Drukuj Powrót do artykułu

Ks. Gabrielli o katolicko-prawosławnym kulcie św. Mikołaja w Bari

10 maja 2022 | 18:15 | Piotr Dziubak (KAI Rzym) | Bari Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. Diecezja Bari-Bitonto

„Bazylika św. Mikołaja w Bari jest ważnym miejscem modlitwy i dialogu, szczególnie z wiernymi Kościoła prawosławnego. Mimo sytuacji wojny i bardzo złożonych relacji rosyjsko-ukraińskich uważamy, że stale istnieje potrzeba podtrzymywania dialogu. W dialogu teologicznym ze światem prawosławnym niewiele nas dzieli. Musimy na nowo odkryć braterstwo, dlatego papież Franciszek kładzie tak mocny nacisk na to” – zaznacza ks. Alfredo Gabrielli, dyrektor archidiecezjalnego Biura Ekumenizmu i Dialogu Międzyreligijnego oraz wykładowca na Apulijskim Wydziale Teologicznym w Bari. Włoski kapłan w rozmowie z KAI opowiada m. in. o znaczeniu katolicko-prawosławnego kultu św. Mikołaja w Bari.

Piotr Dziubak (KAI): Dlaczego bazylika św. Mikołaja w Bari stała się tak popularnym miejscem kultu dla wiernych prawosławnych?

Ks. Alfredo Gabrielli: Stało się to po zakończeniu Soboru Watykańskiego II, ponieważ w czasie sesji soborowych zauważono, że biskupi z Europy Wschodniej oraz z krajów wschodniej części basenu Morza Śródziemnego przejeżdżali przez Bari za każdym razem, gdy odbywała się sesja soborowa, aby oddać cześć relikwiom św. Mikołaja. Dotyczyło to biskupów katolickich obrządku wschodniego. Wtedy też lepiej zrozumiano, jak ważny jest dla ludzi Wschodu kult św. Mikołaja. Już w czasie trwania Soboru zrozumiano także, że Bari może być miejscem dialogu Wschodu z Zachodem do tego stopnia, że papież Paweł VI w grudniu 1965 r. wysłał biskupa Bari, abp. Enrico Nicodemo, do Konstantynopola z delegacją, która podjęła sprawę zniesienia ekskomunik. Niedługo potem, w 1966 rok, podjęto decyzję o wybudowaniu w krypcie bazyliki św. Mikołaja małej kaplicy prawosławnej, w której prawosławni mogliby sprawować swoją liturgię. Była to wyjątkowa decyzja w owym czasie, aby w kościele katolickim znajdowało się miejsce kultu prawosławnego. Z biegiem czasu i wzrostem liczby pielgrzymek ta mała kaplica okazała się niewystarczająca, dlatego stopniowo pozwalano prawosławnym odprawiać nabożeństwa albo przy ołtarzu z relikwiami świętego albo w większe święta bezpośrednio przy ołtarzu głównym w bazylice. Na wielu zdjęciach widać, jak prawosławne uroczystości, zgodnie z kalendarzem juliańskim odbywają się przy ołtarzu głównym a bazylika wypełniona jest po brzegi wiernymi.

KAI: Kult św. Mikołaja był obecny na długo przed Soborem Watykańskim II.

