Pierwsza zakonnica pełniąca funkcję prorektora KUL: Nie postrzegam pracy jako kariery
13 września 2020 | 15:00 | Dawid Gospodarek | Warszawa Ⓒ Ⓟ
„Nigdy nie postrzegałam mojej pracy na uczelni jako kariery. Jest to zadanie, które zostało mi powierzone i staram się je wykonywać najlepiej jak potrafię” – mówi w rozmowie z KAI s. dr hab. prof. KUL Beata Zarzycka, pierwsza zakonnica pełniąca funkcję prorektora KUL. W rozmowie z KAI opowiada m.in. o swoich zadaniach na uczelni, wizji KUL i o tym jak łączy naukę z charyzmatem albertynek.
Dawid Gospodarek (KAI): Media szybko podchwyciły, że Siostra jest pierwszą zakonnicą na funkcji prorektora uczelni. Nie tylko kobietą, kobieta już prorektorem na KUL-u była, ale właśnie zakonnicą. Jak Siostra się w tym odnajduje? To było zaskoczenie?
S. dr hab. prof. KUL Beata Zarzycka: Byłam zaskoczona tym nagłym wzrostem zainteresowania moją osobą. Wynikał on prawdopodobnie z faktu, że w społecznym odbiorze rola siostry zakonnej nie jest wiązana z kontekstem akademickim. Rzeczywiście, chociaż nie jestem odosobnionym przypadkiem siostry zakonnej – nauczyciela akademickiego, to wciąż niewiele sióstr realizuje ścieżkę rozwoju akademickiego.
W historii naszego Uniwersytetu nie jestem jedyną osobą, która pełniła funkcję zarządzającą, bo przecież przed laty, siostra profesor Zofia Zdybicka, urszulanka, pełniła funkcję dziekana Wydziału Filozofii. Osobiście, staram się podchodzić do tej sytuacji spokojnie i zadaniowo. Obecnie zapoznaję się z nowymi obowiązkami i dołożę wszelkich starań, by wykonywać je najlepiej jak potrafię w nadziei, że moja praca przyczyni się do rozwoju naszego Uniwersytetu.
KAI: Mówi siostra, że ta sytuacja była zaskoczeniem. A czy może ma już Siostra pomysł, co może wnieść do uczelni, do jej rozwoju, mając świadomość swoich kompetencji, swojej historii?
– Ksiądz Rektor powierzył mi konkretne zadanie, a jest nim odpowiedzialność za sprawy nauki i kadr. A więc moim celem będzie troska o jakość prowadzonych na Uniwersytecie badań naukowych oraz wsparcie naukowców w uprawianiu nauki. Konkretne zadania wyznacza mi w tym zakresie polityka państwa, a zwłaszcza obowiązująca od 2018 roku ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Wskazuje ona na konieczność wzmocnienia efektów pracy naukowej w postaci dobrej jakości publikacji, umiędzynarodowienia nauki oraz poszukiwania wyników badań, które miałyby charakter wdrożeniowy. Wiele działań w tym kierunku zostało już podjętych na naszym Uniwersytecie przez Władze poprzedniej kadencji. Chciałabym je kontynuować.
Ścieżka naukowa zawsze znajdowała się w obszarze moich zainteresowań. Przełożeni zakonni chyba to rozpoznali, gdy przed laty skierowali mnie na studia psychologiczne. Mój rozwój naukowy jest od początku związany z KUL. Studiowałam w Instytucie Psychologii, na Wydziale Nauk Społecznych odbyłam studia doktoranckie i od ponad 16 lat jestem pracownikiem badawczo-dydaktycznym w Katedrze Psychologii Społecznej i Psychologii Religii. Ufam, że czerpiąc z doświadczeń własnych, doświadczeń Instytutu Psychologii i przy współpracy pracowników Uniwersytetu, będziemy skutecznie wzmacniać potencjał naukowy naszego Uniwersytetu.
