Mk 14,26-52: Jezus – w godzinie śmierci oddaje się Ojcu z miłością
13 kwietnia 2022 | 08:09 | ks. dr Andrzej Demitrów, | Warszawa Ⓒ Ⓟ
Streszczenie
Wraz z wieczerzą sprawowaną z uczniami Jezus wchodzi w czas swej męki. Momentem rozstrzygającym jest Jego czuwanie w Ogrodzie Oliwnym, do którego wezwał swoich uczniów, zapowiadając wcześniej zdradę jednego z nich, zaparcie się Piotra i ucieczkę wszystkich. W trakcie swej dramatycznej modlitwy do Ojca, Jezus błaga o odsunięcie od siebie straszliwej perspektywy cierpienia, ale przyjmuje ostateczną wolę Boga. W swoich zmaganiach nie zapomina o uczniach, do których trzykrotnie przychodzi, aby ich umocnić w ich słabości. Gdy nadszedł moment aresztowania, spełniają się słowa Jezusa zapowiadające zdradę i opuszczenie przez wszystkich uczniów. Jezus idzie sam, umocniony czuwaniem i modlitwą, aby wypełnić wolę Ojca.
Tekst w przekładzie Biblii Tysiąclecia (wyd. 5).
26 Po odśpiewaniu hymnu wyszli w stronę Góry Oliwnej. 27A Jezus im rzekł: «Wszyscy zwątpicie we Mnie. Jest bowiem napisane: Uderzę Pasterza, a rozproszą się owce. 28 Lecz gdy powstanę, udam się przed wami do Galilei». 29 Na to rzekł Mu Piotr: «Choćby wszyscy zwątpili, to na pewno nie ja». 30 Odpowiedział mu Jezus: «Zaprawdę, powiadam ci: dzisiaj, tej nocy, zanim kogut dwa razy zapieje, ty trzy razy się Mnie wyprzesz». 31 Lecz on tym bardziej zapewniał: «Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie». Wszyscy zresztą tak samo mówili.
32 A kiedy przyszli do posiadłości zwanej Getsemani, rzekł Jezus do swoich uczniów: «Usiądźcie tutaj, Ja tymczasem się pomodlę». 33 Wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i począł drżeć oraz odczuwać trwogę. 34 I rzekł do nich: «Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie». 35 I odszedłszy nieco do przodu, padł na ziemię i modlił się, żeby – jeśli to możliwe – ominęła Go ta godzina. 36 I mówił: «Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie. Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty niech się stanie». 37 Potem wrócił i zastał ich śpiących. Rzekł do Piotra: «Szymonie, śpisz? Jednej godziny nie mogłeś czuwać? 38 Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe». 39 Odszedł znowu i modlił się, wypowiadając te same słowa. 40 Gdy wrócił, zastał ich śpiących, gdyż oczy ich były zmorzone snem, i nie wiedzieli, co Mu odpowiedzieć. 41 Gdy przyszedł po raz trzeci, rzekł do nich: «Śpicie dalej i odpoczywacie? Dosyć! Nadeszła godzina, oto Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. 42 Wstańcie, chodźmy, oto blisko jest mój zdrajca».
43 I zaraz, gdy On jeszcze mówił, zjawił się Judasz, jeden z Dwunastu, a z nim zgraja z mieczami i kijami wysłana przez arcykapłanów, uczonych w Piśmie i starszych. 44 A zdrajca dał im taki znak: «Ten, którego pocałuję, to właśnie On; chwyćcie Go i wyprowadźcie ostrożnie». 45 Skoro tylko przyszedł, przystąpił do Jezusa i rzekł: «Rabbi!», i pocałował Go. 46 Tamci zaś rzucili się na Niego i pochwycili Go. 47 A jeden z tych, którzy tam stali, dobył miecza, uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu ucho. 48 A Jezus zwrócił się i rzekł do nich: «Wyszliście z mieczami i kijami, jak na zbójcę, żeby Mnie pojmać. 49 Codziennie nauczałem u was w świątyni, a nie pochwyciliście Mnie. Muszą się jednak wypełnić Pisma». 50 Wtedy opuścili Go wszyscy i uciekli.
51 A pewien młodzieniec szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele. Chcieli go chwycić, 52 lecz on zostawił prześcieradło i uciekł od nich nago.
