Wizyta Franciszka pomoże Litwinom odnaleźć nadzieję
16 lipca 2018 | 08:22 | Rafał Łączny, Marcin Przeciszewski / mip | Wilno Ⓒ Ⓟ
Zbliżająca się wizyta Franciszka na Litwie, odbywająca się pod hasłem „Jezus Chrystus naszą nadzieją”, umocni wiarę wiernych i ich nadzieję na przyszłość. Pokaże, że nadzieja nie leży tylko w wolności politycznej lub ekonomicznej, ale że prawdziwa nadzieja to Jezus Chrystus – mówi KAI abp Gintaras Grušas, metropolita wileński, przewodniczący Konferencji Episkopatu Litwy. Papież Franciszek odwiedzi Litwę, Łotwę i Estonię w dniach 22 – 25 września br. w 25 lat po historycznej wizycie Jana Pawła II w Krajach Bałtyckich.
Rafał Łączny, Marcin Przeciszewski (KAI): Franciszek rzadko odwiedza europejskie kraje. Pielgrzymował do Bośni i Hercegowiny, Polski, a w tym roku udaje się także do Irlandii. Jak udało się go namówić do przyjazdu na Litwę i do innych Krajów Bałtyckich? Czy było to trudne?
Abp Gintaras Grušas: Nie musieliśmy robić nic innego poza zaproszeniem papieża. W decyzji o odwiedzeniu Litwy widzę pewien generalny kierunek posługi Franciszka. Ojciec Święty zorientowany jest na peryferia, zarówno te społeczne, jak i światowe. Litwa, Łotwa i Estonia są na peryferiach Unii Europejskiej.
Wymieniając papieskie pielgrzymki wspomnieć warto też o Albanii, gdzie Franciszek zetknął się z ekumenizmem męczeństwa. Także na Litwie mamy podobne doświadczenia i jest to coś co może zainteresować papieża. Tutaj też spotkać można wiele tych zagadnień, które są częścią papieskiego nauczania o współczesnym świecie, jak choćby migracja czy handel ludźmi i inne problemy, które nękają nasze społeczeństwo.
W papieskiej decyzji o przyjeździe na Litwę w tym konkretnym czasie widzę też palec Boży. Franciszek nie będzie uczestniczyć co prawda w żadnego rodzaju uroczystościach rocznicowych, ale szczęśliwym zbiegiem okoliczności odwiedza Litwę, gdy świętujemy rok 100-lecia niepodległości. Przybywa także w miesiącu 25. rocznicy wizyty papieża Jana Pawła II. Tego typu rzeczy nie da się zaplanować. Sądzę, że Boża Opatrzność ofiarowała Litwie wielki dar.
KAI: Jakie będą główne punkty programu wizyty Franciszka? Jakiej obecności wiernych, z jakich krajów, spodziewa się Ksiądz Arcybiskup?
– Trzeba pamiętać, że nie jest to tylko wizyta na Litwie, ale na Litwie, Łotwie i Estonii, a program jest ułożony tak, by jego elementy się nie powtarzały, za wyjątkiem spotkania z władzami i Mszą św. w każdym z krajów. Poza tymi wydarzeniami będzie różnorodność spotkań w tych trzech krajach. Na Litwie odbędzie się spotkanie z młodzieżą, które obok Mszy św. będzie jednym z dwóch dużych wydarzeń. Spotkanie z młodzieżą odbędzie się w Wilnie, a Msza św. w Kownie 23 września. Ojciec Święty modlić się będzie w Ostrej Bramie, jak również w byłym więzieniu KGB, gdzie znajduje się Muzeum Ofiar Ludobójstwa. To ważne miejsce, ponieważ więziony był tam m. in. bł. Teofilius Matulionis, a bp Wincenty Borysewicz został zamordowany w znajdującej się tam celi śmierci. Jest to niezwykle ważne miejsce męczeństwa. Po Mszy św. w Kownie papież spotka się z litewskimi biskupami, a następnie księżmi, diakonami oraz siostrami i braćmi zakonnymi.
Zaplanowano mniej wydarzeń niż to miało miejsce podczas wizyty Jana Pawła II, ale wtedy papież gościł na Litwie przez cztery dni. Jestem przekonany, że papież Franciszek wychodzi i dociera do ludzi tak samo jak czynił to Jan Paweł II.
Liczba pielgrzymów nie jest oczywiście jeszcze znana. Jestem przekonany, że znajdzie się miejsce dla każdego. Spodziewamy się pielgrzymów zarówno spoza Litwy – Polski, Białorusi, Łotwy, Rosji. Prawdopodobnie przybędzie także reprezentacja wiernych w Ukrainy. Nie wiem jak wielu będzie wiernych z Łotwy, bo papież będzie tam w następne dni.