KAI: Wspomniała Siostra, że przełożeni wyrazili zgodę na Siostry tryb życia. Jak na Siostry karierę naukową, siostry badania, patrzą współsiostry ze zgromadzenia?
– Szczerze mówiąc, nigdy nie postrzegałam mojej pracy na uczelni jako kariery. Jest to zadanie, które zostało mi powierzone i staram się je wykonywać najlepiej jak potrafię. Oczywiście, ono wychodzi naprzeciw moim zainteresowaniom, daje mi możliwość realizowania mojej pasji naukowej, stałego podnoszenia kompetencji i dzielenia się wiedzą z innymi, ale to co robię wpisuje się w dynamikę służby. Jeśli chodzi o moje współsiostry (a trzeba podkreślić, że charyzmat naszego zgromadzenia nie jest związany z nauczaniem), to zawsze okazywały one dużo zrozumienia dla mojej pracy. Przełożeni, kierując mnie na studia, byli konsekwentni w tej decyzji. Choć upływał czas, zmieniały się osoby decyzyjne, akceptacja dla mojej pracy nie zmieniała się. I tak jest właściwie do dziś. Ze strony Zgromadzenia, zwłaszcza przełożonych, doświadczyłam dużo wsparcia i zrozumienia i myślę, że to przekładało się na dobry klimat, jaki powstawał wokół tego, co robiłam.
KAI: A jak Siostra łączy pracę naukową, pasję do nauki, z charyzmatem sióstr albertynek?
– Najbardziej charakterystycznym rysem charyzmatu naszego Zgromadzenia jest pochylanie się nad człowiekiem, a więc służba człowiekowi w różnorodności jego potrzeb. W tym kluczu odczytuję również moje powołanie. Studia i praca naukowa dostarczają mi narzędzi, które pozwalają mi służyć człowiekowi tymi kompetencjami, które posiadam.
KAI: I rzeczywiście psychologia, którą się Siostra zajmuje, wydaje się z tym pochyleniem się nad człowiekiem spójna.
– O tak, psychologia jest nauką o człowieku, o jego sposobie myślenia i przeżywania i jako taka, służy człowiekowi. Pomaga człowieka zrozumieć. Dostarcza też narzędzi, dzięki którym można człowiekowi pomóc, można przynieść mu ulgę w cierpieniu. Osobiście, wykorzystuję wiedzę psychologiczną w służbie człowiekowi, także w strukturach kościelnych.
We własnym zgromadzeniu wspieram psychologicznie formację sióstr nowicjuszek, współpracuję z instytucjami kościelnymi, prowadząc diagnostykę i wykłady psychologiczne, które wspomagają formację ludzką osób przygotowujących się do życia zakonnego lub kapłańskiego.
KAI: Wspominała Siostra o pasji naukowej, jest Siostra pracownikiem katolickiego uniwersytetu. Z perspektywy katolickiej, znając na przykład nauczanie Jana Pawła II, patrona KUL, kwestia docenienia zarówno wiary jak i rozumu nie powinna stanowić kontrowersji. Czasem jednak, na przykład na poziomie prostych skojarzeń, sugeruje się rozbieżność rozumu i katolickości. Takie komentarze towarzyszyły też ostatniemu stanowisku episkopatu w sprawie LGBT+, gdzie Towarzystwo Psychologiczne, Towarzystwo Seksuologiczne, szkoły różnych nurtów terapii krytykowały punkt o możliwości terapii osób LGBT. Jak Siostra, jako naukowiec i psycholog, widzi takie kwestie?
