Homilia podczas Mszy Św. (Sandomierz)
Rok: 1999
Autor: Jan Paweł II (od 1978)
Jan Paweł II
Pielgrzymka do Ojczyzny 1999
Homilia podczas Mszy Św. (Sandomierz)
Sandomierz, 12 czerwca 1999
1. „Jego Matka rzekła do Niego: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”” (Łk 2,48).
Liturgia dzisiejsza wspomina Niepokalane Serce Najświętszej Maryi Panny. Wzrok nasz kierujemy ku Maryi, która pełna troski i lęku szuka Jezusa zagubionego podczas pielgrzymki do Jerozolimy. Jako pobożni Izraelici, Maryja i Józef chodzili co roku do Jerozolimy na święta Paschy. Gdy Jezus miał lat dwanaście, po raz pierwszy poszedł z nimi. I wtedy właśnie miało miejsce to wydarzenie, które rozważamy w piątej tajemnicy radosnej różańca świętego – tajemnicy znalezienia.
Św. Łukasz bardzo wzruszająco opisuje je w oparciu o wiadomości, które – jak można wnioskować – otrzymał od Matki Jezusa: „Synu, czemuś nam to uczynił? (…) z bólem serca szukaliśmy Ciebie”. Maryja, która nosiła pod swym sercem Jezusa i chroniła Go przed Herodem, uciekając do Egiptu, wyznaje w sposób ludzki swój wielki niepokój o Syna. Ona wie, że musi być na Jego drodze obecna. Wie, że przez miłość i ofiarę będzie współdziałała z Nim w dziele odkupienia. I tak oto wchodzimy w tajemnicę wielkiej miłości Maryi do Jezusa, miłości ogarniającej swym Niepokalanym Sercem nieogarnioną Miłość – Słowo Ojca Przedwiecznego.
Kościół przypomina nam tę tajemnicę właśnie tutaj, w Sandomierzu, w tym prastarym grodzie, w którym od przeszło tysiąca lat żyją dzieje Kościoła i Ojczyzny. Pozdrawiam cały Kościół sandomierski wraz z jego pasterzem – biskupem Wacławem, biskupami pomocniczymi, kapłanami, zakonami męskimi i żeńskimi. Pozdrawiam was wszystkich, drodzy bracia i siostry. Witam księdza biskupa polowego Wojska Polskiego, a wraz z nim żołnierzy, podoficerów, oficerów i generałów. Pozdrawiam obecnych tu biskupów gości, jak również przedstawicieli Episkopatu Polski, władze państwowe i samorządowe.
Ze czcią nawiedzam Sandomierz – prastary Sandomierz. Ogarniam sercem inne miasta i ośrodki przemysłowe, zwłaszcza Stalową Wolę – miasto-symbol wielkiej pracy, wielkiej wiary ludzi pracy, którzy z godną podziwu ofiarnością i odwagą wznosili swoją świątynię, pomimo trudności i gróźb ze strony ówczesnych władz. Miałem radość poświęcić ten kościół. Ileż to razy nawiedzałem ziemię sandomierską, jakże często dane mi było spotykać się z historią waszego miasta i uczyć się tutaj dziejów narodowej kultury. Utaiła się bowiem w tym mieście jakaś przedziwna siła, której źródło tkwi w chrześcijańskiej tradycji. Jest Sandomierz wielką księgą wiary naszych przodków. Zapisali w niej wiele stronic święci i błogosławieni. Wspominam przede wszystkim patrona tego miasta – bł. Wincentego Kadłubka, mistrza Wincentego, który był prepozytem katedry sandomierskiej i biskupem krakowskim, a potem mnichem zakonu cystersów w Jędrzejowie. Jako pierwszy Polak spisał dzieje narodu w Kronice Polskiej. Tę ziemię użyźniła w XIII w. krew błogosławionych męczenników sandomierskich, duchownych i świeckich, którzy zginęli za wiarę z rąk Tatarów, a wraz z nimi bł. Sadok i 48. dominikanów z klasztoru przy romańskim kościele św. Jakuba. W świątyniach Sandomierza głosili Ewangelię: św. Jacek, bł. Czesław, św. Andrzej Bobola. Dominikanie szerzyli tutaj gorliwie kult Matki Bożej; jezuici w swoim kolegium Gostomianum kształcili i wychowywali młodzież; duchacy przy kościele Świętego Ducha prowadzili szpital dla chorych, przytułek dla biednych i ochronki dla dzieci.
