Orędzie radiowe wygłoszone w wigilię Bożego Narodzenia
Rok: 1941
Autor: Pius XII
1. W blasku jutrzenki, która jaśnieje przed uroczystością Bożego Narodzenia, wyczekiwanego zawsze z żywym westchnieniem słodkiej i przejmującej radości, w chwili gdy każdy przygotowuje się do złożenia pokłonu i zgięcia w uwielbieniu kolana przed niewysłowioną tajemnicą miłosierdzia i dobroci Bożej, która w swej nieskończonej miłości chciała dać lud: kości, jako największy i najwznioślejszy dar, swego Jednorodzonego Syna, Nasze serce, Umiłowani Synowie, rozsiani po całej ziemi, otwiera się dl was i – nie zapominając bynajmniej o ziemi – wznosi się i zanurza w niebiosach.
Gwiazda, która wskazała kolebkę nowo narodzonego Zbawiciela, o dwudziestu już wieków świeci cudownie na nieboskłonie chrześcijaństwa. Mogą się buntować narody i ludy sprzysięgać przeciwko Bogu i przeciw Jego Mesjaszowi1; podczas burz ludzkiego świata gwiazda nie znała, nie zna znać nie będzie zachodu: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość należą d niej . Ona napomina, aby nigdy nie rozpaczać. Ona świeci ponad ludami nawet wtedy, kiedy na ziemi, jakby na oceanie huczącym od burzy, kłębi się głębokie nurty, niosąc spustoszenie i nędzę. Jej światło to światło pokrzepienia, nadziei, niezachwianej wiary, życia i pewności ostatecznego triumfu Zbawiciela, światło rozlewające się jako strumień zbawienia, w pokoju wewnętrznym i w chwale, dla tych wszystkich, którzy podniesieni d nadprzyrodzonego porządku łaski, otrzymują moc stania się synami Bożym: ponieważ z Boga zostali zrodzeni.
Dlatego My, którzy w tych gorzkich czasach zaburzeń wojennych dręczeni jesteśmy przez wasze udręki i cierpimy z powodu waszych cierpień, My, którzy żyjemy podobnie jak wy, przygnieceni zmorą klęski już trzeci rok rozdzierającej ludzkość, w wigilię tak wielkiej uroczystości pragniemy, z wzruszonym sercem ojca, skierować do was kilka słów, aby was zachęcić d stałości w wierze i aby wam udzielić pokrzepienia płynącego z prawdziwej przeobfitej i nadprzyrodzonej nadziei i pewności, jakie promieniują z kolebki nowo narodzonego Zbawiciela.
OBECNE TRAGICZNE POŁOŻENIE
2. Zaiste, Umiłowani Synowie, gdyby nasze spojrzenie nie wzniosło się ponad materię i ciało, z trudnością znalazłoby jakiś powód do pokrzepienia. Tak, dzwony rozgłaszają radosną wieść o Bożym Narodzeniu, oświetla się kościoły i oratoria, śpiewy religijne radują duszę, wszystko w kościołach jest odświętnie przybrane, ale ludzkość nie przestaje się szarpać w tej niszczycielskiej wojnie. W świętych obrzędach rozbrzmiewa ustami Kościoła owa cudowna antyfona „Rex pacificus magnificatus est, cuius vultum desiderat universa terra – Król pokoju został uwielbiony, jego oblicza pożąda cała ziemia”2. Rozlega się ona jednak w jaskrawej sprzeczności z wypadkami, które odbijają się po równinach i górach z przerażającym hukiem, na rozległych obszarach pustoszą ziemie i domy, wtrącają miliony ludzi i ich rodziny w nieszczęście, nędzę i objęcia śmierci. Zapewne, godny podziwu jest tak częsty dziś obraz nadzwyczajnego męstwa w obronie prawa i rodzinnej. ziemi, pogody ducha w cierpieniu dusz, które żyją, jakby płomienie całopalenia, dla tryumfu prawdy i sprawiedliwości. Z udręką jednak, która przytłacza Naszą duszę, myślimy i jakby we śnie patrzymy na to straszne ścieranie się broni i rozlew krwi w tym roku, chylącym się właśnie ku zachodowi, na nieszczęsny los rannych i jeńców, na cierpienia cielesne i duchowe, na rzezie, zniszczenia i ruiny, które wojna powietrzna sprowadza na wielkie i zaludnione miasta, na ośrodki i rozległe obszary przemysłowe, na bogactwa państw, na miliony ludzi wtrąconych w nędzę i głód przez bezlitosny gwałt i okrutną walkę.
