Abp Szewczuk dla KAI: jestem przekonany, że Ukraina nie zostanie porzucona
08 listopada 2024 | 00:03 | Krzysztof Tomasik | Warszawa Ⓒ Ⓟ
Jestem przekonany, że Ukraina nie zostanie porzucona – podkreśla arcybiskup większy kijowsko-halicki Światosław Szewczuk. W rozmowie z KAI zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego mówi, jak wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA wpłynie na sytuację w Ukrainie, o swojej misji na rzecz Ukrainy w krajach europejskich, watykańskim Synodzie Biskupów na temat synodalności, stanowisku papieża Franciszka wobec wojny w Ukrainie. Arcybiskup zaapelował: „Nie zostawiajcie Ukraińców na śmierć z zimna!”.
Krzysztof Tomasik (KAI): Jak wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA wpłynie na sytuację w Ukrainie?
Abp Światosław Szewczuk: Interesujące, że wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych zbiegły się z końcem mojej długiej wizyty w kilku krajach europejskich. Miałem okazję spotkać się m. in. z kanclerzem Niemiec, Olafem Scholzem, prawosławnym patriarchą Konstantynopola Bartłomiejem I w Stambule, z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. Akurat w dniu amerykańskich wyborów byłem w sanktuarium Matki Bożej w Lourdes, miejscu niezwykle ważnym dla Europy i całego świata, gdzie spotkałem się z całym episkopatem Francji. W trakcie rozmów wiele osób zwracało mi uwagę, że cały tydzień może być bardzo niebezpieczny z powodu wojen, które toczą się w Ukrainie i na Bliskim Wschodzie, ponieważ wytworzyło się poczucie próżni władzy na poziomie międzynarodowym, co może być przyczyną eskalacji konfliktów. Podkreślano, że obowiązywanie międzynarodowego prawa znalazło się na marginesie, nikt na nie nie zwraca szczególnej uwagi i nie do końca działa zgodnie z nim. Europa i wiele innych krajów, w tym Stany Zjednoczone są bardziej zainteresowane i zaniepokojone swoimi wewnętrznymi sprawami, niż tym co się dzieje w innych częściach świata.
Jesteśmy świadkami pewnego rodzaju fragmentacji społeczności międzynarodowej. Jeszcze stosunkowo do niedawna ludzkość czuła, że jesteśmy jedną wielką braterską rodziną. Pierwsze przejawy globalizacji dawały poczucie, że cały świat staje się małą wioską, w której wszyscy są jakoś połączeni, mają na siebie wpływ i wszyscy są też za siebie odpowiedzialni. Tam, gdzie człowiek zaczyna oddzielać się od innych i mówić, że to jest twoja sprawa, to jest moja sprawa, i zaczyna dbać o swoje własne interesy, to jest w czystej postaci egoizm osobisty, egoizm niektórych przywódców i egoizm nawet całych narodów. Zwykliśmy nazywać to też plagą nacjonalizmu. Wybory w wielu krajach pokazują, że skrajnie liberalny model polityczny zaczyna zawodzić. Ludzie zaczynają szukać jakiejś alternatywy i niestety nie wszyscy ją znajdują.
KAI: Popadamy w stan chaosu….
– Bez wątpienia. Pamiętam starego holenderskiego ludwisarza, który wykonał dzwony dla naszego bazyliańskiego klasztoru. Dzwony zostały przez tego mistrza odlane w Holandii. Przyjechał na poświęcenie dzwonów i po ceremonii podszedł do mnie. Nie wiem, dlaczego powiedział do mnie te słowa, ale je pamiętam do dziś: „Jesteśmy chrześcijanami, którzy wierzą w Jezusa Chrystusa. Dla prawicy zawsze będziemy lewicowi. Dla lewicy zawsze będziemy prawicowi. Dla materialistów zawsze będziemy bardziej spirytualistami. Dla spirytualistów zawsze będziemy bardziej materialistami. A dlaczego tak jest? Ponieważ jesteśmy tam, gdzie jest Chrystus, a Chrystus jest w centrum naszego życia”.
Dzisiaj, kiedy patrzymy na różne okoliczności chwiejącego się świata, widzimy przede wszystkim różne intelektualne propozycje przywódców politycznych, a nawet różnych zwierzchników kościelnych. Każdy szuka gdzieś swojego miejsca w tym chaosie w odniesieniu do opcji: prawica – lewica, czy dualizmu: spirytualistycze – materialistyczne. W tym kontekście poddając refleksji tę sytuację, zawsze przypominam sobie słowa holenderskiego mistrza ludwisarskiego. Są one bardzo pomocne, przede wszystkim dla nas chrześcijan i dlatego zachęcam wszystkich, żeby przede wszystkim zapytali siebie: gdzie w tym prawicowo-lewicowym układzie znajduje się dla mnie Jezus Chrystus? Czy w centrum? Czy gdzieś na peryferiach?