Kontekst historyczny i literacki
Wybrany fragment zawiera trzy następujące po sobie sceny narracji ewangelicznej, które przynależą integralnie do opisu Męce śmierci i zmartwychwstaniu Pana Jezusa (Mk 14,1–16,8), a których wspólnym tłem miejsca jest Góra Oliwna i ogród Getsemani (Mk 14,26.32). Ku tej górze, po zakończeniu Ostatniej Wieczerzy, zmierza Jezus wraz ze swymi uczniami, zapowiadając po drodze ich ucieczkę i prowadząc dialog z Piotrem, któremu zapowiada moment zaparcia się Mistrza (Mk 14,26-31). Następnie, w ogrodzie na tej górze Jezus trwa na modlitwie do Ojca, w osamotnieniu, pomimo wyraźnego zaproszenia do niej wybranych uczniów, którzy posnęli (Mk 14,32-42). W bezpośrednim następstwie tej modlitwy na Górze Oliwnej, po zdradzieckim wskazaniu Judasza, ma miejsce pojmanie Jezusa przez wysłane sługi arcykapłana, które skutkuje zapowiedzianą wcześniej przez Mistrza z Nazaretu ucieczką wszystkich Jego uczniów (Mk 14,43-52).
Z pozostałych ewangelistów, jedynie św. Mateusz odwzorowuje tę właśnie kolejność: zapowiedź zaparcia się Piotra i ucieczki uczniów w drodze na Górę Oliwną; modlitwę do Ojca w ogrodzie wraz z trzykrotnym budzeniem zaspanych uczniów; wreszcie pojmanie Jezusa przy czynnym udziale Judasza. Co do pierwszej sceny, św. Łukasz i św. Jan przytaczają zapowiedź zaparcia się Piotra podczas ostatniej wieczerzy (Łk 22,31; J 13,36-38). Gdy chodzi o ostatnią scenę: pojmania Jezusa należy zauważyć zgodność wszystkich ewangelistów w ukazaniu całkowitej dobrowolności oddania się Syna Bożego w ręce oprawców (por. Mt 26,47-56; Mk 14,43-50; Łk 22,47-53; J 18,1-12). Należy jednak zauważyć, że św. Jan całkowicie pomija scenę modlitwy Jezusa w ogrodzie, ukazując Go wyraźnie jako Pana całej sytuacji aresztowania (por. J 18,4-8)
Orędzie teologiczne
- Droga Pana Jezusa z uczniami w stronę Góry Oliwnej, po zakończonej wieczerzy paschalnej odśpiewaniem hymnu Hallelu, była naznaczona przerażającą dla uczniów perspektywą zwątpienia w Mistrza i pozostawienia Go przez wszystkich, zapowiedzianym przez samego Jezusa. Tę zapowiedź Jezus potwierdza prorockim tekstem Zachariasza: „Uderzę pasterza, a rozproszą się owce” (Za 13,7; Mk 14,27). Autorytet zapowiedzi Mistrza znalazł w ten sposób swój fundament i szczególną więź w starotestamentalnych proroctwach, jako realizacja Bożych planów. Perspektywa takiej sytuacji była sama w sobie przerażająca, stąd Pan Jezus dopowiedział rozwiązanie w powtórnym spotkaniu z uczniami w Galilei po Jego powstaniu z martwych (Mk 14,28; por. 16,7).
- Podobnie, jak było przy pierwszej zapowiedzi męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa, protestuje Piotr, uprzedzając wszystkich i jawnie negując zapowiedź swego Mistrza (por. Mk 8,31-32). Odważył się tym samym ponownie zaprzeczyć słowom Pana Jezusa: „Choćby wszyscy zwątpili, ale ja nie” (Mk 14,29). Dlatego Jezus dokładniej i precyzyjniej zapowiedział, co miało się stać w najbliższych godzinach: „Zaprawdę, powiadam ci: dzisiaj, tej nocy, zanim kogut dwa razy zapieje, ty trzy razy się Mnie wyprzesz” (Mk 14,30). Ta zapowiedź dokładnie miała się spełnić kilka godzin później, łącznie z porą piania kogutów, na dziedzińcu arcykapłańskim (por. Mk 14,66-72). Słabość Piotra objawiła się w jego upartości i wręcz pysznym zadufaniu w sobie, gdy tym bardziej zapewniał: „Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie” (Mk 14,31). Te uparte zapewnienia Piotra potwierdzały jego pewność siebie, wręcz arogancję. Również inni uczniowie zapewniali o swej wierności, pomimo tak stanowczych słów Mistrza (Mk 14,31). Wcześniej uczniowie nie chcieli uznać zapowiedzi Pana o Jego losie, a teraz nie chcą słyszeć o własnej niewierności. Na głębinach był jednak brak uznania i przyjęcia prawdy o własnej słabości, a w konsekwencji podjęcia wspólnego losu z Mistrzem, pomimo tylu jego napomnień i wezwań.
