Ks. Dariusz Kowalczyk: Janie Pawle II to jest twoje dzieło
11 października 2020 | 00:30 | Dawid Gospodarek | Warszawa Ⓒ Ⓟ
„Gdy piętrzyły nam się wyzwania, zwracaliśmy się wprost do naszego patrona: Janie Pawle II, to jest twoje dzieło” – mówi przewodniczący Zarządu Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia” ks. Dariusz Kowalczyk. W rozmowie z KAI opowiada o obchodach XX Dnia Papieskiego oraz tym, kim są obecni stypendyści i absolwenci działającej już od dwudziestu lat organizacji.
Dawid Gospodarek (KAI): Fundacja „Dzieło Nowego Tysiąclecia” stawia w centrum postać św. Jana Pawła II. Czy jest Ksiądz w stanie wskazać jakieś sytuacje, w których mocno odczuwane było wsparcie ze strony polskiego papieża?
Ks. Dariusz Kowalczyk: Fundacja w ogóle powstała z jego inspiracji, po pielgrzymce z 1999 roku, kiedy dokonał podsumowania dziesięciu lat wolności po przełomie roku 1989. Zauważył, że są miejsca, gdzie cywilizacyjnie, gospodarczo jest już o wiele lepiej niż dziesięć lat wcześniej, ale są też obszary biedy i ubóstwa. I pojawiło się pytanie, czy to jest zadanie tylko dla zorganizowanych struktur państwa, czy jest to też zadanie dla synów i córek Kościoła, którzy powinni mieć poczucie solidarności z potrzebującymi. Pod wpływem tych słów Episkopat Polski podjął decyzję o utworzeniu fundacji, która będzie promowała młodych, zdolnych ludzi, pochodzących z rodzin, gdzie brakuje środków, aby mogli zrealizować swoje marzenia o ukończeniu uczelni i kierunku, który spełniałby ich edukacyjne aspiracje.
Gdy papież dowiedział się o utworzeniu Fundacji, podczas modlitwy Anioł Pański usłyszeliśmy o tym, że należy to dzieło wspierać dla dobra narodu i Kościoła, że warto pomagać młodym ludziom w dorastaniu do ról, które ich czekają w dorosłym życiu. Te przepiękne sformułowania, z okna Pałacu Apostolskiego dodawały nam skrzydeł. Kard. Dziwisz opowiadał, iż Ojciec mówił: „Takie pomniki możecie mi stawiać”. Chodziło o działa służące człowiekowi, takie jak „żywy pomnik” – czyli stypendystów.
Z kolei po śmierci Papieża, w roku 2005 znacząco wzrosły nam wpłaty na stypendia. Pojawiła się wyraźnie odczuwalna myśl w społeczeństwie, że trzeba kontynuować jego dzieło. Akurat to Dzieło istniało już pięć lat, miało swój dorobek, rozpoznawalność i akceptację społeczną. Polacy uznali, że jest ono wyjątkowo trafną kontynuacją myśli i dzieła Jana Pawła II. Zwiększyliśmy wtedy pulę stypendiów do 2,5 tys. rocznie. W roku 2000 było 500 naszych podopiecznych. Kolejnym ważnym momentem wzrostu były beatyfikacja i kanonizacja. Kiedy pojawiały się jakieś trudności, problemy; kiedy trzeba było podejmować decyzje, czasami ryzykowne, jak na przykład dotyczące obozów liczących nawet półtora tysiąca osób, które były ogromnymi wyzwaniami, zawsze pod koniec modlitwy Anioł Pański odmawialiśmy wezwanie do Jana Pawła II. Gdy piętrzyły nam się wyzwania zwracaliśmy się wprost do naszego patrona: Janie Pawle II to jest twoje dzieło, to są twoje dzieci, pomóż…
Na różny sposób przejawia się obecność papieża w tym dziele. Zbieramy i wydajemy środki na dzieło wychowania młodych ludzi w duchu wartości, którym służył Jan Paweł II. Chciałbym zapewnić, że wszystkich naszych pracowników, wolontariuszy, darczyńców, tę rzeszę naszych przyjaciół, dzień w dzień polecamy w modlitwie Anioł Pański Bogu przez wstawiennictwo św. Jana Pawła II. Wiem, że ludzie są bardzo wdzięczni za tę modlitwę, bardzo często o nią proszą. Celebrujemy też Msze święte za naszych darczyńców. A przede wszystkim uczymy naszych stypendystów wdzięczności.
