach rejonowych, natomiast wciąż ich brakuje w wielu mniejszych miejscowościach. Nie wszędzie są też sale katechetyczne i infrastruktura niezbędna do prowadzenia działalności duszpasterskiej poza Mszą św. Praktycznie nie mamy też szkół katolickich, na całej Łotwie jest ich tylko kilka. W naszej archidiecezji działa jedyne gimnazjum katolickie, które przeżywa duże trudności materialne, a jedyna katolicka szkoła podstawowa jest malutka, uczęszcza do niej zaledwie 18 uczniów.
Dużym wyzwaniem jest pogłębienie życia duchowego katolików, zajęcie się bardziej pracą formacyjną, żeby stare bukłaki zostały napełnione nowym winem.
KAI: No właśnie, czy udało się odrodzić religijność katolików, która była przecież tłumiona przez pół wieku?
– To odrodzenie się dokonuje, ale jest to proces bardzo powolny. W początkowym okresie entuzjazmu kościoły były pełne, nie tylko katolickie, ale również – może nawet bardziej – luterańskie. Od kilku lat jednak, wraz z nadejściem mentalności dobrobytu, możemy zaobserwować odpływ mas z kościołów. Ale zostają ci, którzy naprawdę szukają głębi. Zdarzają się również konwersje.
KAI: Niektóre łotewskie media wyraziły przypuszczenie, że wraz z nominacją nowego arcybiskupa Rygi akcent w pracy duszpasterskiej Kościoła katolickiego zostanie przełożony z duszpasterstwa masowego na dialog ze światem kultury i nauki. Na ile ta opinia ma podstawy w rzeczywistości?
– Dotychczas akcent rzeczywiście był położony raczej na duszpasterstwo masowe. Uważam, że nie można z niego rezygnować i trzeba je kontynuować. Ale prawdą jest też, że dialog ze światem kultury i nauki nie był priorytetem, choć pewne kontakty istniały. Mamy w tej dziedzinie niewykorzystane możliwości.
W swoich przemówieniach i wywiadach deklarowałem, jestem otwarty na taki dialog. Otrzymałem już zaproszenie na spotkanie z naukowcami z Łotewskiej Akademii Nauk, ze środowiskiem teatralnym, odwiedziła mnie przedstawicielka środowiska konsultingu przedsiębiorczości… Widzę, że te środowiska są spragnione nowych inspiracji, że poszukują i trzeba nimi się zająć. Tym bardziej, że w elitach mamy niewielu chrześcijan. Elity są bardzo zdechrystianizowane od czasów komuny, kiedy przejawy wiary i religijności były tłumione. Musimy tam wejść, żeby dać świadectwo Ewangelii, żeby pokazać i wytłumaczyć to, że wiara nie zamyka człowieka na pełnię życia, na pozostałe wymiary rzeczywistości, że wiara nie jest ciemnogrodem, ale odwrotnie – daje pełnię życia, otwiera oczy na wszystkie jego kolory i nie jest irracjonalna.
KAI: Jest to ulubiony motyw nauczania obecnego papieża…
– Pod tym względem czuję z nim jakby pokrewieństwo. Od chwili mego świadomego nawrócenia w wieku 25 lat moje serce ciągnie w tym kierunku. Chcę pracować z elitami społeczeństwa widząc, jak bardzo znajdowały się one poza „obiegiem” chrześcijańskim.
KAI: Czy są jakieś trwałe ślady wizyty Jana Pawła II na Łotwie w 1993 roku?
– Są, ale głównie w postaci tablic pamiątkowych. Myślę jednak, że prawdziwe ślady zostały w duszach osób, które zetknęły się z papieżem. Spotkanie z nim miał m.in. świat kultury i nauki. Rozmawiałem z niektórymi z jego uczestników i wiem, że pozostawiło ono w nich trwały ślad. Przekonali się, że chrześcijaństwo ma coś do powiedzenia światu kultury i nauki, że może być inspiracją i przemawiać w zrozumiałym języku. Uważam, że dzięki temu Jan Paweł II położył solidny kamień węgielny pod przyszłą odnowę duchową na Łotwie.
KAI: Ksiądz Arcybiskup przyjął święcenia kapłańskie dopiero w wieku 41 lat, wcześniej zaś pracował jako inżynier w stoczni i w banku – większą cześć życia spędził więc jako człowiek świecki. To niecodzienny życiorys jak na biskupa. Czy doświadczenie własnej pracy zawodowej pomaga w kontaktach duszpasterskich i w zarządzaniu diecezją?
– Myślę, że bardzo. Miałem już wiele tego przykładów. Ludzie od razu mnie traktują inaczej, gdy wiedzą, że otarłem się o to życie, w którym oni są zanurzeni. Ponadto wciąż pokutuje na Łotwie przekonanie zaszczepione przez ideologię komunistyczną, że wiara jest sprzeczna z rozumem. A kiedy powiem, że odbyłem studia świeckie, że jestem inżynierem, ten argument już nie działa. To, że studiowałem kierunek świecki, że pracowałem, pomaga mi też lepiej rozumieć ludzi.
Studia techniczne uczą realizmu. Pozwala mi to unikać samemu i eliminować u innych fałszywą pobożność, która jest zupełnie oderwana od rzeczywistości. Pierwsze 35 lat mojego życia pomaga mi stać twardo na ziemi.
Kiedy studiowałem na politechnice, moim ulubionym przedmiotem stała się optymalizacja skomplikowanych systemów. Nastawienie na optymalizację pozostało we mnie głęboko jako motyw przewodni w podejściu do życia. Myślę, że pomaga mi to teraz w zarządzaniu diecezją.