3. I podczas gdy siły i zdrowie wielkiej części młodzieży marnują się wskutek braków, spowodowanych przez obecną klęskę, równocześnie rosną do zawrotnych rozmiarów wydatki i ciężary wojenne, które, powodując kurczenie się sił twórczych na polu obywatelskim i społecznym, nie mogą nie dawać podstawy do obaw tym, którzy zatroskanym wzrokiem patrzą w przyszłość. Pojęcie siły dławi i obala zasadę prawa. Dajcie możliwość i zostawcie otwartą bramę jednostkom i grupom społecznym i politycznym, by mogły naruszać własność i życie drugich, pozwólcie na inne wstrząsy moralne wywołujące zamieszanie i burzące atmosferę cywilną, a zobaczycie, jak pojęcia dobra i zła, prawa i niesprawiedliwości, stracą swoje wyraźne zyrysy, stępią się, pomieszają i będzie im grozić zagłada. Kto na mocy urzędu pasterskiego ma możność przenikania do serc, wie i widzi, jaki ogrom boleści i niewysłowionych obaw ciąży i rośnie w wielu duszach, zmniejsza ich pragnienie i radość z pracy i życia, tłamsi umysły i czyni je niemymi i obojętnymi, podejrzliwymi i jakby pozbawionymi nadziei w obliczu wypadków i potrzeb, ten nie może lekceważyć tego wszystkiego, jeśli mu leży na sercu prawdziwe dobro ludów i jeśli pragnie przyczynić się do rychłego powrotu normalnych i uporządkowanych warunków życia i pracy. Wobec takiej wizji teraźniejszości rodzi się i wkrada do serca zgorzknienie, zwłaszcza że dzisiaj dać jakiejś realnej możliwości zawarcia porozumienia między woje stronami, których wzajemne cele i programy wojenne zdają się być w sprzeczności nie do pogodzenia.
PRZYCZYNA TAK WIELKICH NIESZCZĘŚĆ: DECHRYSTIANIZACJA JEDNOSTKI I SPOŁECZEŃSTA
4. Gdy bada się przyczyny tych dzisiejszych ruin, wobec których oglądająca je ludzkość staje niepewna, słyszy się nieraz twierdzenie, chrześcijaństwo sprzeniewierzyło się swemu posłannictwu. Od kogo pochodzi tego rodzaju oskarżenie? Czy może od owych apostołów, Chrystusa, od owych heroicznych szerzycieli wiary i sprawiedliwe owych pasterzy i kapłanów, głosicieli chrześcijaństwa, którzy poprzez znoszone prześladowania i męczeństwo uszlachetnili barbarzyństwo i zł u stóp ołtarza Chrystusowego, dali początek cywilizacji chrześcijańskiej, ocalili resztki mądrości i sztuki Aten i Rzymu, zjednoczyli ludy chrześcijaństwa, rozpowszechnili wiedzę i cnotę, wznieśli krzyż na niebosiężnych szczytach murów i sklepieniach kościołów i katedr, obrazów pomników wiary i pobożności, dotychczas jeszcze wznoszących swe czcigodne głowy wśród ruin Europy? Nie! Chrześcijaństwo, posiadające n chodzącą od Tego, który jest drogą, prawdą i życiem i stoi i stać b Nim aż do skończenia świata, nie sprzeniewierzyło się swemu posłannictwu.