KAI: Dzisiejsi stypendyści czasem już nawet nie pamiętają Jana Pawła II, jego życia. Jak przybliżacie im jego postać?
– Podczas tegorocznych obozów dla stypendystów, które z racji pandemii odbywały się w Gnieźnie i Wadowicach online, uświadomiliśmy sobie, że Jan Paweł II jest fenomenalnym patronem dla młodych ludzi, którzy często pochodzą z rodzin przeżywających różne trudności, noszą bagaż dobrych i bolesnych doświadczeń. Karol Wojtyła jako dwudziestojednoletni mężczyzna nie miał już nikogo z rodziny i jeszcze wybuchła wojna, która odbierała mu przyjaciół, Gestapo rozstrzeliwało jego kolegów dookoła Krakowa, czy wywoziło ich do obozów koncentracyjnych… Każdy rozumie, że to naprawdę ciężka szkoła życia – a jednak dało się wyrosnąć na tak genialnego, pięknie spełnionego człowieka, a jednocześnie wybitnego, świętego papieża. Uświadomiliśmy sobie, że musimy pokazywać w pierwszej kolejności fenomenalne nauczanie papieża do młodzieży, ale również jego życiorys jako świętego. Dzięki temu młody człowiek będzie mógł skonfrontować swoje życie z kimś, komu było naprawdę trudno, a jednak się nie poddał, bo jego więź z Bogiem i Kościołem była silna i życiodajna. A przy tym Karol Wojtyła – Jan Paweł II był człowiekiem renesansu. Widzieliśmy go jako dobrego sportowca, miłośnika przyrody, górskich wycieczek, nart i kajaków, ale także aktora, poetę, pasjonata literatury mistycznej, poliglotę i intelektualistę. Było w nim wszystko.
Ostatnio na dniu skupienia z młodymi stypendystami czytaliśmy listy młodego Karola Wojtyły, gdzie mówi do swoich przyjaciół, że studiuje, czyta, brakuje mu czasu; stawia pytania, znajduje odpowiedzi, przeżywa euforię, ale za chwilę wpada w jakiś dół, jakąś depresję, niemoc. Tacy są studenci, taki jest każdy z nas i on też to przeżywał! Młody Wojtyła był taki sam jak dzisiejsi młodzi. Gdy pokazuje się młodym ludziom postać Wojtyły, on staje się im bliski. Był duchowo pięknym człowiekiem, a jednocześnie nie zostało mu odjęte żadne trudne doświadczenie życiowe, łącznie z utratą obojga rodziców, brata, którego kochał czy doświadczenie wojny i totalitaryzmów. Pokazał swym życiem, że wiara w Boga i doświadczenie Jezusa Chrystusa żyjącego w swym Kościele jest silniejsze od wszystkiego i można na mim budować gmach życia. To właśnie jest obecność Jana Pawła II w naszej fundacji.
KAI: Wspomniał Ksiądz, że wśród zadań fundacji jest wychowanie młodych. Jak konkretnie Fundacja to robi?
– Weźmy jako przykład obraz koła od roweru. Żeby było ono dobre, musi mieć kilkadziesiąt idealnie dostrojonych szprych. Podobnie wygląda osobowość człowieka. Wszystkie wymiary muszą być idealnie zestrojone. Nasze stypendium odciąża finansowo, pozwala na opłacenie stancji i zapewnia stałe, comiesięczne poczucie bezpieczeństwa. Potrzeba jeszcze formacji duchowej – młodzi ludzie stawiają pytania odnośnie do swojego życia religijnego czy moralnego. Przeżywają wzloty i upadki, przeżywają kryzysy. Na naszych wakacyjnych wyjazdach zawsze mamy wielogodzinne forum dyskusyjne, z panelami i zaproszonymi gośćmi. W tym roku był to Prymas Polski, arcybiskup Wojciech Polak, w lipcu w Gnieźnie, była siostra Tomira, która mówiła o powołaniu, był ojciec Wojciech Surówka OP, duszpasterz z Lednicy. Na tych spotkaniach padają ważne pytania. Od moralności, kosmologii, teologii dogmatycznej i biblijnej, na problemach Kościoła skończywszy.
