Znak krzyża
17 kwietnia 2011 | 21:06 | Ks. Ignacy Soler Ⓒ Ⓟ
Wielki tydzień już rozpoczęty. Pasja naszego Pana zachęca nas byśmy odkryli od nowa mądrość krzyża. Przypomniała mi się przy tej okazji anegdota z lat zimnej wojny. Przewodnik po muzeum ateizmu w Moskwie, wskazując na krucyfiks, powiedział: „Proszę Państwa, ta figura przedstawia anty-człowieka, który reprezentuje porażkę Boga”. Były to słowa krytyczne, ale komentator nie zdawał sobie sprawy, jak trafiają w sedno: każdy krucyfiks reprezentuje nieludzką śmierć i porażkę Boga wobec niesprawiedliwości człowieka, który potępia niewinnego. Ale krzyż ma inny sens, ani na chwilę nie możemy zapomnieć, że reprezentuje też zwycięstwo Chrystusa, który umiłował nas aż do końca, dlatego krzyż stał się drogą do zmartwychwstania.
Rok temu miałem okazję przybywać w Dworku, domu rekolekcyjnym blisko Mińska Mazowieckiego. Był to tydzień intensywnej formacji teologicznej razem z innymi księżmi. Miła atmosfera, wiele rozmów, czas na spokojną modlitwę i sport. Pamiętam szczególnie to, co odpowiedział jeden z uczestników, biskup z Tallina (młodszy zresztą ode mnie i ostatni mianowany biskup przez Jana Pawła II, data nominacja to 23 marca 2005r.). Ten biskup opisywał jak wygląda sytuacja katolików w Estonii gdzie na pytanie: „Czy religia zajmuje ważne miejsce w Twoim życiu?”, tylko 14% mieszkańców tego kraju odpowiedziało 'tak’. Biskup zajmuje się katechizacją katechumenów, konkretnie przygotowywał do chrztu dorosłego mężczyznę. Pierwszą lekcją była nauka 'znaku krzyża’ i razem spędzili całą godzinę, by tłumaczyć jego znaczenie. Estoński katechumen był pod wyrażeniem ważnej nauki, jaką niesie ze sobą znak krzyża. Osobiście podziwiałem biskupa poliglotę, który poświęca się w ten sposób jednemu człowiekowi, a myślałem o tak wielu katolikach, którzy nie potrafią się zachwycać znaczeniem krzyża.
Znana jest historia świętego Tomasza z Akwinu, najbardziej świętym wśród teologów, a zarazem najwybitniejszym teologiem wśród świętych. Około rok przed śmiercią, Pan Bóg pozwalał mu widzieć niebo. Już nie mógł więcej pisać, a kiedy jego sekretarz nalegał: 'mów mistrzu!’ Tomasz odpowiedział: 'po tym co widziałem nie mogę, wydaje mi się, że wszystkie moje słowa to słoma. Chciałbym spalić wszystko’. Ale Pan Bóg mu na to nie pozwolił: 'Nie Tomaszu, dobrze mówiłeś o Mnie!’ Tomasz siedział wtedy cały czas przy stole, położył swój krucyfiks, patrząc na niego bez przerwy gdy nagle krzyknął: 'Tu jest wszystko, cała wiedza jest zawarta w tym krzyżu!’ Była to jego ostatnia lekcja, nie zapisana, ale wyrażona własnym życiem. Starajmy się, by każdy człowiek odkrył piękno Boga objawionego przez Chrystusa ukrzyżowanego, bo my razem ze świętym Pawłem „głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków -Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą” (1 Kor 1, 23)
Miłość do krzyża u przyszłego błogosławionego Jana Pawła II. Wszyscy mamy przed oczyma jego nabożeństwa Drogi Krzyżowej. Pragnął przez wszystkie stacje osobiście nosić krzyż, kiedy przekazywał go innym, przychodziło mu to z trudem. Ostatnią drogę krzyżową pamiętam doskonale. Byłem sam przy telewizorze oglądając ją na żywo. Byłem zaskoczony mocą słów Ratzingera, przede wszystkim jego rozważaniem do stacji dziewiątej. Nadchodzi ostatnia stacja. Papież ma swoich rękach krzyż Chrystusa. Kamera nie rusza się, filmuje go od tyłu: papież i krzyż w doskonałym zjednoczeniu. Inne wspomnienie: ciągle widzę pocałunek Jana Pawła II. Podczas wzruszającego nabożeństwa w Watykanie z okazji roku jubileuszowego, całując krzyż z wielką miłością prosił Pana Jezusa i całą ludzkość o przebaczenie za grzechy ludzi Kościoła. Jak łatwo poniewierać krzyż! Jak często krzyż jest nadużywany w celach politycznych, partyjnych, komercyjnych, często ludzkich! Jak pisze św. Escriva: „Pojednania, zrozumienia, przebaczenia — oto czego potrzeba. Nie stawiaj nigdy krzyża po to tylko, by przypomnieć, że człowiek zabił człowieka. Taki krzyż byłby sztandarem szatana. Krzyż Chrystusa jest milczeniem, przebaczeniem i modlitwą za wszystkich, aby wszyscy znaleźli pokój” (Droga Krzyżowa, nr 8).