To ludzie zbuntowali się przeciw chrześcijaństwu, prawdziwemu i dochowującemu wierności Chrystusowi i Jego nauce, stworzyli sobie jakiegoś nie przynoszącego zbawienia, nie sprzeciwiającego się pożądliwości cielesnej, chciwości złota i srebra, które oczarowują wzrok, nie występowali przeciw pysze żywota. Stworzyli nową religię bez duszy albo też duszę bez religii, maskę jakiegoś martwego chrystianizmu bez ducha Chrystus i orzekli, że chrześcijaństwo sprzeniewierzyło się swemu posłannictw
5. Spójrzmy w głębię sumienia nowoczesnego społeczeństwa, szukajmy korzenia zła! Gdzież ono się krzewi? Oczywiście, chcemy także i tu pochwałę należną mądrości owych rządców, którzy albo zawsze po albo chcieli i umieli przywrócić do należnej czci – z pożytkiem dla ludu – wartości cywilizacji chrześcijańskiej przez pomyślne stosunki Kościołem a państwem, przez poszanowanie świętości małżeństwa religijne wychowanie młodzieży. Nie możemy jednak zamykać oĄ smutny widok stopniowej dechrystianizacji jednostek i społeczeństw od rozluźnienia obyczajów przeszła do osłabiania i otwartego zaprze prawdy i sił, przeznaczonych dla oświecania umysłów w kwestii dóbr dla umacniania życia rodzinnego, życia prywatnego, państwowego i publicznego. Jakaś „anemia” ideowa, jakby szerząca się zaraza, tak dotknęła różne ludy Europy i całego świata i spowodowała w duszach taką pustkę moralną, iż żadna ideologia religijna czy mitologiczna, narodowa lub międzynarodowa nie zdoła jej wypełnić. Słowami, czynami i zarządzeniami, od dziesiątek lat i wieków, cóż lepszego albo cóż gorszego umie się czynić, jak wydzierać z serc ludzi, od ich dzieciństwa aż do starości, wiarę w Boga, Stworzyciela i Ojca wszystkich, wynagradzającego za dobro a karzącego za zło, przez wypaczanie wychowania i wykształcenia, przez zwalczanie i gnębienie religii i Kościoła Chrystusowego wszelkimi sposobami i środkami, słowem mówionym i drukowanym, nadużywaniem wiedzy i władzy?
6. Po wtrąceniu ducha w przepaść moralną przez oddalenie go od Boga i życia chrześcijańskiego, nie pozostawało nic innego, jak tylko zwrócić myśli, zamiary, wskazania, ocenę rzeczy, działalność i ludzką pracę do świata materialnego, trudząc się i zalewając potem, by jak najbardziej się rozwinąć i bardziej niż kiedykolwiek, ponad wszelką miarę, gromadzić bogactwa i’ potęgę, współzawodniczyć w tym, by szybciej, więcej i lepiej produkować to wszystko, czego postęp materialny zdawał się wymagać. Stąd to w polityce przewaga jakiegoś nieokiełznanego pędu do ekspansji i posunięć nie troszczących się o moralność, w życiu gospodarczym władza wielkich i olbrzymich przedsiębiorstw i stowarzyszeń, w życie społecznym zlewanie się i tłoczenie ogromnych mas ludności w wielkich miastach i ośrodkach przemysłowych i handlowych, ów brak stabilizacji, który towarzyszy wielkiej liczbie ludzi zmieniających dom i miejsce zamieszkania, kraje i zajęcia, namiętności i przyjaźnie.
7. W następstwie doszło do tego, że wzajemne stosunki życia społecznego nabrały charakteru czysto fizycznego i mechanicznego. Z pogardą dla wszelkiego rozumnego umiarkowania i względu, panowanie zewnętrznego przymusu i samo posiadanie władzy stawia się ponad normami porządku rządzącymi współżyciem ludzkim, ponad normami nadanymi przez Boga, które ustalają, jakie stosunki naturalne i nadprzyrodzone zachodzą między prawem a miłością odnośnie do jednostek i do społeczeństwa. Majestat i godność osoby ludzkiej i poszczególnych stowarzyszeń zostały upokorzone i poniżone oraz przytłoczone przez pojęcie siły, która tworzy prawo; własność prywatna stała się dla jednych władzą obliczoną na wyzyskiwanie pracy drugich, w innych zrodziła zazdrość, niecierpliwość i nienawiść; organizacja natomiast, która szła za tym, zmieniała się w silną broń do walki o przeforsowanie interesów partyjnych. W niektórych krajach ateistyczne i antychrześcijańskie pojęcie państwa, wraz ze swoimi szeroko rozgałęzionymi mackami, tak dalece omotało jednostkę, iż prawie pozbawiło ją niezawisłości, zarówno w życiu prywatnym, jak i publicznym. Któż dzisiaj będzie się mógł dziwić, że tego rodzaju radykalne przeciwstawienie się zasadom nauki chrześcijańskiej przemieniło się ostatecznie w gwałtowne zderzenie napięć wewnętrznych i zewnętrznych, doprowadzając do wytępienia życia ludzkiego i zniszczenia dóbr, jak to widzimy i czemu się przypatrujemy z g troską? Ta wojna, nieszczęsny skutek i owoc dopiero co opisanych warunków społecznych, zamiast powstrzymać ich wpływ i rozwój, jeszcze je podsyca, przyspiesza i rozszerza tym bardziej, im bardziej się przedłuża, katastrofę jeszcze powszechniejszą.