Dajemy młodym ludziom wsparcie w wierze. Na obozach są to Eucharystie, brewiarz, oczywiście spowiedź, adoracja. Od paru lat mamy “Kwadrans z Janem Pawłem II” – program indywidualnego czytania tekstów papieskich i dzielenia się przemyśleniami na forum.
Zdaliśmy sobie sprawę, że stypendyści noszą ze sobą bagaż doświadczeń rodzinnym, pięknych i bolesnych. Są wśród nich tacy podopieczni, że patrząc na ich osiągnięcia tylko wstajemy, klaszczemy, chwalimy, niezależnie od tego, czy jest to nauka, sztuka, sport, wolontariat czy społeczne zaangażowanie. A są również tacy stypendyści, którym trzeba przez pięć lat mówić – słuchaj, naprawdę stać cię na to, naprawdę dasz radę, uwierz w swoje możliwości. W domach czy swoich społecznościach czasem młodzi słyszą przeciwne rzeczy.
W wychowaniu skupiamy się na wszystkich wymiarach. Jeśli ktoś w nauce osiąga szóstki i piątki, a w życiu społecznym nie potrafi współpracować z ludźmi, to jest to jednak jakaś ułomność. Zwłaszcza dzisiaj, w dobie galopującego indywidualizmu, łatwo w tę pułapkę wpaść. W każdej dziedzinie, czy to będzie rodzina czy praca, potrzeba ducha współpracy. A przecież bez umiejętności „miękkich”, a czasami właśnie najtrudniejszych do opanowania, będziemy w pewien sposób ułomni. Gdy się coś komuś ofiaruje, zwłaszcza stale, a ktoś się do tego przyzwyczaja, to możemy bardzo łatwo zbudować w nim postawę konsumpcyjną, roszczeniową a nawet kontestacyjną. Wobec tego kładziemy nacisk na postawę podmiotową i twórczą, większą radość z dawania niż tylko z przyjmowania. Dlatego od początku fundacji umieściliśmy w dokumentach stypendysty rubrykę: „Moje zaangażowanie wolontariackie”. Nasi podopieczni wybierają sobie coś dla siebie, dowolną dziedzinę zaangażowania, żeby nauczyć się dawania czegoś od siebie innym. Stawiamy na ich holistyczne wychowanie, z uwzględnieniem wszystkich sfer ludzkiej osoby i osobowości – duchowej, moralnej, intelektualnej, artystycznej czy społecznej. Proponujemy młodym integralną wizję człowieka i jego wychowania.
KAI: Jak młodzi reagują na Wasze formacyjne praktyki?
– Nie jesteśmy tu nachalni. To dzieje się niejako przy okazji. Przede wszystkim młodych trzeba słuchać, bo oni przynoszą ze sobą wszystko co się dzieje w domu, na uczelni, w życiu społecznym czy osobistym. Niezwykle cenną formacją jest ta, która dzieje się niejako poza sytuacją oficjalną. Co to znaczy? Kiedy ktoś przychodzi i pijemy kawę w kuchni, albo adresujemy kilka tysięcy kopert do darczyńców i siedzimy kilka godzin i swobodnie rozmawiamy, to dokonuje się coś naprawdę ważnego i wielkiego. Nie ma oficjalnej sytuacji, szczerze rozmawiamy. Wtedy się otwieramy. Bywamy poważni, a za chwilę wybuchamy śmiechem. Tak to się odbywa. Przede wszystkim trzeba z młodymi być. Teraz epidemia nam ten kontakt trochę upośledziła, ale staramy się nadrabiać za pomocą Internetu. Nie wolno żałować czasu na spotkanie.