- Po przyjściu do Ogrodu Oliwnego Jezus udaje się na modlitwę na osobności, ale, podobnie jak na Górze Przemienienia, również tym razem zabiera ze sobą trzech uczniów – pierwszych powołanych: Piotra, Jakuba i Jana (Mk 1,16.18; 9,2). W tym samym miejscu kilka dni wcześniej, Jezus wygłosił mowę o końcu czasów (Mk 13,5-37), mając u boku tych właśnie pierwszych uczniów wraz z Andrzejem (Mk 13,3-7). Do nich już wtedy skierował na zwieńczeniu tej mowy wezwanie do czuwania, przestrzegając przed duchowym uśpieniem i zobowiązując wszystkich do postawy czujności (Mk 13,33-37). Trzej wybrani byli już świadkami mocy Jezusa wskrzeszającego córkę Jaira (Mk 5,37), i Jego chwały na Górze Przemienienia (Mk 9,2-13). Należy podkreślić, że każdy z nich zadeklarował gotowość wzięcia udziału w cierpieniach Chrystusa (por. Mk 10,39; 14,29.31).
- Wobec tych trzech wybrańców Jezus ujawnił swój stan pełen drżenia i śmiertelnej trwogi (Mk 14,33), wobec czekających Go wydarzeń. Podzielił się z nimi duchowym smutkiem w słowach, które wyraźnie nawiązują do modlitwy psalmów: „Smutna jest moja dusza aż do śmierci” (Ps 42,6.12; 42,5). Równocześnie jednak tych samych uczniów wezwał do „trwania” w tym miejscu i do postawy „czuwania” (Mk 14,34), podobnie jak to uczynił kończąc Mowę eschatologiczną (Mk 13,34-35.37). Tym wezwaniem Jezus nie tyle pragnął wypełnić własną samotność czuwając obecnością uczniów, co bardziej troszczył się o ich przyszły los, by im nie zabrakło odwagi w obliczu Jego męki, która miała się stać próbą ich wierności.
- Modlitwa Jezusa jest pełna dramatyzmu: w śmiertelnej trwodze oddala się nieco od uczniów i pada na ziemię, w postawie uniżenia przed Bogiem i pełnej dyspozycyjności. Zwyczajem starożytnym Jezus modlił się głośno, co ewangeliści utrwalili, wprowadzając wszystkie pokolenia wierzących w głębię relacji Jezusowej z Bogiem. Tę więź wyraziło aramejskie słowo „Abba” (Tatusiu), które św. Marek, jako jedyny spośród synoptyków, przytacza w tej dramatycznej sytuacji (Mk 14,36). Tym słowem pełnym czułości zwracano się do własnego ojca. O ile w Starym Testamencie Bóg był nazywany Ojcem (Ab) Izraela (por. Pwt 32,6; Ps 103,13; Jr 31,9), to brak jest świadectw, by ktokolwiek przed Jezusem zwracał się do Boga za pomocą zwrotu tak śmiało wyrażającego bliskość i zażyłość. Ale do takiej więzi, opartej na wołaniu do Boga słowem „Abba”, zachęcał św. Paweł chrześcijan, których Jezus włączył przez Ducha w swoją synowską relację z Ojcem (por. Rz 8,15; Ga 4,6).
