„Nadzieja chrześcijańska dzisiaj” – konferencja w ramach XIX Dnia Papieskiego
16 października 2019 | 09:10 | lk, dg / hsz | Warszawa Ⓒ Ⓟ
O źródłach i perspektywach chrześcijańskiej nadziei dla współczesnego człowieka rozmawiają uczestnicy konferencji zorganizowanej we wtorek na Zamku Królewskim w Warszawie przez Fundację „Dzieło Nowego Tysiąclecia” w ramach XIX Dnia Papieskiego, który odbył się w ubiegłą niedzielę pod hasłem „Wstańcie, chodźmy!”.
W słowie wstępnym do uczestników konferencji „Nadzieja chrześcijańska dzisiaj. Źródła i konsekwencje” metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz podziękował wszystkim organizatorom XIX Dnia Papieskiego. Przypomniał, że w każdym kolejnym Dni Papieskim zgłębiany jest jeden z tematów, który był bliski nauczaniu Jana Pawła II. W tym roku jest to kwestia nadziei chrześcijańskiej. – Tej nadziei, której źródła wskazywał święty papież; nadziei, która ma swoje daleko idące konsekwencje: jest ona ufna i wspaniała, ale są też momenty, gdy jej brakuje lub gdy staje się chwiejna – mówił metropolita warszawski i przewodniczący Rady Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”.
Prezes Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia” ks. Dariusz Kowalczyk odczytał list min. Wojciecha Kolarskiego z Kancelarii Prezydenta RP Andrzeja Dudy, pod którego honorowym patronatem odbywa się wtorkowa konferencja.
Prezydent Duda podziękował Fundacji za organizację „kolejnej już edycji debaty, która służy upowszechnieniu niosących głębokie przesłanie nauk naszego wielkiego rodaka”. Życzył też, aby konferencja stała się „ważnym przekazem o znaczeniu i sile nadziei chrześcijańskiej, przezwyciężaniu trudnych problemów, z jakimi zmaga się współczesny człowiek i świat”.Wyjaśniając temat konferencji, ks. Kowalczyk nawiązał do hasła XIX Dnia Papieskiego „Wstańcie, chodźmy!”. Przypomniał, że te słowa zostały wypowiedziane w najdramatyczniejszym momencie życia Chrystusa, krótko przed męką i w chwili, gdy mający go wspierać apostołowie, usnęli. „Wiemy, że potem nastąpiło zmartwychwstanie. Jako chrześcijanie właśnie w tym widzimy najgłębszy rdzeń naszej nadziei” – powiedział ks. Kowalczyk.
Dodał, że konferencja może posłużyć odpowiedzi na pytanie, jak wierzyć dzisiaj oraz co ta wiara i nadzieja oznaczają dla współczesnego człowieka.
Wykład wprowadzający do pierwszego panelu konferencji, zatytułowany „Chrześcijaństwo jako źródło nadziei dla współczesnego świata” wygłosili ks. prof. Krzysztof Pawlina, rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego w Warszawie oraz prof. Bogdan Szlachta z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Wcześniej jednak prowadzący przedpołudniową część spotkania prof. Paweł Skibiński, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego i ekspert Centrum Myśli Jan Pawła II zauważył, że obecne czasy to epoka, w której większość osób ma doświadczenie bardziej kryzysu niż sukcesu. Dlatego rozważanie nadziei chrześcijańskiej jest tym bardziej potrzebne.
– Kościół ma pewną świadomość, że nie jest to nadzieja łatwa. Wystarczy wspomnieć, że w konstytucji duszpasterskiej „Gaudium et spes” słowom „radość i nadzieja” towarzyszą zaraz po nich następujące słowa „smutek i trwoga”. To wszystko nam w życiu towarzyszy. Aby nie ulegać koniunkturom kulturowym powinniśmy dobrze zrozumieć źródła naszej nadziei – dodał prof. Skibiński.