KAI: Ważnym elementem są letnie obozy.
– Tak, to prawda. Czasem jakiś stypendysta wymyśla miliony sposobów na to, żeby nie pojechać na pierwszy obóz. Bo daleko od domu, bo nikogo nie zna, bo na pewno oni będą się tam cały dzień tylko modlili… Natomiast po przyjeździe zobaczy ludzi, relacje, które oni tworzą i się zachwyci. Oczywiście też modlimy się, jest codzienny Brewiarz i Msza Święta, ale potem dwie godziny wolnego na rozmowy z innymi, dzień sportu, chodzenie po uczelniach, po muzeach. Zwiedzanie wszystkiego, co duże miasto oferuje. Tam młodzi nawiązują ze sobą relacje, które bardzo często kończą się przyjaźnią a nawet małżeństwem. Kilka razy w roku mamy tzw. małżeństwa stypendialne.
Gdy pytamy, od kiedy ktoś jest w Fundacji, ludzie odpowiadając zawsze podają pierwszy wyjazd, na który pojechali, a nigdy nie wskazują momentu, od którego zaczęli otrzymywać stypendium. Dla stypendystów Fundacja to jest obóz. To jest ciekawa rzecz. Tak jak mówiłem, na początku lat dwutysięcznych, gdy sytuacja w wielu miejscach w Polsce była naprawdę dramatyczna, stypendyści często mówili: „dziękuję za stypendium, dzięki niemu skończyłem lepszą szkołę, byłem na korepetycjach, kupiłem komputer czy książki do angielskiego”. Ale ci sami ludzie po kilku latach, pod koniec studiów, mówili: „proszę księdza, nie wiem co było ważniejsze, czy stypendium czy wspólnota, w której się znalazłem”. Piękna szczerość. Moim zdaniem i jedno, i drugie było ważne. Ale po jakimś czasie zmienia się perspektywa i wartościowanie.
KAI: Pewnie nie wszyscy stypendyści są mocno wierzący.
– Czasem ktoś ma jakiś obraz Kościoła, bo nie ma z nim bliższego kontaktu. I dopiero jak zobaczy prawdziwy obraz środowiska wiary, jak mówił papież, dopiero wtedy zmieni swoje przekonanie o wierze. Na przykład dwa lata temu w Kielcach mieliśmy uwielbienie wieczorne na rynku starego miasta. Tysiąc stypendystów, masa ludzi, a też przyjechali byli stypendyści, absolwenci z żonami, mężami, dziećmi. Opowiadali czym się zajmują, kim są, było naprawdę pięknie. I pytam ich, czego im brakuje z lat spędzonych z Fundacją. Co ciekawe, kilka osób odpowiedziało natychmiast, że naszych Mszy świętych, gdzie Eucharystia trwała dwie godziny, gdzie było 150 osób w chórze, wszyscy z żółtych koszulkach. Wszyscy szli do spowiedzi, wszyscy do Komunii świętej. Te kazania, ta atmosfera, gdzie się nie chciało wychodzić z kościoła. Myślę sobie – naprawdę, a nie stypendium? Rozmowy z absolwentami odsłaniają głębię misji Fundacji. Formacja i wychowanie, nie tylko stypendium.
