Homilia abp. Henryka Hosera wygłoszona na Placu Piłsudskiego w Warszawie 2 kwietnia 2009 r.
Rok: 2009
Autor: Abp Henryk Hoser
Tego wieczoru Plac Św. Piotra był spowity w półmroku. Ludzie stali, klęczeli, siedzieli na bruku. Liczne grupy młodzieży skupiły się wokół świec, na podobieństwo rozpalonych ognisk. Na esplanadzie Bazyliki Watykańskiej stała grupa animatorów. Trwała modlitwa różańcowa, płynęła spokojnie, półgłosem, przerywana z rzadka, równie stonowanym śpiewem. Wszystkie myśli, pragnienia i oczekiwania kierowały się ku papieskiemu piętru Pałacu Apostolskiego. A tam trwała walka na śmierć i życie, Chrystusowa agonia na krzyżu. Trwała też modlitwa o cud. Cud pozostania ojca wśród swoich dzieci. Cud dalszego słuchania mocnego, klarownego i wymagającego głosu. Cud kontynuacji wspólnej drogi na bezdrożach współczesnego świata. Cud bycia razem.
Dlatego to słowa arcybiskupa Leonardo Sandri „Najdrożsi Bracia i Siostry, o 21.37 nasz ukochany Ojciec Święty wrócił do domu Ojca. Módlmy się za niego” brzmiały nieprawdopodobnie i nie docierały jeszcze z ich prawdziwą wymową, bo na placu rozległy się długie oklaski, po czym zaległa głęboka i przejmująca cisza. Słychać było jedynie tu i ówdzie ciche łkania.
Świat cały pogrążał się we wszechogarniającym poczuciu osierocenia. Otwarte mimo późnej nocy kościoły gromadziły tłumy, tłumy wylegały na ulice, jak skrzyknięta młodzież w Alei Jana Pawła w Warszawie. Przez modlitwę i adorację łączono się z całopalną, krwawą ofiarą życia Tego, który upodobnił się do Chrystusa aż do śmierci, do śmierci za wielu, za cały świat.
Potwierdzeniem tej intuicji są dzisiejsze fragmenty Pisma św. Jezus Chrystus „przez własną krew wszedł raz na zawsze do Miejsca Świętego. … Przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę” (Hbr 9,13).
Jan Paweł II przez całe życie upodabniał się do swego Mistrza, żył Jego życiem, żył Jego kapłaństwem, powtarzając za Św. Pawłem: „razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Gal 2,20). Uczył nas, iż życie chrześcijańskie jest ofiarą dla Boga i dla ludzi. Jest osobowym darem z siebie. Tak rozumiał często przywoływaną i jeszcze częściej przez nas nierozumianą miłość oblubieńczą. Chrystus, Który jest zarazem kapłanem, ofiarą i ołtarzem ofiarnym, ukazał się w Słudze Bożym, właśnie w jego umieraniu i w momencie jego śmierci, jakby Mszy Św. celebrowanej w łączności z milionami ludzi na całym świecie.
Pisał o tym wcześniej, prorockim rysem tej wypowiedzi: „Przy wszystkich święceniach (diakonat, kapłaństwo i sakra biskupia) kandydat leży krzyżem na posadzce. Jest to znak całkowitego oddania siebie Chrystusowi – Temu, który po to, by spełnić swoją kapłańską misję, ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi (…) uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej. (Flp 2, 7-8). Ta postawa powraca każdego Wielkiego Piątku, gdy kapłan przewodniczący wspólnocie liturgicznej pada na twarz w milczeniu. Tego dnia w świętym Triduum nie odprawia się Mszy świętej: Kościół łączy się we wspomnieniu Pasji Chrystusa, począwszy od Jego agonii w Ogrójcu, gdy również On modlił się leżąc na ziemi. Wtedy w duszy celebransa z całą mocą brzmi jego prośba: „Zostańcie tu i czuwajcie ze mną…” (Mt 26, 38).
