Drukuj Powrót do artykułu

Wielki mistrz: Grunwald był bolesnym wydarzeniem

15 lipca 2010 | 05:20 | Teresa Sotowska / maz Ⓒ Ⓟ

W 600 lat po bitwie pod Grunwaldem, w której Zakon Krzyżacki utracił niemal jedną trzecią zakonnych rycerzy, dziś stawia na nowocześnie prowadzone dzieła pomocy. – Musimy dawać ludziom przykład słowem i dziełami, mówi w wywiadzie dla KAI wielki mistrz Zakonu Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, opat Bruno Platter.

Jak podkreśla, zadaniem Zakonu jest wskazywanie na Jezusa i wypełnianie życiem słów Ewangelii zgodnie z zasadą, że „dawanie świadectwa Chrystusa jest istotą powołania każdego chrześcijanina, a zwłaszcza duchowieństwa zakonnego”.

KAI: 15 lipca mija 600 lat od bitwy pod Grunwaldem. Czy ta rocznica jest w jakiś sposób obchodzona również przez Zakon Krzyżacki? Jak Ojciec ocenia ówczesne wydarzenia z dzisiejszego punktu widzenia i co trwałego pozostawił Grunwald?

– Rocznica bitwy pod Grunwaldem nie będzie obchodzona w Zakonie Niemieckim podobnie, jak nie są obchodzone rocznice innych wydarzeń. Z pewnością jednak podczas Mszy św. 15 lipca będziemy się modlili w intencji wielkiego mistrza Ulricha von Jungingena i wszystkich poległych rycerzy naszego Zakonu. Będzie to taka sama modlitwa jaką nasza wspólnota zakonna otacza swoich zmarłych w rocznicę ich odejścia do Pana.

Na bitwę pod Grunwaldem można patrzeć wyłącznie z perspektywy historycznej, gdy Zakon działał jeszcze jako władza świecka, państwowa. W pamięci Zakonu Grunwald pozostał bolesnym wydarzeniem.

KAI: Nawiązując jeszcze do tego jubileuszu: czym jest on w ocenie Ojca to wydarzenie? Ciężarem, zadaniem, zobowiązaniem, powodem do radości czy wstydu?

– Zgromadzenie takie jak Zakon Niemiecki, mogący poszczycić się 800-letnią historią, musi oczywiście konfrontować się z tym co pewien czas i starać się budować przyszłość w oparciu o doświadczenia przeszłości. Pod pewnymi względami ta historia może niewątpliwie stanowić obciążenie, jednak ogólnie powodem do radości i wdzięczności są osiągnięcia naszych braci i sióstr w dziedzinie duszpasterstwa, w sferze działań charytatywnych, socjalnych, intelektualnych i kulturalnych oraz zaangażowania społecznego. Na przestrzeni 800 lat naszej działalności osiągnęliśmy w tych dziedzinach doprawdy wiele.

KAI: Bogatą tradycję w Zakonie Niemieckim ma gałąź jego świeckich członków. Czy można mówić, że włączenie świeckich do zakonu uratowało go przed trudnościami w czasach braku powołań?

– Świeccy w Zakonie Niemieckim nigdy nie byli traktowani jako uzupełnienie powstałych luk, lecz zawsze byli konstruktywnym elementem charyzmatu naszego Zakonu. Przecież rycerze zakonni też nie byli księżmi. Byli to świeccy w służbie zakonnej. W dzisiejszym Zakonie świeccy, czyli „familianci”, wnoszą wkład w apostolat w świecie, co zawsze należało i należy do naszych ważnych zadań.

KAI: Coraz częściej wśród młodzieży dostrzegamy narastanie swego rodzaju neokonserwatyzmu. Czy dostrzega to ojciec także w odniesieniu do swego Zakonu?

– Tak, to prawda. Nie chciałbym jednak twierdzić, że stanowi on siłę wiodącą i że mógłby coś zmienić w bardzo nowoczesnym nastawieniu Zakonu i jego dzieł.

KAI: Większość zgromadzeń i wspólnot zakonnych przeżywa, niekiedy nawet bardzo dotkliwe, problemy finansowe. Jak wygląda ta sytuacja w Zakonie Niemieckim? Jeśli są problemy, to jak je rozwiązujecie?

– Trudno mi powiedzieć, jak wielkie problemy finansowe mają inne zgromadzenia zakonne. Nie chcę tego porównywać. Mogę tylko powiedzieć, że nasi bracia i siostry żyją bardzo skromnie, zgodnie ze złożonymi przez nich ślubami ubóstwa. Natomiast dzieła prowadzone przez Zakon muszą być zarządzane w mądry sposób. Oczywiście, nie jest to zadanie proste, zwłaszcza gdy chodzi o sferę ochrony zdrowia. Ciągle pozostajemy jednak wierni naszej dewizie: pomagać i uzdrawiać.