8. Nasze stanowisko przeciwne materializmowi ostatniego wieku li obecnej nie oznacza przekreślenia postępu technicznego. Nie! My nie potępiamy tego, co jest darem Boga, który sprawia, iż chleb wyrasta z ziemi. On też w dniu stworzenia świata ukrył głęboko we wnętrzu skarby ognia, metali, szlachetnych kamieni, które ręka człowieka ma bywać na swe potrzeby, dla swoich dzieł i swojego postępu. Kościół j matka tylu uniwersytetów w Europie, który nie przestaje wywyższa uradzić najśmielszych mistrzów wiedzy i badaczy natury, doskonale ze wszelkiego dobra i z samej nawet wolności można robić użytek pochwały i nagrody albo też nagany i potępienia. Doszło do tego, że dążność, jakimi często kierowano się w postępie technicznym, stały się przyczyną, iż w chwili obecnej technika musi pokutować za swój błąd i r sama sobie wymierzać karę, stwarzając narzędzia zagłady, które dziś to wszystko, co wczoraj zbudowała.
RATUNEK: POWRÓT DO WIARY I DO ZACHOWANIA PRAWA MORALNEGO
9. Wobec rozmiarów klęski, spowodowanej wymienionymi błędami nie ma innego ratunku, jak tylko powrót do ołtarzy, u stopni który niezliczone pokolenia wiernych czerpały błogosławieństwo i siłę mora spełnienia swoich obowiązków, do wiary, która oświecała jednostki i społeczeństwa, pouczając każdego o prawach i obowiązkach, do mądrych i nienaruszalnych norm porządku społecznego, które na polu narodowym i n narodowym stawiają skuteczną zaporę zarówno przeciwko nadużyciu wolności, jak i nadużyciu władzy. Jednakże odwoływanie się do tych dobroczynnych źródeł musi brzmieć głośno, ustawicznie i powszechnie w drwi stary porządek znika, by ustąpić miejsca nowemu. Przyszła odbudowa będzie w stanie służyć dobru, choć nie będzie wolna także od niebezpieczeństwa popadnięcia w błędy, a z błędami – sprzyjania złu, i będzie wyr roztropności, powagi i dojrzałej refleksji, nie tylko ze względu na olbrzymi trud dzieła, ale także ze względu na poważne konsekwencje, jakie pociągnęłaby za sobą na polu materialnym i duchowym, gdyby zawiodła. l wymagała umysłów o szerokim horyzoncie, ludzi o silnej woli, odwar pracowitych, a nade wszystko sumień, które w planach, rozważania działaniu byłyby ożywiane, poruszane i podtrzymywane silnym poczuciem odpowiedzialności i które nie wzbraniałyby się uchylić czoła przed świętym prawem Bożym, ponieważ jeżeli z twórczą siłą w porządku materialnym nie połączy się jak największa rozwaga i szczere postanowienie w porządku moralnym, bez wątpienia spełnią się słowa św. Augustyna: „Bene currunt, sed in via non currunt. Quanto plus currunt, plus errant, quia a via recedunt . Dobrze biegną, lecz nie biegną po drodze. Im więcej biegną, więcej błądzą, ponieważ zbaczają z drogi”3.
10. I nie po raz pierwszy się zdarza, żeby mężowie, którzy czekają, aby skroń swoją uwieńczyć wawrzynem wojennym, marzyli o nadaniu światu nowego porządku, wskazując nowe drogi prowadzące, ich zdaniem, do dobrobytu, pomyślności i do postępu. Jednak za każdym razem, kiedy ulegali pokusie, aby narzucić swoje własne pomysły wbrew głosowi zdrowego rozsądku, umiarkowania, sprawiedliwości i szlachetnego poczucia ludzkości, upadali, by ze zdumieniem spostrzec ruiny zawiedzionych nadziei i chybionych projektów. Stąd to historia poucza, że traktaty pokojowe, zawarte czy to w sprzeczności z nakazami moralnymi, czy to z rzetelną mądrością polityczną, zawsze miały żywot nędzny i krótki, odsłaniając w ten sposób i potwierdzając błąd w rachubach, ludzkich oczywiście, ale przez to nie mniej zgubny.
11. Otóż ruiny obecnej wojny są zbyt wielkie, by trzeba do nich dodawać jeszcze ruiny pokoju udaremnionego i pozornego. I dlatego, celem uniknięcia tego rodzaju klęski, wypada, aby ze szczerą wolą i energią, z propozycją wspaniałomyślnego wysiłku współpracowała nie tylko ta lub owa partia, nie tylko ten lub ów lud, ale wszystkie ludy, cała ludzkość. Jest to powszechne zagadnienie wspólnego dobra, wymagające współpracy chrześcijaństwa, ze względu na stronę religijną i moralną nowej budowli, która ma być wzniesiona.
