Zachowania duchownych nie różnią się od postawy świata
11 stycznia 2019 | 02:39 | Anian Christoph Wimmer / tłum. st (KAI) / mip | Watykan Ⓒ Ⓟ
Z dużym oddźwiękiem w mediach spotkał się wywiad udzielony 4 stycznia przez byłego przewodniczącego Papieskiego Komitetu Nauk Historycznych kard. Waltera Brandmüllera dla agencji DPA na temat obecnego kryzysu w Kościele. 90-letni purpurat wyjaśnił swoje stanowisko w wywiadzie dla Catholic News Agency. Wskazał w nim na przyczyny kryzysu Kościoła i możliwe rozwiązania.
CNA: Eminencjo, piątkowy wywiad Księdza Kardynała wzbudził ogromną uwagę. Jak sobie Ksiądz Kardynał radzi z reakcjami na ten wywiad?
– To co czynią media świeckie ze stwierdzeniami, które nie odpowiadają światopoglądowi dziennikarzy, może budzić pewne wątpliwości. Ale interesowały mnie skandale, które są ważniejsze niż to, jak mnie się jako traktuje osobę.
CNA: Ksiądz Kardynał ma na myśli skandale związane z wykorzystywaniem i ich ukrywanie?
– Cóż, twierdzę, że prawdziwy skandal w odniesieniu do tego problemu polega na tym, że duchowieństwo i pracownicy Kościoła nie różnią się zbytnio od społeczeństwa. Apostoł Paweł napominał Rzymian: „Nie bierzcie wzoru z tego świata” [12, 2]. Ale wykorzystywanie seksualne – w jakiejkolwiek formie – nie jest zjawiskiem wyłącznie katolickim.
CNA: Jak to rozumieć w tym kontekście?
– Seksualizacja społeczeństwa na przestrzeni dziesięcioleci – myślę o Oswalcie Kolle i Beate Uhse – pozostawiła swój ślad na katolikach i osobach zatrudnionych w Kościele. To stwierdzenie może pomóc wyjaśnić ohydę przestępstw, ale w żadnym wypadku nie jest usprawiedliwieniem! [red. uwaga: Oswalt Kolle był autorem książek, filmowcem, rzecznikiem rewolucji seksualnej w Niemczech, prominentnym w latach 60. i 70. XX wieku. Firma Beate Uhse AG jest niemieckim dystrybutorem pornografii, „zabawek erotycznych” i bielizny.]
CNA: Innymi słowy, sedno problemu stanowią rola i tożsamość duchowieństwa?
– Przede wszystkim należy wyraźnie podkreślić, że setki tysięcy kapłanów i osób zakonnych wiernie i bezinteresownie służy Bogu i ludziom. Poddanie ich powszechnym podejrzeniom jest równie obraźliwe, jak nieuzasadnione, biorąc pod uwagę niewielki odsetek sprawców przemocy. Z drugiej strony jest to również przesadne, wąskie spojrzenie na rzeczywistość, jeśli odnosi się ten problem tylko do Kościoła katolickiego.
CNA: Ale na pewno trzeba rozróżniać nadużycia w Kościele i w społeczeństwie?
– Absolutnie. Nie mniej nierealistycznym byłoby zapomnieć lub ukrywać, że 80 procent przypadków nadużyć w kontekście kościelnym było popełnionych przeciwko nastoletnim chłopcom, a nie dzieciom. Ta zależność między nadużyciem a homoseksualizmem została udowodniona statystycznie – ale nie ma nic wspólnego z homofobią, cokolwiek by to miało znaczyć.
CNA: W jaki sposób można generalnie zapobiec niewłaściwemu zachowaniu i nadużyciom seksualnym? Niezależnie od tego, czy jest ona popełnione wobec nieletnich czy dorosłych, mężczyzn czy też kobiet?
– Przede wszystkim konieczne jest, przed jakimkolwiek rozważaniem religijnym, ponowne przyswojenie sobie i pogłębienie naszego rozumienia zasad moralności seksualnej, związanych z ludzką naturę bycia mężczyzną i kobietą. Przełomowego wkładu w tej dziedzinie dokonał Jan Paweł II, wraz z jego teologią ciała.