Ks. prof. Pawlina zauważył, że gdy człowiek popada w wewnętrzne zagubienie, gubi jednocześnie nadzieję, także tę nieskończoną nadzieję reprezentowaną przez Boga. Nawiązując do historii o starożytnym filozofie greckim Diogenesie, który w słonecznym dniu szukał po mieście z zapaloną latarnią człowieka. – To Diogenesowskie poszukanie człowieka wraca echem w każdym pokoleniu, w każdym stuleciu i pojawia się również dzisiaj – mówił prelegent.To poszukiwanie – zaznaczył – udowadnia, że człowiek jest istotą społeczną i do właściwego funkcjonowania potrzebuje wokół siebie dobrych ludzi. Ale co to znaczy być dziś człowiekiem? – Jan Paweł II pytał, jaką miarą mierzyć dziś człowieka? My pytamy, czy ważniejsza jest miara intelektu czy raczej duchowości? A może użyteczności społecznej lub indywidualnego rozwoju? – zastanawiał się rektor PWT w Warszawie.
Jego zdaniem, w definicji człowieczeństwa kryje się także „misterium kruchości i przemijania, w którym potrzebujemy po prostu nadziei”. Skąd ją wziąć? Współczesny człowiek szuka jej w sobie samym, ale jest to niewystarczające. Szuka też w świecie, ale świat nie zamierza być sprawiedliwy, skłania ludzi do nieustannego konkurowania ze sobą, w egoizmie i agresji. – Ludzkość potrzebuje zatem głębszej nadziei niż daje świat. Ta nadzieja istnieje, ale często nie jest kochana, gdyż wyklucza ów egoizm i konkurencję – przychodzi od Boga, nie jest dziełem rąk ludzkich. Wszyscy zatem potrzebujemy wzoru silniejszego od nienawiści i śmierci. Tym wzorem stał się dla nas Jezus Chrystus – zaznaczył rektor PWTW.
Z kolei prof. Bogdan Szlachta nawiązał do transparentu z napisem „Witamy Cię, Papieżu Nadziei” niesionym przez jego z wiernych witających pielgrzymującego po raz pierwszy do Polski w czerwcu 1979 r. papieża Jana Pawła II. – O czym mówił ten napis? Żyliśmy wówczas w świecie zdominowanym przez nadrzeczywistość wykreowaną ideologicznie jako taką, która będzie się realizować mocą konieczności historycznej. Nasze próby wyłamania się z tej konieczności nie mają żadnego znaczenia, ponieważ ona i tak nas zmiecie jako ewentualnie opierające się jednostki – mówił prelegent.
Ale oto – przypomniał – przybył Jan Paweł II „niosący nadzieję, powiązaną z inną wizją historiozoficzną niż ta narzucana nam w szkole, mediach, porządku prawnym i rozstrzygnięciach politycznych”. – To był moment, abyśmy sobie przypomnieli, o refleksji formułowanej przecież jeszcze przez Arystotelesa w czasach przedchrześcijańskich, o duchowym źródle życia człowieka. Ten moment duchowy, co pojawiało się w nas także w refleksji w 1979 r., związany jest z dawcą owego momentu, osobowo uchwytnym Bogiem, który jest transcendentny względem czysto materialnego świata – podkreślił wykładowca UJ.
W jednym z komentarzy do wykładów wprowadzających prof. Agnieszka Nogal, filozof i politolog z Uniwersytetu Warszawskiego stwierdziła, że w rozumieniu skierowanym na człowieka nadzieja, wychodząca poza historię i czysto ludzka, jest głęboko chrześcijańska – Tego myślenia poza chrześcijaństwem wyobrazić sobie nie sposób. Tymczasem współczesna kultura nakazuje człowiekowi „rzecz beznadziejną”: szukać nadziej jedynie w sobie.
O. Jarosław Kupczak OP z (UPJPII w Krakowie) przywołał jedną z najsłynniejszych współczesnych sztuk – „Czekając na Godota” Samuela Becketta. Zastanawiał się, czy w epoce po upadku wielkich ideologii nie znajdujemy się w takiej samej samej sytuacji pustki egzystencjalnej co bohaterowie dramatu. Jak stwierdził, nadzieja zawsze łączy się z życiem chrześcijańskim, nie ma życia chrześcijańskiego bez nadziei, ale trzeba wiedzieć, jak w czasach sporu kulturowego i sekularyzacji mówić o chrześcijańskiej nadziei. Ks. prof. Marek Jagodziński, teolog KUL zwrócił uwagę na trud poszukiwania nadziei we współczesnym świecie oraz na formułowaną często przez Jana Pawła II potrzebie relacji międzyludzkich zwróconych na komunię jako rzeczywistość wyłącznie osobową. – Jan Paweł II rozwija tę głęboką potrzebę, której źródło jest w komunii osób Trójcy Świętej. Potem to sięga ludzi stworzonych na podobieństwo Boże, ma odbicie w życiu małżeńskim, rodzinnym – całym życiu człowieka, który nie jest jedynie jednostką, ma naturę wspólnotową – powiedział ks. prof. Jagodziński.W drugiej części konferencji wykłady wygłosili ks. prof. Livio Melina i dr hab. Michał Gierycz.