Miasto to pamięta Jana Długosza i św. Królową Jadwigę, której sześćsetlecie śmierci w tym roku obchodzimy.
Owoce świętości ziemia ta wydaje także w czasach obecnych. Chlubą Kościoła sandomierskiego są świeccy i duchowni, którzy swoim życiem dali świadectwo miłości Boga, Ojczyzny i człowieka. Pragnę w szczególny sposób wspomnieć sługę Bożego bpa Piotra Gołębiowskiego, który strzegł powierzonej mu owczarni z łagodnością i wytrwałością. Obecnie, jak wiemy, trwa proces beatyfikacyjny tego dobrego pasterza diecezji sandomierskiej. Wspominam również sługę Bożego ks. prof. Wincentego Granata, wybitnego teologa i rektora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, z którym wielokrotnie się spotykałem. Z wdzięcznością również pragnę wspomnieć bpa Franciszka Jopa, biskupa pomocniczego Sandomierza, później także wikariusza kapitulnego w Krakowie, i na końcu biskupa opolskiego. Wiele zawdzięcza mu archidiecezja krakowska, której był administratorem w trudnych latach pięćdziesiątych. Bp Franciszek Jop był także moim współkonsekratorem.
Dzisiaj w Sandomierzu wraz z wszystkimi tu zgromadzonymi wielbię Boga za to wielkie duchowe dziedzictwo, które w czasach zaborów, w czasach niemieckiej okupacji i w czasach totalitarnego zniewolenia przez system komunistyczny pozwoliło ludziom tej ziemi zachować narodową i chrześcijańską tożsamość. Trzeba się nam wsłuchiwać z ogromną wrażliwością w ten głos przeszłości, aby wiarę i miłość do Kościoła i Ojczyzny przeprowadzić, przenieść przez próg r. 2000 i przekazać następnym pokoleniom. Tu z łatwością możemy sobie uświadomić, jak bardzo czas człowieka, czas wspólnot i narodów nasycony jest obecnością Boga i Jego zbawczym działaniem.
2. Na szlaku mojej pielgrzymki po Polsce towarzyszy mi Ewangelia ośmiu błogosławieństw z Kazania na Górze. Tu, w Sandomierzu, Chrystus mówi do nas:
„Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,8). Słowa te wprowadzają nas w głębię ewangelicznej prawdy o człowieku. Znajdują Jezusa ci, którzy Go szukają, tak jak szukali Maryja i Józef. To wydarzenie rzuca światło na tę wielką sprawę w życiu każdego człowieka, jaką jest szukanie Boga. Tak, człowiek rzeczywiście szuka Boga; szuka Go swoim umysłem, swoim sercem i całą swoją istotą. Mówi św. Augustyn: „niespokojne jest serce ludzkie, dopóki nie spocznie w Bogu” (por. Wyznania I, 1, CSEL 33, 1). Ten niepokój, to niepokój twórczy. Człowiek szuka Boga, ponieważ w Nim, tylko w Nim może znaleźć swoje spełnienie – spełnienie swoich dążeń do prawdy, dobra i piękna. „Nie szukałbyś mnie, gdybyś mnie już wcześniej nie znalazł” – tak mówi o Bogu i człowieku Blaise Pascal (por. Myśli, rozdz. II, n. 737). Znaczy to, że Bóg sam uczestniczy w tym szukaniu, że chce, aby człowiek Go szukał i stwarza w człowieku potrzebne warunki, ażeby mógł Go znajdować. Sam się zresztą do człowieka zbliża, sam mu mówi o sobie, pozwala mu poznać Siebie. Pismo Święte jest wielkim zapisem na temat tego szukania i znajdowania Boga. Ukazuje też wiele wspaniałych postaci szukających Boga i znajdujących Go. Uczy zarazem, jak człowiek winien zbliżać się do Boga, jakie warunki winien spełni
ć, ażeby tego Boga spotkać, ażeby Go poznać, i z Nim się zjednoczyć. Otóż jednym z tych warunków jest właśnie czystość serca. Czym ona jest? Dotykamy w tym miejscu samej istoty człowieka, który dzięki łasce odkupienia przez Chrystusa odzyskał harmonię serca utraconą w raju przez grzech. Mieć serce czyste to być nowym człowiekiem, przywróconym przez odkupieńczą miłość Chrystusa do życia w komunii z Bogiem, a także z całym stworzeniem – tej komunii, która jest jego pierwotnym przeznaczeniem.
