Czy najbliższy konsystorz będzie kluczowy w perspektywie konklawe?
29 października 2021 | 23:38 | Andrea Gagliarducci | Watykan Ⓒ Ⓟ
O tym, w jaki sposób zmienia się kolegium kardynalskie w czasie pontyfikatu papieża Franciszka, a także jakie znaczenie mógłby mieć najbliższy konsystorz w perspektywie przyszłego konklawe, pisze w kolejnej analizie dla KAI Andrea Gagliarducci, watykanista specjalizujący się w zagadnieniach dotyczących dyplomacji i watykańskich stosunków międzynarodowych.
7 listopada kard. Angelo Scola, emerytowany arcybiskup Mediolanu, ukończy 80. rok życia i tym samym zostanie wykluczony z listy kardynałów-elektorów najbliższego konklawe. Owych kardynałów-elektorów pozostanie natomiast 120, aczkolwiek w przyszłym roku ich liczba ponownie się zmniejszy, tym razem do 110, bowiem kolejnych 10 purpuratów ukończy 80 lat i w konsekwencji utraci prawo głosowania na następcę św. Piotra. Takie właśnie dane podsycają pogłoski, jakoby papież Franciszek jeszcze w tym roku lub najpóźniej w lutym 2022 r. zamierzał zwołać konsystorz, aby mianować nowych kardynałów. Jeśli jednak to zrobi, to praktycznie „zabezpieczy” wybory swojego następcy.
Rzecz jasna, rozważania nt. konklawe zawsze pozostają w sferze przypuszczeń. Nie można oczywiście wiedzieć, kogo kardynałowie wskażą jako przyszłego papieża, a ponadto jest prawdopodobne, że i oni sami będą zmieniać zdanie. Patrząc z ludzkiego punktu widzenia, purpuraci, odizolowani i pozbawieni kontaktu ze światem zewnętrznym, będą odwoływali się do kryteriów pragmatycznych, do rozeznania, które przychodzi w trakcie konklawe, a nie do uwarunkowań geopolitycznych. Niemniej jednak owe liczby dotyczące kardynałów mogą nam też powiedzieć coś konkretnego.
Pozwalają nam chociażby zrozumieć, jaki kierunek papież Franciszek wyznacza Kościołowi i jakie sygnały kieruje pod adresem konferencji episkopatów.
Spośród obecnych 121 kardynałów-elektorów, 13 zostało wybranych przez św. Jana Pawła II, 38 przez Benedykta XVI, a 60 mianował przez papież Franciszek. W przyszłym roku los kard. Scoli, który ukończy 80. rok życia i opuści to gremium podzieli także dziesięciu kolejnych purpuratów: kard. Ricardo Ezzati Andrello, kard. Gualtiero Bassetti, kard. Ricardo Blázquez Pérez, kard. Norberto Rivera Carrera, kard. Gregorio Rosa Chávez, kard. Rubén Salazar Gómez, kard. Giuseppe Bertello, kard. Gianfranco Ravasi, kard. André Vingt-Trois oraz kard. Oscar Andrés Rodriguez Maradiaga. Zaledwie czterech spośród nich zostało wybranych przez papieża Franciszka. Jeśli więc Ojciec Święty zdecyduje się mianować kolejnych 10 kardynałów-elektorów, aby powrócić do największej możliwej liczby 120 elektorów, ustanowionej przez papieża Pawła VI i potwierdzonej przez Jana Pawła II, wówczas w najbliższym konklawe weźmie udział aż 76 kardynałów wybranych przez obecnego papieża. Warto przy tym podkreślić, że to zaledwie o czterech mniej od liczby 80 purpuratów potrzebnych do reprezentowania dwóch trzecich głosujących i których jednomyślne wybory pozwoliłyby wskazać nowego papieża już podczas pierwszych głosowań.