KAI: Był też Ksiądz Arcybiskup, jeszcze jako człowiek świecki, wiceprezesem Związku Polaków na Łotwie. Jakie jest miejsce naszych rodaków w życiu tamtejszego społeczeństwa i Kościoła?
– Nasi rodacy są zintegrowani ze społeczeństwem. Stali się jego nieodłączną częścią. Zajmują stanowiska na najróżniejszych szczeblach drabiny społecznej. Pracują w biznesie, w polityce. Kiedy byłem wiceprezesem Związku Polaków na Łotwie, to prezesem była śp. Ita Kozakiewicz, uznana za Kobietę Roku 1988, czyli tę, która najbardziej się przyczyniła do rozwoju kraju.
Polacy działają pełną parą również w Kościele. Aczkolwiek Polacy stanowią zaledwie 2,5 proc. mieszkańców Łotwy, to w Kościele jest ich procentowo dużo więcej. W niektórych parafiach, choć nie w archidiecezji ryskiej, są nawet większością. Sprawdza się tu w dużej mierze powiedzenie, że Polak to katolik. Nie spotkałem na Łotwie ani jednego Polaka, który należałby do innego wyznania niż katolicyzm. Znam za to sporo niewierzących rodaków.
KAI: Stosunki ekumeniczne na Łotwie uchodzą za wzorowe. Podobno ma Ksiądz Arcybiskup nadzieję, że Łotwa stanie się laboratorium jedności Kościoła katolickiego i luterańskiego?
– Mam taką nadzieję. Owszem, stosunki ekumeniczne na Łotwie uchodzą za wzorowe i rzeczywiście są dobre. Choć teraz widzę, że istnieją również trudności, a nawet opozycja tak w Kościele katolickim, jak i luterańskim. Myślę jednak, że większość jest za zbliżaniem się katolików z luteranami i za jednością. Będę się starał robić to, co ode mnie zależy, żeby ten proces postępował naprzód, ale oczywiście na zdrowych podstawach: każdy zachowuje własną tożsamość, razem ją próbujemy zrozumieć, pogłębiamy i szukamy wspólnego fundamentu wiary.
KAI: Bardzo wymowny był w tym kontekście fakt, że otrzymał Ksiądz Arcybiskup sakrę w katedrze luterańskiej. Takie rzeczy rzadko dzieją się na świecie…
– Tak, aczkolwiek precedens już był w Finlandii. Również w sąsiedniej Estonii obecny administrator apostolski bp Philippe Jourdan był w 2005 r. konsekrowany w kościele św. Olafa w Tallinie, który obecnie należy do baptystów. Konsultowałem się z nim zanim podjąłem decyzję co do miejsca święceń biskupich. Powiedział mi, że było to bardzo pozytywne doświadczenie, które stworzyło dobry klimat współpracy z baptystami i zostało dobrze przyjęte w mediach. Podobnie zresztą stało się na Łotwie, choć ze strony części luteran był wyraźny sprzeciw. Ujawnił on, że nie jest aż tak różowo w stosunkach katolicko-luterańskich, jak myślałem, że wciąż są osoby i grupy, kierujące się dawnymi uprzedzeniami i dawną nieufnością, a nawet wrogością. Tym bardziej trzeba pracować nad zbliżeniem obu wyznań.
KAI: Naszą rozmowę prowadzimy za pośrednictwem Skype’a. Najwyraźniej nie boi się Ksiądz Arcybiskup korzystać z nowych możliwości techniki w ewangelizacji…
– To też w pewnej mierze wynika z mojego pierwszego wykształcenia. Jestem inżynierem zautomatyzowanych systemów sterowania, czyli – mówiąc bardziej zrozumiałym językiem – specjalistą od używania komputerów do kierowania np. jakimś przedsiębiorstwem. Dlatego posługiwanie się komputerem jest dla mnie bardzo naturalne. Tym bardziej, że jak wcześniej Jan Paweł II, tak obecnie Benedykt XVI korzysta z nowych możliwości techniki dla chwały Bożej. Dlaczego mielibyśmy najlepsze osiągnięcia ludzkiego ducha i umysłu oddać na pożarcie tym, którzy zajmują się antyewangelizacją?
Rozmawiał Paweł Bieliński
55-letni obecnie abp Zbigniew Stankiewicz (po łotewsku: Zbigņev Stankevičs) pochodzi z diecezji jegławskiej. Ukończył Politechnikę w Rydze, a następnie pracował jako inżynier w tamtejszej stoczni i jednym z banków. Był też m.in. zastępcą prezesa Związku Polaków na Łotwie. W 1990 r. wstąpił do wyższego seminarium duchownego w Lublinie. Sześć lat później, w wieku 41 lat, został wyświęcony na kapłana dla archidiecezji ryskiej. Po okresie praktyki duszpasterskiej podjął na nowo studia, tym razem na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim w Rzymie, które ukończył w 2008 r. doktoratem z teologii fundamentalnej, po czym powrócił na Łotwę. Był ojcem duchownym ryskiego seminarium duchownego i dyrektorem tamtejszego Wyższego Instytutu Nauk Religijnych. 19 czerwca br. został mianowany arcybiskupem metropolitą Rygi. Święcenia biskupie przyjął 8 sierpnia w luterańskiej katedrze w Rydze z rąk swego poprzednika, kard. Jānisa Pujatsa, natomiast ingres do katolickiej katedry św. Jakuba odbył 21 sierpnia.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.