– Powiedzmy, że wraz z Soborem Watykańskim II katolicy, zwłaszcza mieszkańcy Bari, dowiedzieli się o tej szczególnej pobożności chrześcijan prawosławnych. Wcześniej wszyscy zwracali uwagę na kult św. Mikołaja katolików wschodnich. Przy tej okazji odbywały się m. in. konferencje na temat liturgii wschodnich. Potem zaczęli pojawiać się biskupi prawosławni. Można powiedzieć, że po upadku muru berlińskiego i rozpadzie Związku Sowieckiego, rozpoczęło się liczne rosyjskie pielgrzymowanie. Rosjanie są obecnie najliczniejszą grupą wśród wiernych prawosławnych przybywających do bazyliki św. Mikołaja. Ponadto badania wykazały, że kult przeniesienia relikwii świętego i liturgiczne jego wspomnienie jest kultem starożytnym. Prawosławie związane z Konstantynopolem, nigdy nie było zadowolone z faktu, że relikwie świętego zostały przywiezione do Bari, a dyskusja na temat zwrotu relikwii Patriarchatowi Ekumenicznemu powracała co jakiś czas. Zakończyła się ona w 2016 r., kiedy patriarcha Bartłomiej I przybył do Bari i w bazylice św. Mikołaja powiedział, że relikwie są teraz opatrznościowo przechowywane w Bari, aby mogło ono być miejscem spotkania i dialogu. Patriarcha położył więc kres dyskusjom na temat ewentualnego zwrotu relikwii. Z drugiej strony, w świecie ruskim, wkrótce po translacji w 1087 r., śpiewano pieśni i z tej okazji ogłoszono wspomnienie liturgiczne. Translacja była postrzegana jako wydarzenie opatrznościowe, które przed najazdem muzułmanów uchroniło relikwie św. Mikołaja przed zniszczeniem. Z perspektywy naszych czasów łatwo zauważyć, że gdyby one tam pozostały, na pewno zostałyby stracone. I tak od tego momentu świat słowiański zaczął obchodzić święto translacji relikwii św. Mikołaja.

KAI: Czy wiadomo było, gdzie w Mirze znajdowało się ciało św. Mikołaja?

– Kiedy marynarze z Bari poszli po ciało św. Mikołaja, pokazał im je jeden z mnichów. Nie było na nim napisu, że to rzeczywiście doczesne szczątki świętego. Z pewnością ciało zostało przywiezione do Bari w stanie prawie nie naruszonym. A fakt, że kości nadal wydzielają płyn, który nazywamy „olejem” albo „manną” św. Mikołaja, jak się to określa tutaj w Bari, stało się potwierdzeniem, że to jest ciało świętego.

KAI: Kult św. Mikołaja w Bari jest od wieków bardzo mocny.

– Wydaje się, że w Bari kult św. Mikołaja jest drugim, zaraz po kulcie Matki Bożej. Nie jest czymś dziwnym, że ta pobożność jest tak silna, ponieważ jest on świętym, którego gorąco czcimy i choćby dlatego tak wielu mężczyzn w Bari nosi imię Mikołaj. Wielkim odkryciem było to, że w tradycji słowiańskiej św. Mikołaj jest najbardziej czczonym świętym po Matce Bożej. To sprawia, że jest on także najbardziej czczonym świętym na świecie, jeśli weźmiemy pod uwagę świat katolicki i prawosławny razem wzięte.

KAI: Kogo patronem jest św. Mikołaj?

– Przede wszystkim jest on patronem dzieci, co w tradycji legendarnej doprowadziło do powstania w północnej Europie słynnego „Santa Clausa”, który przynosi prezenty. Św. Mikołaj jest patronem rodzących kobiet a w portowym mieście Bari, co nie dziwi, żeglarzy i kupców. Między innymi to wiąże świętego z tradycją północnej Europy, gdzie kościół św. Mikołaja znajdował się zazwyczaj na rynku prawie wszystkich północnoeuropejskich miast. Kto wie może kiedyś zostanie on patronem regionu Morza Śródziemnego. Zwłaszcza po spotkaniach, które odbyły się w Bari, zarówno tym z 7 lipca 2018 r. ze wszystkimi zwierzchnikami Kościołów Bliskiego Wschodu, jak i tym, w lutym 2020 r., ze wszystkimi biskupami Konferencji Biskupów Katolickich basenu Morza Śródziemnego. Papież Franciszek nazwał Bari 23 lutego 2020 r. stolicą jedności Kościoła. W pewnym sensie już jest symbolem dialogu między Wschodem a Zachodem. Z pewnością pobożność i kult św. Mikołaja jest najbardziej związany z Kościołami tradycji bizantyjskiej. Tak więc starożytne Kościoły wschodnie, choć mają go wśród swoich świętych to nie akcentują zbytnio kultu jego osoby. Syryjski Kościół Prawosławny czy Kościół koptyjski czczą św. Mikołaja, ale nie w takim stopniu jak świat bizantyjski. Bari było tym miejscem, które zostało wybrane na spotkanie zwierzchników Kościołów Bliskiego Wschodu w związku z wojną w Syrii w 2018 r. W spotkaniu wzięło udział 20 zwierzchników Kościołów. Tak licznej reprezentacji nie było tu chyba od czasu Soboru Efeskiego 1500 lat temu. Przywódcy kościelni spotkali się, aby omówić konkretną sprawę, jaką była wojna w Syrii. Myślę, że przy tej okazji św. Mikołaj stał się dla obecnych bardziej znanym świętym.