- Błaganie Jezusa dotyczyło możliwości ze strony Ojca oddalenia nadchodzących wydarzeń męki i śmierci (Mk 14,35-36). Na te wydarzenia wskazuje użyte przez św. Marka określenie „godzina”, które zostaje wzmocnione słowami samego Jezusa w prośbie o oddalenia „kielicha”. W Starym Testamencie wypijany kielich był obrazem opuszczenia, które miało spotkać niegodziwych ponoszących konsekwencje za swe grzechy (por. Ps 75,9; Iz 51,17; Ez 23,33). Sam Jezus podczas wieczerzy podał uczniom „kielich swej Krwi Przymierza wylewaną za wielu” (Mk 14,24), wskazując jednocześnie, że Jego cierpienia przemieni się w źródło niezmierzonego błogosławieństwa w darze Nowego Przymierza Boga z ludźmi. W pełni świadomy swej misji w Bożym planie zbawienia Jezus odsłonił stan swych duchowych zmagań wobec ogromu czekających go cierpień. A jednak w tej najwyższej udręce poddaje się On woli Ojca: „Nie to, co ja chcę, ale to, co Ty”, odwracając tym samym całą historię ludzkiego buntu wobec Boga.
- Św. Marek przytacza sytuację przyjścia Jezusa do uczniów, których zastaje śpiących, tak jak ich przestrzegał po koniec mowy eschatologicznej (Mk 13,36). Wyrzut skierowany do Piotra jest bardzo wymowny, gdy zwraca się do niego dawnym imieniem: „Szymonie, śpisz?” (Mk 14,37). Wyrzut dotyczył przynajmniej „jednej godziny czuwania”, stąd powtórny nakaz do czujności połączonej z modlitwą, aby nie ulegli pokuszeniu (πειρασμός). W tym nakazie, patrząc z perspektywy pozostałych ewangelii, można dostrzec echo szóstej prośby z modlitwy Ojcze nasz: „I nie dopuść, byśmy ulegli pokusie” (Mt 6,13). Jednocześnie jednak Pan Jezus nie rezygnuje z uczniów, lecz podaje im dodatkową motywację dla postawy czujności: powinni podjąć się czuwania, pomimo ochoczego ducha, ze względu na słabość ciała (Mk 14,38).
- Jezus kontynuuje modlitwę, jak zaznaczył ewangelista, powtarzając te same słowa (Mk 14,39), co akcentuje intensywność i wytrwałość Jego wołania do Ojca. Także i po tej modlitwie ponownie Jezus przychodzi do uczniów, których powtórnie zastaje śpiących. Widać wyraźnie w Jezusie nie tyle poszukiwanie oparcia w uczniach, co bardziej ogromne zatroskanie o ich los, który waży się w tej godzinie zmarnowanego czuwania. Św. Marek tym razem uzasadnia postawę uczniów ich oczami zmorzonymi snem i ukazuje bezradność w niemożności dania adekwatnej odpowiedzi (Mk 14,40).
- Trzecie przyjście Jezusa, po kolejnej fazie modlitwy, również zastaje uczniów w stanie uśpienia. W mocnych słowach Jezus przerywa ich stan drzemki, zapowiadając bezpośrednią godzinę swego wydania w ręce grzeszników (Mk 14,41). Wzywa tym samym uczniów do wspólnego wyjścia naprzeciw zdrajcy (Mk 14,42). Zaczyna się wypełniać to, co Jezus kilkakrotnie zapowiadał (Mk 8,31; 10,33; 14,18-20).
- Scenę aresztowania św. Marek wprowadza opisem tłumu przychodzącego od najwyższych władz religijnych, aby schwytać Jezusa. Ewangelista wyraziście przedstawia na czele tego tłumu postać Judasza, dookreślając, że był on „jednym z Dwunastu” (Mk 14,43; por. Mk 14,10.18.20), a więc z najbliższego kręgu Jezusa, których On sam ustanowił (por. Mk 3,14-19). Miary dramatu dopełnił pocałunek, wyrażający przyjaźń i zażyłość (por. Łk 7,45; Rz 16,16; 1 P 5,14), jako umówiony znak, którym rozmyślnie miał wskazać swego Mistrza nadchodzącemu tłumowi (Mk 14,44).
- Samo aresztowanie, dosłownie „pochwycenia” dokonało się według zamierzonego planu Judasza, który od razu podchodzi do Jezusa, całując Go i nazywając zaszczytnym tytułem „Rabbi” (Mk 14,45-46), co w tej sytuacji dopełnia miary szyderstwa z własnego Mistrza przez „jednego z Dwunastu”. Pomimo tego, że Jezus pozwalając się pojmać nie stawia oporu, w jego obronie staje jeden ze stojących, który mieczem odcina ucho jednemu ze sług arcykapłana (Mk 14,47). O jego tożsamości pisze jedynie św. Jan, że chodziło o św. Piotra (por. J 18,10).