Czystość serca jest przede wszystkim darem Boga. Chrystus dając się człowiekowi w sakramentach Kościoła zamieszkuje w sercu człowieka i rozjaśnia to serce „blaskiem Prawdy”. Tylko ta Prawda, którą jest Jezus Chrystus, zdolna jest oświecić rozum, oczyścić serce i ukształtować ludzką wolność. Bez zrozumienia i przyjęcia Prawdy gaśnie wiara. Człowiek traci widzenie sensu spraw i wydarzeń, a jego serce szuka nasycenia tam, gdzie go znaleźć nie może. Dlatego czystość serca to przede wszystkim czystość wiary.
Czystość serca bowiem przysposabia nas do widzenia Boga twarzą w twarz w wymiarach wiecznej szczęśliwości. Dzieje się tak dlatego, że już w życiu doczesnym ludzie czystego serca potrafią dostrzegać w całym stworzeniu to, co jest Boże, co jest od Boga. Potrafią niejako odsłaniać Boski wymiar, Boską wartość, Boskie piękno wszystkiego, co stworzone. Błogosławieństwo z Kazania na Górze wskazuje nam niejako na całe bogactwo i całe piękno stworzenia i wzywa nas, abyśmy umieli odkrywać we wszystkim to, co od Boga pochodzi, i to, co do Boga prowadzi. W konsekwencji człowiek cielesny i zmysłowy musi ustępować, musi robić miejsce w nas samych dla człowieka duchowego, uduchowionego. Jest to proces głęboki. Łączy się z wewnętrznym wysiłkiem. Wysiłek ten jednak, wsparty łaską Bożą, przynosi wspaniałe owoce.
W ten sposób czystość serca jest każdemu człowiekowi zadana. Musi on stale podejmować trud opierania się siłom zła, tym działającym z zewnątrz i tym od wewnątrz – siłom, które chcą go od Boga oderwać. I tak w sercu ludzkim rozgrywa się nieustanna walka o prawdę i szczęście. Ażeby zwyciężyć w tej walce człowiek musi się zwrócić ku Chrystusowi. Może zwyciężyć tylko umocniony Jego mocą, mocą Jego krzyża i Jego zmartwychwstania. „Stwórz, o Panie, we mnie serce czyste” (por. Ps 51 [50],12) – tak woła psalmista, który świadomy jest ludzkiej słabości i wie, że aby być sprawiedliwym wobec Boga, nie wystarczy sam ludzki wysiłek. 3. Drodzy bracia i siostry, to orędzie o czystości serca dziś staje się bardzo aktualne, jak zawsze. Cywilizacja śmierci chce zniszczyć czystość serca. Jedną z metod tego działania jest celowe podważanie wartości tej postawy człowieka, którą określamy cnotą czystości. Jest to zjawisko szczególnie groźne, gdy celem ataku stają się wrażliwe sumienia dzieci i młodzieży. Cywilizacja, która w ten sposób rani lub nawet zabija prawidłową relację człowieka do człowieka, jest cywilizacją śmierci, bo człowiek nie może żyć bez prawdziwej miłości.