W dużych miastach odwiedzamy wszystkie parafie w czasie obozu. Mówimy o Fundacji, modlimy się z darczyńcami, chodzimy na obiady do parafian. Pomysł zaczerpnięty ze Światowych Dni Młodzieży. Ludzie w tych miastach przekonują się do Fundacji. Mają spotkanie z konkretnymi ludźmi. Z kolei na obozach z młodszymi – to jest duże wydarzenie, cała niedziela – dzielimy ich na małe grupy, idą z wychowawcami i duszpasterzami do kościołów. Na przykład w Szczecinie byliśmy w ponad 60 parafiach w ciągu jednej niedzieli. Szczecinianie mogli się przekonać o stypendystach, którzy mieli wdzięczność w oczach, którzy modlili się za darczyńców, którzy dziękowali za całe lata wsparcia. Pielgrzymka fundacyjna przechodzi przez całą Polskę. W miastach śpiewamy, nawet w tramwajach. Kiedyś motorniczy, gdy dojechaliśmy już do pętli, prosił, żebyśmy mu jeszcze pośpiewali. Może to będzie nadużycie, ale myślę, że nasze obozy to są trochę takie polskie Dni Młodzieży. Ktoś kiedyś zauważył, że w obozach widzi nowy typ rekolekcji dla miast. Trafne! Przez dwa tygodnie ludzie w sklepach, na ulicach, w komunikacji, w miejscach kultury, nauki, sztuki, sportu czy rekreacji obserwują naszych stypendystów, rozmawiają z nimi i widzą uśmiechniętych, spontanicznych młodych ludzi. Kiedyś w Łodzi starsze małżeństwo nam powiedziało, że stypendyści „to nasza przyszłość”. Państwo szli do kościoła i mieli łzy w oczach. Mówili, że są już spokojni, bo jednak jest dobra przyszłość dla naszej Ojczyzny, skoro mamy takich młodych ludzi. Budzimy nadzieję. Papież Franciszek prosi, abyśmy tworzyli doświadczenie bliskości. Robimy to.
KAI: A co się dzieje z ludźmi, którzy już opuścili Fundację, skończyli studia?
– Rozpierzchli się wszędzie, od Pałacu Prezydenckiego, po instytucje centralne, rządowe i samorządowe, przez uczelnie, szpitale, wszelkie możliwe wolontariaty, szkoły, teatry, seminaria – mamy kilkunastu alumnów i tyluż byłych stypendystów, którzy otrzymali już święcenia. Są siostry zakonne. Absolwenci budują gazociągi na szelfie, mamy ludzi zajmujących się budową samolotów czy systemów informatycznych, kognitywistów oraz znawców kosmosu. Mamy aktorów, malarzy i rzeźbiarzy, lekarzy, prawników, dziennikarzy, architektów, programistów, inżynierów wszelkiej maści, badaczy nanocząstek, pilotów i żołnierzy. W ramach konkursu biskupa Chrapka sto pięćdziesiąt osób skończyło dziennikarstwo na uniwersytetach Warszawskim i Jagiellońskim. We wszystkich mediach ich spotkamy. Wielu z naszych stypendystów zrobiło doktoraty, za jakiś czas będą i profesorowie. Niektórzy pozakładali firmy, fundacje czy szkoły rodzenia. Inni są znanymi youtuberami, którzy nagrywają filmy np. o wychowywaniu dzieci czy o wierze. Spotkamy ich bodaj we wszystkich organizacjach trzeciego sektora, samorządach studenckich, wspólnotach, ruchach i stowarzyszeniach katolickich. Nie brakuje harcerzy wszystkich gałęzi. Są też i nauczyciele. Słysząc historie naszych wychowanków jesteśmy zaskakiwani tym jak potoczyło się ich życie.
Istnieje też „Stowarzyszenie Absolwentów Dzieło”, ich stowarzyszenie, gdzie absolwenci angażują się w szkolenia, w pomoc Fundacji, w przedszkole, w wiele innych projektów. Chcą ideały papieskie przenieść w dorosłe życie. Zdarza się też, że dostajemy przelew, patrzymy na nadawcę i nazwisko wydaje nam się dziwnie znajome. Sprawdzamy i okazuje się, że jest to nasz absolwent. Świetne uczucie, bo kiedyś mówiliśmy, iż marzymy o tym, żeby nasi stypendyści w przyszłości wspierali młodsze pokolenie. Podczas ślubów absolwentów często są zbierane pieniądze na stypendia. Absolwenci wiodąc samodzielne życie pamiętają o nas. Oni sobie poradzili, ale są też po nich młodsi, którzy potrzebują wsparcia.
KAI: W bieżącym jubileuszowym roku zaskoczyła nas pandemia. Jak wpłynęła na Wasze funkcjonowanie?