KAI: Wspomniał Ksiądz Arcybiskup o papieskiej wizycie w byłym więzieniu KGB. Można się spodziewać przemówienia czy raczej tylko modlitwy, jak to miała miejsce w byłym nazistowskim obozie koncentracyjnym w Auschwitz?
– Podczas tego wydarzenia nie jest przewidywane żadne przemówienie. Wewnątrz zaplanowano cichą modlitwę, a na zewnątrz – gdzie znajduje się pomnik – złożone zostaną kwiaty i odmówiona modlitwa.
KAI: „Jezus Chrystus naszą nadzieją” – te słowa stanowią motto papieskiej pielgrzymki na Litwę. Księże Arcybiskupie, jakie uczucia – jako metropolity wileńskiego i przewodniczącego Episkopatu – rodzi ta wizyta? Jakie Ksiądz Arcybiskup wiąże z nią oczekiwania, nadzieje?
– Pierwszym uczuciem jest radość z powodu przyjazdu Ojca Świętego. Jest takie powiedzenie: „Gość w dom, Bóg w dom”. Spodziewamy się Gościa, który reprezentuje Boga, Jego obecność, Jego przybycie do nas. I właśnie do tego się przygotowujemy.
Wiele osób pamięta wizytę Jana Pawła II i nadzieję na przyszłość, jaką tamta wizyta dała Litwie. Miała ona miejsce na początku drogi do niepodległości. Wizyta Jana Pawła II podkreśliła naszą obecność w Kościele powszechnym, fakt że wracamy do świata, do którego wcześniej należeliśmy.
W kontekście wszystkich dzisiejszych trudności, kryzysu demograficznego, emigracji i innych problemów, ludzie po 25 latach wyczuwają, że wielkie nadzieje związane z wolnością, które mieli u jej progu, są bardziej skomplikowane niż sądzili. Wyzwaniem jest żyć wolnym, z nadzieją na przyszłość.
Ta wizyta umocni wiarę wiernych na Litwie i ich nadzieje na przyszłość. Pokaże, że nadzieja nie leży tylko w wolności politycznej lub ekonomicznej czy w reformach prawa, ale że prawdziwa nadzieja to Jezus Chrystus. I że droga do zbawienia, jak również – jak to wielokrotnie podkreśla Ojciec Święty – do radości i szczęścia, pochodzi z wiary. Papież nieustannie wspomina o tym w swym nauczaniu. To coś, co ludzie muszą usłyszeć, papież to powtarza i myślę, że jego obecność na Litwie i jego przesłanie pomoże ludziom odnaleźć prawdziwą nadzieję na przyszłość.
KAI: Litwa od wieków była zaliczana do najbardziej wierzących krajów w Europie. Jak to wygląda dziś, po 50 latach komunistycznej okupacji? Czy Kościół na Litwie się w pełni odbudował? A na ile silne są na Litwie współczesne prądy sekularyzacyjne?
– Wierzący, a więc Kościół, wciąż noszą wiele ran spowodowanych 50-letnią okupacją. Pokolenie, które tego doświadczyło, jest częścią wspólnoty Kościoła, nowe pokolenie dopiero wzrasta, więc Kościół sam w sobie nosi rany w sercach ludzi. Ale jak pan zauważył, Kościół przetrwał, wskazując drogę w czasie okupacji.
Strukturalnie Kościół został już odbudowany. W ciągu 25 lat powstało wiele budynków kościelnych, struktur, organizacji. Pojawiło się jednak i wiele nowych wyzwań, w szczególności współczesnych prądów sekularyzacyjnych, które nadeszły z reszty Europy, czy szerzej reszty świata. Mam tu na myśli konsumpcyjny i relatywistyczny sposób patrzenia na zagadnienia etyczne i moralne. Wszystko to ma wpływ na ludzi, którzy będąc jeszcze w trakcie odnowy po 50. latach okupacji, stają wobec nowych wyzwań. Kościół jednak stara się im towarzyszyć i uporać się z oboma wyzwaniami.
KAI: Kościół na Litwie, z racji panowania tu Związku Radzieckiego, był odseparowany od ożywczych prądów Soboru Watykańskiego II. Czy dziś „duch soboru” został dostatecznie wdrożony?