Pamiętamy, gdy tydzień prze odejściem, Ojciec Święty trzymając w ręku krzyż uczestniczył w Drodze Krzyżowej trwającej w rzymskim Coloseum, jakby antycypując wraz z Chrystusem swoją ostateczną Pasję i śmierć. Nie jest uczeń nad Mistrza, ale uczeń był z Nim tak w życiu, jak i w śmierci”. Jest z Nim dzisiaj w chwale Zmartwychwstania. (JP II, Wstańcie, chodźmy!).
Bracia i Siostry,
Sługa sług Bożych, cierpiący jak Mistrz i Zbawiciel, ukazuje także swe podobieństwo i utożsamienie z Dobrym Pasterzem. Był nim przez całe życie kapłańskie: od Niegowici do Rzymu, od święceń na Wawelu do tryumfalnego spoczynku na Watykanie. Dobry pasterz daje życie za owce swoje (J 10, 11). Dobry pasterz karmi swoje owce, prowadzi je do zielonych pastwisk, nad ożywcze wody, przywraca im życie, prowadzi je po właściwych ścieżkach (por. Ps 23). Wszyscy tego doświadczyliśmy i każdy z nas mógł i może powiedzieć: Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. (Ps 23).
Wpatrujemy się w scenę cudownego rozmnożenia chleba przez Jezusa Dobrego Pasterza, karmiącego zgłodniałe tłumy. Na wzór swego Mistrza Sługa Boży gromadził tłumy, gromadził największe tłumy w historii świata, tłumy zgłodniałe nie tylko chleba powszedniego, ale też tego pochodzącego z Nieba, tego słowa, które pochodzi z ust Bożych (Ps 8,3).
Jedli i nasycili się wszyscy, i zebrano jeszcze dwanaście koszów ułomków, które zostały. (J 9, 17). Przez dwadzieścia siedem lat pontyfikatu byliśmy żywieni mocnym i jasnym słowem, rozbrzmiewającym pod wszystkimi długościami i szerokościami geograficznymi ale szczególnie wyraziście w mowie ojczystej i na ojczystej ziemi.
To z tej gleby i podglebia wyrósł, stąd czerpał inspirację do poetyckiego wyrazu swego słownego i artystycznego przesłania rzeczy ważnych. Jak wyznał, programowa i pierwsza encyklika Redemptor Hominis, wszystko co zawiera, przyniósł z sobą z Polski. Swym szeroko obejmującym spojrzeniem widział, że Ojczyzna jako ojcowizna jest z Boga, ale równocześnie jest w jakimś znaczeniu również ze świata. („Pamięć i tożsamość”).
Karmiliśmy się Jego widokiem, uśmiechem i gestem, karmiliśmy się Jego profetycznymi czynami; to one świadczyły o Jego wielkości i wyjątkowości, to one świat zadziwiały. Jego słowo, współczesny przekaz niezmiennego i stwórczego Słowa Bożego pozostawił nam w koszach swoich encyklik, adhortacji, listów i prawie niezliczonych przemówień. Osiemdziesiąt tysięcy stron liczy Jego papieskie nauczanie, monumentalny pomnik postawiony dla całej ludzkości na skale, którą jest Chrystus.
W czasie wyboru na konklawe 1978 roku Prymas Tysiąclecia, Ksiądz Kardynał Stefan Wyszyński, skierował do elekta pamiętne słowa: Wprowadzisz Kościół w trzecie tysiąclecie. Szereg lat później Papież dwóch tysiącleci wyznał: Sądzę, iż przygotowanie do roku 2000 jest jednym z kluczy interpretacyjnych obecnego pontyfikatu. (Ecclesia in Africa). Ojciec Święty żył bowiem wielką perspektywą Historii Zbawienia.