Ks. prof. Livio Melina, były rektor Papieskiego Instytutu Jana Pawła II dla Studiów nad Małżeństwem i Rodziną przy Uniwersytecie Laterańskim, doktoryzował się z teologii moralnej na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim. W latach 1984-1991 był pracownikiem Kongregacji Nauki Wiary. Wygłosił wykład zatytułowany „Dalej wierzyć. Rola nadziei chrześcijańskiej po upadku optymizmu ideologicznego”.
Wskazał, że współczesne czasy straciły nadzieję, a ten brak nadziei np. w Europie przejawia się „chorobą”, której najważniejszym symptomem jest zima demograficzna, uderzająca również w samą tożsamość Europy. Cicha apostazja sprawia, że żyjemy, jakby Boga nie było.
– Wygląda na to, że optymizm ideologiczny, który inspirował tragiczne utopie nowoczesności, dziś, w epoce postnowoczesnej, utracił jakąkolwiek atrakcyjność i wiarygodność. Przede wszystkim stara Europa, „Ziemia zachodu”, wydaje się dotknięta niezdolnością do wiary niczym śmiertelną chorobą duszy, której najbardziej alarmującym symptomem jest demograficzna zima. To otwiera niepokojącą perspektywę przemian etnicznych i religijnych, których rezultatem byłaby utrata tożsamości kontynentu – mówił.
Przytoczył diagnozę „gaszenia nadziei” Jana Pawła II z adhortacji apostolskiej Ecclesia in Europa, gdzie papież wskazwał na zagubienie tożsamości, utratę pamięci i strach przed przyszłością.
– Czy możemy jeszcze wierzyć? Aby odpowiedzieć na to najistotniejsze pytanie, następca Jana Pawła II, Benedykt XVI w encyklice Spe Salvi sugerował jako warunek wstępny podwójną autokrytykę: epoki nowoczesnej, co oczywiste, ale też chrześcijaństwa doby nowoczesności, które nie było w stanie „uzasadnić nadziei, która jest w was” (1P 3,15) – mówił ks. Melina, dodając, że Benedykt XVI zauważył, iż również chrześcijanie nie są w stanie uzasadniać swojej nadziei, tymczasem nadzieja jest charakterystyczna dla chrześcijan, ona jest gwarantem ich przyszłości, bo wskazuje na Boga.
Prelegent odnosząc się do marksistowskich ideologii stwierdził, że wyczerpały one szybko wszelkie zasoby pokładanej w nich wiary, nie udało im się zastąpić nadziei, jaką niesie chrześcijaństwo, ani dać ludzkości energii do rozwoju i nowej nadziei. Przyczyniły się jednocześnie do upadku duchowości na Zachodzie.
Przytoczył uwagę komentatorów papieskiego nauczania, że encyklika Spe Salvi nie odnosi się do dokumentów ostatniego soboru, a zwłaszcza Gaudium et Spes, gdzie próbowano wejść w dialog ze światem w kwestii nadziei. „Benedykt zaprasza do autokrytycyzmu w ramach chrześcijaństwa, a może również w stosunku do soboru watykańskiego II” – mówił ks. Melina, nazywając relację między Spe Salvi a Gaudium et Spes „intrygującą”, ukazującą Benedykta XVI jako uważnego krytyka myśli współczesnej. „Spe Salvi nie rozwija intencji soboru watykańskiego II, wskazując bardziej świadomie na zagrożenia i ryzyko, ale krytykując również świat nauki” – stwierdził włoski myśliciel, dodając, że duchowość chrześcijańska ucieka z tego świata, bo ucieka od ataku świata na racjonalność. Wskazał również, że uciekając w obszar prywatny, chrześcijaństwo skazuje się na śmierć.