- Wobec doznanej przemocy Jezus nazywa po imieniu brutalne metody zastosowane przez zgraję posłaną przez najwyższe władz religijne, którym zabrakło odwagi, by aresztować Jezusa jawnie, podczas Jego nauczania w świątyni (Mk 14,48-49a). Ale także w tym fakcie wskazuje On na konieczność wypełnienia się słów Pisma (Mk 14,49b), aż po opuszczenie Jezusa przez wszystkich, których sam ustanowił (Mk 14,50), jak to sam zapowiedział (por. Mk 14,27).
- Tylko św. Marek przytacza w tym miejscu epizod z młodzieńcem okrytym jedynie prześcieradłem na nagim ciele, który usiłował „iść za Jezusem”, jak przystało na ucznia (Mk 14,51). Jednak również on, po nieudanej próbie schwytania go przez straże, ucieka nagi pozostawiając w rękach napastników swoje jedyny okrycie (Mk 14,52). Ten epizod może być obrazem porażki uczniów, którzy zawstydzeni wolą opuścić Jezusa niż wejść wraz z Nim w czas Jego Męki, śmierci i zmartwychwstania.
Komentarz z Ojców Kościoła
„Piotr miał otrzymać klucze Kościoła, a nawet więcej, klucze niebios i miało mu zostać powierzone zarządzanie licznym ludem. Gdyby Piotr, ze swoją skłonnością do surowości, pozostał bez grzechu, jakże mógłby dać dowód miłosierdzia dla swoich uczniów? Jednakże, wedle zamysłu Bożej łaski, upadł w grzech, tak, że sam doświadczył swojej nędzy i mógł okazać dobroć wobec innych.
Zastanów się dobrze: ten, który popadł w grzech, to Piotr, głowa apostołów, solidny fundament, niezniszczalna skała, przewodnik Kościoła, niezdobyty port, niezachwiana wieża, który powiedział do Chrystusa: «Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie» (Mt 26,35), on, który dzięki objawieniu boskiemu wyznał prawdę: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego» (Mt 16,18).
Jednakże Ewangelia przytacza, że tej nocy, kiedy Chrystus został wydany, młoda dziewczyna powiedziała do Piotra: «I ty byłeś wczoraj z tym człowiekiem», a Piotr jej odpowiedział: «Nie znam tego Człowieka» (Mt 26,69nn). On, filar, mur obronny wymiguje się wobec podejrzeń kobiety. Jezus utkwił w nim swoje spojrzenie; Piotr zrozumiał, okazał skruchę i zapłakał. A wtedy miłosierny Pan przebaczył mu.
Piotr doświadczył grzechu, aby świadomości winy i przebaczenia, otrzymanego przez Pana, doprowadziły go do przebaczania innym ze względu na miłość. W ten sposób wypełniał opatrznościowy zamysł, zgodny ze sposobem działania Boga. Trzeba było, żeby Piotr, któremu miał zostać powierzony Kościół, filar Kościołów (por. Ga 2,9), port wiary, ten, który miał nauczać cały świat, okazał się słabym grzesznikiem. Tak, naprawdę, a to w celu, żeby mógł znaleźć w swojej słabości powód do okazywania dobroci wobec innych” (Św. Jan Chryzostom, Homilia o św. Piotrze i św. Eliaszu 1 ; PG 50, 727)
Wpływ komentowanego tekstu z Mk na malarstwo
Aktualizacja orędzia teologicznego perykopy nauczaniu Kościoła
„Posłuszeństwo Jezusa nie oznacza przede wszystkim rezygnacji ze swej własnej woli, ale oznacza pełne otwarcie duchowego wzroku i duchowego Słuchu na tę Miłość, jaką jest sam Bóg. Jest to Miłość, którą Bóg Jest i którą miłuje: którą tak umiłował «świat», że Syna Jednorodzonego daje (por. J 3,16) (…)
Ta godzina próby wciąż trwa. Wobec każdej próby człowieka, wobec każdej próby Kościoła, trzeba nam wracać do Ogrójca, podejmować uczestnictwo w modlitwie samego Chrystusa. Według ludzkich kryteriów pozostaje ona niewysłuchana. Ale równocześnie jest ona początkiem wielkiego Spełnienia. W niej objawia się bowiem stale, jak Bóg umiłował człowieka i świat. I tak modlitwa osamotnionej Miłości pozostaje wysłuchana” (K. Wojtyła, Znak sprzeciwu, Kraków 1995, 182-184).