– Rzeczywiście Kościół na Litwie z wieloma kwestiami podejmowanymi przez Sobór Watykański II zetknął się dopiero po odzyskaniu niepodległości, i trzeba było wykonać wiele pracy, by nadrobić stracony czas. Konieczne było tłumaczenie Mszału, później Kodeksu Prawa Kanonicznego, Katechizmu Kościoła Katolickiego. Musiało to trochę potrwać. Ale z tym opóźnieniem już się uporaliśmy.
Było w tym jednak i pewne błogosławieństwo. Na Zachodzie, a przecież sam tam dorastałem, doszło do czegoś w rodzaju posoborowej karykatury. Przy okazji wdrażania każdego z historycznych postanowień soboru rozhuśtywano coś w rodzaju wahadła. Tak było i w tym przypadku. Pojawiło się wiele przesadnych interpretacji, które jak uważano, mieszczą się w duchu Soboru Watykańskiego II.
Kiedy to wahadło wróciło na swoje miejsce, osiągając równowagę, można było lepiej zobaczyć co Sobór proponował Kościołowi. Zatem do nas dotarły prądy soborowe, gdy w wielu krajach na świecie wahadło już wróciło, dzięki czemu mogliśmy uniknąć przesady i niewłaściwego implementowania Soboru Watykańskiego II, co stało się w różnych miejscach globu.
KAI: Jaka jest i w czym się wyraża aktywność ludzi świeckich w Kościele? Jakie są główne środowiska laikatu, zarówno te nawiązujące do przedwojennych tradycji jak i te całkiem współczesne, wspólnotowe?
– Rzeczywiście istnieje wiele grup nawiązujących do tradycji przedwojennych, jak np. Ateitis założona w 1911 roku, by świeccy mogli podjąć odpowiedzialność za implementację nauczania Kościoła i być jego aktywnymi członkami. Organizacja Ateitis działała zarówno w podziemiu, jak i w diasporze, by w pełni powrócić na Litwę po odzyskaniu niepodległości. Do kraju dotarło wtedy także wiele innych ruchów kościelnych o zasięgu światowym, jak Comunione e Liberazione czy Focolari.
Dziś widoczna jest duża aktywność świeckich, szczególnie w takich obszarach jak działalność na rzecz rodziny, przygotowanie do małżeństwa, organizacja grup wsparcia, ale także w różnych ruchach skoncentrowanych na rodzinie czy młodzieży. Ten aktywny udział jest zdecydowanie większy. Nawet w strukturach kurialnych mamy więcej świeckich, niż to miało miejsce 25 lat temu.
KAI: Jak prezentują się media katolickie i jakie jest ich znaczenie w kształtowaniu świadomości litewskiego społeczeństwa? Jaka jest oferta wydawnictw katolickich?
– Katolickie media na Litwie są relatywnie małe, biorąc pod uwagę ogólny obraz środków przekazu na terenie kraju. Prawdopodobnie najsilniejsze i z największym oddziaływaniem będą stacje radiowe, wśród nich Radio Maryja, należące do międzynarodowej rodziny Radia Maryja. Jest ono dość popularne i chętnie słuchane. Ma ono spory wpływ społeczny, w tym sensie nawet ludzie, którzy nie są zaangażowani kościelnie, słuchają tego radia, komentują. W litewskim radiu i telewizji emitowane są programy katolickie, a w internecie istnieje kilka portali np. biblijnych, które również są dość popularne.
Media drukowane są znacznie mniejsze, a to ze względu na niewielką liczbę potencjalnych czytelników. Populacja Litwy to mniej niż 3 mln osób, zatem utrzymanie wysokich nakładów jest bardzo trudne, podobnie jak książek czy magazynów. To nieco inna sytuacja niż w Polsce lub krajach angielsko- czy włoskojęzycznych, gdzie nakłady sięgają setek tysięcy sztuk. Litewskie media katolickie walczą, by utrzymać się na rynku, a co za tym idzie potrzebują finansowego wsparcia.
Wydaje mi się, że większy wpływ na społeczeństwo mają radio czy internet, ale jest to tendencja światowa. Media drukowane docierają do specyficznej, niszowej grupy, oddziaływując zasadniczo na tych konkretnych odbiorców.
KAI: Na co w swym duszpasterstwie Kościół na Litwie kładzie obecnie główny nacisk?
– Zapewne są to te same obszary, na które nacisk kładzie Kościół powszechny, a więc przede wszystkim rodzina, w kontekście dwóch synodów jej poświęconych. To bardzo ważna kwestia, ze względu na zmiany jakie zaszły w rodzinach na Litwie w ciągu ostatnich 20 lat. Powołaliśmy diecezjalne centra rodzinne i program przygotowania do małżeństwa oraz grupy wsparcia dla rodzin już istniejących. Wiele działań duszpasterskich na poziomie lokalnym ale i narodowym, ukierunkowanych jest właśnie na rodzinę.
