Czy istnieje kultura chrześcijańska? Dyskusja na 20-lecie „Christianitas”
29 października 2019 | 09:59 | jw / hsz | Warszawa Ⓒ Ⓟ
Kwartalnik „Christianitas” obchodził 27 października w Warszawie swoje 20-lecie. Rocznica stała się okazją do dyskusji nie tylko o piśmie, ale m.in. o tym, czy istnieje cywilizacja chrześcijańska i czy można „ochrzcić” współczesną kulturę.
Redaktor naczelny „Christianitas”, Paweł Milcarek, półżartem powiedział, że pismo zostało założone „w przerwach między Mszami” – tzw. Mszami trydenckimi, czyli odprawianymi w starszej formie rytu rzymskiego. Założyli je ludzie, którzy, którzy w większości wiedzieli już, co to znaczy „przyjąć i po katolicku wychowywać potomstwo, którym ich Bóg obdarzył”. – Z chrztów naszych dzieci nauczyliśmy się, że najważniejsze, co Kościół może nam dać, to wiara – mówił. Osoby tworzące pismo były przekonane, że „nie ma Boga za Ojca, kto nie ma Kościoła za Matki”, a za najważniejsze odkrycie uznali, że trzeba oddać Bogu to, co należy do Boga. „Christianitas” od początku miało podtytuł „Pismo na rzecz ortodoksji”. – Chcieliśmy ortodoksji, czyli prawowierności – tej „małej dziewczynki, która wbrew pozorom wcale nie umarła, tylko śpi, i jeszcze może usłużyć gościom” – wyjaśniał Milcarek, tłumacząc, że „ortodoksja” zgodnie ze źródłosłowem to najpierw poprawny sposób wielbienia Boga, a dopiero później poprawny sposób wierzenia, zgodnie ze starożytną maksymą: „lex orandi – lex credendi”.
Tomasz Rowiński, prowadzący portal christianitas.org, zauważył, że „Christianitas” często bywa określane jako pismo konserwatywne, ale to niezbyt trafne określenie. – Nie zależy nam tylko na konserwowaniu, czyli zachowywaniu (choć faktycznie wiele rzeczy wokół jest w stanie rozpadu), ale na rodzeniu – podkreślił.
W dyskusji redaktorów pisma i zaproszonych gości pojawiła się kwestia, czy istnieje jeszcze – o ile w ogóle istniała kiedykolwiek – cywilizacja chrześcijańska. – Jeszcze kilka lat temu powiedziałbym, że ona jest, tylko czasem trzeba bardziej „docisnąć”, żeby się jej doszukać. Dzisiaj jestem bardziej ostrożny. A także ostrożny wobec swojej ostrożności – czy to aby nie zwątpienie – mówił Paweł Milcarek. – Kiedy słyszymy takie hasła jak „wolność”, „sprawiedliwość”, rzadko widzimy skojarzenie: „Dekalog”, który przecież jest źródłem tych pojęć. Często widzimy coś wręcz przeciwnego. Dlaczego np. mała Bułgaria była w stanie wypowiedzieć Konwencję Stambulską, a Polska nie jest w stanie tego zrobić? Czy to wynika z naiwności Bułgarów, czy może raczej z tego, że nasi przywódcy uważają się za syndyków masy upadłościowej i myślą tylko o tym, żeby zrobić jak najmniej hałasu i bałaganu? – zastanawiał się. – Czy Polska, którą Jan Paweł II objeżdżał w 1991 r. jak król, mówiąc o przykazaniach Bożych (i ostatecznie nie został wysłuchany), jest inna niż Polska dzisiaj? Pewno tak. Ale czy jesteśmy w sytuacji, którą opisał Eliot – że postchrześcijańskie społeczeństwo wyrzeka się chrześcijaństwa? Chyba jednak nie. Na Zachodzie tak, ale u nas ciągle jeszcze nie – mówił Milcarek.
Tomasz Terlikowski wymienił dwa najpopularniejsze sposoby radzenia sobie z kryzysem wiary. Oba nieskuteczne. Pierwszy to duchowość „zielonoświątkowa”, nastawiona na przeżycia, emocje, nadzwyczajne zjawiska; a drugi to „ochrzczona nowoczesność”. Z tą pierwszą kłopot jest taki, że nie da się długo funkcjonować na samych emocjach i trzeba szukać ciągle czegoś nowego. W Ameryce Południowej katolicy najpierw angażują się w katolickie wspólnoty charyzmatyczne, później przenoszą się do podobnych grup protestanckich, a w końcu funkcjonują w nieokreślonej sferze parareliginej. A kłopot z nowoczesnością jest taki, że wcześniej czy później okazuje się, że łatwiej być „po prostu nowoczesnym” niż „ochrzczonym nowoczesnym”. Trzecia droga, która powinniśmy iść, jest taka sama jak zawsze: krzyż i zmartwychwstanie – mówił Terlikowski.– Czy można ochrzcić nowoczesność? – pytał Marek Jurek. – Można ochrzcić każdego i wszystko, ale pod jednym warunkiem: że się zdecyduje na katechumenat. Nowoczesność też by mogła – pewno wtedy, kiedy by wróciła do wartości rzymskich i prawa naturalnego – powiedział polityk. Zacytował św. Piusa X, który w 1905 r. pisał do najbardziej wówczas zeświecczonego społeczeństwa na świecie, czyli do Francuzów: „Cywilizacji nie trzeba wymyślać na nowo. Cywilizacja po prostu jest”.
Zdaniem Marka Jurka, należy unikać heglizmu i tworzenia wielkich wizji na przyszłość, tylko słuchać wezwania: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody”. Zauważył, że Polska w czasach nowożytnych przetrwała cztery wielkie kryzysy: protestancki, oświeceniowy, pozytywistyczny i popaździernikowy kryzys „socjalizmu z ludzką twarzą”. – Kryzys pozytywistyczny trwał ponad 40 lat! Ale minął. Nie mówię tego, żeby bagatelizować problemy, ale żeby się od nich zdystansować. Na przykład to, że w Polsce nie wprowadzono ofensywnie Komunii na rękę, zawdzięczamy w dużej mierze protestom świeckich. Czasem trzeba iść pod prąd, a czy rzeka skręci – tego nie wiemy – powiedział.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.