„Modlitwa Jezusa podczas agonii w Ogrodzie Oliwnym i Jego ostatnie słowa na krzyżu pozwalają dostrzec niezmierzoną głębię Jego synowskiej modlitwy: Jezus wypełnia zamysł miłości Ojca; w to wołanie Słowa Wcielonego zostały włączone wszystkie lęki ludzkości wszystkich czasów, wszystkie prośby i akty wstawiennictwa w historii zbawienia. Jezus przedstawia je Ojcu, który je przyjmuje, ponad wszelkie oczekiwania wysłuchuje, wskrzeszając swojego Syna” (Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego n. 543)
„Po dotarciu do posiadłości na Górze Oliwnej, również tej nocy Jezus idzie modlić się sam. Tym razem jednak dzieje się coś nowego: wydaje się, że nie chce zostać sam. Wielokrotnie Jezus oddalał się od tłumów i od uczniów i szedł «w miejsca pustynne» (por. Mk 1, 35) bądź «na górę», mówi św. Marek (por. 6, 46). Natomiast w Getsemani Jezus powiedział Piotrowi, Jakubowi i Janowi, żeby byli blisko Niego. Są to uczniowie, których wziął ze sobą na Górę Przemienienia (por. Mk 9, 2-13). Bliskość tych trzech podczas modlitwy w Getsemani jest znacząca. Również tej nocy Jezus będzie się modlił do Ojca «sam», ponieważ Jego więź z Nim jest absolutnie jedyna w swoim rodzaju i wyjątkowa: jest więzią Syna Jednorodzonego. Rzec by można nawet, że zwłaszcza tej nocy nikt nie może naprawdę zbliżyć się do Syna, który staje przed Ojcem w swojej tożsamości absolutnie wyjątkowej, wyłącznej. Jednakże Jezus, choć dociera «sam» do miejsca, w którym będzie się modlił, chce, aby co najmniej trzech uczniów pozostało w pobliżu, w ściślejszej więzi z Nim. Ma to być bliskość przestrzenna, prosi o solidarność w momencie, gdy czuje, że śmierć się zbliża, ale przede wszystkim chodzi tu o bliskość w modlitwie, by wyrazić w pewien sposób wspólnotę z Nim, kiedy On przygotowuje się do wypełnienia do końca woli Ojca, jest to też wezwanie do każdego ucznia, by szedł za Nim w drodze na krzyż. Opowiada ewangelista Marek: «Wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i począł drżeć oraz odczuwać trwogę. I rzekł do nich: 'Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie’» (14, 33-34) Zwracając się do trzech apostołów, Jezus jeszcze raz posługuje się językiem Psalmów: «Smutna jest moja dusza» – to wyrażenie z Psalmu 43 (por. 43 [42], 5). Mocna determinacja – «aż do śmierci» – nawiązuje do położenia, w którym znalazło się wielu wysłanników Bożych w Starym Testamencie, wyrażonego w ich modlitwie. Nierzadko wypełnianie powierzonej misji oznaczało bowiem, że musieli stawiać czoło wrogości, odrzuceniu, prześladowaniom. Mojżesz przeżywa w dramatyczny sposób próbę, którą było prowadzenie ludu przez pustynię, i mówi do Boga: «Nie mogę już sam dłużej dźwigać troski o ten lud, już mi nazbyt ciąży. Skoro tak ze mną postępujesz, to raczej mnie zabij, jeśli darzysz mnie życzliwością, abym nie patrzył na swoje nieszczęście» (Lb 11, 14-15). Również prorokowi Eliaszowi nie jest łatwo służyć Bogu i Jego ludowi. W Pierwszej Księdze Królewskiej napisane jest: «Wielki już czas, o Panie! Zabierz moje życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków» (19, 4).
Słowa Jezusa do trzech uczniów, których bliskości pragnie podczas modlitwy w Getsemani, objawiają, że w tej «godzinie» doświadcza On trwogi i niepokoju, po raz ostatni doświadcza głębokiej samotności właśnie wtedy, gdy urzeczywistnia się plan Boży. W tej trwodze i niepokoju Jezusa zawierają się odczuwane przez człowieka wielkie przerażenie w obliczu własnej śmierci, pewność, że jest ona nieuchronna, i ogrom zła, które dosięga naszego życia” (Benedykt XVI, «Tak» powiedziane Bogu szczytem wolności Audiencja generalna 1.02.2012).