Drugim obszarem są młodzi. To przecież oni są przyszłością Kościoła, stąd szczególnie do nich skierowana jest praca formacyjna i edukacyjna. W Wilnie, ze względu na to, że jest to ośrodek uniwersytecki, dynamicznie rozwija się duszpasterstwo akademickie, bowiem aż ok. 20 proc. populacji miasta – w ten czy inny sposób – jest związana z uniwersytetem lub inną szkołą wyższą.
KAI: Jak jest z powołaniami kapłańskimi i zakonnymi? Jak wygląda proces kształcenia przyszłych kapłanów?
– Na Litwie działają trzy seminaria duchowne. Sądzę, że w niedalekiej przyszłości zostaną tylko dwa, po jednym dla każdej archidiecezji. Seminarium w Kownie oparte jest o tamtejszy fakultet teologiczny, który podlega Kongregacji Edukacji Katolickiej. Pozostałe dwa współpracują z Uniwersytetem Laterańskim w Rzymie. Edukacja wygląda tak jak w każdym innym seminarium duchownym na świecie.
Jeśli chodzi o formację, to przed kilku laty do wszystkich seminariów na Litwie wprowadziliśmy rok propedeutyczny. Ta pre-formacja kandydatów do kapłaństwa pozwala wpoić podstawy wychowania katolickiego, na co w swoim ostatnim dokumencie o formacji księży zwraca uwagę Kongregacja ds. Duchowieństwa. To światowy problem, że w rodzinach brakuje wychowania katolickiego, kiedy więc kandydaci przychodzą do seminarium nie mają tego, co było zwykłą podstawą religijnego wychowania. Konieczna jest zatem intensywna praca katechizmowa, wprowadzenie biblijne, informacje na temat różnych posług pastoralnych. W tym pierwszym roku klerycy poznają różne aspekty życia Kościoła.
Po odzyskaniu niepodległości nastąpił skokowy wzrost powołań, przede wszystkim dlatego, że ci którzy nie mogli w okresie komunizmu wstąpić do seminarium mogli to już zrobić. Około roku 2000 miał miejsce duży spadek powołań. Jak sądzę, wpływ miały tu skandale w Kościele w USA czy Irlandii, ale także otwarcie granic, co przyczyniło się do poważnych zmian demograficznych na Litwie. Kraj opuściło wielu młodych ludzi, a więc zmniejszyła się także grupa tych, którzy potencjalnie chcieliby wstąpić do seminarium. W ostatnich dwóch latach, i mam nadzieję, że w tym roku też tak będzie, nastąpił wzrost powołań na Litwie. Jeśli w szczytowym okresie w seminarium w Wilnie było 66 kleryków w roku 2001, a kilka lat później już tylko 14, to w ostatnich dwóch latach każdego roku wstępuje ok. 10 nowych kandydatów. Sądzę, że jedną z ważnych przyczyn wzrostu powołań kapłańskich była ubiegłoroczna beatyfikacja abp. Teofiliusa Matulionisa, męczennika czasów komunizmu. Świadectwo jego życia bardzo poruszyło Litwinów, także młodych.
KAI: Jest więcej kandydatów do kapłaństwa o polskich czy litewskich korzeniach?
– Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Wynika to z faktu, że jeśli ojciec jest Polakiem a matka Litwinką to jakiej narodowości jest kandydat? Jeśli zatem chodzi o korzenie narodowościowe, to są one raczej wielorakie. Oczywiście, znacząca liczba kandydatów do kapłaństwa ma polskie pochodzenie, podobnie jak wielu pochodzi z rodzin mieszanych. Wileńskie seminarium obsługuje trzy diecezje. Kandydaci z diecezji poniewierskiej czy koszedarskiej są wyłącznie pochodzenia litewskiego.
KAI: Czy wszyscy kandydaci do kapłaństwa uczą się języka polskiego?
– W wileńskim seminarium język polski jest obowiązkowy dla seminarzystów archidiecezji wileńskiej. Niektórzy pozostali – którzy będą służyć w innych diecezjach Litwy – uczą się języka polskiego, choć nie jest to dla nich przedmiot obligatoryjny.
KAI: Wszędzie wielkim problemem duszpasterstwa jest sytuacja rodziny. Jak to wygląda na Litwie?