KAI: Czy najwyżsi rangą politycy z którymi się Ksiądz Arcybiskup spotkał zdają sobie sprawę z dramatyzmu codziennej rzeczywistości Ukrainy, nieustannych bombardowań, zniszczeń, ludzkiej traumy? Do tego w medialnych przekazach wojna w Ukrainie zeszła na drugi plan.
– Jest oczywiste, że Europa rozumie i w kontekście amerykańskim zaczyna mieć świadomość przejęcia głównej odpowiedzialność za Ukrainę. We Francji doświadczyłem, że wielu polityków bardzo trzeźwo patrzy na naszą sytuację i nie popada w skrajności. Zachęcają nas, byśmy nie rozpaczali nad sytuacją w Ukrainie i nie ulegali opinii, że zmiana władzy politycznej w Ameryce będzie dla nas katastrofą, że wszystko się zradykalizuje. Tak nie będzie. Będziemy musieli rozmawiać z innymi ludźmi i budować inne mechanizmy naszych relacji. Po moich rozmowach, mimo wszelkich obaw, jestem przekonany, że Ukraina nie zostanie porzucona. Podczas wystąpienia przed francuskim episkopatem w Lourdes przypomniałem słowa prezydenta Charlesa de Gaulle`a skierowane do Francuzów na początku II wojny światowej: „Francja nie jest sama, nie jest sama, nie jest sama!” i je sparafrazowałem mówiąc: „Ukraina nie jest sama w tej walce. Nie sama! Nie sama!”. Po spotkaniach z wieloma ludźmi jestem absolutnie przekonany, że Ukraina nie jest sama.
Wszyscy rozumieją, że dziś Ukraina jest też nadzieją dla Europy. Powiedziałem, że przybyłem do nich nie po to, aby narzekać, ani błagać o pomoc, ale jestem, aby być świadkiem nadziei. Jeden z biskupów francuskich powiedział mi, że słyszy wiele o nadziei dla Ukrainy, ale chciał ją na żywo zobaczyć. Mam nadzieję, że przekonałem wszystkich, z którymi się spotykałem, że Ukraina zwycięży: i Emmanuela Macrona, i francuskich polityków oraz biskupów.
KAI: Demokracja też przeżywa kryzys.
– Oczywiście widzimy dzisiaj, że demokracja ma swoje cykle, weryfikuje prawa, którymi się rządzi. Niestety w takiej sytuacji autokracje lub dyktatury próbują ingerować w te cykle. Mimo zagrożeń demokracje starają się odnawiać i chronią swoje wybory, kontrolują liczenie głosów wyborczych, aby uchronić tę lub inną partię lub tę lub inną osobę przed oszustwami i manipulacjami. Obywatele mogą być pewni, że ich wybór zostanie uszanowany.
Z drugiej strony, obecna sytuacja pokazuje również, że demokracja oznacza nie tylko wolność, ale także odpowiedzialność. Widzieliśmy, jak cały świat zdał sobie sprawę, że Amerykanie muszą zrozumieć, że ich wybory niosą także odpowiedzialność nie tylko za swój kraj, ale za cały świat. Myślę, że dzisiaj ukraiński rząd, prezydent będzie budował dobre relacje z nową amerykańską administracją i osobiście z przyszłym prezydentem-elektem Donaldem Trumpem. Jestem przekonany, że zostaną znalezione odpowiednie mechanizmy, sposoby odstraszania agresora, zapobiegania rozprzestrzenianiu się wojny, ponieważ jasne jest, że amerykański prezydent chce, aby wojna się skończyła i chce to zrobić nie tylko słowami, ale i czynami. Myślę, że będziemy musieli mu pomóc, aby tak się stało, aby zakończenie wojny było rzeczywiste, a pokój, który zapanuje był sprawiedliwy.
Oczywiście bardzo ważne jest, aby okres przejściowy przejęcia rządów nie trwał zbyt długo, ponieważ byłoby to dla Ukrainy niebezpieczne. Obecnie potrzebujemy także szczególnej uwagi ze strony Europy, która w razie potrzeby przejęłaby pałeczkę pomocy dla nas do czasu, gdy w USA budowane są nowe struktury administracyjne i polityczne. Jestem optymistą. Wierzę, że zdrowy rozsądek zwycięży zarówno w Europie, jak i w Ameryce Północnej.
KAI: Czy zatem cywilizowany świat ma dziś jasną strategię jak wyjść z wojny w Ukrainie? A także z innych konfliktów zbrojnych, jak choćby na Bliskim Wschodzie?