KAI: Macie to szczęście, że dwa razy w roku obchodzicie wspomnienie św. Mikołaja. W to świętowanie jest zaangażowane wręcz całe miasto.

– Powiedzmy, że atmosfera dwóch świąt jest bardzo różna. Święto 6 grudnia ma charakter bardziej kameralny i intymny, ponieważ jest związane bardziej z mieszkańcami Bari a nie pielgrzymami z zewnątrz. Zresztą dwa lata temu wspomnienie świętego stało się obowiązkowym dla całych Włoch. Od samego rana – pierwsza msza św. jest o 5.00 – mieszkańcy Bari podążają do bazyliki św. Mikołaja. Jest to święto mieszkańców, którzy w tym dniu realizują swoje bożonarodzeniowe zobowiązania i przystępują do spowiedzi i komunii św. Niektórzy z nich w Boże Narodzenie nie idą do kościoła na mszę św., ale 6 grudnia na pewno są w nim obecni.

Zupełnie inny charakter ma święto majowe, znane również jako święto pielgrzymów, którzy od dawnych czasów przybywają pieszo z różnych części Włoch, zwłaszcza z Abruzji i Kalabrii. Jest to święto, którego cechą charakterystyczną jest upamiętnienie przeniesienia relikwii św. Mikołaja. Chociaż przypada ono 8 maja, to jednak zrodziło się coś w rodzaju triduum obchodów, od 7 do 9 maja. Obchody rozpoczynają się 7 maja, a 8 maja figura św. Mikołaja podczas uroczystej procesji zanoszona jest do portu, gdzie umieszcza się ją na ołtarzu, wspartym na dwóch łodziach rybackich, wylosowanych wcześniej spośród rybaków, którzy wypływają ze statuą w morze. Towarzysza im inni pracujący na morzu i ich rodziny. Wieczorem figura św. Mikołaja wraca na ląd i odbywa się historyczny pochód, w którym wszyscy przebrani są w średniowieczne stroje, a na wozach są przedstawiane różne wydarzenia z życia świętego. Relikwie są przenoszone z powrotem do krypty. Świąteczna atmosfera trwa do 22 maja, który to jest odpowiednikiem 9 maja w kalendarzu juliańskim, obowiązującym wiernych obrządku prawosławnego.

W dniu rocznicy translacji relikwii 9 maja odbywa się też liturgiczne pobranie wspomnianej przeze mnie wcześniej „manny” podczas Mszy św. pod przewodnictwem arcybiskupa Bari-Bitonto. Ponieważ ludzie nie wiedzieli, czym jest ta ciecz, w połowie XX w. chciano się dowiedzieć się, czy ma ona związek np. z wilgocią, biorąc pod uwagę bliskość morza. W tym czasie w krypcie przeprowadzono prace a po nich grób został hermetycznie zamknięty. Pozostawiono mały otwór, przez który wprowadzono kaniulę [rurka o niewielkiej średnicy wykonana z plastiku i zakończona stalową igłą, przyp. KAI] i przy pomocy ręcznej pompki wydobywa się płyn, którego objętość określono na dwa decylitry. Został on poddany analizie chemicznej i okazało się, że jest to woda destylowana. Ten płyn, nazywany „świętą manną”, jest następnie rozcieńczany w zwykłej wodzie, aby można go było rozdać go wiernym. Starożytna tradycja opowiada o małych buteleczkach z „manną św. Mikołaja” zdobionych wizerunkami świętego.

