Drukuj Powrót do artykułu

Zmarł Hal Lindsey – protestancki autor apokaliptycznych książek o końcu świata

05 grudnia 2024 | 19:40 | o. jj | Houston Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. DEBADITYA CHATTERJEE / Unsplash

W wieku 95 lat zmarł 25 listopada Hal (Harold Lee) Lindsey – protestancki autor książek i programów telewizyjnych, w których próbował łączyć biblijne proroctwa z ksiąg Daniela, Ezechiela i Apokalipsy ze współczesnymi wydarzeniami, chcąc przewidzieć przyszłość. Najbardziej znana jego praca: „The Late Great Planeta Earth [Zmarła Wielka Planeta Ziemia] rozeszła się w 35 mln egzemplarzy i przetłumaczono ją na prawie 50 języków. Przepowiednie Lindseya nie sprawdziły się, a jego proroctwa o rychłym końcu świata wydają się coraz mniej wiarygodne.

Hal Lindsey, który najpierw był kaznodzieją w kampusach uniwersyteckich w Kalifornii, w nieprawdopodobny sposób zdobył sławę i bogactwo, głosząc, że świat wkrótce przestanie istnieć wskutek klęsk żywiołowych i wyniszczających wojen, po których nastąpi powrót Jezusa Chrystusa na ziemię.

Według wspomnienia o nim w „New York Timesie” z 4 grudnia autor ten „szturmem podbił świat książką «The Late Great Planet Earth», która ukazała się w 1970 nakładem Zondervan – małego wydawnictwa religijnego w Grand Rapids w stanie Michigan. Praca ta jest mieszaniną przepowiedni apokaliptycznych, opartych na biblijnych interpretacjach i rzeczywistych wydarzeniach w obecnych czasach”. Stała się ona najlepiej sprzedającą się książką non-fiction lat siedemdziesiątych. Niektóre źródła podają, że do 1999 roku osiągnęła ona nakład około 35 milionów egzemplarzy i przełożono ją na prawie 50 języków. W 1978 została zaadaptowana na potrzeby filmu dokumentalnego z narracją Orsona Wellesa.

Przepowiednie Lindseya nie sprawdziły się, a jego proroctwa o rychłym końcu świata wydają się coraz mniej wiarygodne. „A jednak był on rzeczywiście zwiastunem (fundamentalistycznego) ruchu, który pomógł stworzyć. (…). Jest jedną z najbardziej fascynujących postaci w całej historii współczesnej wiary w proroctwa” – napisał Paul S. Boyer, historyk specjalizujący się w roli religii w życiu Amerykanów, na kilka lat przed swoją śmiercią w 2012 roku. Chociaż nie uważał on tej książki ani za wyjątkowo głęboką, ani za prawdziwie awangardową, to jednak przyznał, że jej autor „reprezentuje kolejny z tych momentów przełomowych, kiedy zainteresowanie proroctwami biblijnymi wylewa się poza szeregi prawdziwych wierzących i staje się szerszym zjawiskiem kulturowym”.

Przedmiotem szczególnego zainteresowania i przewidywań Lindseya był Bliski Wschód, a zwłaszcza Izrael. Książka o końcu Wielkiej Planety Ziemi ukazała się zaledwie w trzy lata po zwycięstwie tego państwa w wojnie sześciodniowej w czerwcu 1967 roku. Mimo tego sukcesu autor słusznie przewidywał, że nie przyniesie to pokoju, ale będą się dziać rzeczy o wiele gorsze. Liczył się z najazdem na Izrael z lądu i morza wojsk sowieckich, które z kolei będą musiały walczyć „z hordami żołnierzy, dowodzonymi przez Chińczyków”.

„Oczywiście nie uda się opanować konfliktu na taką skalę i światowi przywódcy wyślą armie na Bliski Wschód, aby walczyły pod dowództwem Antychrysta z siedzibą w… Rzymie” – przewidywał pisarz. Według niego „Europa Zachodnia, Stany Zjednoczone, Kanada, Ameryka Południowa i Australia bez wątpienia będą tam reprezentowane”, a konflikt nie ograniczy się do Bliskiego Wschodu. „Setki milionów ludzi zginie w zgliszczach Nowego Jorku, Londynu, Paryża, Tokio i innych metropolii. Potem, w końcu, powrót Jezusa Chrystusa przyniesie wieczną radość wiernym i wieczne przerażenie tym, którzy odmówili zbawienia” – snuł swoje przypuszczenia Lindsey.

Znawczyni kariery i twórczości tego autora Melani McAlister, profesor amerykanistyki na Uniwersytecie George’a Washingtona, w wywiadzie dla nowojorskiego dziennika oświadczyła, że ton wypowiedzi pana Lindseya był dla niej „dziwnie radosny”, biorąc pod uwagę jego główną tezę, iż „wszędzie będą rzeki krwi”.

Po wydaniu „The Late Great Planet Earth” Lindsey napisał inne książki traktujące o obecności Szatana i zbliżającym się końcu świata. Również one sprzedawały się bardzo dobrze, choć żadna z nich nie dorównała komercyjnemu sukcesowi jego pierwszego dzieła.

Pisarz-pastor mówił z gładkim południowo-zachodnim akcentem, co odzwierciedlało jego dorastanie w Houstonie, gdzie urodził się jako Harold Lee Lindsey 23 listopada 1929 roku. Opuścił miejscowy Uniwersytet, aby służyć w wojnie koreańskiej, a po powrocie do Stanów został kapitanem holownika. W połowie lat pięćdziesiątych zaczął po raz pierwszy uważnie czytać Biblię. Studiował w Seminarium Teologicznym w Dallas, którego doktryny obejmują przekonanie, że „okres wielkiego ucisku na ziemi osiągnie punkt kulminacyjny wraz z powrotem Jezusa Chrystusa na ziemię” – jak czytamy na stronie internetowej tej placówki.

Zanim jego pierwsza książka stała się sensacją, Lindsey głosił kazania na kampusach uniwersyteckich w Kalifornii. W ostatnich latach działał przez Internet, oferując komentarze na temat duchowego stanu świata

W przeciwieństwie do niektórych współczesnych kaznodziejów, Lindsey nie próbował przedstawiać siebie jako wzoru przykładnego chrześcijańskiego ojca rodziny. Z kilku źródeł wynika, że był czterokrotnie żonaty. Pozostawił po sobie żonę , trzy córki, wnuki i prawnuki.

Autor apokaliptycznego bestsellera nie stronił od kontrowersji. W kilka lat po atakach terrorystycznych z 11 września 2001 na Nowy Jork znalazł się w ogniu krytyki za sugerowanie, że radykalna myśl islamistyczna wywodzi się z Koranu, który – jak wyznał – zawiera liczne fragmenty zachęcające do przemocy. Nie podzielał też wyrażonej przez Franciszka w 2015 pochwały Mahmouda Abbasa, prezydenta Autonomii Palestyńskiej, jako „anioła pokoju”.

„To, co Hal Lindsey stworzył dla «zmodernizowanej narracji prorockiej», było nowym rodzajem ewangelikalizmu, w którym konserwatyzm kulturowy, światowość polityczna i religijny entuzjazm nie tylko współistniały, ale także ożywiały się i wzmacniały się wzajemnie. W tym sensie jego wizja była rzeczywiście prorocza” – napisała w 2001 roku Melani McAlister.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.