„Pan zaczyna się modlić. Trzej apostołowie – Piotr, Jakub i Jan – śpią, ale kilka razy się budzą i słyszą powtarzające się słowa modlitwy Pana: «Nie moja wola, ale Twoja niech się spełni». Co to za «moja wola», co to za «Twoja wola», o których mówi Jezus? Zgodnie z «moja wola», «nie powinien umrzeć», powinien Mu zostać oszczędzony ten kielich cierpienia: to wola ludzka, natury ludzkiej i z całą świadomością swojego istnienia Chrystus odczuwa życie, otchłań śmierci, przerażenie przed nicością, grożące cierpienie. A bardziej od nas, którzy czujemy naturalną odrazę do śmierci, naturalny strach przed śmiercią, bardziej od nas On odczuwa bezmiar zła. Razem ze śmiercią odczuwa również całe cierpienie ludzkości. Czuje, że to wszystko stanowi kielich, który musi wypić, musi nim siebie napoić, przyjąć zło świata, wszystko to, co straszne, wrogość wobec Boga, cały grzech. Możemy zrozumieć, że cała ludzka dusza Jezusa jest wstrząśnięta tą rzeczywistością, bo widzi całe jej okrucieństwo: moją wolą byłoby nie pić kielicha, ale moja wola jest podporządkowana Twojej woli, woli Boga, woli Ojca, która jest również prawdziwą wolą Syna. I tak Jezus przemienia w tej modlitwie naturalną awersję, awersję do tego kielicha, do swojej misji, którą jest śmierć za nas; przemienia tę swoją naturalną wolę w wolę Bożą, w «tak» wobec woli Bożej. Ze swej strony człowiek ma pokusę, by sprzeciwić się woli Bożej, chciałby kierować się własną wolą, czuć się wolny tylko wtedy, gdy jest niezależny; własną autonomię przeciwstawia heteronomii, wypełnianiu woli Bożej. Na tym polega cały dramat ludzkości. Jednak w rzeczywistości ta autonomia nie jest dobra, akceptacja woli Bożej nie oznacza przeciwstawienia się samemu sobie, nie jest niewolą depczącą moją wolę, lecz jest przekroczeniem progu prawdy, miłości i dobra. Tę naszą wolę, sprzeciwiającą się woli Bożej, dążącą do autonomii, Jezus ciągnie tę naszą wolę ku górze, ku woli Bożej. Dramat naszego odkupienia polega na tym, że Jezus ciągnie ku górze naszą wolę, nasz sprzeciw wobec woli Bożej, a także nasz sprzeciw wobec śmierci oraz grzechu, i łączy go z wolą Ojca: «nie moja wola, lecz Twoja». W tej przemianie «nie» w «tak», w tym włączeniu woli stworzenia w wolę Ojca przemienia On ludzkość i nas zbawia. I zaprasza nas, byśmy za Nim poszli: wyszli z naszego «nie» i dołączyli do «tak» Syna. Istnieje moja wola, ale decydująca jest wola Ojca, ponieważ jest nią prawda i miłość.
Jeszcze jeden element tej modlitwy wydaje mi się ważny. Trzej świadkowie zapamiętali – jak zaświadcza Pismo Święte – hebrajskie lub aramejskie słowo, którym posłużył się Jezus, gdy zwrócił się do Ojca; nazwał Go Abba – ojcem. Jednakże to wyrażenie, Abba, jest zdrobniałą formą określenia ojciec, słowem używanym jedynie w rodzinie, którego nigdy nie używano w odniesieniu do Boga. Tutaj widzimy, jak Jezus w swoim wnętrzu rozmawia z rodziną, rozmawia naprawdę jak Syn z Ojcem. Widzimy tajemnicę trynitarną: Syna, który rozmawia z Ojcem i zbawia ludzkość.