– Na rany, w wymiarze wiary i kultury, jakich rodzina doświadczyła podczas okresu komunizmu, nałożyły się nowe problemy, o których już wspominałem: sekularyzacja, hedonizm, relatywizm. W efekcie na Litwie niemal 50 proc. małżeństw rozpada się, mamy również do czynienia z dużą liczbą związków pozamałżeńskich, a problem ten narasta. Stąd takie działania Kościoła jak przygotowanie do małżeństwa, tworzenie rodzinnych grup wsparcia, itd. Kościół stara się formować silniejszą rodzinę i pomagać jej w pokonywaniu trudności.
KAI: Dużo się dziś mówi o wyjściu Kościoła ku młodym, szczególnie wobec zbliżającego się październikowego Synodu Biskupów w Rzymie. Jak to wygląda na Litwie?
– W każdej diecezji istnieją centra młodzieży, a sami młodzi z Litwy uczestniczą w krajowych i międzynarodowych młodzieżowych wydarzeniach. Organizujemy Litewski Dzień Młodzieży, a w roku 2016 młodzi z Litwy brali udział w Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie. Młodzi chętnie wyjeżdżają do takich miejsc jak choćby Taizé. W większości parafii istnieją grupy młodzieżowe, a na uniwersytetach w Wilnie i w Kownie prowadzimy duszpasterstwo akademickie. Podejmowane są liczne próby ewangelizacji wśród młodych, a wiele nowych ruchów jest skoncentrowanych właśnie na młodych, by pomóc im w formacji i wprowadzić ich we wspólnotę Kościoła, w rodzaj życia wspólnotowego. W wielu krajach, szczególnie w Europie, mamy do czynienia raczej z tendencjami indywidualistycznymi, z dala od życia wspólnotowego, stąd wiele ruchów młodzieżowych stara się stworzyć grupy, w której młodzi mogą doświadczyć wspólnoty.
KAI: Kult Bożego miłosierdzia narodził się w Wilnie poprzez objawienia s. Faustyny. Jak ten kult rozwija się na Litwie, jakie ma znaczenie dziś?
– Zauważalny jest dość szybki rozwój nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego, jak i praktyka modlitwy przed obrazem Jezusa Miłosiernego. Jak wiadomo, przez 50 lat obraz Jezusa Miłosiernego znajdował się poza Wilnem na Białorusi, a po jego powrocie na Litwę w latach 80-tych kult był już bardziej znany poza krajem, niż w miejscu, w którym się narodził. Nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego było już bardzo popularne nie tylko w Polsce, ale także w Stanach Zjednoczonych, Ameryce Południowej czy Afryce.
Przeniesienie obrazu Jezusa Miłosiernego z kościoła Ducha Świętego do nowego sanktuarium w Wilnie w 2005 r. pomogło w rozprzestrzenieniu informacji i samego nabożeństwa, zarówno na Litwie jak i poza granicami kraju. Wzrasta liczba pielgrzymów, którzy przybywają, by modlić się przed obrazem Jezusa Miłosiernego, nie tylko z Litwy i Polski, ale także miejsc bardziej odległych: Stanów Zjednoczonych, Ameryki Południowej, ale również Tajlandii, Singapuru, Filipin, Australii. Ludzie chętnie pielgrzymują do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego i modlą się w tym miejscu.
KAI: Które z litewskich sanktuariów cieszy się dziś największym ruchem pielgrzymkowym: Ostra Brama, Sanktuarium Bożego Miłosierdzia z obrazem Jezusa Miłosiernego, Siluva (Szydłów)?
– To zależy skąd przybywają pielgrzymi. Prawdopodobnie największy ruch pielgrzymkowy z Polski skierowany jest do Ostrej Bramy. Jednak nie można zapomnieć, że Ostrą Bramę od Sanktuarium Miłosierdzia Bożego dzieli zaledwie nieco ponad kilometr, stąd trudno powiedzieć, czy pielgrzymi przybywają tu, by nawiedzić najpierw Matkę Bożą Miłosierdzia w Ostrej Bramie, czy Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. W odniesieniu do pielgrzymów międzynarodowych, to większość z nich udaje się właśnie do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego.
Siluva (Szydłów) na Żmudzi to miejsce, do którego przybywa więcej Litwinów, ze względu na tradycję pielgrzymowania do tego sanktuarium. Ale jest jeszcze Góra Krzyży w Szawlach, która również jest popularnym miejscem pielgrzymkowym. Zatem bardziej rdzennie litewskimi centrami pielgrzymkowymi będą Siluva oraz Góra Krzyży, choć oba te sanktuaria znane są na świecie.