Nie oszukujmy się, znaki nie są najważniejszymi sprawami. Filozofia znaku jest bardzo ciekawa, podobnie jak filozofia języka. Ważne są odniesienia, znaki odnoszą się do rzeczywistości. Krucyfiks zawsze ma wartość religijną i odnosi się na pierwszym miejscu do danego człowieka, który cierpiał i umarł na krzyżu (i zmartwychwstał, więc mimo wszystko żyje). Oznacza również grupę ludzi wierzącą w Niego jako prawdziwego człowieka i Boga, starającą się żyć według Jego nauki. Brak znaków może skazywać na brak rzeczywistości, tj. na brak życia chrześcijańskiego w konkretnym społeczeństwie. Czy krucyfiksy są czy ich nie ma, ma znaczenie drugorzędne. Ważne jest by życie chrześcijańskie pojawiało się w ludziach, w ich działaniu, w organizacji społeczeństwa; by chrześcijanie żyli według własnej wiary i starali się ożywiać wszystkie działalności ludzkie światłem Ewangelii. To zaś oznacza: uczciwość zawodową, profesjonalizm, szacunek dla każdej osoby ludzkiej niezależnie od jej pochodzenia, rasy, płci, religii czy światopoglądu. Czasami myślę, że za dużo krzyży jest na świecie, a za mało jest Chrystusów, którzy chcieliby poświęcać się dla innych w imię miłości!
Nie oszukujmy się: nie łatwo było, jest i będzie chrześcijaninowi naśladować własnego Mistrza. Zawsze są aktualne prorocze słowa Symeona w świątyni jerozolimskiej, skierowane do Jezusa wskazujące Go jako „znak, któremu sprzeciwiać się będą” (Łk 2, 34). Chrystus nie obiecuje nam wygodnego życia, ale potrafi dać szczęście już na ziemi (nie zapominajmy, że przyjęcie krzyża to przyjęcie Chrystusa i radości mimo cierpień) i pełne życie w wieczności. Chrystus przypomina, że jest Królem i, że jego królestwo jest w tym świecie, ale nie należy do tego świata. Królestwo Chrystusa to królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju. Każdy krucyfiks to oznacza. Warto za urzeczywistnienia tego królestwo już na tej ziemi oddać się dobrowolnie. Chrystus chce przede wszystkim królować w ludzkich sercach, i tylko z pełną wolnością można pozwalać na to królowanie. „Jak piękne są krzyże wzniesione na szczytach gór, wieńczące wielkie pomniki czy wieże katedralne! Ale krzyż trzeba wznieść także w samym wnętrzu świata. Jezus chce być właśnie tam wywyższony: w hałasie fabryk i warsztatów, w ciszy bibliotek, w zgiełku ulic i spokoju pól, w zaciszu domowym, na zgromadzeniach i na stadionach…Tam, gdzie chrześcijanin uczciwie spala swe życie, powinien umieszczać z miłością Krzyż Chrystusa, który przyciąga do siebie wszystko” (Droga Krzyżowa, 11).
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Ks. dr Ignacy Soler, urodzony w Alcañiz, w Hiszpanii (1955). Na Uniwersytecie Complutense w Madrycie ukończył studia matematyczne (1977). Stopień naukowy doktora nauk teologicznych uzyskał w 1983 na Uniwersytecie Navarry w Pamplonie. W 1981 został wyświęcony na kapłana prałatury personalnej Opus Dei. Od 1994 mieszka w Polsce.