Zaznaczył jednocześnie, że doktryna w Gaudium et Spes ostatniego soboru i Spe Salvi Benedykta XVI jest taka sama. Jednak papież z Niemiec zwraca się do osób, które w latach po soborze doświadczyły zwątpienia w ideologie, jakie im proponowano. Podkreślił, że Benedykt XVI zapraszał chrześcijan do przetwarzania świata. „Jezus w wołaniu o nadzieję zapowiedział wiernym tajemnicze podzielenie przez nich swojego losu. On im zapowiada zbliżanie się Boga i Jego królestwa już w aktualnych cierpieniach” – mówił, dodając, że błogosławieństwa ewangeliczne są nadzieją eschatologiczną.
– Nadzieja ukierunkowuje nas na Chrystusa. Tylko wtedy, gdy Zachód znajdzie Chrystusa, który przychodzi ze Wschodu, może ukierunkować się na słońce, na światło, na nadzieję – powiedział prelegent. „Optymizm ideologiczny i polityczny jest tylko próbą zapomnienia o śmierci, podobnie jak pełen desperacji sceptycyzm. Chrześcijanin może mieć nadzieję, ponieważ jego obecność jest dotknięta przez przyszłość, jest pewny przyszłości, do której się przygotowuje, bo ma na horyzoncie Jezusa” – dodał.
Według włoskiego teologa, integralna wizja nadziei chrześcijańskiej jest zasadniczo odmienna od naiwnego optymizmu, który może spłaszczać chrześcijańskie pojęcie nadziei do poziomu nowoczesnej ideologii postępu czy rewolucji. – Tylko dzięki krytyce indywidualizmu, kolektywizmu i immanentyzmu, nadzieja chrześcijańska może odnaleźć swoje właściwe wymiary: personalistyczny, komunitarny i transcendentalny. Możliwe staje się też odkrycie, że jedynie w ramach „wielkiej nadziei”, którą Bóg daje nam w Chrystusie, możliwe stają się też „małe nadzieje” istotne w zaangażowaniu w życie doczesne, a których dziś zdajemy się mieć zbyt niewiele, by móc żyć dalej – wskazywał ks. Melina.
Kolejny wykład pt. „Spór o człowieka w europejskiej polityce” wygłosił politolog, dr hab. Michał Gierycz z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, członek redakcji czasopisma „Zeszyty Myśli Społecznej Kościoła ‘Chrześcijaństwo – Świat – Polityka’”.
Prelegent zauważył, że przedmiotem coraz intensywniejszego politycznego sporu toczącego się od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku na Zachodzie, a w Polsce od upadku komunizmu, są kwestie etyczne, związane z podstawowymi prawami człowieka. Od sporów o aborcję, in vitro, eutanazję, finansowanie badań na komórkach macierzystych począwszy; poprzez spory o „małżeństwa jednopłciowe”, „prawa LGBT+” po dyskusje o zakres prawa do sprzeciwu sumienia. – Nikt już nie próbuje dziś określać tych sporów mianem „sporów zastępczych”, jakoby mniej istotnych w obliczu „poważnych” tematów polityczno-gospodarczych. Przeciwnie, nawet europejska politologia, przez długi czas nie dostrzegająca wagi tego zagadnienia, dzisiaj wskazuje na jego doniosłość, mówiąc o tzw. „polityce moralności”, dotyczącej sporów o „pierwsze zasady” – mówił politolog.
– Znacznie wcześniej niż większość komentatorów, wagę tych kwestii ukazał św. Jan Paweł II. W obrazie zderzenia kultury życia i kultury śmierci odsłonił fakt, że w Europie funduje się nowy model kultury pozostający w sprzeczności nie tylko z chrześcijaństwem, ale z religijnymi i moralnymi tradycjami ludzkości. Ta niepokojąca diagnoza kulturowa o „gasnącej nadziei” połączona była z diagnozą polityczną. Jan Paweł II dowodził, że postępy tej kultury podminowywać będą etyczną wartość demokracji, która bez oparcia o prawdziwe wartości staje się „jawnym lub zakamuflowanym totalitaryzmem” – wskazał dr Gierycz.
Podkreślił, że istotą sporów o współczesne wartości, na którą wskazywał również Jan Paweł II, jest sama antropologia, której alternatywną i sprzeczną z chrześcijańskim ujęciem teorię wprowadziło Oświecenie.
– Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, choć jest agnostyczna, czyli nie odnosi się do istnienia bądź nieistnienia Boga, stanowi agnostycyzm przyjazny, pewien porządek świata jakby Bóg istniał – wskazał dr Gierycz.
Omawiając jako przykład kwestie definicji małżeństwa i prawa do małżeństwa w prawodawstwie Unii Europejskiej, wskazał na poważne antropologiczne konsekwencje wprowadzania małżeństw jednopłciowych oraz nadawania szczególnych praw osobom homoseksualnym, a także na presję wywieraną na prawodawstwo państw członkowskich.
– Postulat nowej ewangelizacji podnoszony przez ostatnich papieży ma kolosalne znaczenie polityczne, czy może lepiej, metapolityczne. Bez tego kontekstu, w którym mamy rzesze ludzi wierzących w istnienie Boga, ciężko oczekiwać, by Europa mogła funkcjonować tak, jakby Bóg istniał, o co postulował Benedykt XVI. W tym sensie od strony analizy politologicznej dochodzimy do punktu wyjścia analizy Jana Pawła II z Ecclesia in Europa, której podtytuł wskazywał na kierunek poszukiwań nadziei, a brzmiał on: „O Jezusie Chrystusie, który żyje w Kościele jako źródło nadziei dla Europy” – zakończył wystąpienie dr Gierycz.
Po wykładach zaproszeni goście podzielili się komentarzem.
– Często brak nadziei bierze się z lęku, lęku przed rozczarowaniem – mówiła dr hab. Aneta Gawkowska z Uniwersytetu Warszawskiego, nawiązując do słów Jana Pawła II z początku pontyfikatu – „Nie lękajcie się”. Wskazała, że praca nad nadzieją wymaga również dużej pracy nad emocjami, nad umiejętnością zaufania.
Red. Grzegorz Górny stwierdził, że współcześnie żyjemy w czasach ideologii pesymizmu, które nie obiecują doskonałości a uniknięcie czegoś strasznego, bazują na lęku, np. w kwestiach ekologicznych. Tymczasem lęk, panika, nie sprzyjają racjonalnym decyzjom.
– Problem polega na tym, że wielu ludzi Kościoła ulega takiemu myśleniu. Tymczasem Kościół ma narzędzia i dysponuje pewną tradycją, dzięki czemu może stanąć w obronie również ekologii, odwołując się np. do dziedzictwa klasztoru benedyktyńskiego, Hidegardy z Bignen czy Franciszka z Asyżu – mówił, apelując o powrót do pojęcia „stworzenia” zamiast wypierającego je pojęcia „środowiska”.
Stwierdził również, że wojna kulturowa nie toczy się między Kościołem a światem liberalnym, ale również w samym Kościele. „To, że religia sekularnego rozumu wdziera się w miejsce wiary chrześcijańskiej, bierze się z redukcjonistycznej wizji, gdzie eliminuje się sferę duchową, zastępując szczęście przyjemnością” – zauważył.
Ks. dr Janusz Stańczuk z Papieskiego Wydziału Teologicznego w Warszawie wskazał, że po ataku na wiarę, XX wiek to atak na miłość, a rewolucja z lat 60 była przypieczętowaniem go. „Teraz trwa atak na nadzieję, na przyszłość, który mocno dotyka antropologii. Atak na nadzieję przejawia się w ataku na rodzinę” – zauważył. „To, że przeżywamy kryzys duchowości, jest nieuniknione, ale musimy na ten kryzys patrzeć, jak w psychologii, jako na szansę na rozwój” – zachęcił.
Zastanawiając się nad tym, jak ocalić nadzieję, zwłaszcza w kontekście rodziny, przytoczył trzy obszary, jakie Jan Paweł II przewidział dla walki o nadzieję, zawsze łącząc ją z odwagą: po pierwsze – sakrament małżeństwa; po drugie – prokreacja; po trzecie – ewangelizacja. „Te trzy pola walki są źródłem nadziei dla rodziny” – zapewnił ks. Stańczuk.
Konferencja „Nadzieja chrześcijańska dzisiaj. Źródła i konsekwencje” została zorganizowana przez Fundację „Dzieło Nowego Tysiąclecia” we współpracy z Centrum Myśli Jana Pawła II i Zamkiem Królewskim w Warszawie.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.