– Pandemia rzeczywiście bardzo nam pokrzyżowała plany. Mieliśmy dwudziestolecie istnienia Fundacji w stulecie urodzin Jana Pawła II. Mieliśmy być z grupą sześciuset, siedmiuset studentów u źródeł chrzcielnych Polski, a więc Gniezno, Lednica. To naprawdę było w finalnej fazie przygotowań. Cały rok organizacji wyjazdów, spotkań, lokalnych wizji i tak dalej. I potem mieliśmy zabrać tysiąc uczniów na dwa tygodnie do Krakowa i Wadowic. Dwudziestego piątego lipca mieliśmy mieć wielki, całodniowy jubileusz na Białych Morzach w Krakowie, z udziałem kardynałów i biskupów, a przede wszystkim stypendystów, absolwentów, darczyńców, Kapituł i Rady Fundacji, mecenasów, wolontariuszy i przyjaciół, księży koordynujących z całej Polski, sióstr zakonnych współpracujących z nami. Mieliśmy się ucieszyć i wyzwolić energię na przyszłość, bo każdy jubileusz to także okazja do motywowania się do następnych wyzwań. No i to się niestety nie udało. Ale w momencie kwietniowego smutku, kiedy musieliśmy wszystko odwołać, pojawiło się pytanie – co teraz zrobimy? No i znowu z pomocą przyszli nasi stypendyści i niezawodni pracownicy biura, proponując hybrydowe obozy. Wymyśliliśmy nazwę „e-obozy”. Grupy pobliskich stypendystów z Krakowa i Gniezna, uczniów i studentów przyjechały na miejsce, a wszystkie wydarzenia były transmitowane. Udało się. Byliśmy i na Lednicy, i dwa dni w Gnieźnie, były modlitwy, czuwania u karmelitanek, dyskusje, Msza św. w katedrze pod przewodnictwem księdza Prymasa Wojciecha Polaka, prymicyjna Eucharystia naszego absolwenta. Świetny był też dzień w Wadowicach. Wziął w nim udział dyrektor muzeum i przede wszystkim burmistrz, który dał świetne świadectwo o Janie Pawle II, o miłości do swojego rodaka. Naprawdę genialna sprawa. Potem Msza św. w bazylice. Poszliśmy też do karmelitów w Wadowicach. Tam Ojciec Święty jako młody chłopak przyjął szkaplerz. Na Białych Morzach była Eucharystia, odwiedził nas kardynał Stanisław Dziwisz, pan Adam Bujak, pan Leszek Sosnowski. Świetne świadectwa ludzi, którzy byli, lub niemal byli domownikami arcybiskupa czy papieża.
Na początku września odbył się prawie dwutygodniowy hybrydowy obóz dla maturzystów, gdzie nagrywaliśmy filmy, wystąpienia, spotkania. Aż 275 maturzystów w tym roku zakończyło edukację w szkole i weszło do wspólnot akademickich. Do Warszawy przyszło 40 osób, 50 osób do Krakowa i wielu do innych miast. Obóz wrześniowy był pomyślany jako okazja do zapoznania się i zaprzyjaźnienia się ze wspólnotami w miastach, w których będą studiowali. Za dwa, trzy tygodnie młodzi studenci przyjeżdżali do miast już jako pełnoprawni członkowie swoich wspólnot. Bardzo ładnie angażowali się w Dzień Papieski, który zawsze jest na początku roku akademickiego i czuli się za niego odpowiedzialni. Teraz z kolei z księżmi jeździmy po Polsce i przyjmujemy stypendystów we wspólnotach w sposób realny, w dużych salach, gdzie jest to możliwe, aby się z nimi spotkać i tę namiastkę obozu im stworzyć.
KAI: A jak z Dniem Papieskim?