Mówię te słowa do wszystkich obecnych tutaj, na tej eucharystycznej Ofierze, w szczególny sposób do licznie zgromadzonej tu młodzieży, a więc do żołnierzy służby zasadniczej i do harcerzy. Głoście światu „dobrą nowinę” o czystości serca i przekazujcie mu swoim przykładem życia orędzie cywilizacji miłości. Wiem, że bardzo jesteście wrażliwi na prawdę i piękno. Dziś cywilizacja śmierci proponuje wam między innymi tak zwaną „wolną miłość”. Dochodzi w tym wypaczeniu miłości do profanacji jednej z najbardziej drogich i świętych wartości, bo rozwiązłość nie jest ani miłością, ani wolnością. „Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża, co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe” (Rz 12,2) – napomina nas św. Paweł. Nie lękajcie się żyć wbrew obiegowym opiniom i sprzecznym z Bożym prawem propozycjom. Odwaga wiary wiele kosztuje, ale wy nie możecie przegrać miłości! Nie dajcie się zniewolić! Nie dajcie się uwieść ułudom szczęścia, za które musielibyście zapłacić zbyt wysoką cenę, cenę nieuleczalnych często zranień lub nawet złamanego życia własnego i cudzego! Pragnę wam powtórzyć to, co kiedyś już powiedziałem do młodzieży na innym kontynencie: „Tylko czyste serce może w pełni kochać Boga! Tylko czyste serce może w pełni dokonać wielkiego dzieła miłości, jakim jest małżeństwo! Tylko czyste serce może w pełni służyć drugim! (…) Nie pozwólcie, aby niszczono waszą przyszłość! Nie pozwólcie odebrać sobie bogactwa miłości! Chrońcie waszą wierność; wierność waszych przyszłych rodzin, które założycie w miłości Chrystusa” (Asunción, 18 maja 1988 r.).
Zwracam się również do naszych polskich rodzin – do was, ojcowie i matki. Trzeba, aby rodzina stanęła zdecydowanie w obronie czystości swoich progów domowych, w obronie godności każdej osoby. Strzeżcie waszych rodzin przed pornografią, która dzisiaj pod różnymi postaciami wdziera się w świadomość człowieka, zwłaszcza młodzieży i dzieci. Brońcie czystości obyczajów w waszych ogniskach domowych i w życiu społecznym. Wychowanie do czystości jest jednym z wielkich zadań ewangelizacyjnych, jakie obecnie stają przed nami. Im czystsza będzie rodzina, tym zdrowszy będzie naród. A chcemy pozostać narodem godnym swego imienia, godnym chrześcijańskiego powołania.
„Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,8).
4. Wpatrujemy się w Niepokalaną Dziewicę z Nazaretu, Matkę Pięknej Miłości. Niech Ona towarzyszy ludziom wszystkich czasów, ludziom naszych czasów w ich „pielgrzymce wiary” do domu Ojca. Bądź z nami w każdy czas! Przypomina nam o Niej nie tylko dzisiejsze wspomnienie liturgiczne, ale także wspaniała bazylika katedralna, która góruje nad tym miastem. Nosi ona Jej imię – wymowna to zbieżność miejsca i chwili. Nawet Matka Jezusowa, której najpełniej została objawiona tajemnica Boskiego synostwa Chrystusa, długo musiała się uczyć tajemnicy krzyża: „”Synu, czemuś nam to uczynił? – przypomina nam dzisiejsza Ewangelia – Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”. Lecz On im odpowiedział: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział” (Łk 2,48-50). Jezus mówił bowiem o swojej mesjańskiej misji.