Przygotowując katechezę milenijną wyjaśniał: Obecny pontyfikat już od pierwszego dokumentu mówi o tym Wielkim Jubileuszu w sposób wyraźny, zachęcając do przeżycia tego czasu przygotowania jako „nowego adwentu”. Do tego tematu powraca jeszcze wiele razy, omawiając go obszerniej w Encyklice Dominum et Vivificantem tj. encyklice o Duchu Świętym. („Tertio millenio adveniente”).
Przygotowanie do roku 2000 oznaczało, cytujmy raz jeszcze Ojca Świętego, szczególną wrażliwość na wszystko, co Duch mówi Kościołowi i Kościołom (por. Ap 2,7), na wszystko, co mówi poszczególnym osobom poprzez dary, które służą całej wspólnocie oraz na wszystko, co mówi do różnych wspólnot, poczynając od najmniejszych, jak rodzina, a kończąc na większych, takich jak narody i organizacje międzynarodowe, nie pomijając kultur, cywilizacji i zdrowych tradycji.
Temu naczelnemu celowi, przeżycia nowego Adwentu wszystko było podporządkowane: i papieskie pielgrzymowanie, i jubileusze poszczególnych Kościołów lokalnych, i Lata Święte. Trudno nie zauważyć, mówi Papież, że Rok Maryjny bezpośrednio poprzedzał wydarzenia roku 1989. A później Rok Rodziny i List do Rodzin. Czy Bóg nie zechciał wejść w dzieje człowieka właśnie poprzez rodzinę – Rodzinę Nazaretańską? – pyta z naciskiem.
Ten program został zrealizowany w nadobfitości. Znalazł podsumowanie w dokumencie stanowiącym poszerzony testament Ojca Świętego o znamiennym tytule: Novo Millennio Ineunte – Na początku Nowego Tysiąclecia.
Przekazuje w nim, nam żyjącym, odpowiedzialność za świat w XXI wieku i trzecim tysiącleciu. Mówi nam: Przede wszystkim, drodzy Bracia i Siostry, winniśmy skupić uwagę na przyszłości, która nas czeka. Mamy czerpać nowe energie dla chrześcijańskiego życia z przeświadczenia, że nie jesteśmy sami, że Zmartwychwstały Chrystus jest z nami przez wszystkie dni aż do skończenia świata (por. Mt 28,20). Mamy wiedzieć, że nie zbawi nas żadna formuła, ale konkretna Osoba oraz pewność, jaką Ona nas napełnia. „Ja jestem z wami”!
Nie magiczna formuła, ale program, który już istnieje, zawsze ten sam i zawsze aktualny, zawarty w Ewangelii i w żywej Tradycji. Program ten nie zmienia się mimo upływu czasu i ewolucji kultur, chociaż bierze pod uwagę epokę i kulturę, aby możliwy był prawdziwy dialog i rzeczywiste porozumienie. Ten właśnie niezmienny program jest naszym programem na trzecie tysiąclecie. (NMI, 29)
Jego elementami są świętość i modlitwa, pierwszeństwo łaski, słuchanie i głoszenie Słowa Bożego tak, byśmy byli świadkami miłości, w świecie miłości spragnionym.
Jan Paweł II, jak mało kto i przez całe życie miał świadomość skończoności ziemskiego życia. Zostawił nam słowa pisane na początku pontyfikatu, w pierwszej wersji swego testamentu, myśląc o śmierci: „Nie wiem, kiedy ona nastąpi, ale tak jak wszystko, również i tę chwilę oddaję w ręce Matki mojego Mistrza: Totus Tuus. W tych samych Rękach matczynych zostawiam wszystko i Wszystkich, z którymi związało mnie moje życie i moje powołanie. W tych Rękach zostawiam nade wszystko Kościół, a także mój Naród i całą ludzkość. Wszystkim dziękuję. Wszystkich proszę o przebaczenie. Proszę także o modlitwę, aby Miłosierdzie Boże okazało się większe do mojej słabości i niegodności”.
Janie Pawle II Wielki, módl się za nami! Amen