– Wszystko się odbywa, tylko w nieco zmienionej formie. Na przykład zbiórka kościelna zostanie przeprowadzona przy pomocy puszek będących w dyspozycji parafii. Zbiórka publiczna jest, tylko musimy założyć maseczki i zachować dystans. Koncert został nagrany w obecności kilkudziesięciu osób w małym, ale prześlicznym kościele pokamedulskim na Bielanach w Warszawie. Koncert z najpiękniejszymi hymnami i pieśniami maryjnymi z chrześcijaństwa Wschodu i Zachodu, na przestrzeni 2 tysięcy lat. Zaśpiewali m.in. Sebastian Karpiel-Bułecka, Olga Szamańska, Igor Herbut, ale też artyści z Afryki, Kuby, Armenii i Grecji. Usłyszymy także chóry z cerkwi prawosławnej. Wydarzenie wysokiej klasy artystycznej i duchowej. Emisja w TVP1, niedziela, 11. października, godzina 17.30.
KAI: Gala z przyznaniem Totusów?
– Odbędzie się, tak jak to było do tej pory, transmitowana w sobotę dziesiątego października o szesnastej przez TVP2. Tylko zamiast trzystu osób na sali, będzie siedemdziesiąt, w przyłbicach. Na szczęście udało się wszystko zorganizować na czas. We wtorek 13 października wymiar intelektualny. Sympozjum, podczas którego zastanowimy się, czy postawa Totus Tubus jest postawą na dzisiaj? Mamy znakomitych profesorów, arcybiskupa Bambergu, Ludwiga Schicka. Będzie też Andrea Riccardi, profesor z Rzymu, założyciel wspólnoty Sant’Egidio oraz wielka sława teologii polskiej, ks. prof. Jerzy Szymik. Skomentują ich wystąpienia: ks. prof. Marek Chmielewski z KUL-u, teolog duchowości, siostra Anna Maria Pudełko, psychopedagog powołania oraz redaktor Grzegorz Górny. A całość poprowadzi pan profesor Paweł Skibiński z Uniwersytetu Warszawskiego. Szykuje się intelektualna uczta. Uwielbiam te sympozja, bo są intensywne. To będzie prawie 6 godzin wykładów, komentarzy. Planujemy transmisję za pośrednictwem naszych kanałów, DziełoTV na youtubie oraz za pośrednictwem strony: www.dzielo.pl
KAI: Sport był bliski Janowi Pawłowi II, a sportowych inicjatyw nie brakuje. Co roku odbywają się coraz popularniejsze biegi. Teraz przez pandemię zmieniliście formułę.
– Rzeczywiście biegi papieskie są bardzo popularne. W Krakowie w zeszłym roku stypendyści musieli wcześniej niż planowano zamknąć listę startową. W tym roku pandemia zepsuła nam plany, ale robimy bieg na dystansie 5, 10, 20 i 27 km, tzw. Wirtualny Bieg Papieski. Trzeba się zarejestrować przez Internet, na naszej stronie są wszystkie dane, wybrać sobie dystans, ten trzeci – to jest jubileuszowy fundacyjny, czwarty – dla zaawansowanych biegaczy, liczba lat pontyfikatu, tzw. dystans papieski. Można sobie zamówić piękny jubileuszowy medal, na którym z jednej strony będzie wizerunek św. Jana Pawła II, z drugiej strony znak Fundacji. Przy pomocy telefonów lub innych urządzeń, trzeba udokumentować przebiegnięcie tego dystansu w dowolnym miejscu na kuli ziemskiej. Zaletą jest nieograniczona liczba uczestników. Zachowujemy bezpieczeństwo sanitarne w tym trudnym czasie, a jednocześnie wszyscy, którzy chcą biegać i uczcić osobę Jana Pawła II, mogą to zrobić w ten sposób.
KAI: Dla papieża bardzo ważna była też kultura.
– Oczywiście, i takich zaangażowań też u nas nie brakuje. Od kilkunastu lat środowisko katowickie naszych stypendystów i Teatr Franciszka przygotowywało najpierw 5 megawidowisk w Spodku. To cały rok pracy, castingi… Zespół wykonawczy za każdym razem składał się z prawie 500 osób, w tym chóry, artyści. Fenomenalne, wielkie wydarzenia, naprawdę monumentalne dzieła. Potem przenieśli to do Pałacu Młodzieży w Katowicach. Wiele z tych musicali napisał nasz absolwent, skrzypek jazzowy, Piotrek Solorz. Znakomity muzyk, a czasami odtwórca kilku ról w tych musicalach. Napisał muzykę i przeszkolił skład wykonawczy. Adrian Pontus również weźmie udział w wydarzeniu. Nazwano je filmem artystycznym. Partie wokalne, artystyczne i teatralne artyści nagrali w domach, potem to złożyli, i jedenastego października będziemy mogli zobaczyć efekty ich pracy. O 19.00 na kanale YouTube Fundacji „DziełoTV” odbędzie się promocja i jednocześnie premiera tego wydarzenia artystycznego.