Nie możemy rzecz jasna przewidywać, w jaki sposób kardynałowie zagłosują w konklawe ani też, czy od początku będą oni zgodni. W istocie bowiem, pomimo że papież Franciszek zwołuje konsystorz w zasadzie co roku, to tylko raz w 2014 r. zorganizował on tzw. konsystorz generalny, podczas którego kardynałowie mają okazję spotkać się i poznać. Wielu z nich niełatwo będzie zrozumieć dobrze, kto zasiada w ich sąsiedztwie w Kaplicy Sykstyńskiej. Wiele rozstrzyga się zawsze podczas kongregacji generalnych kolegium kardynalskiego, poprzedzających konklawe. Jednak także kolejny konsystorz mógłby mieć znaczący wpływ na kształt przyszłego konklawe.
Skądinąd papież Franciszek przeprowadza operację odnowienia kolegium kardynalskiego w sposób niemal zaprogramowany. Odkąd został papieżem, zwołuje konsystorz każdego roku. Dla porównania: Jan Paweł II, który przecież także głęboko odnowił kolegium kardynalskie, powoływał jego członków jedynie w czasie 9 konsystorzy „rozproszonych” w ciągu 27 lat jego pontyfikatu.
Czy możemy zatem pokusić się o wskazanie ewentualnych kryteriów, jakie zastosuje papież Franciszek, przy rozdawaniu kolejnych kapeluszy kardynalskich? Patrząc na poprzednie zwoływane przezeń konsystorze, wydaje się, że można wyróżnić trzy fundamentalne zasady: nieprzewidywalność, pragnienie poszerzenia przedstawicielstw Kościoła aż do najodleglejszych i najmniej schrystianizowanych szerokości geograficznych oraz idea, by wśród nowo mianowanych purpuratów zawsze znalazł się choć jeden, symbolizujący związek z przeszłością – tendencja tak bardzo widoczna, że zaczęto mówić o zjawisku tzw. „remediation cardinals”. Jeśli chodzi o ową nieprzewidywalność, to oczywiście niewiele jest w tej kwestii do powiedzenia. Papież Franciszek może ustanowić kardynałem kogo tylko zechce i zasadniczo często kieruje wzrok ku diecezjom, które wedle tradycji nie były kardynalskimi, próbując odejść od pewnych mechanizmów, wykształconych uprzednio na przestrzeni lat. Np. w przeszłości objęcie diecezji Mediolanu, największej na świecie z punktu widzenia liczby diecezjan i parafii na tym terytorium, dawało niemal pewność kardynalskiej nominacji. Za pontyfikatu papieża Franciszka nie ma takiej reguły. Wszystko dlatego, że papież nie chce, aby poprzez posługę w niektórych diecezjach mnożyły ambicje związane z karierą w Kościele. Należy też dodać, że sama w sobie tradycja tzw. „diecezji kardynalskich” nie rzecz jasna ma wymiaru władzy, ale służby. Kolegium kardynalskiemu, będącemu rodzajem papieskiego „senatu”, zawsze przyświecała idea włączania w procesy decyzyjne Kościoła najważniejszych diecezji. Tych diecezji, które stanowią punkt odniesienia dla pozostałych i które cieszą się międzynarodową renomą. Papież Franciszek natomiast posługuje się innym kryterium: nie przenosi osób, uważanych za wybitne, do miejsc prestiżowych czy też szczególnie wymagających, ale obdarza te osoby godnością kardynalską tam, gdzie one posługują.
Jak zatem może wyglądać skład kolegium kardynalskiego po kolejnym konsystorzu? Z jednej strony mamy do czynienia z pewnymi możliwymi wyborami, które niektórzy uważają za oczywiste. Tak, jak mianowanie kardynałem abp. Lazzaro You Heung-sika, prefekta Kongregacji ds. Duchowieństwa, czy abp. Arthura Roche’a, prefekta Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Podobnie, jak wręczenie kapelusza kardynalskiego abp. Fernando Vergezowi Alzadze, mianowanemu niedawno szefem Gubernatoratu Państwa Miasta Watykanu.
Są też decyzje mniej oczywiste. I tak w czasie pontyfikatu papieża Franciszka znacząco się zmniejszyła grupa kardynałów włoskich. Bez purpury kardynalskiej pozostały diecezje takie, jak Neapol, Palermo, Wenecja, Mediolan. Żadna z nich nie posiada też kardynała-elektora wśród biskupów-emerytów. Wydaje się natomiast, że papież Franciszek może skierować swój wzrok ku arcybiskupowi Genui, franciszkaninowi Marco Tasce, pomimo, że poprzednik tegoż, kard. Angelo Bagnasco wciąż znajduje się w gronie kardynałów-elektorów.