12. Korzystamy zatem z Naszego prawa albo, mówiąc dokładniej, spełniamy Nasz obowiązek, jeśli dzisiaj, w wigilię Bożego Narodzenia, tej Boskiej jutrzenki nadziei i pokoju dla świata, powodowani powagą Naszego Urzędu Apostolskiego i gorącym pragnieniem Naszego serca, zwracamy uwagę i myśl całego świata na niebezpieczeństwa zagrażające pokojowi, mającemu stanowić właściwą podstawę prawdziwie nowego porządku, który by odpowiadał oczekiwaniom i stwarzał ludom nadzieję na spokojniejszą przyszłość.
PODSTAWY PRAWDZIWIE NOWEGO PORZĄDKU
Nowy porządek, którego urzeczywistnienie wszystkie ludy pragną zobaczyć po doświadczeniach i ruinach tej wojny, winien być wzniesiony na nie dającej się zachwiać i poruszyć skale prawa moralnego, objawionego przez samego Stwórcę za pośrednictwem naturalnego porządku i przez Stwórcę wpisanego w serca ludzi, prawa moralnego, którego zachowanie winno być podkreślone i szerzone przez opinię publiczną wszystkich narodów i v. kich państw z taką jednomyślnością głosu i siły, by nikt nie odwar podawać go w wątpliwość lub rozluźniać więzów jego obowiązku.
Jak świecąca latarnia morska winno ono promieniami swych zasad kierować biegiem działalności jednostek i państw, które mają iść za ostrzega mi, zbawiennymi znakami, jeśli nie chcą skazać na zamęt i rozbicie pracy i wysiłku, zmierzających do ustalenia nowego porządku. Zbierając więc i uzupełniając to, co wyłożyliśmy już przy innych okazjach, podkreślamy także teraz pewne przesłanki istotne dla międzynarodowego port który, zapewniając wszystkim ludom sprawiedliwy i trwały pokój, był początkiem dobrobytu i pomyślności.
ŻADNEJ NAPAŚCI NA WOLNOŚĆ I ŻYCIE NARODÓW MNIEJSZYCH
13. W nowym porządku, opartym na zasadach moralnych, nie ma miejsca na naruszanie wolności, integralności i bezpieczeństwa innych nart bez względu na ich rozciągłość terytorialną albo zdolność obrony. Jeśli jest nieuniknione wytyczanie przez wielkie państwa, z powodu większych możliwości i potęgi, drogi dla tworzenia grup ekonomicznych między nimi a darni mniejszymi i słabszymi, to niemniej jednak niezaprzeczalne jest prawo tych narodów – jak zresztą wszystkich, ze względu na wspólne dobro uszanowania ich wolności politycznej, do skutecznej ochrony ich neutralności, która im przysługuje według prawa naturalnego i prawa narodów ochrony ich rozwoju ekonomicznego, bo tylko w ten sposób będą mogły w całości osiągnąć dobro wspólne, dobrobyt materialny i duchowy własnego ludu.
ŻADNEGO UCISKU MNIEJSZOŚCI NARODOWYCH I ICH ODRĘBNOŚCI KULTUROWYCH
14. W dziedzinie nowego porządku opartego na zasadach mora nie ma miejsca na ucisk, jawny czy ukryty, odrębności kulturowych i językowych mniejszości narodowych, na przeszkadzanie lub hamowanie ich zdolności ekonomicznych, ograniczanie lub eliminowanie ich naturalnej płodności. Im sumienniej władza państwa szanuje prawa mniejszości, tym pewniej i skuteczniej może wymagać od ich członków lojalnego spełniania obowiązków cywilnych, wspólnych z innymi obywatelami.