Mamy również zespół stypendystów i absolwentów Fundacji „Tylko Ty”, który właśnie zamyka płytę na 100-lecie urodzin papieża. Szef projektu, Marta Dywicka pragnie, aby powstający krążek był wotum wdzięczności stypendystów dla Jana Pawła II oraz dla darczyńców Fundacji. Dwa tygodnie temu ostatecznie ukonstytuował się kolejny zespół fundacyjny – Chór i Orkiestra Fundacji „Dzieło Tysiąclecia”, pod kierunkiem naszej absolwentki Agnieszki Kowalik, która ukończyła dyrygenturę.
KAI: Miejsce Jana Pawła II w Fundacji jest oczywiste, a co robicie, żeby młodzi mieli też świadomość Kościoła dziś, pontyfikatu papieża Franciszka, jego nauczania?
– W Dzień Papieski zawsze podkreślamy, że jest on wyrazem łączności z papieżem Franciszkiem, a modlimy się przez wstawiennictwo św. Jana Pawła II. Zawsze utrzymujemy bliski kontakt z Ojcem Świętym, a i on kilkakrotnie podczas modlitwy Anioł Pański pozdrowił Kościół w Polsce przeżywający Dzień Papieski. Papież wie zatem o tej inicjatywie i jej błogosławi. W trakcie naszych formacyjnych kwadransów z Janem Pawłem II, bazując na jego tekstach, proponujemy stypendystom aktualne nauczanie papieża Franciszka. Jeśli pojawia się jakieś pismo, rozważanie, dokument czy encyklika, jak „Fratelli Tutti”, to te teksty natychmiast wchodzą do kompendium tekstów papieskich. Papież Franciszek miał też kilka niesamowitych sformułowań, na przykład to słynne „wstańcie z kanapy”, które zostaną zapamiętane na zawsze. Myślę, że trafił absolutnie w sedno. Cały świat wtedy klaskał przytakując, że tak właśnie jest, my się zasiedzieliśmy na kanapach, ze smartfonami w ręku – wyjdźmy z tego! Jan Paweł II przez cały pontyfikat mówił „Jesteście przyszłością świata”. Papież Franciszek poszedł o krok dalej i powiedział „Jesteście Bożym „teraz’”. I rzeczywiście, przecież na obraz Kościoła wpływają również dzieci i młodzież, a więc już teraz mają oni wpływ na to, jaki jest Kościół.
KAI: Czy Fundację można wspierać tylko podczas Dnia Papieskiego?
– Dzień Papieski to swoiste święto Fundacji i moment, w którym bardzo ważny jej element – czyli zbiórka na stypendia edukacyjne – jest szczególnie wyakcentowany. Tego dnia można spotkać na mieście wielu stypendystów w żółtych chustach lub koszulkach wraz z puszkami, do których prowadzona jest zbiórka. W poprzednich latach w Dzień Papieski organizowaliśmy liczne atrakcje – tzw. miasteczka rodzinne, gdzie studenci kierunków technicznych organizowali pokazy robotów, studenci medycyny oferowali darmowe badania. Nie brakowało też ciast, przekąsek, zabaw dla dzieci i atrakcji dla całych rodzin. To sposób na spotkanie, nawiązanie kontaktu z naszymi Darczyńcami i okazanie im wdzięczności.
Fundację można wspierać przez cały rok – wpłacając dowolną kwotę na nr konta 75 1240 2034 1111 0000 0306 8582 lub wysyłając SMS o treści „STYPENDIA” na numer 74 265 (4,92 zł z VAT).
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.