– Tak, dokument zawierający stanowisko episkopatu w sprawie LGBT+ nie uwzględnia aktualnego stanowiska Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego i WHO w kwestii definiowania homoseksualizmu, tak jak zostało ono wyrażone w obowiązujących klasyfikacjach DSM-5 i ICD-11. Celowo podkreślam aktualnego, ponieważ to stanowisko ewoluowało na przestrzeni kilku ostatnich dekad. Dokument episkopatu stanowi prezentację spojrzenia na sprawy płci z perspektywy antropologii chrześcijańskiej i nauczania Kościoła katolickiego, które się nie zmieniają. To, między innymi, może być źródłem wskazywanych rozbieżności. Z drugiej strony, zjawisko homoseksualizmu jest zjawiskiem szerszym, bardziej złożonym, niż wspomniana w dokumencie sprawa LGBT+, bo dotyczy również osób, które nie identyfikują się z organizacjami gejowskimi, a które zgłaszają się do pomocy psychologicznej.
KAI: Czyli chodzi o to, by dla konkretnych chętnych i potrzebujących osób stworzyć miejsce, gdzie od profesjonalistów uwzględniających chrześcijańską antropologię uzyskają pomoc w jakimś osobistym rozwoju, zrozumieniu ich sytuacji, poznaniu siebie?
– Myślę, że tak.
KAI: Siostra, teraz już jako prorektor, w strukturach władzy uczelni, będzie się spotykała np. z takimi problemami, że pracownicy KUL wzbudzają kontrowersje różnymi wypowiedziami. Niedawno były takie kwestie jak komentarze rozbiegające się z soborową wizją ekumenizmu czy dialogu z Żydami, albo brak szacunku do osób LGBT. Jak pogodzić wolność wypowiedzi ze standardami uczelnianymi?
– To pytanie jest pytaniem o prawo indywidualnego naukowca do interpretowania rzeczywistości społecznej i wyrażania własnych opinii w przestrzeni publicznej. Naukowiec, jak każdy obywatel, ma prawo do wyrażania własnego stanowiska na tematy publiczne. Taka indywidualna opinia ma charakter prywatny i nie wyraża stanowiska Uniwersytetu.
KAI: W sytuacji pandemii KUL wyszedł naprzeciw potrzebom, wytycznym Sanepidu, były organizowane zajęcia online. Teraz też wiemy, że w takiej formie będą preferowane zajęcia w najbliższym czasie. Ale jeśli ustabilizuje się sytuacja z pandemią, planowany jest powrót do zajęć w rzeczywistości. Czy to znaczy, że te zajęcia w formie online są gorsze? Dlaczego nie mogą być prowadzone równolegle, przy okazji otwierając Uniwersytet dla osób z zagranicy albo dla takich, którym łatwiej realizować studia online niż stacjonarne?
– Nowoczesne technologie dają wiele możliwości. To dzięki nim wielu studentów mogło sfinalizować studia lub zaliczyć kolejny rok akademicki. Korzystamy z nich do przekazywania wiedzy nie tylko w czasie pandemii, ale również w zwyczajnym cyklu roku akademickiego, kiedy to zajęciom stacjonarnym towarzyszą telekonferencje, spotkania, czy szkolenia online. Ale rolą uniwersytetu jest nie tylko przekazywanie wiedzy. Uniwersytet to wspólnota, w której uczeni i uczniowie, profesorowie i studenci, wspólnie poszukują prawdy. Te poszukiwania realizują się przez dyskusje, debaty naukowe, ścieranie się różnych poglądów i podejmowane wysiłki badawcze. W ten sposób kształtuje się człowieczeństwo i identyfikacja ze środowiskiem akademickim. Bezpośredni kontakt profesorów i studentów jest w tych procesach bardzo ważny.
Na czas pandemii, nasz uniwersytet przyjął mieszany model kształcenia. Część zajęć, zwłaszcza o charakterze wykładowym, w których uczestniczą duże grupy studentów, będzie odbywała się online. Natomiast stacjonarnie odbędą się zajęcia w małych grupach, zwłaszcza laboratoryjne i seminaryjne. Oczywiście, dostosujemy się do wymagań sanitarnych, tak aby chronić zdrowie naszych pracowników i studentów.
KAI: Bardzo dziękuję za rozmowę.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.