Kard. Sandri: Jan Paweł II był ogromną osobowością
02 kwietnia 2025 | 14:37 | Mimmo Muolo, st | Rzym Ⓒ Ⓟ

Od początku do końca, od jego programowego wezwania – „Otwórzcie drzwi Chrystusowi” – do jego ostatniego tchnienia, które nadeszło 20 lat temu 2 kwietnia 2005 roku o 21.37 św. Jan Paweł II był ogromną osobowością – mówi w wywiadzie dla włoskiego dziennika katolickiego „Avvenire” kard. Leonardo Sandri, ówczesny substytut w Sekretariacie Stanu, który 2 kwietnia 2005 roku ogłosił jego śmierć.
Avvenire: Eminencjo, jak wspomina Eminencja ostatnie chwile ziemskiego życia św. Jana Pawła II?
Kard. Sandri: W tym momencie w papieskim apartamencie byli kardynał Camillo Ruini, wikariusz dla Rzymu, kardynał Joseph Ratzinger, dziekan Kolegium Kardynalskiego, sekretarz stanu, kardynał Angelo Sodano, ja, ówczesny biskup Stanisław Dziwisz i siostry zakonne. W chwili śmierci, gdy elektrokardiogram rejestrował jeszcze ostatnie uderzenia serca, pamiętam, jak jedna z sióstr zakonnych klęczała u stóp łóżka Papieża, czytając Psalmy na Wejście (pieśni stopni). Jan Paweł II umarł więc słuchając Słowa Bożego, które głosił przez całe swoje życie.
Co stało się później?
– Na placu czekał i modlił się ogromny tłum. Powiedzieli mi: „Idź natychmiast i ogłoś śmierć papieża”. Wybiegłem więc z Trzeciej Loggii w dół po schodach z zawrotną prędkością, aby jak najszybciej dostać się na plac, ale kiedy tam dotarłem, zdałem sobie sprawę, że nie wiem, co powiedzieć, tak wielkie było moje wzruszenie. Tak więc spontanicznie z moich ust wydobyło się zdanie: „Nasz ukochany ojciec, papież Jan Paweł II powrócił do domu Ojca”. I dodałem godzinę, 21.37. To było ogromne wzruszenie, dzielone z osobami zgromadzonymi na placu i z całym światem. Widziałem wielu ludzi płaczących. A ja po prostu powiedziałem: „Módlmy się za niego”.
Miał Ksiądz Kardynał przywilej przebywania w otoczeniu papieża, ze względu na swoje stanowisko. Jaki był św. Jan Paweł II widziany z bliska?
– Zostałem mianowany substytutem 2000 roku, więc moja najbliższa relacja z Janem Pawłem II miała miejsce w ostatniej fazie jego życia, naznaczonej cierpieniem. Mam niezatarte wspomnienie. Kiedy wyszedł ze szpitala po tracheotomii, zauważyłem, że jest mu zimno i okryłem go moim płaszczem. Wciąż go trzymam, ten płaszcz, był jakby relikwią. A kiedy czytałem w jego zastępstwie przemówienia lub teksty przygotowane na Anioł Pański, mówiłem sobie wówczas, że nie jestem tego godzien, ponieważ aura jego świętości była już wyczuwalna.
W jaki sposób relacja z Papieżem w tym momencie była również naznaczona trudnością w komunikowaniu się?
