Drukuj Powrót do artykułu

Zwyczaje wielkanocne na Kaszubach

12 kwietnia 2017 | 12:00 | kz | Gdańsk Ⓒ Ⓟ

Smaganie się gałązkami jałowca, czyli „dyngowanie” to jeden z pielęgnowanych do dziś kaszubskich zwyczajów wielkanocnych. Ze świątecznych przysmaków większą popularnością cieszą się baby wielkanocne, natomiast prawie zupełnie nie są znane w tym regionie świąteczne mazurki.

W Wielki Czwartek kaszubskie gospodynie rozpoczynały kulinarne przygotowania do świąt. Wypiekały więc nielukrowane baby i drożdżówki. Nie piekły zaś wielkanocnych mazurków, które w tej części kraju nie znajdowały amatorów. Również tego dnia zazwyczaj gotowano i jednokolorowo barwiono jaja, gotując je w wywarze z oziminy.

Wielki Czwartek był również dniem, w którym gospodarze rozpoczynali siew, sadzenie kwiatów i drzewek wierząc, że to zapewni im obfity zbiór. W tym dniu pasterze chodzili od domu do domu i trąbili na bazunach, ludowych instrumentach dętych. Gospodynie częstowały ich za to chlebem, a bogatsze dawały mięso. Kiedy po zmroku milkły organy i kościelne dzwony, wokół świątyń i na wiejskich drogach odzywały się drewniane terkotki, kołatki i klekotki, którymi młodzieńcy odstraszali złe moce. Hałasowano aż do Wielkiej Soboty. W przedświąteczny czwartek lub piątek Kaszubi, smagając się wzajemnie gałązkami jałowca i kłującego agrestu – zadawali sobie tzw. boże rany.

Wielki Piątek to na Kaszubach dzień ścisłego postu, na znak miłości do Ukrzyżowanego. Najstarsi mówią, że post rozciągał się niegdyś na całe Triduum Paschalne. Dorośli ograniczali się do jednego posiłku dziennie. Unikali spożywania cukru i tłuszczu. Posiłek najczęściej składał się z chleba i czarnej kawy. Wielkosobotnie przedpołudnie, to czas na święcenie pokarmów, które później trafiały na świąteczny stół. Wielka Sobota na Kaszubach to również dzień rozpalania w piecach nowego ognia. Odpalano go od ognia poświęconego w kościołach. Niedopalone kawałki drewna z ognisk rozpalanych przed świątyniami, wierni zabierali do swoich domów, przypisując im szczególną moc. Niektórzy palili też ogień na cmentarzach, a popiół rozrzucali po polach, aby zabezpieczyć uprawy przed gradobiciem. W niektórych rejonach Kaszub na drzwiach domostw popiołem kreślono znak krzyża albo przybijano do nich kolce ciernistych krzewów. Święcona zaś tego dnia w kościołach woda miała chronić domostwo przed piorunami, a dzieci przed chorobą.

O północy w Wielką Sobotę, albo nad ranem w pierwszy dzień świąt, czyli po kaszubsku w Jastrę, mieszkańcy pomorskich wsi podążali do płynącej wody. Tam obmywali twarz i ręce. Woda, którą przynosili ze sobą do domu, jako cenne lekarstwo przechowywali cały rok. Wierzyli bowiem, że ma cudowną moc w walce z chorobami skóry i oczu.- Poranne obmycie twarzy w źródlanej wodzie ma moc leczniczą – mówi Matylda Dampc z gminy Przodkowo. – Podobno usuwa zapalenia, krosty, nie gojące się rany oraz zapewnia piękną i zdrową cerę przez cały rok. Wierzono, że skuteczność tych kąpieli można osłabić, jeśli wracając od strumyka do domu ktoś będzie rozmawiał lub obejrzy się za siebie.

Świąteczny ranek Kaszubi witali uroczystym śniadaniem, podczas którego domownicy dzielili się święconką. Później wyruszali z sąsiedzkimi wizytami, składając sobie życzenia i obdarowując się wzajemnie jajkami. Powszechnym i znanym wśród dzieci zwyczajem wielkanocnym jest zajc, czyli zając. W pierwszy dzień świąt maluchy przygotowują koszyki lub budują z mchu w ogrodach gniazda dla zająca, aby w drugi dzień świąt odnaleźć w nich słodkie prezenty.

W niektórych rejonach Kaszub już pierwszego dnia świąt rozpoczynało się dyngowanie. Rzadko oblewano się wodą, przedkładając nad nią brzezinowe lub jałowcowe rózgi. Młodzieńcy zakradali się rankiem do chałup, a potem bez litości chłostali nogi jeszcze śpiących dziewcząt i młodych mężatek. Choć te uciekały z nieopisanym piskiem, to dziękowały chłopcom racząc ich poczęstunkiem. Im bowiem bardziej miały wychłostane nogi, tym i powodzenie większe. Pannom wróżyło to rychłe zamążpójście, starszym zaś dyngowanie jałowcem miało wypędzić reumatyzm. Dziękowały więc słodyczami i jajkami. Zwyczaj ten kultywuje dziś głównie młodzież, chodząc od domu do domu z jałowcem w ręku wołając: „Degu, degu po dwa jaja, a chto nie do, tego spraja”.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.