KAI: Cztery lata temu papież powiedział, że katolicy i prawosławni zmierzają w tym samym kierunku. Czy wojna Rosji z Ukrainą, słowa i gesty patriarchy Cyryla, wpłyną na dialog z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym?

– Bari jest ważnym miejscem modlitwy i dialogu, szczególnie z wiernymi Kościoła prawosławnego. Od czasu wybuchu wojny w Ukrainie, w Bari miały miejsce modlitwy za Ukrainę z udziałem naszego arcybiskupa. 26 lutego br. przed grobem św. Mikołaja odbyła się wspólna modlitwa z rektorem rosyjskiej cerkwi w Bari. Myślę, że jest to ważne, ponieważ pomaga nam uwolnić się od dyskryminującego nastawienia, jakie czasami mamy wobec ludzi. Z jednej strony mamy do czynienia z zarządzaniem konfliktem na poziomie instytucjonalnym i politycznym, z czym oczywiście można się nie zgadzać. Z drugiej jednak strony jest lud Boży, składający się z Ukraińców, mieszkańców Bari i Rosjan, którzy żyją na tej samej ziemi. Należy więc unikać równania, że Rosja atakuje Ukrainę, a więc wszyscy Rosjanie są źli.

KAI: Ale taka opinia już istnieje…

– Podejmujemy wysiłek, aby wychowywać ludzi do dialogu, szacunku i wspólnej modlitwy. Zawsze staram się tłumaczyć: spójrzcie, rosyjska cerkiew w Bari to nie jest państwo rosyjskie. Modlą się w niej także Ukraińcy i Białorusini mieszkający w naszym mieście. Niedawno świętowaliśmy Wielkanoc. Tutaj, w Bari, gościmy ludzi z Ukrainy. Zapytałem ich, gdzie idą świętować? Będąc odpowiedzialnym za relacje ekumeniczne w archidiecezji, również starałem się zatroszczyć o to. Jednak kilku Ukraińców powiedziało mi, że chodzą modlić się do rosyjskiej cerkwi. Mimo sytuacji wojny i bardzo złożonych relacji rosyjsko-ukraińskich uważamy, że stale istnieje potrzeba podtrzymywania dialogu. W dialogu teologicznym ze światem prawosławnym niewiele nas dzieli. Musimy na nowo odkryć braterstwo, dlatego papież Franciszek kładzie mocny nacisk na to.

KAI: Czy spodziewa się Ksiądz, że na wspomnienie św. Mikołaja według kalendarza juliańskiego przyjedzie wielu pielgrzymów prawosławnych z Rosji?

– Zakazane są wszystkie loty z Rosji. Dlatego pielgrzymi nie przyjadą. Zazwyczaj na święto przyjeżdżają biskupi z Rosji, ale tym razem tak się nie stanie. Trzynaście dni później, 22 maja, święto św. Mikołaja według kalendarza juliańskiego będzie w tym roku bardzo ograniczone. Wtedy też będziemy musieli zastanowić się, jak wspólnie obchodzić to święto z rosyjską cerkwią w Bari. Dla wielu niezwykle trudno zrozumieć dramat, jaki nasi prawosławni bracia przeżywają we własnym Kościele. Jak już wspomniałem, Rosjanie i Ukraińcy uczestniczą w nabożeństwach i modlą się wspólnie w cerkwi rosyjskiej. Ksiądz rektor jest Rosjaninem. Świątynia w Bari należy bezpośrednio do Patriarchatu Moskiewskiego, podobnie jak cerkiew św. Katarzyny w Rzymie. Od 2007 r. cerkiew jest też jego własnością. Wspólnota prawosławna w naszym mieście mierzy się teraz ogromnym problemem. W naszych kościołach codziennie modlimy się o pokój i zakończenie wojny w Ukrainie. Bardzo ucieszył nas fakt, że rosyjski kapłan, odpowiedzialny za cerkiew w Bari, przyjął zaproszenie naszego arcybiskupa do wspólnej modlitwy o pokój 26 lutego. Wyznał mi, że już od 2014 r. modlą się o pokój w Ukrainie.