W tym roku Sanktuarium Matki Bożej Trockiej, Patronki Litwy, również doświadcza większego ruchu pielgrzymkowego, ze względu na 300-lecie koronacji obrazu, co miało miejsce niespełna rok po koronacji obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Jak wspomniałem, często wybór sanktuarium, do którego się pielgrzymuje, determinowany jest pochodzeniem pielgrzymów, ale zwykle gdy ktoś przybywa na Litwę z pielgrzymką, odwiedza wiele miejsc.
Szczególny charakter, ze względu na Sanktuarium Miłosierdzia Bożego, miał w Wilnie Rok Miłosierdzia. Mieliśmy chyba największe na świecie zagęszczenie Drzwi Świętych. Na terenie Starego Miasta w Wilnie były aż cztery i to w obrębie mniej więcej kilometra. Jak w każdej diecezji Drzwi Święte były w katedrze, ale także w Ostrej Bramie, Sanktuarium Miłosierdzia Bożego i w Ordynariacie Polowym, który ma własny kościół katedralny.
KAI: Jak wyglądają relacje Kościoła z państwem litewskim?
– Powiedziałbym, że te relacje są bardzo dobre i to już od jakiegoś czasu. W początkach niepodległości uświadomiono sobie znaczącą rolę Kościoła w czasie komunistycznej okupacji, zarówno w odniesieniu do zachowania wiary jak i nadziei na wolność. To zaangażowanie zostało docenione przez obywateli i przez rząd.
Wizyta Jana Pawła II w 1993 roku przeniosła wzajemne relacje na zupełnie inny poziom. Po raz pierwszy przedstawiciele rządu współpracowali ramię w ramię z przedstawicielami Kościoła, zrodził się dzięki temu wzajemny szacunek, a w latach po wizycie podpisane zostały umowy pomiędzy Stolicą Apostolską i Republiką Litewską, ustanawiające wzajemny szacunek i regulujące zasady współpracy. Gdy dzisiaj przygotowujemy wizytę papieża Franciszka, widać bardzo dobre współdziałania państwa i Kościoła.
KAI: Jak wygląda działalność charytatywna Kościoła na Litwie? Czy są jakieś obszary, w których Kościół w pewien sposób zastępuje państwo?
– Wydaje mi się, że w tej sprawie Kościół pracuje ramię w ramię z rządem. Rząd wspiera wiele inicjatyw kościelnych, a my posługujemy tam, gdzie rząd nie może dotrzeć, szczególnie na poziomie lokalnym. Kościół prowadzi wiele dziennych domów opieki dla dzieci, Caritas jest inicjatorem wielu przedsięwzięć skierowanych np. do bezdomnych, prowadzimy kuchnie i jadłodajnie. Państwo na różnym poziomie wspiera tę pracę, ale Kościół zawsze poszukuje tych, do których pomoc jeszcze nie dotarła. To zawsze pewien proces. Kiedy więc Kościół rozszerza swe horyzonty to i państwo włącza się w kościelną pracę, by w ten sposób pomóc ludziom, którzy takiego wsparcia potrzebują. W ciągu ostatnich 25 lat działalność charytatywna bardzo się rozwinęła. Początkowo polegała ona jedynie na dostarczaniu ubrań, żywności, pomocy medycznej, a dziś jest to już kompleksowa infrastruktura pomocowa.
KAI: Od ogłoszenia niepodległości populacja Litwy zmniejszyła się o jedną czwartą. W 1990 roku na Litwie mieszkało 3,7 mln obywateli, a dzisiaj tylko 2,8 mln. Jednym z problemów duża jest emigracja. Czy w opinii Księdza Arcybiskupa są również inne powody takiej sytuacji i co to oznacza dla Kościoła na Litwie?
– Patrząc na ten problem globalnie, to w diasporze żyje zapewne nieco mniej Litwinów niż Polaków, ale kraje docelowe litewskiej emigracji są podobne do tych polskich: Wielka Brytania, Irlandia, Norwegia, przez pewien czas była to też Hiszpania. Emigrantom towarzyszą księża, którzy posługują wiernym, zarówno duszpasterstwo jak i sakramentalnie. Kapłani starają się również pomagać, gdy pojawiają się problemy, jak choćby te związane z handlem ludźmi. To jedno z wyzwań, które stoi przed Kościołem.
Inne, w odróżnieniu od emigracji, która jak pan wspomniał jest znacząca, dotyczy zmian demograficznych, a więc spadku urodzin. Problem ten dotyczy całej Europy i nasz kraj nie jest tu wyjątkiem. Litwa ma także wysoki wskaźnik samobójstw, co też chyba wynika z ran, o których wspominałem, zadanych w okresie komunizmu. Napięcie psychiczne, kwestie historyczne i trudności ekonomiczne zmuszają ludzi do emigracji lub poszukiwania innych rozwiązań. Również alkoholizm jest wciąż problemem społecznym, bo to jest coś, co kanalizuje te trudności.