– Nie wiem, czy ma strategię. Mam jednak wrażenie, że pracują nad tym sztaby ekspertów, co i jak trzeba zrobić, aby jasno i konsekwentnie zakończyć wojnę w Ukrainie i innych częściach świata.
Papież na zakończenie Synodu: potrzebujemy Kościoła, który brudzi sobie ręce, aby służyć Panu
Jestem pod bardzo pozytywnym wrażeniem prezydenta Francji, młodego i mądrego człowieka, który dokładnie wie, co trzeba robić i jest świadomy swojej odpowiedzialności za Ukrainę, Europę, świat, a tym samym za ludzkość. Podczas spotkania zapytał mnie: „Dlaczego stawiacie opór? W czym tkwi sekret odporności, odwagi i niezłomności Ukraińców?”. W odpowiedzi przekazałem mu przesłanie od ukraińskiej młodzieży, która ponosi ciężar tej wojny, młodzieży, która dziś częściej uczestniczy w pogrzebach swoich rówieśników niż w weselach. Powiedziałem, że mamy siłę, by stawiać opór, ponieważ istnieją wartości, bez których życie traci sens. Dla nas są to godność i wolność! Bez nich życie nie jest warte przeżycia! Jestem przekonany, że otrzymane ode mnie świadectwo zrozumiał. Powiedział: “OK! Będziemy wspierać Ukrainę!”.
KAI: Uczestniczył Ksiądz Arcybiskup w trwającym miesiąc w Watykanie Synodzie Biskupów na temat synodalności. Z jakim synodalnym przesłaniem wraca na Ukrainę?
– Podzielę się kilkoma refleksjami. Przede wszystkim poczułem, co to znaczy być częścią jednego potężnego Kościoła powszechnego. Jest to niezwykle ważne doświadczenie: być razem z delegatami z całego świata i usłyszeć, jak i czym żyje Kościół katolicki w różnych krajach. Ponadto bardzo pozytywnym doświadczeniem było to jak cały Kościół katolicki wspiera Ukrainę, z Europy, Azji, Afryki, Ameryki Łacińskiej, Ameryki Północnej. Byli delegaci z wszystkich kontynentów i nie spotkałem nikogo, kto powiedziałby, że Ukraina ich specjalnie nie interesuje albo że nie trzeba już jej wspierać. Z kolei dla nas był to czas dawania świadectwa i rozmów o naszym narodzie.
Kościół katolicki zmienia się i to w kierunku, który papież Franciszek nazwał zdrową decentralizacją. To znaczy, że Ojciec Święty pewne kompetencje chce przekazać Kościołom lokalnym, narodowym konferencjom biskupów, podobnie jak to wygląda w Kościołach wschodnich sui iuris. Odchodzi w przeszłość watykański centralizm, który ingerował działania każdego biskupa, czy episkopatów. Dlatego biskupi powinni odkryć w sobie nową witalność, a nie jeździć do Rzymu i pytać, co mają robić. Niektóre problemy trzeba rozwiązywać samemu bądź wraz ze swymi współbraćmi w biskupstwie. Oczywiście te działania muszą być zgodne z “communio” Kościoła. Należy pamiętać, że dzielimy wspólnie wiarę i moralność. Moralność jest wcieleniem wiary. Kościoły lokalne nie mogą samodzielnie zmieniać nauczania Kościoła. Mnie osobiście zabrakło sformułowań, czego nie można robić samemu, a co wymaga konsultacji i decyzji Watykanu.
Dla mnie ważne jest także poszukiwanie jedności w różnorodności, żeby też decentralizacja nie stała się fragmentacją Kościoła katolickiego. Ponadto ważnym postulatem jest transparentność i odpowiedzialność, bo żaden biskup czy proboszcz nie jest monarchą. Chodzi o podejmowanie decyzji i ich realizację, aby odnowić moralny autorytet kościelnej władzy. Zachwianie tej równowagi jest przyczyną nadużyć. Należy jak najbardziej poszerzyć gremia decyzyjne. Tak dzieje się zgodnie z kanonami Kościołów wschodnich.
KAI: W relacjach z Synodu wybijały się też dwa tematy: rola kobiet i świeckich w Kościele.
