Wizytacja kanoniczna bp. Dydycza w Litewnikach i Chłopkowie
30 sierpnia 2010 | 12:50 | ks. ap/ms Ⓒ Ⓟ
Podczas wizytacji kanonicznej, którą w niedzielę 29 sierpnia odbył biskup drohiczyński Antoni Dydycz w rektoracie pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Litewnikach i parafii pw. Narodzenia NMP w Chłopkowie, przypomniał, że to sam Chrystus nabył prawo do publicznej obecności znaku krzyża.
Celebrował on w tamtejszych świątyniach Eucharystie, podczas których powiedział miedzy innymi, że „już nasi praojcowie w czasach, kiedy było najciężej i chociaż mieli wielkie potrzeby materialne, troszczyli się, aby przy naszych drogach i miejscowościach nie zabrakło znaku krzyża. Bo tylko ten znak krzyża potrafi człowiekowi przypominać kim jest, do kogo może się odwoływać, jakie jest jego powołanie, gdzie może znajdować oparcie i ratunek, nawet w najtrudniejszych momentach życia. Nadeszły takie czasy, gdy pojawiają się trendy i ideologie dążące do tego, aby usunąć znaki religijne, a zwłaszcza krzyż, z życia publicznego. Żeby ten krzyż nie przeszkadzał im w popełnianiu różnego rodzaju nadużyć, lekceważeniu prawa, które nawet sami stanowią. W lekceważeniu sprawiedliwości, prawdy i tych zasad, które powinny wszystkim ludziom zabezpieczać równe możliwości i start. Boją się wyrzutów sumienia i pośrednio na różne sposoby zmierzają do osłabienia znaczenia krzyża” – mówił hierarcha.
Bp Dydycz przypomniał, że „Chrystus przyszedł, nie dlatego, że jakieś rządy go zaprosiły, zaś krzyż Chrystusa pojawił się na naszej ziemi, nie dlatego, że został oficjalnie uznany przez jakieś struktury. Chrystus został posłany przez Ojca, a ówczesna władza od samych narodzin czyhała na jego życie” – podkreślił.
„Chrystus nabył także prawo do publicznej obecności krzyża. Został przecież niesprawiedliwie oskarżony i skazany przez ówczesną instytucję państwową. Odbyło się to publicznie w rezydencji ówczesnego cesarskiego namiestnika. Chrystus publicznie też bierze krzyż na ramiona. Chrystus publicznie ten krzyż dźwiga i na oczach tysięcy pod tym krzyżem upada. Chrystus także publicznie zostaje ukrzyżowany. Dlatego to Pan Jezus, bardziej niż my wszyscy, także i ci który teraz tak ironicznie się do tego odnoszą, nabył prawa do bycia w świecie publicznym przez swoje cierpienie oraz nieprawość wydających wyrok i jego wykonawców” – wyjaśniał bp Dydycz.
Hierarcha podkreślił, że pomimo wielu ataków na znak krzyża przez dwadzieścia wieków, krzyż powraca, bo trudno wyobrazić sobie nasze zbawienie i odnowę bez tego znaku. Wspomniał zsyłki na Syberię za postawienie krzyża i inne szykany, które były udziałem Polaków, gdy usuwano krzyż ze szkół i instytucji. Przypomniał apel Ojca Świętego Jana Pawła II, który w Zakopanem, z wielką mocą wołał: „Brońcie krzyża!”.
„Krzyż, kontynuował, powrócił do szkól i instytucji. Do tej obecności ma pełne prawo. Jesteśmy jednak świadkami, jak niektórzy prowokują sytuacje bardzo przykre i bolesne wokół krzyża, który znalazł się na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Jakie to dziwne, że zanim cokolwiek jeszcze się stało, już Pani Konserwator wydała decyzję, że tam nie ma miejsca dla krzyża. Potem, gdy zaszła potrzeba, zaczęła coś zmieniać. A wszystko to, przypomina nam proces, który miał miejsce dwadzieścia wieków temu w odniesieniu do osoby Pana Jezusa. To się powtarza i tylko możemy się dziwić oraz wstyd nam na za naszych rodaków, że nie są w stanie wyciągnąć wniosków z dziejów, wpisując się w poczet tych, którzy byli przeciw krzyżowi. Kompromitują się teraz, a potem będą się wstydzili, aby o nich mówić i do nich się odwoływać. Będą to bowiem znowu ciemne plamy w naszych dziejach” – mówił bp Dydycz.