Jeszcze jedno spostrzeżenie. W Liście do Hebrajczyków znajdujemy głęboką interpretację tej modlitwy Pana, tego dramatu Getsemani. Mówi on: te łzy Jezusa, ta modlitwa, ten krzyk Jezusa, ta udręka, to wszystko nie znaczy po prostu, że ulega On słabości ciała, jak można by powiedzieć. W taki właśnie sposób wypełnia On misję Najwyższego Kapłana, ponieważ Najwyższy Kapłan musi podnieść istotę ludzką z wszystkimi jej problemami i cierpieniami na wysokość Boga. A List do Hebrajczyków mówi: z tym całym głośnym wołaniem, łzami, cierpieniami i modlitwami Pan zanosił nasze rzeczy Bogu (por. Hbr 5, 7 nn.). Występuje tu greckie słowo prosferein, które jest technicznym terminem na określenie tego, co musi czynić Najwyższy Kapłan, aby ofiarować, na podniesienie rąk w górę.
Podczas tego właśnie dramatu w Getsemani, gdzie moc Boża wydaje się nieobecna, Jezus pełni funkcję Najwyższego Kapłana. Mówi ponadto, że w tym akcie posłuszeństwa, czyli dostosowania naturalnej woli ludzkiej do woli Bożej, doskonali się kapłan. W ten sposób staje się rzeczywiście Najwyższym Kapłanem ludzkości oraz otwiera niebo i dostęp do zmartwychwstania.
Zastanawiając się nad tym dramatem Getsemani, możemy również dostrzec wielki kontrast między Jezusem, Jego udręką, Jego cierpieniem a wielkim filozofem Sokratesem, który zachował niezmącony spokój w obliczu śmierci. I wydaje się, że jest to ideał. Możemy podziwiać tego filozofa, ale posłannictwo Jezusa było inne. Do Jego posłannictwa nie należała ta cała obojętność i wolność; Jego posłannictwo polegało na wzięciu na siebie całego naszego cierpienia, całego ludzkiego dramatu. I właśnie dlatego upokorzenie Getsemani ma istotne znaczenie dla posłannictwa Człowieka-Boga. On nosi w sobie nasze cierpienie, nasze ubóstwo i przemienia je zgodnie z wolą Bożą. W ten sposób otwiera bramy nieba, otwiera niebo: ten przybytek Najświętszego, który dotychczas człowiek zamykał przed Bogiem, zostaje otwarty przez Jego cierpienie i posłuszeństwo. Oto parę uwag dotyczących Wielkiego Czwartku, naszych obchodów nocy Wielkiego Czwartku” (Benedykt XVI, Audiencja generalna, 20.04.2011 r.)
Kilka pytań do refleksji;
- W jaki sposób patrzę na sytuację bólu i cierpienia? Czy dominuje beznadzieja czy współudział w losie Pana?
- Jak wygląda moja modlitwa czasu próby? Czy czuwam i modlę się pomimo i wbrew wszystkiemu?
- Wobec wielkich wyzwań codzienności, zwłaszcza czasu próby, egzaminów, u kogo szukam pomocy? Czy trwam przed Panem łącząc się z Jego męką?
Krótka modlitwa
O Maryja, Dziewico wierna o sercu przeszytym mieczem boleści. Wypraszaj nam łaskę przemiany serca, tak często ściśniętego bólem, cierpieniem, a nawet grzechem. Obyśmy z miłości Chrystusa, z Jego osamotnionej Męki czerpali umocnienie i nadzieję przyszłego zwycięstwa i radości paschalnej. Ty sama czuwaj nad nami, abyśmy wytrwali przy Twoim Synu w godzinie próby naszej wierności! Amen.
Zdjęcie – przybliżające świat Biblii
Lektura poszerzająca:
R. Bartnicki, Jezus w drodze do śmierci i zmartwychwstania. Komentarz do Ewangelii Marka 8,27 – 16,20. Część II Mk 14,1 – 16,20, Warszawa 2019.
M. Healy, Ewangelia według św. Marka. Katolicki komentarz do Pisma Świętego, tłum. E. Litak, Poznań 2020, 328-338.
H. Langkammer, Ewangelia według św. Marka. Wstęp – przekład z oryginału – komentarz, PŚNT 3/2; Poznań 2007.
H. Langkammer, Komentarz do Ewangelii wg św. Mateusza i Ewangelii wg św. Marka, Komentarz teologiczno-pastoralny do Biblii Tysiąclecia. Nowy Testament 1.1, Poznań 2014.
M. S. Wróbel, Ewangelia według św. Marka. Wprowadzenie – przekład – lektura duchowa, Lublin 2014.
Opracował: ks. dr Andrzej Demitrów, Instytut Nauk Teologicznych UO, WMSD Opole
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.