Zabytkowy pokrzyżacki kościół św. Mikołaja odzyskał wieżę
06 grudnia 2023 | 14:07 | Dawid Gospodarek | Cyganek/Żelichowo Ⓒ Ⓟ
Zabytkowy pokrzyżacki kościół z XIV w. odzyskał wieżę. „Jestem człowiekiem wierzącym, moim Bogiem jest Bóg Wszechmogący, a patronem Św. Mikołaj Cudotwórca. Więc nie ma trudnych rzeczy” – opowiada w rozmowie z KAI ks. Paweł Potoczny, proboszcz greckokatolickiej parafii św. Mikołaja w Cyganku.
Dawid Gospodarek (KAI): Utrzymanie zabytkowego kościoła dla małej przecież parafialnej społeczności jest ogromnym wyzwaniem. A Ty postanowiłeś jeszcze zbudować wieżę…
Ks. Paweł Potoczny: Na parafię do Cyganka/Żelichowa przyszedłem w 2014 r. Świątynia była w stanie zagrożenia katastrofą budowlaną. Od 2008 r. były już przeprowadzone remonty dachu oraz fundamentów, ale konstrukcja ryglowa była zdegradowana. Parafia licząca około 200 osób sama nie była w stanie własnymi środkami wyremontować zabytkowej świątyni z XIV w. Okazało się to ogromnym wyzwaniem. Do jesieni 2014 r. zgromadziliśmy potrzebne dokumenty oraz brakujące badania i złożyliśmy wnioski do wszystkich instytucji państwowych i samorządowych o wsparcie remontu.
Świątynia jest wpisana do rejestru zabytków, więc podlega ochronie prawnej ze strony państwa. Państwo ma obowiązek, to wynika z ustawy o ochronie zabytków, wspierać finansowo ich ochronę oraz konserwację. Jest to dobro narodowe. Oczywiście cała odpowiedzialność zawsze spoczywa na właścicielu, w tym wypadku na naszej małej wspólnocie. Udało nam się zbudować wspaniały zespół ludzi, profesjonalistów w kwestii konserwacji zabytków. To nie jest tylko moja praca, ale wielu ludzi, którzy, podobnie jak ja, czują ten zabytek sercem.
Jest to proces złożony, od złożenia wniosku, pozyskania środków i realizacji danego zadania. Jednak oprócz tych rzeczy, pojawił się pomysł odbudowy czegoś, czego nie było, bo przecież wieża kościoła została zdemontowana pod koniec II wojny światowej. Skąd ten pomysł na odbudowę?
– Gdy jechaliśmy do parafii wraz z moją małżonką Anną, przejechaliśmy zjazd do parafii. Nie byłem w tej parafii ponad 10 lat, gdyż swoją posługę kapłańską pełniłem najpierw w Przemyślu, później w Olsztynie. Więc po prostu zatarła się w pamięci jej lokalizacja. Gdy w końcu dotarliśmy do parafii, moja małżonka powiedziała do mnie – nie widać, że to świątynia, nawet krzyża na budynku nie ma. Chociaż krzyż jakiś postaw.
Naprawdę, nie było nawet krzyża na budynku, a sam postawić sobie nie mogłem, gdyż świątynia jest chroniona prawem i potrzebna jest zgoda konserwatora zabytków na jakiekolwiek prace budowlane. Ktoś pokazał mi starą fotografię z czasów, kiedy przy świątyni stała wieża, czyli jeszcze przed wojną. Pamiętam to jak dziś, swoją prostotę i bezczelność marzenia – odbuduję wieżę. Jakoś w czerwcu do parafii przyjechała wizytacja z Departamentu Kultury Urzędu Marszałkowskiego w Gdańsku. To wtedy po raz pierwszy publicznie powiedziałem, że odbuduję wieżę. Pomysł się spodobał, ale jednak był traktowany z przymrużeniem oka. Przecież były o wiele ważniejsze rzeczy do robienia.