ŻADNEGO NIESPRAWIEDLIWEGO ZAGARNIANIA BOGACTW PRZEZ JEDNE NARODY ZE SZKODĄ DLA DRUGICH
15. W nowym porządku opartym na zasadach moralnych nie ma miejsca na ciasne egoistyczne wyrachowanie, zmierzające do zagarnięcia źródeł ekonomicznych i dóbr materialnych wspólnego użytku w taki sposób, by narody mniej przez naturę ubogacone zostały pozbawione w nich udziału. W tym względzie cieszy Nas podkreślenie konieczności udziału wszystkich w dobrach ziemi, także przez te narody, które w urzeczywistnianiu tej zasady należą do kategorii posiadających, a nie tych, którzy otrzymują. Jest jednak rzeczą słuszną, by rozwiązania tej kwestii, decydującej dla ekonomii świata, dokonywać metodycznie i stopniowo, z koniecznymi gwarancjami, wyciągając wnioski z braków i zaniedbań przeszłości. Jeżeli po nastaniu pokoju nie wystąpi się śmiało z tą sprawą, w stosunkach między ludami powstaną rodzące zawiść dysproporcje w posiadaniu, które mogą doprowadzić do nowych konfliktów. Należy jednak zauważyć, że zadowalające rozwiązanie tego problemu wiąże się ściśle z inną podstawową zasadą nowego porządku, o której mówimy w następnym punkcie.
ŻADNEGO WYŚCIGU ZBROJEŃ ANI GWAŁCENIA TRAKTATÓW
16. W dziedzinie nowego porządku opartego na zasadach moralnych nie ma miejsca – kiedy się raz usunie najbardziej niebezpieczne ogniska zbrojnych konfliktów – na wojnę totalną ani na nieokiełznany wyścig zbrojeń. Nie można dopuścić, aby wojna światowa z towarzyszącym jej kryzysem ekonomicznym i społecznym, z upadkiem porządku moralnego, po raz trzeci zagroziła ludzkości. Aby uchronić ludzkość od takiej klęski, konieczne jest poważne i uczciwe, stopniowe ograniczanie zbrojeń, aż do pełnej rezygnacji z użycia siły militarnej. Zachwianie równowagi w dziedzinie zbrojeń między państwami słabymi a silnymi stwarza niebezpieczeństwo dla pokoju, w którego interesie nie leży wyścig zbrojeń.
17. Następnie, zgodnie z miarą, według której rozbrojenie ma się dokonać, należy ustalić stosowne środki, honorowane przez wszystkich i skuteczne, by przywrócić zasadę „pacta sunt servanda – układów należy dochować”, leżącą u podstaw stosunków prawnych między państwami. Nierespektowanie tej zasady wywoływało nieufność między ludami i rządzącymi. Aby to zaufanie wzajemne ożywić, muszą powstać instytucje, które, zdobywając sobie ogólny szacunek, poświęciłyby się temu najszlachetniejszemu zadaniu, czy to zabezpieczając rzetelne zachowanie traktatów, czy to popierając, według zasad prawa i słuszności, ich odpowiednie poprawki i rewizje.
18. Nie ukrywamy piętrzących się trudności, które należy pokonać, i tego, że trzeba niemal ponadludzkiego wysiłku dobrej woli od wszystkich stron, by się spotkały i znalazły szczęśliwe rozwiązanie dla naszkicowanego tu, podwójnego problemu. Jednak ten wspólny trud jest tak istotny dla trwałego pokoju, że nic nie powinno wstrzymywać odpowiedzialnych stanu od podjęcia go i współpracy z wysiłkiem dobrej woli, która patrząc na przyszłe dobro, potrafiłaby przezwyciężyć bolesną pamięć nieudany z przeszłości i nie pozwoliła się odstraszyć świadomością olbrzymiego ku, jakiego wymagają tego rodzaju przedsięwzięcia.
ŻADNEGO PRZEŚLADOWANIA RELIGII I KOŚCIOŁA
19. W nowym porządku opartym na zasadach moralnych nie miejsca na prześladowanie religii i Kościoła. Z wiary żywej w Boga osoby transcendentnego wypływa rzetelna i trwała siła moralna, kształtuj bieg życia, ponieważ wiara nie jest tylko cnotą, ale i boską bramą którą wnikają w duszę wszelkie cnoty i w ten sposób formuje się niezłomny charakter, zdolny przezwyciężyć próby rozumu i sprawiedliwości. To zawsze ma wartość, ale o wiele większą jeszcze, gdy zarówno od męża stanu, jak i ostatniego z obywateli wymaga się najwyższego stopnia o energii moralnej do odbudowy nowej Europy i nowego świata na r których konflikt światowy, z całą swoją gwałtownością, nienawiścią i ciem dusz, tak wiele nagromadził. W odniesieniu do kwestii społecznej zwłaszcza, która przy końcu wojny okaże się w pewien sposób bard ostrzona, Nasi Poprzednicy, a także My sami wskazaliśmy już na no rozwiązania. Te jednak mogą być zachowane w całości i wydać pełny owoc tylko wtedy, gdy mężowie stanu i ludy, pracodawcy i robotnicy będą c ni wiarą w Boga osobowego, Prawodawcę i Sędziego, przed którym odpowiadać za swoje czyny. Dlatego też brak wiary w Boga, wszechświata, jest najniebezpieczniejszym wrogiem nowego, sprawiedliwego porządku, każdy zaś człowiek wierzący w Boga jest jego potężnym sprzymierzeńcem i obrońcą. Kto ma wiarę w Chrystusa, w Jego Bóstwo, prawo, w Jego dzieło miłości i braterstwa między ludźmi, może szczególnie cenne składniki do odbudowy społecznej. Tym bardzie to uczynić mężowie stanu, jeżeli okażą się gotowi do otwarcia szeroko bram i utorowania drogi Kościołowi Chrystusowemu, aby wolny i bez prze oddając swoje nadprzyrodzone siły na rzecz porozumienia między pragnącymi pokoju, mógł przyczyniać się przez swoją gorliwość i miłość do olbrzymiej pracy uleczenia ran wojny.