CNA: Z pewnością takie rozumienie byłoby w szczególności wymagane od duchowieństwa i wszystkich nauczających, zarówno pod względem wychowania w tej dziedzinie jak i przykładu tych osób faktycznie żyjących tą moralnością?
– Rzeczywiście, nauczanie doktrynalne Jana Pawła II powinno również stanowić podstawę selekcji i formacji przyszłych kapłanów i nauczycieli religii. Następnie powinniśmy zwrócić uwagę na ich strukturę psychofizyczną. Nie należy jednak zapominać, że nie chodzi tylko o psychologię i socjologię, lecz o rozpoznanie prawdziwego powołania pochodzącego od Boga. Zwłaszcza jeśli chodzi o księży! Tylko wtedy, gdy aspekty te zostaną należycie rozważone i wzięte pod uwagę, kandydat może zostać dopuszczony do święceń. Tak też wielokrotnie mówił papież Franciszek. Nawiasem mówiąc: dyscyplina w dobrze kandydatów prowadzi również do większej atrakcyjności kapłaństwa.
CNA: Biorąc pod uwagę to, że kwestia ta podlega biskupowi, z pewnością ich rola ma znaczenie kluczowe w realizacji tego celu?
– Obecny kryzys można przezwyciężyć tylko wtedy, gdy przede wszystkim biskupi będą go rozumieć jako wezwanie i bodziec do nowego przebudzenia duchowego, czerpiąc z korzeni naszej wiary. Czy nie jest zdumiewające, że „konwencjonalne” seminaria tak zwanych wspólnot tradycjonalistycznych, zwłaszcza we Francji, ale nie tylko tam, nie mają niedoboru seminarzystów? Dlaczego więc nie przyjąć tego modelu na sukces?
CNA: W obliczu obecnego kryzysu wiarygodność Kościoła jako instytucji moralnej w oczach wielu osób została poważnie nadwyrężona. Co więcej, katolicy zadają sobie pytanie, dokąd zmierza Kościół.
– Pytanie, które sobie zadaję, brzmi: czy naprawdę istnieje jakiś kierunek. Czy Kościół nie jest rzucany w tą i z powrotem przez sprzeczne nurty? Czy w ogóle można rozpoznać jakiś kierunek?
W każdym razie jest oczywiste, że – przynajmniej w Europie Zachodniej – oświadczenia Kościoła są w mniejszym lub większym stopniu zgodne z głównym nurtem społecznym, a sprawy czysto świeckie często określają przemówienia i działania władz kościelnych zamiast kierować się myślą Benedykta XVI, który w swoim przemówieniu we Fryburgu Bryzgowijskim w 2011 roku mówił o koniecznym oderwaniu się od doczesności [Entweltlichung], które szybko zostało źle zrozumiane, a nawet spotkało się z dezaprobatą.
W międzyczasie nawet niektórzy biskupi, zwłaszcza w dziedzinie moralności, wyrażali poglądy, które są diametralnie sprzeczne z Pismem Świętym. Ale w ten sposób dana osoba się z fundamentów istnienia Kościoła.
CNA: Czy zatem Kościół i jego podstawy są nadal na swoim miejscu?
Naturalnie. I oczywiście jest jeszcze bardziej zawstydzające, gdy potężny finansowo, ale tonący duchowo Kościół w Niemczech uważa, że ma prawo pouczać swoich „biedniejszych braci i siostry” we wszystkich miejscach – regionach, w których Kościół doświadcza okresu duchowej żywotności i rozwoju, to znaczy w Europie Wschodniej i Północno-Wschodniej, a także w regionach takich jak Afryka i Azja.
Na Zachodzie godne uwagi jest także zjawisko religijnego przebudzenia wśród młodzieży, która nie jest pod wrażeniem upadku wokół nich.
„Fluctuat nec mergitur” – to wyrażenie jest zapisane na herbie miasta Paryża, na którym ukazano statek na wzburzonych falach: mimo, że jest rzucany tam i z powrotem, nie ginie! W istocie Jezus Chrystus jest na pokładzie, nawet gdy wydaje się, że śpi. To jest obraz Kościoła.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.