KAI: Co dla Księdza oznacza „bycie prorokiem” w dialogu ekumenicznym? W dzisiejszym kontekście znaczy być po prostu wolnym od koneksji politycznych, pieniędzy i władców?

– Procesy zachodzące między Kościołem a państwem, na terenie którego działa Kościół, są częścią procesów historycznych. Jeśli my, katolicy, umiemy już patrzeć na takie procesy historyczne w pewien określony sposób to dlatego, że doświadczyliśmy ich w historii na własnej skórze. Wystarczy choćby pomyśleć o zajęciu Rzymu w 1870 roku. Wówczas patrzono na to wydarzenie w dramatyczny sposób, jakby cały świat się zawalił. To że papież przestał być monarchą państwa papieskiego w rzeczywistości uwolniło go w jego działaniach. Także i to czego jesteśmy teraz świadkami powinno zmusić nas do refleksji nad relacjami państwo – Kościół także w świecie wschodnim. W jaki sposób połączyć bycie chrześcijaninem z przynależnością do narodu, czy to w kontekście katolickim czy też prawosławnym. Ufam, że to złe świadectwo, które dajemy jako chrześcijanie doprowadzi do reform. Musimy umieć oprzeć się pokusie pieniądza, żeby być wolnymi.

Kolejny aspekt to bycie profetycznym. My jako Kościoły chrześcijańskie powinniśmy prowadzić dialog także i z tymi, których stanowisko jest bardzo odmienne od naszego. Nie można przestać budować relacji ze względu na jakieś łatwe osądy w rodzaju: to pochodzi od Chrystusa a to już nie albo, że to jest prawdziwy Kościół a ten już nie. To zaczyna przypominać stare, dawne podziały w Kościele. Ile razy zdarzyło się w historii Kościoła, że mieliśmy papieży, których świadectwo nie było świadectwem chrześcijańskim? Gdybyśmy poparli ideę, że należy odrzucić jakiś Kościół, bo jego przywódca nie wydaje się być chrześcijaninem, to udzielamy tym samym poparcia podziałom w Kościele. Moim zdaniem nie jest to postawa profetyczna. Jest to postawa, która przypomina o smutnej przeszłości Kościoła. Nie wolno nam popierać tezy o wojnie Wschodu z Zachodem. W przeciwnym razie istnieje ryzyko, że po motywacjach politycznych pojawią się motywacje teologiczne. Pęknięcia i podziały zazwyczaj nie wynikają z teologii, ale teologia może ideologicznie wspierać pęknięcia, które mają inne przyczyny. Jeśli historia czegoś nas nauczyła, to musimy uniknąć tych niebezpieczeństw.

***

Ks. Alfredo Gabrielli jest kapłanem archidiecezji Bari-Bitonto, wykłada ekumenizm w Instytucie Teologii Ekumeniczno-Patrystycznej „San Nicola” na Apulijskim Wydziale Teologicznym oraz w Wyższym Instytucie Nauk Religijnych „San Sabino” w Bari. Współpracował przy redagowaniu wielu publikacji w ramach projektów badawczych i szkoleniowych Instytutu „San Nicola”. Obecnie jest dyrektorem archidiecezjalnego Biura Ekumenizmu i Dialogu Międzyreligijnego.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.