Bp de Romanet: rozbrojenie jednostronne byłoby niebezpieczne
26 listopada 2019 | 21:11 | Krzysztof Bronk/vaticannews.va | Paryż Ⓒ Ⓟ
Rozbrojenie nuklearne jest koniecznością, jednakże praktyczna realizacja tego postulatu jest długą drogą, którą trzeba dopiero wytyczyć poprzez przemianę wzajemnych relacji między państwami. Wskazuje na to francuski biskup polowy Antoine de Romanet.
Wezwanie do rozbrojenia nuklearnego to jedno z głównych przesłań zakończonej właśnie papieskiej wizyty w Japonii. Papież powiedział w Hiroszimie, że nie tylko użycie borni atomowej do celów wojennych, ale samo jej posiadanie jest niemoralne.
Po Brexicie jedynym krajem Unii Europejskiej, który posiada arsenał nuklearny jest Francja. Bp de Romanet podkreśla, że rozbrojenie jednostronne byłoby pod wieloma względami najniebezpieczniejszym rozwiązaniem. Naruszyłoby bowiem równowagę. To tak jakby z kopuły wyciągnąć jeden element, wszystko się zawali – mówi francuski biskup polowy. Jego zdaniem prawdziwym wyzwaniem jest wytyczenie drogi rozbrojenia poprzez wspieranie wzajemnego dialogu i poszanowania, budowanie świata, w którym jest więcej sprawiedliwości i braterstwa.
– Papież zachęca nas do wejścia na drogę długiego dojrzewania, któremu musi towarzyszyć stopniowy wzrost świadomości, abyśmy w pewnym momencie mogli wyjść z logiki zastraszania i złudnego poczucia bezpieczeństwa. Rozbrojenie może się okazać bardzo niebezpieczne. Sobór Watykański II w „Gaudium et spes”, zgodnie z tradycją Kościoła, wskazał na znaczenie uzasadnionej obrony. Jan Paweł II w 1982 r. uznał, że tymczasowo, posiadanie broni atomowej w celach odstraszania jest dopuszczalne pod względem moralnym – powiedział Radiu Watykańskiemu francuski biskup polowy. – Chodzi więc o to, jak zmierzać w kierunku świata wolnego od broni nuklearnej, jak ograniczyć do minimum arsenał broni masowego rażenia, by wyeliminować możliwość wypadku i degeneracji pewnych napięć. Są to pytania podstawowe. Z jednej strony w Europie od 75 już lat żyjemy w pokoju, co wcześniej nie zdarzało się od wieków. I z jednej strony ten stan pokoju można też przypisywać istnieniu tej straszliwej broni, która powstrzymuje wielkie mocarstwa od bezpośredniej wojny. Oczywiście niektórzy powiedzą, że wojny między nimi się toczą, ale nie wprost. Faktem pozostaje, że wielkie mocarstwa pozbawione są tej możliwości bezpośredniego konfliktu, co jest bardzo pozytywne. Jeśli zlikwidujemy wszelką broń nuklearną, to powstanie niebezpieczeństwo, że ktoś ją wyprodukuje u siebie potajemnie i dzięki temu przejmie władzę w sposób totalitarny, co mogłoby się okazać tragiczne. Wyraża to znany slogan: jeśli postawimy broń nuklearną poza prawem, to tylko ci, którzy są poza prawem będą z niej korzystać. Musiałaby więc istnieć władza międzynarodowa, wystarczająca silna, by zapewnić, że żadne państwo nie zaatakuje swego sąsiada. Ale to też budzi wątpliwości. Jeśli istniałaby taka jedyna władza, coś w rodzaju światowego żandarma, to nie będzie już armii, będzie tylko jedna policja. A ta policja w czyim będzie ręku? A zatem widzimy, że istnienie państw narodowych jest z jednej strony nieodzowne, ale trzeba je jakoś zorganizować.
Bp de Romanet przypomina, że dzięki traktatom o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej liczbę krajów, która nią dysponuje udało się ograniczyć do dziewięciu (USA, Rosja, Chiny, Wielka Brytania, Francja, Izrael, Indie, Pakistan, Korea Płn.). Stany Zjednoczone, Rosja i Francja znacząco ograniczyły swój potencjał nuklearny. Jednakże od dłuższego już czasu proces rozbrojenia stoi w miejscu. Stąd tak ważny jest apel papieża Franciszka – mówi francuski biskup polowy.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.