Drukuj Powrót do artykułu

Ekspert KUL: puste miejsce przy wigilijnym stole mówi, że ksenofobię trzeba przezwyciężyć

23 grudnia 2024 | 12:51 | KUL | Lublin Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. Eugene Zhyvchik / Unsplash

Tradycja nakazuje, aby przy wigilijnym stole zostawić puste miejsce dla niespodziewanego gościa. Kim jest jednak ten „gość”? Okazuje się, że znaczenie słowa na przestrzeni wieków bardzo się zmieniło – od kogoś obcego, przybysza, tułacza, wroga po osobę oczekiwaną. – Historycznie to puste miejsce czeka na kogoś nieznajomego i niezaproszonego, kto potrzebuje naszej gościnności – mówi ekspert KUL, językoznawca prof. Henryk Duda.

– Trzeba sprecyzować, że jest to „miejsce dla nieoczekiwanego, niespodziewanego gościa” – podkreśla językoznawca z Katedry Języka Polskiego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, prof. Henryk Duda. Bo w pierwotnym znaczeniu, w średniowieczu, „gość” był obcym, przybyszem, tułaczem. – Dopiero z biegiem czasu znaczenie słowa zmieniło się na kogoś, ktoś stał się oczekiwanym przybyszem, a w końcu dopiero gościem w dzisiejszym znaczeniu, czyli osobą bliską i wyczekiwaną – dodaje.

Doskonale ilustruje to fragment z Pisma Świętego w XVI wiecznym tłumaczeniu księdza Jakuba Wujka. W Ewangelii św. Mateusza znajdują się słowa wypowiedziane przez Chrystusa: „Byłem gościem, a przyjęliście mnie” (Mt 25, 35). Dla dzisiejszego odbiorcy to zdanie jest niezrozumiałe, bo przecież gości się zawsze oczekuje i przyjmuje. We współczesnym tłumaczeniu  Biblii Tysiąclecia czytamy już „Byłem przybyszem, a przyjęliście mnie”.

Gość – obcy i przybysz

Grecki oryginał Ewangelii w Przypowieści o sądzie ostatecznym używa słowa „ksénos”, które oznacza obcego lub cudzoziemca. Czyli pierwotnie „gość” był kimś z zewnątrz, kogo jednak wedle słów Jezusa należało przyjąć z otwartością.

Jak wyjaśnia prof. Henryk Duda, wyraz „gość” należy do starej warstwy słownictwa, jeszcze pochodzenia indoeuropejskiego. Stąd jego odpowiedniki w innych językach tej rodziny brzmią podobnie – w angielskim „guest” czy 
niemieckim „Gast”. – Z kolei w łacinie mamy słowo „hostis” , które pierwotnie oznaczało obcego, a z czasem zaczęło znaczyć „wróg” – mówi prof. Duda.

Część językoznawców tłumaczy zjawisko kulturowo, odmiennym podejściem do obcych. Dla starożytnych Rzymian obcy często był zagrożeniem – dlatego „hostis” stało się synonimem wroga. Dla Słowian obcy był raczej kimś, kogo należało przyjąć – wyjaśnia. – Ta różnica w mentalności znajduje odzwierciedlenie w polskich przysłowiach, takich jak „Gość w dom, Bóg w dom”. –  Przysłowie ma głęboki sens, jeśli pamiętamy, że „gość” kiedyś oznaczał przybysza.

Dla Słowian obcy miał czuć się u nas jak w domu, jak Bóg. To piękna idea, która wciąż wydaje się aktualna – zwłaszcza w kontekście wigilijnego pustego miejsca przy stole.
Ewolucja języka i podwójne znaczenia
Historia słowa „gość” to przykład enantiosemii – zjawiska, w którym jeden wyraz w wyniku rozwoju historycznego nabywa dwóch przeciwstawnych znaczeń. W języku polskim mamy np. wyraz „czerstwy”, który oznacza „nieświeży, stary, suchy, zepsuty”. Najczęściej w kontekście chleba. Ale możemy powiedzieć „czerstwy staruszek”. I wtedy oznacza staruszka zdrowego i krzepkiego.

– Tak samo jest z „gościem”. Kiedyś był obcym, dziś jest kimś oczekiwanym. A w kontekście wigilii warto pamiętać o tej starej definicji. Puste miejsce przy stole to gest otwartości na innego – na przybysza, który, jak mówił Chrystus, jest kimś, kogo powinniśmy przyjąć – dodaje prof. Duda. – Dawne znaczenie słowa „gość” racjonalizuje zwyczaj zostawiania pustego miejsca przy wigilijnym stole. I może pamiętajmy o tym miejscu dla obcego, przybysza i tułacza, tego, który po grecku nazywał się „ksénos”, skąd mamy ksenofobię, fobię przed obcymi. Może to miejsce przy wigilijnym stole mówi nam, że ksenofobię trzeba przezwyciężyć.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.