Drukuj Powrót do artykułu

Żywy mit Michaela Jacksona

27 czerwca 2009 | 11:15 | st(KAI) / ju. Ⓒ Ⓟ

„Czy Michael Jackson doprawdy umrze?” zapytuje w dzisiejszym wydaniu „L’Osservatore Romano”. Pisząc o zmarłym w czwartek idolu muzyki pop watykański dziennik przyrównuje go do innych muzycznych mitów.

Elvis Presley, Janis Joplin, Jim Morrison, Jimi Hendrix czy John Lennon w wyobraźni fanów nigdy nie umierają.

Przypominając wcześnie rozpoczęte życie artystyczne Michaela Jacksona „L’Osservatore Romano” określa go mianem „dziecka marnotrawnego”. Podkreślono niezwykłe brzmienie jego głosu, który zapewnił sukces utworzonej w 1969 r. i aktywnej do połowy lat osiemdziesiątych grupy „The Jackson Five”. w której artysta występował wraz z braćmi i siostrami. Watykański dziennik pisze też o licznych operacjach plastycznych Michaela Jacksona, określając je jako próbę bardziej zmiany swej tożsamości osobowej niż rasowej. „Być może chciał on nie tyle stać się białym, ile wyzwolić się z więzów, również artystycznych, narzuconych przez przynależność etniczną”- czytamy.

„Jego życie nie było łatwą drogą, lecz zapewne bolesną i naznaczoną poważnymi upadkami – co odzwierciedla się w jego drodze artystycznej. Starał się przekroczyć granice muzyki afroamerykanów („black music”) tworząc nowe gatunki, które z trudnością można przypisać do jakiegoś określonego środowiska. Nie sposób w nich odróżnić między czarnym a białym – dokładnie tak jak miało to miejsce w jego przypadku” – pisze „L’Osservatore Romano”.

Watykański dziennik przypomina, że największym sukcesem Michaela Jacksona był wydany przez w roku 1982 album „Thriller”. Sprzedano go ponad sto milionów. Zauważa, że od tej pory jego droga artystyczna nie osiągała już takich wyżyn. Nadal jednak był on osobowością niezmiernie popularną, choć niestety nie zawsze ze względów artystycznych. „Dobrze są bowiem znane sprawy sądowe związane z oskarżeniami o pedofilię. Jednak żadne oskarżenia, choćby tak poważne i haniebne nie mogły nadwerężyć jego mitu między milionami fanów na całym świecie. Świadczą o tym emocjonalne reakcje wywołane jego śmiercią” – pisze „L’Osservatore Romano”.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.