– Oczywiście, pytanie o rolę kobiet w Kościele było jednym z eksponowanych tematów, choć nie wszyscy z nas w pełni zrozumieli, jak ma ona wyglądać. Zdawaliśmy sobie sprawę, że są pewne pytania, co do których zgromadzenie synodalne nie jest kompetentne, aby je jednoznacznie rozstrzygać i wymagają one głębszego studium. Oczywiście były one przedmiotem dyskusji i refleksji w grupach. Zgadzano się co do dania kobietom więcej funkcji w różnych gremiach kościelnych, ale z drugiej strony było całkiem jasne, że organy zarządzające Kościołem na różnych poziomach nie powołują kogoś dlatego, że jest kobietą lub mężczyzną, ale powołują, ponieważ jesteś kompetentny, masz odpowiednie wykształcenie i obdarzony jesteś odpowiednimi darami Bożymi. Wiedza, doświadczenie i dary, które otrzymałeś od Ducha Świętego są bardzo potrzebne, abyś mógł właściwie zarządzać sprawami Kościoła.
KAI: Czy papież Franciszek jest dobrze poinformowany, o tym co dzieje się w Ukrainie? Rozmawialiście na ten temat.
– Papież jest bardzo dobrze poinformowany o tym co dzieje się w Ukrainie. Nie musiałem Ojcu Świętemu zbyt wiele wyjaśniać. Jeśli już to sugerowałem, na co trzeba zwrócić większą uwagę. Rozmawialiśmy o tym, jak Ukraina będzie żyła w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Ukraina ma naprawdę przed sobą bardzo trudną zimę. Rosjanie będą próbowali wykorzystać zimę jako broń. Zamieniać zimę w broń to iście diabelski pomysł i m.in. to powiedziałam papieżowi. Ponadto wskazywałem na fakt, że Rosja zabija niewinnych ludzi, że trzy z wystrzeliwanych czterech rakiet są wymierzone w cywilów. Co więcej mówiłem o organizacji praw człowieka z Francji, która spotkała się z kobietą, która spędziła długi czas w Ukrainie prowadząc programy resocjalizacyjne dla dzieci, które zostały uwolnione z rosyjskiej niewoli, w tym dzięki pomocy papieża i jego specjalnego wysłannika kard. Matteo Zuppiego. Okazuje się, że w Rosji są więzienia dla dzieci, w których są one torturowane elektrowstrząsami. Są także zmuszane do podpisywania fałszywych oskarżeń, że chciały popełnić jakiś akt terrorystyczny przeciwko władzom lub innym organom państwowym. Trudno wyobrazić sobie normalnemu człowiekowi, że kilkunastoletnie dziecko jest torturowane, a to oznacza, że jego życie jest zniszczone. Sam nie chciałem w to uwierzyć, ale pokazano mi niezbite dowody. Musimy zatem zrobić wszystko, by ochronić zniewolone dzieci. Więzienia dla dzieci! Europa widziała coś takiego ostatnio tylko w czasach nazistowskich.
Kard. Ryś: Kościół synodalny to Kościół znacznie bardziej wspólnotowy, oddany ewangelizacji i transparentny
Papież Franciszek, który jest osobą bardzo wrażliwą, był wstrząśnięty. Po naszej rozmowie zwrócił na to uwagę podczas niedzielnej modlitwy Anioł Pański w Watykanie. Wygłosił chyba najostrzejsze oświadczenie przeciwko Rosji w czasie swojego pontyfikatu. Wręcz powtórzył moje słowa: nie zostawiajcie Ukraińców na śmierć z zimna, zaprzestańcie ataków powietrznych na ludność cywilną, która zawsze cierpi najbardziej. Dość zabijania niewinnych! Dlatego mam nadzieję, że Ojciec Święty naprawdę zrobi wszystko, aby ci niewinni ludzie mogli zostać uratowani.
KAI: Na linii Warszawa – Kijów znowu zaiskrzyło. Prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział niedawno, że Polska w zbyt małym stopniu pomaga Ukrainie. W odpowiedzi polskie władze stwierdziły: Polska zrobiła dla Ukrainy więcej niż jakikolwiek inny kraj… itd, itp. Jak to skomentować?
– Prosiłbym wszystkich ukraińskich i polskich polityków, aby myśleli o tym, co mówią. Czasami nie zdają sobie sprawy, jak bardzo ich słowa mogą zaszkodzić. Drodzy, słowa są ważne, mogą nieść z sobą wiele złego, ale i samo dobro, więc myślcie o tym, co mówicie. Bierzcie odpowiedzialność za swoje słowa!
KAI: “Nie zostawiajcie Ukraińców na śmierć z zimna!” – to także apel do nas Polaków.
– Stale powtarzam apel: „Nie bądź obojętny! Obojętność zabija!”. Zastanówmy się, czy naprawdę grozi nam niebezpieczeństwo myślenia bardziej o sobie niż o innych, czy to we własnym kraju, czy o sąsiedzie, czy o ludziach w potrzebie. Nie zapominajcie o Ukrainie, bo wasze życie zależy od tego, jak Ukraina przetrwa zimę. Zima na Ukrainie bez wątpienia wpłynie też na zimę w Polsce!
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.