„Z bólem serca” uczy się człowiek Ukrzyżowanej Miłości zanim ją zrozumie. Lecz jeśli – jak Maryja – „chowa wiernie w swym sercu” (por. Łk 2,51) wszystko, co mówi Chrystus; jeśli jest wierny Bożemu wezwaniu, pojmie u stóp krzyża to, co najważniejsze, że prawdziwa jest tylko miłość złączona z Bogiem, który „jest miłością”. Amen.
[Pozdrowienie końcowe po Mszy św.]
Przed błogosławieństwem końcowym pragnę serdecznie podziękować wszystkim za ich obecność, za uczestniczenie w Najświętszej Ofierze w tym olbrzymim upale.
Pragnę skierować słowa pozdrowienia do uczelni i szkół. Pozdrawiam Katolicki Uniwersytet Lubelski oraz jego filię w Stalowej Woli. Pozdrawiam sandomierskie Wyższe Seminarium Duchowne, Papieską Akademię Teologiczną w Krakowie i złączony z nią Instytut Teologiczny w Sandomierzu – Studium Generale Sandomiriense – nauczycieli i uczniów wszystkich szkół. W sposób szczególny zwracam się do tych szkół, które noszą imię św. Jadwigi Królowej.
Sługa Boży komandor Władysław Miegoń z Samborca i urodzony w Tuszowie Narodowym gen. Władysław Sikorski kierują moje myśli ku Wojsku Polskiemu. Pozdrawiam żołnierzy, podoficerów, oficerów i generałów wraz z biskupem polowym i kapelanami. Pozdrawiam także żołnierzy ze Słowacji. Czołem żołnierze!
Pozdrowieniu chórów, orkiestr, scholi, zespołów śpiewaczych niech towarzyszy wspomnienie Mikołaja Gomółki, kompozytora melodii do psalmów w przekładzie Jana Kochanowskiego z Czarnolasu.
Pozdrawiam kolejarzy, leśników, strażaków, pracowników Poczty Polskiej, policję, służby porządkowe, lekarzy, pielęgniarki, członków Polskiego Czerwonego Krzyża, przewodników po Sandomierzu i okolicy. Wspomnienie uczestnika walk powstańczych na sandomierskiej ziemi, św. Brata Alberta Chmielowskiego, kieruje moje serce do żołnierzy Armii Krajowej, do Sybiraków, do byłych więźniów obozów koncentracyjnych. Zawsze jesteście obecni w moim sercu i modlitwie.
Osobne słowo pozdrowienia kieruję do sadowników, ogrodników, rolników, do przedstawicieli różnych organizacji i stowarzyszeń, a widzę ich tu bardzo wielu.
Pozdrowienia młodzieży i dzieci łączę z postacią szeroko znanej w całej okolicy Teresy Izabeli Morsztynówny, która w swoim młodym życiu realizowała Jezusowe słowa: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,8). Pozdrawiam harcerzy z ich przebogatą tradycją służby Bogu i Ojczyźnie.
Witam pielgrzymów z Ukrainy i Białorusi, z archidiecezji lubelskiej i przemyskiej, diecezji kieleckiej, radomskiej i rzeszowskiej oraz wszystkich, którzy przybyli na dzisiejsze spotkanie.
Raz jeszcze dziękuję Bożej Opatrzności za to, że mogę odwiedzić Sandomierz i diecezję sandomierską. Łączy się z tą ziemią wiele wspomnień z czasów mego pasterzowania w Krakowie. Przywołuję na pamięć zwłaszcza uroczystości milenijne i jubileusz 150-lecia istnienia diecezji sandomierskiej, która przez siedem stuleci stanowiła część Kościoła krakowskiego.
Udzielając błogosławieństwa na zakończenie naszej eucharystycznej celebry, pragnę podziękować za wszelkie dobro, jakiego od tej diecezji i od jej społeczności doznałem w ciągu całej mojej posługi pasterskiej, dawniejszej w Krakowie i obecnie na Stolicy św. Piotra. Bóg zapłać!
Jan Paweł II