Chciałbym jednocześnie zauważyć, że mimo ogólnie trudniejszej sytuacji, nasi bracia mogli w minionych latach założyć nowe domy zakonne. Jest to jednym z elementów realizacji wizji naszej pracy w przyszłości. Musimy dawać ludziom przykład słowem i dziełami. Naszym głównym zadaniem jest wskazywanie na Jezusa i wypełnianie życiem słów Ewangelii zgodnie z zasadą, że dawanie świadectwa Chrystusa jest istotą powołania każdego chrześcijanina, a zwłaszcza duchowieństwa zakonnego.

KAI: W Zakonie Niemieckim są również polscy księża i nowicjusze. Jak sprawdzają się oni w Waszej wspólnocie? Czy wyróżnia ich coś, co można by nazwać „polską specyfiką“?

– Obecnie mamy dwóch księży pochodzących z Polski, a w nowicjacie przygotowuje się dwóch kleryków. Problem narodowości nie odgrywa w zasadzie w naszym Zakonie szczególnej roli. Obowiązuje jedynie zasada prowadzenia życia będącego naśladownictwem Chrystusa, przestrzeganie reguł zakonnych i wypełnianie otrzymanych zadań. Z natury rzeczy pojawiają się tu różne akcenty, ale wynikają one bardziej z charakteru danej osoby, a nie z jej narodowości. To wszystko przyczynia się do różnorodności zakonnego charyzmatu.

KAI: Gdy przed kilkunastu laty otrzymał święcenia kapłańskie pierwszy Polak w Zakonie Niemieckim, swoją Mszę prymicyjną odprawił w Malborku, gdzie od 1309 roku miał swoją siedzibę wielki mistrz Zakonu Szpitala Niemieckiego Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie. Na te prymicję przybył ówczesny wielki mistrz. Czy te kontakty są kontynuowane? Czy istnieje żywa współpraca Waszego Zakonu z katolikami Malborka?

– Nasze kontakty z Malborkiem mają już regularne ramy i rozwinęły się bardzo, aż do przyjacielskich spotkań. Ja sam byłem już kilkakrotnie w Malborku i odprawiałem Mszę św. dla tamtejszych katolików.

KAI: Malbork jest dziś muzeum. Czy Zakon Niemiecki nie odczuwa, że też ma nieco „muzealny“ charakter, w porównaniu z ożywioną działalnością nowych ruchów w Archidiecezji Wiedeńskiej?

– Tak, Malbork pozostał jako muzeum – była rezydencja wielkiego mistrza, od 550 lat oderwana od Zakonu Niemieckiego. Wrażenie muzealnego charakteru naszego Zakonu może sprawiać fakt, że członkowie Zakonu Niemieckiego noszą swoje klasyczne białe płaszcze z czarnym krzyżem na ramieniu. Jednak gdy spojrzeć na naszą działalność w różnych dziełach religijnych, w dziedzinie socjalnej i kulturalnej, otrzymamy wówczas obraz zakonu na wskroś nowoczesnego. Dodam, że ta nasza instytucja jest znacznie trwalsza niż wspomniane przez Panią współczesne ruchy, nawet jeśli prowadzą one jakieś dzieła.

KAI: Wydarzenia, jakie miały miejsce przed 600 laty, wojna między Zakonem Krzyżackim a Polską, od tylu lat negatywnie wpływa na obraz Zakonu Niemieckiego – krzyżaków – w Polsce. Czy Ojciec odczuwa to również dzisiaj? Czy i na ile utrudnia to rozmowy z polskimi instytucjami, władzami lokalnymi i ze zwykłymi ludźmi?

– Gdy chodzi o wizerunek Zakonu Niemieckiego w Polsce, to muszę przyznać, że z biegiem czasu przemija stary, tworzony w XIX i XX wieku i przeciwstawnie kultywowany po stronie niemieckiej i polskiej, bazujący na nienawiści, mit Grunwaldu. Mit ten znacznie już stracił swoją wymowę, powiedziałbym, że w znacznym stopniu już obumarł, a polityczne wykorzystywanie naszego Zakonu zarówno przez stronę polską jak i niemiecką należy już do przeszłości.

Wraz z przemijaniem ideologii i rosnącym wobec nich sceptycyzmem poszerzyły się horyzonty na tyle, że dziś coraz częściej można dostrzegać osiągnięcia cywilizacyjne i kulturowe Zakonu, oceniać je pozytywnie, nie pomijając postępowania błędnego z historycznego punktu widzenia.

Z wielkim zainteresowaniem historycy, historycy sztuki, archeolodzy, architekci i etnografowie badają zakładanie przez Zakon Krzyżacki miast i wsi, struktury handlowe, administracyjne i gospodarcze, budowę kościołów, tworzenie wspólnot parafialnych i zakładanie biskupstw. Cieszy nas także z jak wielką miłością i pieczołowitością, a także z zaangażowaniem wielkich kosztów finansowych, odbudowywane są zamki i warownie starego Zakonu, z których wiele należy do światowego dziedzictwa kultury.

Obecnie Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie liczy 63 ojców, 11 braci (z klerykami), 4 nowicjuszy, 9 oblatów, 154 sióstr; 744 familiarów. Siedzibą wielkiego mistrza jest dom zakonny w Wiedniu przy Singerstraße 7, obok archikatedry św. Szczepana.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.