Ponadto Ojciec Święty mógłby obdarzyć godnością kardynalską arcybiskupa Wilna Gintarasa Grušasa, wybranego niedawno przewodniczącym Rady Konferencji Biskupich Europy. Zaskoczeniem może też być kreacja kardynalska kolejnego Włocha, prał. Angelo Sequeriego, wybranego na pięcioletnią kadencję kierownika Papieskiego Instytutu Teologicznego Jana Pawła II. Ks. prał. Sequeri ma 77 lat, zatem przy okazji ewentualnej nominacji, zasiliłby grono kardynałów-elektorów. Czy zatem wraz z kapeluszem kardynalskim, papież Franciszek pobłogosławiłby w pewnym sensie nowy kierunek, w jakim podąża instytut, noszący imię papieża Polaka, głęboko zreformowany w ostatnich latach? To jedna z hipotez, podobna do tej, często powtarzanej, która mówi o obdarzeniu kardynalską purpurą abp. Piera Mariniego, dawnego mistrza papieskich ceremonii liturgicznych i aż do tego roku przewodniczącego Komitetu ds. Międzynarodowych Kongresów Eucharystycznych. Czy również te dwie nominacje wpisywałyby się w kategorię tzw. „remediation cardinals”? Możliwe, ponieważ obie byłyby pewnym znakiem w kontekście nie tylko nowego kursu, obieranego wśród teologów, ale też w liturgii. Papież Franciszek wraz z publikacją listu apostolskiego „Traditionis custodes” chciał skądinąd wprowadzić pewną cezurę, a w tym kontekście wyróżnienie ceremoniarza znanego (a czasem i krytykowanego) ze względu na swoją bardzo otwartą interpretację Soboru Watykańskiego II, mogłoby powiedzieć więcej, niż tysiąc słów na temat kierunku, jaki Ojciec Święty chce nadać Kościołowi.
Wraz ze swymi wyborami kardynałów papież Franciszek jasno daje do zrozumienia, że nie chce podążać pewnymi tradycyjnymi drogami. I tak Francja – od której wyjątkiem jest kard. Dominique Mamberti, prefekt Sygnatury Apostolskiej – nie została ani razu obdarzona przez obecnego papieża kapeluszem kardynalskim. Tradycyjnymi diecezjami kardynalskimi Francji: Bordeaux, Marsylią, Paryżem czy Lyonem kierują arcybiskupi niewyniesieni do godności kardynalskiej. Tymczasem, biorąc pod uwagę, że kard. André Vingt-Trois opuści w przyszłym roku grono elektorów, papież Franciszek mógłby obdarzyć Kościół francuski kardynalską nominacją.
Hiszpania z kolei ma obecnie czterech kardynałów. To: arcybiskupi Madrytu, Walencji, Barcelony i Valladolid, choć np. kardynałem nie jest obecny arcybiskup Toledo, Francisco Cherro Chaves, prymas Hiszpanii. Kraj ten nie wydaje się zatem znajdować wśród kandydatów do otrzymania kolejnych kapeluszy kardynalskich. Spoglądając na Europę, uderzający jest natomiast fakt, że diecezje takie, jak Kraków czy Armagh nie znajdują się obecnie na „kardynalskiej mapie”.
Nowych purpuratów nie spodziewa się także Kanada ani Stany Zjednoczone. W Stanach purpuratów mających prawo głosu podczas konklawe jest obecnie pięciu, a w Kanadzie – czterech: dwóch w diecezjach terytorialnych (kard. Thomas Collins w Toronto i kard. Gérald Lacroix w Quebecu) a dwóch kolejnych kurii rzymskiej (kard. Marc Ouellet i kard. Michael Czerny).
Jeśli chodzi natomiast o Amerykę Łacińską, to niedawna audiencja, jakiej papież udzielił abp. Limy Carlosowi Mattasoglio, pozwala sądzić, że mógłby on otrzymać wkrótce kapelusz kardynalski, podobnie, jak abp Walmor Oliveira de Azevedo, kierujący archidiecezją Belo Horizonte i będący przewodniczącym brazylijskiej konferencji episkopatu.