Dlaczego się tak uparłeś? Przecież, jak mówisz, wiele rzeczy wymagało konserwacji, a Ty o wieży?
– No właśnie dlatego, że tak wiele rzeczy jest do zrobienia. Skoro ja nie mogłem trafić do tej świątyni, to jak mają trafić do niej np. ludzie, którzy nawet nie wiedzą, że tu jest? Świątynia pochodzi z XIV w., wybudowali ją krzyżacy. Ma ponad 670 lat. Ulokowana jest na szlaku turystycznym, który prowadzi nad Morze Bałtyckie, przy trasie 502 w kierunku Jantaru, Stegny, Krynicy Morskiej. Wyposażenie pochodzi z XVIII wieku. Polichromowany strop, ołtarze, ławki, empora organowa.
Od 2016 r. w świątyni znajdują się relikwie patrona świątyni, św. Mikołaja z Mirry Likijskiej. Mamy wiele innych przepięknych zabytków. Tylko jak to podziwiać, skoro nie możesz tu trafić, a świątynia znajduje się 50 metrów od drogi. Dlatego wieża ma spełniać również zadanie informacji – tu jest świątynia, tu może być coś ciekawego do obejrzenia. Jednak dla mnie, księdza, ważniejsza jest informacja dla ludzi – tu jest świątynia Pana, sprawuje się w niej Eucharystię i głosi się słowo Boże.
Czy parafianie poparli pomysł? Co na to konserwatorzy?
– Nie wszyscy parafianie zapałali takim entuzjazmem jak ja. Niektórzy szczerze mówili, mamy pilniejsze rzeczy do robienia, przecież musimy jakoś utrzymać już to co mamy, jesteśmy małą wspólnotą. Odbierałem i nadal odbieram te głosy, jako troskę, nie jak afront. Dlatego odbudowa wieży to był mój „konik”. Powiedziałem sobie, że ja za tym będę dreptał, aby nie obciążać parafian. I tak też było i jest nadal. Szukam środków z zewnątrz, wkłady własne bardzo często pochodzą od ofiarodawców z zewnątrz. Jako parafia pokrywamy wszystkie koszty związane z rachunkami, gdyż sprzęt budowlany, woda, teren wokół również generuje koszty. Jeżeli chodzi o Urząd Konserwatorski w Gdańsku, to sam pomysł został zaakceptowany.
Opowiedz, proszę, jak to wszystko przebiegało – jak się buduje wieżę dla zabytkowej świątyni?
– Bardzo prosto (śmiech). Masz pomysł, pieniądze, projekt budowlany, pozwolenie budowlane i budujesz. A ja miałem tylko pomysł i wiarę w to, że to zrobię. To bardzo prosta koncepcja, gdy patrzę na nią z perspektywy 9 lat realizacji tego pomysłu, gdyż tyle czasu już trwają prace przy wieży. Fundamenty były zrobione już wcześniej, jednak nie było projektu budowlanego. Było trzeba go odtworzyć. Gdy był już projekt, potrzebny był materiał. Więc małymi krokami, belka za belką, wszystko kupowałem.
W międzyczasie konserwowaliśmy elewację zewnętrzną. Ściana za ścianą, rok za rokiem. Mówiłem o tym pomyśle w moich mediach społecznościowych. Zaczęli pojawiać się ludzie, którzy finansowo chcieli wspierać pomysł rekonstrukcji wieży.
Pojawił się również problem. Dach w podstawie wieży zaczął przeciekać, więc pojawiła się potrzeba, a jak jest potrzeba, to się zjawia okazja. Dla nas była ona w postaci projektu z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Wystartowaliśmy, mieliśmy już projekt budowlany, spełniliśmy wszystkie wymogi formalne, otrzymaliśmy dotację. Zrobiliśmy kolejną dużą rzecz. Pamiętam, że musieliśmy pożyczyć pieniądze, na te konieczne prace. Wkład własny było trzeba zabezpieczyć, później wraz z parafią spłacaliśmy przez 4 lata. Udało się! Pojawiła się na placu część drewna konstrukcyjnego. Było trzeba je zabezpieczyć, aby odpowiednio podeschło. To również kosztowało. Jednak wiara w Boga i ludzi nigdy mnie nie zawiodła. Gdy pojawiała się okazja do realizacji kolejnego etapu, to pojawiali się również ludzie i pieniądze.