– Wiedział, jak być zrozumianym. Także za pomocą gestów. I pomimo trudności w artykułowaniu słów, nigdy nie stracił swojej żywotności, głębi swoich spostrzeżeń, a nawet ironii. Wystarczyło jedno spojrzenie, znak, żart. Pamiętam zwłaszcza, jak mówiąc o komunizmie, którego doświadczył bezpośrednio w Polsce, powtarzał: „Uderzę pasterza, a owce się rozproszą” i być może myślał także o bombardowaniach, które były przeprowadzane z takim zamiarem. I właśnie w odniesieniu do bombardowania chciałbym przypomnieć epizod, który świadczy o jego ironii. Kiedy odbył podróż do Bułgarii w 2002 roku, lądując na lotnisku w Sofii, żartowano: „To jest prawdziwy ślad bułgarski”. W pierwszych dochodzeniach faktycznie uczestniczył urzędnik linii lotniczych z tego kraju i wspomniano o „śladzie bułgarskim”. Muszę jednak powiedzieć, że ta hipoteza nigdy nie umniejszyła wielkiej miłości papieża do narodu bułgarskiego, którą zademonstrował również przy okazji tej podróży.
Mówiąc o podróżach, w ciągu ostatnich pięciu lat pontyfikatu odbyły się również znaczące podróże.
– Tak, i chciałbym przypomnieć w szczególności trzy, które moim zdaniem oznaczają prawdziwie uniwersalne rozszerzenie jego posługi Piotrowej. Kanonizacja Juana Diego w Meksyku w 2002 r. była swego rodzaju „kanonizacją” wszystkich rdzennych mieszkańców Ameryki Łacińskiej. Była to czwarta wizyta papieża w Meksyku i pamiętam, jak ludzie płakali na lotnisku, ponieważ zapowiedziano, że będzie to ostatnia wizyta w tym kraju. Następnie wizyta w Krakowie w 2002 r., na konsekrację sanktuarium Bożego Miłosierdzia św. Faustyny Kowalskiej. Nigdy nie zapomnę milczenia na tym placu, mimo że były tam dwa miliony ludzi. I wreszcie ostatnia podróż do Lourdes, w uroczystość Wniebowzięcia w 2004 roku. Papieżowi udało się odzyskać energię, aby przeczytać całą homilię, z mocą przypominając o drogocenności daru życia, świętego i nienaruszalnego przez całe swe istnienie, od poczęcia do naturalnej śmierci. Wciąż widzę go pochylonego w cichej modlitwie przed figurą Matki Bożej, powtarzającego Totus tuus i praktycznie powierzającego się przez Maryję w ręce Jezusa na to, co kilka miesięcy później będzie jego ostatnią podróżą.
Jakie, po dwudziestu latach od śmierci jest dziedzictwo świętego Jana Pawła II?
– Dla mnie jest to przede wszystkim przesłanie dotyczące godności bólu i cierpienia, o którym był w stanie świadczyć i które nadało dalszą treść humanizacji papiestwa, odważnie realizowanej przez cały jego pontyfikat. Jeśli pomyślimy, że w czasach Piusa XII ludzie padali na kolana, gdy pojawiał się papież, możemy zrozumieć całą różnicę. Następnie proklamowanie wolności i sprawiedliwości przeciwko wszelkim formom ucisku i dyktatury. Jan Paweł II zmienił historię i wprowadził Kościół w trzecie tysiąclecie, wystosowując wezwanie, które jest aktualne do dziś. Duc in altum – wypłyń na głębie, czyli w istocie „otwórzcie drzwi Chrystusowi”. Nie mogę również zapomnieć o jego głębokim szacunku dla wszystkich elementów Kościoła, zarówno pod względem geograficznym (pamiętam na przykład synody poświęcone różnym kontynentom), jak i pod względem warunków życia, w szczególności kobiet i młodzieży, ze wspaniałym wynalazkiem Światowych Dni Młodzieży.
Czy Mulieris dignitatem i nacisk na geniusz kobiecy były wówczas nowością?
– To prawda – wielką nowością. Papież Wojtyła jest często wspominany w odniesieniu do kobiet jako odrzucający kapłaństwo kobiet. Nie powiedział jednak, że kobiety nie mogą zostać księżmi. Powiedział natomiast, że Kościół nie ma władzy, by zmieniać to, co ustanowił sam Chrystus. Przez całe swoje życie zawsze okazywał ogromną miłość do godności kobiet.