Niedostatecznie reprezentowanym obecnie w gronie kardynałów kontynentem wydaje się Afryka, biorąc pod uwagę, że trzech afrykańskich purpuratów ukończyło w tym roku 80 lat. Franciszek mógłby spojrzeć w kierunku Południowego Sudanu, kraju, który skądinąd chciałby odwiedzić. Uzasadniona wydawałaby się też kreacja kardynalska abp. Benjamina Ndiaye z Dakaru, podobnie jak abp. Siegfrida Mandli Jwarego z Durbanu.
Kardynała-elektora nie posiada obecnie także Australia, a dwoma prawdopodobnymi nazwiskami, które mogłyby paść w kontekście konsystorza, są abp Anthony Fisher z Sydney i oraz abp Melbourne Peter Comensoli. Nie można też z góry odrzucać możliwości wręczenia kapelusza kardynalskiego abp. Markowi Coledridge’owi, przewodniczącemu Konferencji Episkopatu Australii, bardzo docenianemu przez papieża Franciszka podczas Synodu nt. Rodziny w 2015 r. Jednakowoż Oceania (i znów wchodzimy w przestrzeń niespodzianek) mogłaby zostać także uhonorowana nominacją dla purpurata z Papui Nowej Gwinei, jednego z krajów, który planuje odwiedzić Ojciec Święty w przyszłym roku. Z kolei Azja liczy sobie dziś 15 kardynałów-elektorów, i nie należałoby się tam raczej spodziewać nowości.
Grupa elektorów wchodząca w skład kolegium kardynalskiego, liczy dziś 52 kardynałów z Europy, 16 z Ameryki Północnej, 7 z Ameryki Środkowej, 13 z Ameryki Południowej, 15 z Afryki, 15 z Azji i 3 z Oceanii. Za pontyfikatu papieża Franciszka, zmniejszyła się liczba kardynałów europejskich (w 2013 r. było ich 62), podwoiła się natomiast liczba tych, którzy pochodzą z Ameryki Środkowej (było ich 3 w 2013 r.), a także wzrosła liczba pochodzących z krajów Afryki, Azji i Oceanii. Ów podział geograficzny może się jednak wywrócić, jeśli papież Franciszek zdecyduje się zwiększyć liczbę kardynałów-elektorów. Podczas konsystorza z 28 listopada 2020 r., zwiększył ich liczbę z limitu 120 do 128. A jeśli idea zwiększenia owego limitu wciąż pozostaje aktualna, to kolejnych kardynałów-elektorów papież powinien de facto mianować w najbliższym czasie.
W swoich wyborach Ojciec Święty zawsze kierował się zaufaniem, ale też dawał precyzyjne sygnały dotyczące kierowania Kościołem. I tak na przykład od początku jego pontyfikatu kardynałem jest Sekretarz Generalny Synodu Biskupów (najpierw kard. Lorenzo Baldisseri, a teraz kard. Mario Grech), co jest znakiem tego, jak ważna jest zdaniem papieża ta instytucja. Także kapelusz kardynalski, który otrzymał podsekretarz ds. migrantów i uchodźców Dykasterii ds. Promocji Integralnego Rozwoju Człowieka kard. Michael Czerny, pokazuje, jak istotne są dla Ojca Świętego kwestie związane z migracjami. Warto się zatem przyglądać, komu z Kurii Rzymskiej Ojciec Święty wręcz kapelusz kardynalski. A jeśli kolejne nominacje kardynalskie pojawiłyby się jeszcze przed ukończeniem reformy Kurii Rzymskiej (które oczekiwane jest w połowie grudnia), wówczas można by odczytywać je jako wskazanie konkretnego kierunku, w jakim papież chce dobierać swoich współpracowników. Bowiem wybory, jakich dokonuje papież Franciszek, nigdy nie są sygnałami, które można banalizować.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
watykanista, publicysta, ekspert ds. dyplomacji watykańskiej. Autor blogów mondayvatican.com i Vatican Reporting. Współpracuje m.in. z grupą EWTN oraz agencjami CNA i ACI Stampa. Autor książek poświęconych m.in. Janowi Pawłowi II i Chiarze Lubich.