KAI: Relacje pomiędzy naszymi krajami – Polską i Litwą – można określić jako dość dobre. Nie brakuje jednak problemów, szczególnie w kontekście polskiej mniejszości na Litwie. Polacy stanowią największą z mniejszości (ponad 6 proc. obywateli). Czy Kościół w jakiś sposób stara się poprawić sytuację Polaków na Litwie?
– Uważam, że Kościół jest najbardziej zaangażowany w dialog na poziomie lokalnym. Ale myślę też, że wiele problemów jest wyolbrzymianych przez prasę. 6,5 proc. obywateli Litwy to Polacy, a większość z nich mieszka na terenie archidiecezji wileńskiej. Stanowią oni ok. 20 proc. populacji archidiecezji, w której niemal we wszystkich stu parafiach sprawowane są Msze św. zarówno po litewsku jak i po polsku. Możliwości duszpasterskie są zatem znacznie szersze niż wskazywałaby sama liczba Polaków. Jak już wspomniałem, klerycy przygotowujący się do kapłaństwa w tej archidiecezji uczą się polskiego, by móc posługiwać polskiej wspólnocie.
Wiele podnoszonych w prasie problemów jest prowokowanych przez różne polsko-litewskie organizacje na Litwie, mających własne cele, które starają się osiągnąć. Jeden z tych problemów dotyczył kiedyś polskich szkół. Ale, jeśli weźmie się pod uwagę liczbę polskich placówek edukacyjnych na tym terenie, to myślę, że mamy chyba najwyższy odsetek takich szkół niż gdziekolwiek indziej poza granicami Polski. Swego czasu napięcia wywoływał wymóg nauczania w języku litewskim w polskich szkołach. Ale ponieważ mówiąc po litewsku, dorastałem w Stanach Zjednoczonych, sam wiem, jak ważna jest znajomość obu języków, zarówno ojczystego, jak i lokalnego, dla przyszłego sukcesu. Taki jest zresztą jeden z argumentów tutejszego systemu szkolnictwa, że jeśli ludzie chcą tu żyć, studiować i pracować, to oba języki są im niezbędne dla dobrego funkcjonowania w społeczeństwie. Zawsze istnieją problemy w społeczeństwie, podobnie jak w przypadku każdej mniejszości, jednak niektóre z nich mogą nie być problemami polskimi lub litewskimi, ale są prowokowane przez zewnętrzne siły dla ich własnego dobra.
KAI: Jakie jest miejsce Polaków w Kościele na Litwie, a w szczególności w archidiecezji wileńskiej? Czy ich wiara i obyczaje są inne? Czy nie czują się zepchnięci na margines?
– Oczywiście są różnice kulturowe. Na podstawie przeprowadzonych przez nas badań socjologicznych mogę powiedzieć, że Kościół w Polsce zmaga się dziś z podobnymi wyzwaniami, jak na Litwie. Wśród polskich rodzin tradycje wydają się silniejsze i owocują częstszym uczestnictwem w niedzielnej Mszy św. W odniesieniu do Litwinów te wskaźniki są niższe, jednak ci, którzy uczestniczą w niedzielnych Mszach świętych mają silniejsze poczucie przynależności do Kościoła, a nie tylko wypełnienia obowiązku. Skierowana do nich praca duszpasterska musi być zatem nieco inaczej ukierunkowana. W przypadku Litwinów duszpasterstwo będzie zmierzało w kierunku zachęcenia ich do pogłębienia wiary i częstszego uczestnictwa w niedzielnej Mszy św., za to w przypadku Polaków trzeba przejść od tradycyjnego uczestnictwa do pogłębienia wiary.
Ewangelizować trzeba człowieka jako całość, a to oznacza ewangelizację zarówno na poziomie kulturowym, społecznym, jak i religijnym. Punktem wyjścia jest zatem zakorzenienie kulturowe – polskie, litewskie, białoruskie – wychodząc od niego trzeba pomóc człowiekowi osiągnąć pogłębioną wiarę.
KAI: Jakie owoce przyniosła ubiegłoroczna beatyfikacja abp. Teofiliusa Matulionisa, litewskiego męczennika okresu komunizmu?