Sama świątynia już jest ważnym i ciekawym miejscem dla turystów, a wieża to dodatkowa atrakcja. Planujecie tam punkt widokowy, a jest co podziwiać na Żuławach…
– Nie remontuję tej świątyni dla siebie. Oczywiście każdy wykonany etap i zadanie bardzo mnie cieszy, czuję ogromną satysfakcję i radość. Jednak nie zabiorę tej świątyni do grobu. Jak Bóg pozwoli i mój następca będzie chciał, to może mnie pochowają obok księży, którzy spoczywają po stronie południowej świątyni. A świątynia ma służyć ludziom. Bez ludzi będzie tylko budynkiem i zapewne uległaby zniszczeniu.
Chcemy otworzyć wieżę dla turystów, aby podziwiali piękny krajobraz. Również mam wizję adaptacji strychu świątyni dla celów kulturalnych, wystaw i tym podobnych rzeczy. Przy świątyni przebiega trasa rowerowa Eurovelo 10 i 13, a na rzece Tuga można popływać na kajakach. Za płotem jest gospoda z żuławskim jedzeniem. Krajobraz jest bardzo uroczy i atrakcyjny dla wypoczynku.
Z małżonką prowadzimy również dom rekolekcyjny, który doskonale wpisuje się z naszą wschodnią duchowością w atrakcyjność tego miejsca. Można przyjechać i złapać troszkę dystansu i spokoju, a przy tym napełnić się Bogiem.
Co dla Ciebie było najtrudniejsze w tym całym procesie? I czego się nauczyłeś?
– Chyba nie ma takich rzeczy najtrudniejszych. Jestem człowiekiem wierzącym, moim Bogiem jest Bóg Wszechmogący, a patronem Św. Mikołaj Cudotwórca. Więc nie ma trudnych rzeczy. Wszystkie bariery, które się pojawiały, staram się traktować jako okazję do nauki. Czasami okazuję się strasznym nieukiem (śmiech), ale Pan cierpliwe tłumaczy. Tej cierpliwości się nauczyłem. Konsekwencja w działaniu i wytrwałość. Nie mogę się poddać, bo ktoś z ludzi nie wierzy w mój pomysł, który został przemodlony, przemedytowany i uzgodniony z Panem Bogiem. Wzmocniła się moja wiara w Boga, to na pewno. Kiedyś tak silna nie była. Chociaż mam świadomość, że jest to skarb w glinianym naczyniu, ale ufam Bogu. A z takich technicznych rzeczy to wiem już co to dziennik budowy, pozwolenie i wiele innych pojęć budowlanych. Na teologii w seminarium tego nie uczą.
Jak można Was wesprzeć?
– To akurat jest bardzo proste. Jeśli masz chęć wsparcia i otwarty portfel, to możesz zrobić przelew na konto parafialne z dopiskiem DAROWIZNA NA RZECZ KULTU RELIGIJNEGO. Na pewno wykorzystamy te pieniądze na remont, gdyż jeszcze wiele pozostaje do zrobienia. Więc wystarczy wejść na naszą stronę parafialną https://www.cyganek.ndg.pl/ i tam poszukać zakładki WSPARCIE PARAFII. Tam są wszystkie niezbędne informacje. Od 2024 roku będzie można nas wesprzeć przekazując 1,5% z podatku. Podpisaliśmy porozumienie z Fundacją Młodzi Młodym, która wyraziła chęć wsparcia naszej parafii właśnie w taki sposób. Będziemy o tym informować już od początku 2024 roku. Można też po prostu znaleźć mnie na Instagramie wpisując nazwę #zonatyksiadz i napisać do mnie bezpośrednio.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.