Hierarcha przypomniał, również, że ta bezprecedensowa w dziejach Polski i świata, tragedia pod Smoleńskiem, sama w sobie była wielkim krzyżem. „A delegacja ta, udała się do Katynia też po to, aby nie zawłaszczono przez niegodziwą politykę tego miejsca męczeńskiej śmierci Polaków” – zaznaczył bp Dydycz.
Biskup drohiczyński mówił również, że „stawiając krzyż przed Pałacem Prezydenckim, harcerze w dziecięcej prostocie, okazali się bystrzejsi i wrażliwsi od wielu innych, którzy są uwikłani w różne interesy i kombinacje. Polscy harcerze spisali się pięknie. Przynieśli krzyż i postawili w nadziei – gdyż tak tam napisali – że ten krzyż materialnie, tymczasowy, kiedyś zostanie przez nasze ręce i serca zamieniony na krzyż – wspomnienie bardziej trwałe i bardziej architektonicznie pasujące do tamtego miejsca” – zaznaczył
Hierarcha powiedział także, iż chyba jest to kolejna chwila w naszej historii, abyśmy dali świadectwo, gdyż „niektórzy mówią, co powie Zachód i goście zagraniczni?”
„Zmusza nas ona nie tylko do obrony krzyża, ale też umocnienia świadomości naszej wiary” – powiedział i prosił o szacunek do znaku krzyża przez dbałość o przydrożne krzyże oraz często i z uszanowaniem czyniony ten znak w różnych sytuacjach życiowych.
Bp Dydycz zaapelował również, aby „wybierać wartościowe media, zwłaszcza katolickie, które nie prowokują, nie mącą i nie rozbijają jedności, chociaż może ciągle nie posiadają takich możliwości technicznych, jak inne dobrze dofinansowane”.
Odnosząc się do odwiedzanych i wyludniających się terenów wiejskich biskup zwrócił również uwagę, aby „nie bać się potomstwa i ubogacać te piękniejące polskie gospodarstwa, największym dobrem i pięknem, jakim są dzieci”.
„Ta ludnościowa pustynia może bowiem zapełniać się w przyszłości przybyszami z zewnątrz, powodując także nasze wynarodowienie” – przestrzegał biskup drohiczyński.
Historie, zarówno młodego rektoratu w Litewnikach, istniejącego od 2005 roku, jak też parafii w Chłopkowie przypomniał tamtejszy proboszcz ks. Krzysztof Janowic. Wspomniał dawną parafię unicką, która istniała w tym miejscu od XVII wieku, aż do jej likwidacji przez władze carskie i zburzenia ostatniej świątyni unickiej. Na jej miejscu zbudowano cerkiew prawosławną w stylu bizantyjskim.
Przypomniał prześladowania unitów oraz rozgrabienie cerkwi zarówno przez prawosławnego duchownego, jak też wojska niemieckie w czasie II wojny światowej oraz pożar, który dopełnił zniszczenia. Parafia obrządku łacińskiego została tam erygowana dopiero w 1920 roku.
Ks. Janowic przypomniał, również, iż w Chłopkowie swoje rodzinne korzenie posiadał ojciec bł. o. Honorata Koźmińskiego, którego dziadek był tam proboszczem i dziekanem unickim. Mówił także o odnowieniu w ostatnich latach kościoła przez swego poprzednika, a obecnego dziekana sarnackiego ks. prałata Andrzeja Jakubowicza, który zbudował również nową plebanię oraz o najbliższych planach zewnętrznej renowacji świątyni.
Nawiązując do historii parafii, ks. bp Antoni Dydycz, podkreślił również wielką świadomość religijną unitów, która może być dla nas wzorem. Najważniejszą była bowiem dla nich jedność z Kościołem. Była ważniejszą od obrządku i zwyczajów. Najpierw bronili się bowiem przez wcieleniem do Cerkwi, cierpiąc i oddając nawet życie, a później przechodzili na obrządek łaciński.
Podczas wizytacji bp Dydycz modlił się za zmarłych na miejscowym cmentarzu, w tym za ofiary katastrofy pod Smoleńskiem oraz pochowanych na nim również, poległych okupantów niemieckich.
Eucharystia w kościele parafialnym w Chłopkowie, była połączona z uroczystością odpustową oraz parafialnym dziękczynieniem za tegoroczne plony.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.