Wielka Brytania: Hitchcock był katolickim moralistą?
09 września 2008 | 14:19 | rk // maz Ⓒ Ⓟ
Czy Alfred Hitchcock był maniakiem seksualnym czy raczej – podobnie jak francuscy reżyserzy Eric Rohmer i Claude Chabrol – moralistą, którego filmy przesiąknięte były duchem katolicyzmu?
To pytanie zadaje recenzentka filmowa internetowego wydania brytyjskiego dziennika „Times”.
Na podstawie biografii wnikliwie opisujących życie jednego z największych twórców filmowych w historii kina wyłaniają się dwie odmienne osobowości urodzonego w Londynie artysty. Z jednej strony mamy obraz sfrustrowanego rozpustnika znajdującego przyjemność w torturowaniu swoich jasnowłosych aktorek, z drugiej otrzymujemy obraz twórcy „Psychozy” jako gorliwego katolika, którego wszystkie dzieła są przesycone głęboką wiarą katolicką – zauważa recenzentka Bess Twiston Davies.
Zdaniem dziennikarki, stającej się zrekonstruować prawdziwy, duchowy wizerunek mistrza suspensu wnikliwych obserwacji dostarcza ponad ośmiusetstronicowa biografia „Alfred Hitchcock: życie w ciemności i pełnym świetle” Patricka McGilligana. Autor dowodzi w niej, że katolicyzm przejawia się u reżysera na różnych poziomach. Zauważa np., iż częstym motywem filmów Hitchcocka był wątek aresztowania i skazania osoby niewinnej. Ma to zdaniem McGilligana wyrażać m. in. kwestionowanie nieomylności ludzkiego osądu w przeciwieństwie do sprawiedliwości Bożej.
Jest to szczególnie widoczne w trochę zapomnianym – i zdaniem wielu ekspertów najbardziej katolickim – filmie „Wyznaję” z 1953 roku. To historia umiejscowiona w scenerii Quebeku. Opowiadająca o księdzu (w tej roli, Montgomery Clift), który wysłuchuje spowiedzi mordercy, potem zaś zostaje posądzony o dokonanie tej zbrodni. Kapłan nie zdradza jednak tajemnicy spowiedzi.
Zdaniem o. Petera Malone’a MSC, autora książki poświęconej religijnym wizjom w dziełach sławnych światowych twórców filmowych, Hitchcock miał silne poczucie grzechu i winy oraz pewnego rodzaju ekspiacji. Mogło to mieć związek z faktem, że reżyser uczył się w jezuickiej szkole.
O. Dermot Preston SJ, jezuita piszący o filmie, podkreśla z kolei, że pogląd Hitchcocka na kondycję ludzką jest pełen niuansów. Daleko mu od plakatowych wizji, w których zestawia się świętego i kogoś ucieleśniającego zło. Za przykład podaje postać kreowaną przez Jamesa Stewarta w „Oknie na podwórze” – „człowieka niezaangażowanego uczuciowo i moralnie obojętnego obserwatora życia, który w bolesny sposób uświadamia sobie,że to niewłaściwa postawa”.
O. Richard Blake SJ, inny jezuicki krytyk filmowy, uważa, że poszukiwanie zbawienia prezentowane w filmach Hitchcocka jest bardzo katolickie, mocno wkomponowany w wymiar społeczny.
W swej biografii McGilligan przypomina, że twórca „Ptaków” otrzymał wychowanie katolickie i przez większość swego dorosłego życia regularnie uczestniczył w niedzielnych Mszach św. Często na plan zapraszał znajomych księży i nie szczędził pieniędzy dla katolickich organizacji charytatywnych. Dzięki jego wparciu powstała także winnica prowadzona przez duchownych w Kalifornii.
W wywiadzie udzielonym w 1973 roku jezuickiemu magazynowi z macierzystej szkoły Hitchcocka, St. Ignatius College w Londynie, artysta podkreślał rolę sumienia w kształtowaniu własnej religijności. Powiedział, że jezuicka edukacja pozwoliła mu rozwinąć „umiejętności logicznego myślenia”, ale także ugruntowała „poczucie strachu”.
O. Blake uważa, że Hitchcock przesadzał mówiąc o wpływie, jakie miało 14 miesięcy spędzone w jezuickiej szkole na jego duchową formację. „Bardziej znaczący jest fakt, że był on irlandzkim katolikiem w Londynie – to sytuacja trochę paranoidalna i alienująca” – podkreśla krytyk.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.