– Chyba największym owocem, jakiego doświadczyliśmy był skokowy wzrost powołań. Gdy Litwę odwiedził kard. Angelo Amato, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, nawiedziliśmy kilka kościołów i w każdym kardynał modlił się za wstawiennictwem bł. ks. Matulionisa o nowe powołania. W roku beatyfikacji w każdym seminarium na Litwie liczba nowych powołań podwoiła się. Jeśli np. mieliśmy 10 kleryków w seminarium to wstąpiło 10 nowych. Było to ogromne błogosławieństwo.
Innym błogosławieństwem, jakie uprosił nam ks. Matulionis, było odkrycie tożsamości wynikającej z naszej przeszłości. W tym sensie, że motto błogosławionego „Przez krzyż do gwiazd” było przypomnieniem, że cierpienie, jakiego Litwa doświadczyła podczas komunistycznej okupacji, zaowocowało wiarą, przede wszystkim dla Kościoła jako takiego, ale także dla narodu, co jest szczególnie istotne, gdy świętujemy 100. rocznicę odzyskania niepodległości. Ci którzy cierpieli za wiarę wydali owoc w postaci wolności, którą dziś się cieszymy, a naszym zadaniem jest zakotwiczyć tę wolność w nas samych, pamiętając że ludzie za nią cierpieli, abyśmy my mogli się nią cieszyć w przyszłości, i że nie ma łatwej wolności.
KAI: Jak Kościół na Litwie przygotowuje wiernych do wizyty Ojca Świętego? Jak wyglądają przygotowania organizacyjne?
– Pierwszym sposobem przygotowania do papieskiej wizyty jest modlitwa. Za Ojca Świętego modlimy się po każdej niedzielnej Mszy św., zachęcając do tego wszystkie wspólnoty w parafiach. Drugim obszarem jest informacja, którą wykorzystujemy, by z orędziem ewangelicznym dotrzeć do ludzi, którzy zwykle nie chodzą na niedzielne nabożeństwa. Korzystamy z papieskiego nauczania, jego słów, także jego osobowości, która jest niezwykle fascynująca, popularna.
Od strony logistycznej to ogromne wyzwanie, na szczęście współpraca ze stroną rządową układa się bardzo dobrze. Instytucje państwowe spełniają swoje zadania, zarówno w odniesieniu do bezpieczeństwa, opieki medycznej jak i kwestii organizacyjnych. Kościół z kolei pracuje nad głównymi wydarzeniami pielgrzymki, treścią poszczególnych papieskich spotkań, itp.
Podobnie jak w przypadku tak dużych wydarzeń kościelnych jak Światowe Dni Młodzieży czy inne oficjalne wizyty papieża, tak i w tym przypadku muszą być podjęte odpowiednie działania logistyczne.
KAI: Czy Kościół na Litwie będzie partycypował w kosztach wizyty?
– Tak. We wszystkich świątyniach odbędą się zbiórki na rzecz wizyty, poszukujemy także wsparcia sponsorów. Rząd nie płaci za wszystko, szczególnie za te części, które mają charakter ściśle religijny, czy za pracę wolontariuszy – to spoczywa na Kościele. Dlatego prosimy o wsparcie. Zwróciliśmy się m.in. radia i telewizji, prosząc o obsługę tych wydarzeń. Jednym z największych wyzwań będzie zapewnienie odpowiedniej obsługi ogromnej liczbie dziennikarzy zagranicznych, którzy zawsze podróżują z Ojcem Świętym. Wizytę relacjonować będą dziennikarze lokalni, jak i ci podróżujący z Ojcem Świętym. Tę część organizacyjnie wziął na siebie Urząd Prezydenta, który koordynować będzie ich przyjęcie i dostarczenie odpowiednich narzędzi, których będą potrzebować.
KAI: Czy zechciałby Ksiądz Arcybiskup zaprosić pielgrzymów, także tych z Polski, by wybrali się na Litwę na spotkanie z papieżem Franciszkiem?
– Mamy nadzieję, że przybędzie wielu gości z całego świata, z Polski, ale i najbliższych diecezji oraz krajów, by uczestniczyć w tym wydarzeniu, zobaczyć Ojca Świętego odwiedzającego Litwę. Ale i świętować z nami. Bez względu na to skąd przybędą pielgrzymi, czy też będą śledzić wizytę dzięki telewizji, będą mogli modlitewnie uczestniczyć w tej pielgrzymce; szczególnie dotyczy to tych, którzy są chorzy lub przykuci do łóżka. Wspólna modlitwa to również coś co jest bardzo ważne.
Mam nadzieję, że w ten czy inny sposób będziecie mogli dołączyć do nas podczas tej wizyty i pomóc nam radować się z obecności Ojca Świętego na Litwie.
KAI: Dziękujemy za rozmowę.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.