20. Dlatego wydaje się Nam niezrozumiałe wprowadzenie w niektórych regionach rozporządzeń utrudniających nauczanie wiary chrześcijańskiej, a zarazem zwalczanie Kościoła przez szeroką i otwartą propagandę. się młodzież spod dobroczynnego wpływu rodziny chrześcijańskiej i ją od Kościoła, wychowuje się ją w duchu wrogim Chrystusowi, wpajając pojęcia, zasady i praktyki antychrześcijańskie, utrudnia i wprowadza się zamieszanie w duszpasterskiej i charytatywnej pracy Kościoła, nie docenia się i odrzuca jego wpływ moralny na jednostkę i społeczeństwo. Knowania te, zamiast podczas wojny ulec złagodzeniu albo zaniknąć zupełnie, pod wieloma względami jeszcze przybierają na ostrości. Możliwość kontynuowania tego wszystkiego i innych jeszcze rzeczy wśród dzisiejszych cierpień jest smutną cechą ducha, z jakim nieprzyjaciele Kościoła wkładają na wiernych, obok wszystkich innych nielekkich ofiar, także nieznośne, przytłaczające sumienia zgorzknienie.
21. My miłujemy, a tego świadkiem jest Bóg, z równą miłością wszystkie ludy, bez żadnego wyjątku, i aby uniknąć choćby tylko pozoru stronniczości, zachowywaliśmy dotąd jak największą rezerwę, lecz zarządzenia przeciw Kościołowi i cele, do których one zmierzają, są takie, że czujemy się zmuszeni w imię prawdy wystąpić, także z tej racji, by zapobiec zamieszaniu wśród wiernych.
INWOKACJA DO RZYMU CHRZEŚCIJAŃSKIEGO
22. My oglądamy dzisiaj, Umiłowani Synowie, Boga-Człowieka, zrodzonego w grocie, by zwrócić człowiekowi ową godność, której pozbawił się przez swoją winę, by go umieścić z powrotem na tronie wolności, sprawiedliwości i czci, czego mu odmawiały wieki fałszywych bogów. Fundamentem tego tronu będzie Kalwaria. Nie srebro i złoto stanie się jego ozdobą, lecz krew Chrystusa, Boska krew, która od dwudziestu wieków spływa na świat i zarumienia lica swej Oblubienicy; Kościoła, i oczyszczając, uświęcając, wysławiając jego synów, przyobleka się w blaski nieba.
O Rzymie chrześcijański, ta krew jest twoim życiem! Przez tę krew ty jesteś wielki i oświecasz twoją wielkością również zwaliska i ruiny twojej pogańskiej wielkości, a także oczyszczasz i uświęcasz kodeksy mądrości prawniczej pretorów i cezarów. Ty jesteś matką sprawiedliwości wyższej i bardziej ludzkiej, która przynosi zaszczyt tobie, twojemu tronowi i temu, kto cię słucha. Ty jesteś latarnią morską kultury, a cywilizowana Europa i świat są ci winni to, co mają najdroższego i najświętszego, najrozumniejszego i najuczciwszego, to wszystko, co podnosi narody i czyni pięknymi ich dzieje. Ty jesteś matką miłości! Twoja historia, twoje pomniki, przytułki, klasztory, domy zakonne, twoi bohaterowie i bohaterki, twoi heroldowie i misjonarze, twoje epoki i wieki z ich szkołami i uniwersytetami świadczą o tryumfach twojej miłości, która wszystko obejmuje, wszystko znosi, wszystkiego się spodziewa, wszystko czyni, by stać się wszystkim dla wszystkich, wszystkim dodawać otuchy i pokrzepiać, wszystkich uzdrawiać i wzywać do wolności danej człowiekowi przez Chrystusa, uspokajać wszystkich w tym pokoju, który brata ludy i ze wszystkich ludzi, niezależnie od tego, pod jakim niebem żyją, jaki jest ich język czy zwyczaje, czyni jedną rodzinę, a z całego świata jedną wspólną Ojczyznę.
