Włoski sinolog podejrzewa Instytuty Konfucjusza o szpiegostwo na rzecz Chin
01 września 2020 | 15:53 | kg (KAI/AsiaNews) / hsz | Rzym Ⓒ Ⓟ
O dwuznacznej roli Instytutów Konfucjusza, powołanych w 2004 formalnie w celu szerzenia i propagowania języka i kultury chińskiej na świecie, pisze o. Bernardo Cervellera, sinolog, dyrektor włoskiej agencji misyjnej AsiaNews. Jego zdaniem placówki te, obok swych zadań statutowych, a więc nauki języka oraz przybliżania kultury i sztuki Państwa Środki, zajmują się też, w sposób mniej lub bardziej otwarty, szpiegostwem przemysłowym i wpływaniem na politykę państw goszczących, zwłaszcza na ich ocenę sytuacji wewnętrznej Chin.
Jako przykład takiej postawy autor przytoczył niedawne wydarzenie na Uniwersytecie Australii Zachodniej (UniWA) w Perth, gdy kilku przebywających w tym kraju dysydentów chińskich poprosiło władze uczelni, aby mogli podzielić się z miejscowymi studentami swymi wspomnieniami nt. masakry na pekińskim Placu Tienanmen 4 czerwca 1989. Wojsko chińskie rozprawiło się wówczas krwawo ze studentami i robotnikami, którzy przez kilka tygodni demonstrowali tam pokojowo na rzecz demokracji. Ocenia się, że zginęło wtedy od 200 do 2 tys. osób.
Inicjatywa dysydentów nawiązywała do telewizyjnej wypowiedzi kilka dni wcześniej dyrektorki Instytutu na tej uczelni Jiang Ying, która zapewniła, że byłaby szczęśliwa, gdyby mogła gościć u siebie na dyskusji o tak delikatnych sprawach niektórych uczestników wydarzeń sprzed ponad 30 lat. Tematy te są obecnie przemilczane w Chinach i wielu młodych mieszkańców kraju nic o nich nie wie. Później jednak dyrektorka nie podjęła tego zagadnienia i nawet nie odbierała żadnego telefonu. Działania chińskich działaczy opozycyjnych były próbą zmuszenia jej do przejścia od pięknych słów do konkretnych czynów.
Zdarzenie to wywołało, według o. Cervellery, nową falę pytań i wątpliwości co do rzeczywistych celów Instytutów Konfucjusza. Autor przypomniał, że powołano je do życia w 2004 pod patronatem Urzędu Propagandy Komunistycznej Partii Chin, choć formalnie podlegają one Ministerstwu Oświaty. Głównym ich zadaniem jest nauka i propagowanie języka i kultury chińskiej za granicą. Biorąc pod uwagę znaczenie Chin na arenie międzynarodowej i rozporządzając ogromnymi środkami finansowymi Instytuty te powstają na całym świecie i obecnie jest ich ponad 540 (w tym 12 w samych tylko Włoszech; w Polsce – 6).
Dążą one do ukazywania pozytywnego i atrakcyjnego wizerunku Chin, przedstawiając przede wszystkim ich osiągnięcia gospodarcze, zdobycze techniczne itp. Jednocześnie unikają i przemilczają szereg tematów niewygodnych dla tego kraju, jak wspomniana masakra na Tienanmen, Tybet, Tajwan, sytuacja Ujgurów czy wolność religijna.
Autor opracowania przytoczył rozmowę z kilkoma młodymi słuchaczami Instytutu, którzy mieli za sobą nawet staże w Chinach. Okazało się, że żaden z nich nie podzielił się z nim swymi przemyśleniami o sprawach, którymi żyje dzisiaj najludniejsze państwo świata. „Wszystko jest piękne, mocne… a jeśli może nawet są jakieś sprzeczności, to nie wiem, jakie” – odpowiadali rozmówcy dyrektora agencji.
Przywołał też wypowiedź wykładowczyni Instytutu w Północnych Włoszech, znanej z tego, że gdy mowa jest o prześladowaniach katolików (o uwięzionych biskupach i świeckich, zamordowanych księżach itd.), podsumowuje te dramatyczne doświadczenia krótko: „Są pewne trudności”.
Zdaniem włoskiego zakonnika Instytuty Konfucjusza od dawna już są podejrzewane nie tylko o szerzenie korzystnej i bezkrytycznej wizji Chin, ale także o wywieranie wpływu na politykę państwa goszczącego na rzecz sprzyjania Pekinowi oraz o szpiegostwo przemysłowe. W listopadzie ub.r. komitet parlamentu brytyjskiego do spraw zagranicznych przedstawił raport, wskazujący, iż za pośrednictwem tych instytucji Chiny przenikają na uniwersytety Zjednoczonego Królestwa, zagrażając „wolności akademickiej”. We Włoszech głośny był niedawno fakt, iż Instytuty i związani z nimi wykładowcy zachowywali milczenie w obliczu niedawnych manifestacji mieszkańców Hongkongu i przemocy policji wobec nich.
Placówki te znalazły się również w ogniu ostrych starć dyplomatycznych między Chinami a Stanami Zjednoczonymi, które określiły je jako „misję zagraniczną” – rodzaj wydziału Ministerstwa Spraw Zagranicznych rządu w Pekinie.
„Zanim zaczniemy się zastanawiać, po czyjej stronie się opowiedzieć, byłoby ważne wykorzystać Instytuty Konfucjusza i uniwersytety jako prawdziwe pomosty kulturalne między Wschodem a Zachodem, bez uprzednich odniesień ideologicznych. Byłoby np. ważne, aby na uczelniach chińskich istniały biura uniwersytetów zagranicznych, które mogłyby nawiązywać stosunki i prowadzić rozmowy ze studentami chińskimi” – napisał autor artykułu. Zwrócił uwagę, że niektóre szkoły wyższe w USA otworzyły już takie „kąciki amerykańskie” (American Corners), ale – jak się wydaje – władze chińskie „uniemożliwiają swym studentom rozmowy z Amerykanami”.
W Polsce działa obecnie sześć Instytutów Konfucjusza: pierwszy, na Uniwersytecie Jagiellońskim, otwarto w 2006, następne w 2008 i 2019 – na Uniwersytetach Poznańskim, Wrocławskim i Gdańskim oraz na Politechnikach Opolskiej i Warszawskiej.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.