Jednak ostatnio pojawiły się złośliwe głosy krytykujące niektóre aspekty pontyfikatu, na przykład w odniesieniu do walki z wykorzystywaniem seksualnym małoletnich. Co na to odpowiedzieć?
– Że walka z molestowaniem zaczęła się od niego. Pierwsze normy przeciwko temu strasznemu zjawisku zostały ustanowione za jego pontyfikatu. Potem podjął je i pogłębił Benedykt XVI, ale nie można mieć żadnych wątpliwości co do prawości świętego Jana Pawła II i jego walki z molestowaniem małoletnich, a także z nadużyciami władzy.
Ludzie, którzy krzyczeli „Santo subito” na jego pogrzebie, mieli poczucie jego świętości. Rzeczywiście, kanonizacja nastąpiła w rekordowym czasie. Czy dwadzieścia lat później była to słuszna decyzja?
– Myślę, że proces kanonizacyjny był słuszny w tym, o co prosił lud Boży w czasie pogrzebu i udowodnił jego świętość. Mówi się vox populi, vox Dei. W tym przypadku rzeczywiście głos ludu został dokładnie zweryfikowany poprzez dogłębne zbadanie życia i dzieł świętego Jana Pawła II. W ten sposób to, co było intuicją ludu Bożego, otrzymało pełne potwierdzenie.
Jak w skrócie przedstawiłby Ksiądz Kardynał postać św. Jana Pawła II młodemu człowiekowi, który nie doświadczył wydarzeń jego epoki?
– Jan Paweł II, który tak bardzo troszczył się o ludzi młodych, może nauczyć dzisiejszą młodzież, że życie jest walką i że trzeba walczyć do końca, aby osiągnąć cel. Pamiętam, jak po przylocie do Toronto na ŚDM w 2002 r., pomimo długiej podróży i zaawansowanej już choroby, uparcie chciał zejść po wszystkich stopniach z samolotu. Papież Wojtyła był naocznym świadkiem potrzeby wypełniania misji, którą Bóg powierza każdemu z nas, nawet jeśli jest ona naznaczona ograniczeniami i cierpieniem. Nauczanie to ma wielkie znaczenie dla współczesnych młodych ludzi. I nie tylko dla nich.
Rozmawiał Mimmo Muolo, Avvenire
Kard. Leonardo Sandri urodził się 18 listopada 1943 r. w Buenos Aires w rodzinie włoskich imigrantów. Święcenia kapłańskie otrzymał 2 grudnia 1967 r. Od 1974 r. pracował w służbie dyplomatycznej Stolicy Apostolskiej, początkowo na Madagaskarze, w latach 1977-89 w Sekretariacie Stanu w Watykanie, a następnie do 1991 r. w nuncjaturze w Waszyngtonie. W latach 1991-97 był asesorem w sekcji ds. ogólnych Sekretariatu Stanu. W 1997 r. Jan Paweł II mianował go arcybiskupem tytularnym Aemona i nuncjuszem apostolskim w Wenezueli. Sakrę biskupią przyjął 11 października tegoż roku z rąk kard. Angelo Sodano. W marcu 2000 r. został nuncjuszem w Meksyku, jednak już we wrześniu papież mianował go substytutem w sekcji ds. ogólnych Sekretariatu Stanu. To on 2 kwietnia 2005 r. ogłosił na Placu św. Piotra w Watykanie wiadomość o śmierci Jana Pawła II. W czerwcu 2007 r. Benedykt XVI mianował go prefektem Kongregacji Kościołów Wschodnich. 24 listopada 2007 roku ten sam papież włączył go do Kolegium Kardynalskiego. 28 czerwca 2018 został włączony do grona kardynałów-biskupów, a 24 stycznia 2020 został wicedziekanem Kolegium Kardynalskiego. 21 listopada 2022 roku Ojciec Święty przyjął jego rezygnację z funkcji prefekta Kongregacji dla Kościołów Wschodnich.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.