23. Z tego Rzymu, ośrodka, opoki i mistrza chrześcijaństwa,: wiecznego w czasie bardziej dzięki Chrystusowi niż dzięki cezarom, My, poruszeni palącym i najwyższym pragnieniem dobra poszczególnych całej ludzkości, zwracamy Nasz głos ku wszystkim, prosząc i błaga nie oddalał się ten dzień, w którym wszędzie tam, gdzie dzisiaj star. wrogie wobec Boga i Chrystusa wpędza ludzi w ruinę doczesną i w odniosły zwycięstwo głębsze poznanie religijne i nowe postanowienia, w którym nad kolebką nowego porządku narodów zabłysnęłaby betlejemska, zwiastunka nowego ducha, pobudzającego do śpiewu aniołami: Gloria in excelsis Deo (Chwała na wysokości Bogu) i do głoszenia wobec wszystkich narodów owego daru udzielonego z nieba: Pax hominibus bonae voluntatis (Pokój ludziom dobrej woli)4. Kiedy ukaże się jutrzenka owego dnia, z jaką radością narody i rządy, z duchem wolnym oc przed zasadzkami i odnowieniem konfliktów, przemienią miecze, ludzkie ciała, w pługi, orzące w blaskach Bożego błogosławieństwa urodzajne łono ziemi, by wydrzeć jej chleb, wprawdzie zroszony potem, ale krwią i łzami!
24. Z taką nadzieją i z tą gorącą modlitwą na ustach przesyłam pozdrowienie i Nasze błogosławieństwo wszystkim Naszym synom na świecie. Niech Nasze błogosławieństwo spłynie obficiej na tych kap zakonników i świeckich, którzy cierpią udręki za swą wiarę! Niech ono także na tych, którzy, choć nie należą do widzialnego ciała K katolickiego, jednak są Nam bliscy przez wiarę w Boga i w Jezusa Chrystusa i zgadzają się z Nami co do porządku podstawowych celów pokoju! r sposób szczególny spłynie na tych wszystkich, którzy jęczą w smutku, w ciężkiej zgryzocie i utrapieniach chwili obecnej. Niech będzie tarczą obronną dla wszystkich, którzy stoją pod bronią, lekarstwem dla chorych i rannych, pokrzepieniem dla jeńców, dla wygnanych z ziemi rodzinnej, oddalonych od ogniska domowego, dla wywiezionych do obcych krajów, dla nów nieszczęśliwych, ustawicznie zmagających się z okropnym cierp głodu. Niech będzie balsamem dla każdego bólu i nieszczęścia, poi pocieszeniem dla wszystkich biednych i potrzebujących, którzy oczekują przyjaznego słowa, zdolnego wlać w ich serca siłę, odwagę, słodycz czucia i bratniej pomocy. Niech błogosławieństwo Nasze spocznie w na tych duszach i na tych litościwych rękach, które z niewyczerpaną i wspaniałomyślną ofiarnością dały Nam możność, pomimo skromności Naszych środków, otrzeć łzy, złagodzić nędzę wielu, zwłaszcza opuszczonych i najbiedniejszych spośród ofiar wojny, pozwalając w ten sposób doświadczyć, że dobroć i łaskawość Boga, którego najwyższym i niewypowiedzianym objawieniem jest Dzieciątko w żłóbku, ze swego ubóstwa chcące ubogacić innych5, nigdy, nawet wśród biegu czasu i nieszczęść, nie przestają być żywe i czynne w Kościele.
Wszystkim, z całego serca, udzielamy z gorącą ojcowską miłością Naszego Apostolskiego błogosławieństwa.
Watykan, w wigilię Bożego Narodzenia 1941 roku.
Pius XII, Papież
1 Por. Ps 2,1-2.
2 Brewiarz Rzymski, I Antyfona z pierwszych nieszporów Bożego Narodzenia.
3 Sermones, 141,4; PL 38, 777.
4 Por. Łk 2,14.
5 Por. 2 Kor 8,9.