O. S. Khalil Samir SJ dla KAI o prawdziwym obliczu islamu
25 kwietnia 2017 | 14:27 | Rzym / Dorota Abdelmoula (KAI) / wer Ⓒ Ⓟ
To z radykalnej i fundamentalistycznej wizji islamu biorą początek wszystkie problemy Bliskiego Wschodu – mówi w rozmowie z KAI o. prof. Samir Khalil Samir, jezuita, egipski islamolog z Papieskiego Instytutu Wschodniego w Rzymie. Wiąże nadzieje z papieską wizytą w Egipcie w dniach 28-29 kwietnia, która będzie ważnym przesłaniem dla wyznawców islamu i pomocą w budowaniu pokojowych relacji chrześcijańsko-muzułmańskich.
Dorota Abdelmoula (KAI): Za niespełna tydzień papież Franciszek rozpocznie wizytę apostolską w Egipcie. Jakie nadzieje wiąże Ojciec z tą pielgrzymką?
O. Samir Khalil Samir SJ: To ważna wizyta, która przyniesie trwałe owoce zarówno chrześcijanom, muzułmanom, jak też ich wzajemnym relacjom i relacjom politycznym wewnątrz kraju i względem innych krajów muzułmańskich Bliskiego Wschodu.
Program jest bardzo klarowny. Pierwszego dnia Ojciec Święty spotka się najpierw z prezydentem Abdelem Fattah as-Sisi, następnie z Ahmedem Mohammedem al-Tayyebem, rektorem uniwersytetu Al-Azhar, najsłynniejszej uczelni w świecie sunnickim, a na koniec z papieżem-patriarchą koptyjskim Tawardosem II. Drugi dzień przeznaczy na spotkania z katolikami.
Prezydent as-Sisi jest otwarty na chrześcijan, wspiera ich i zdaje sobie sprawę z panujących niesprawiedliwości. Więc będzie to ważne spotkanie ze względu na politykę, budowanie sprawiedliwości i równości. Także spotkanie z rektorem Al-Azhar będzie bardzo istotne ze względu na trwający od 6 lat konflikt, który został zażegnany dzięki obecnemu papieżowi. Podobnie, jak spotkanie ze zwierzchnikiem Kościoła koptyjskiego.
Drugi dzień ma wymiar bardziej duszpasterski. Papież spotka się z biskupami, a także ze wszystkimi kapłanami i osobami konsekrowanymi. Z pewnością to spotkanie wyznaczy pewne linie budowania relacji z muzułmanami i relacji ekumenicznych.
Czy to wizyta ważna jedynie dla przywódców religijnych i politycznych?
– To wizyta ważna dla wielu osób. Na papieża czekają zwłaszcza mieszkańcy Kairu i Aleksandrii, choć dzięki transmisjom w jego wizytę włączy się wiele osób. Egipcjanie mają w sobie wrodzony szacunek dla religii. Wiedząc, że przyjeżdża zwierzchnik największej wspólnoty chrześcijańskiej na świecie, potraktują go z szacunkiem i uwagą.
Hasło tej wizyty, to „Papież pokoju w Egipcie pokoju”. Ten kraj jest dziś przykładem budowania pokojowych relacji, czy to hasło wyraża raczej intencję modlitwy o pokój, a nie rzeczywisty stan rzeczy?
– To nie jest wzór pokoju. Skądinąd nie wiem, czy w całym regionie znalazłby się kraj, który by nim był. W Egipcie wciąż rządzi prawo szariatu, wprowadzone na początku lat 70., które nie ułatwia relacji chrześcijańsko-muzułmańskich. Ale to spotkanie może pomóc w umocnieniu pokoju. Radykalni muzułmanie, którzy są dziś coraz liczniejsi, m.in. jako salafici, wahabici, bracia muzułmańscy, próbują sprowokować chrześcijan, wygnać ich lub zamknąć w więzieniach. Prezydent as-Sisi, choć daleko mu do doskonałości, jak wszystkim przywódcom Bliskiego Wschodu, jest świadom, że chrześcijan trzeba chronić. Papieska wizyta może na to wpłynąć.
Czy według Ojca będzie ona miała wpływ także na cały niejednorodny i pogrążony w konfliktach region Bliskiego Wschodu ?
– Wierzę w to, zwłaszcza jeśli chodzi o Bliski Wschód muzułmański. To w Egipcie kształci się większość imamów z całego świata – właśnie na uniwersytecie Al-Azhar, który odwiedzi papież. Ponadto Egipt to największy kraj w regionie. Ma 93 mln mieszkańców. Żyje tam więcej chrześcijan niż we wszystkich pozostałych krajach Bliskiego Wschodu razem wziętych. Większość chrześcijan należy do Kościołów wschodnich, przede wszystkim Koptyjskiego Kościoła Prawosławnego. Kościół katolicki ma tam niewielki wpływ. Papieska wizyta może wzmocnić dialog między tymi dwoma Kościołami, pomiędzy którymi nie ma wprawdzie animozji, ale brakuje współpracy.
Papieska podróż odegra więc ważną rolę polityczną, społeczną, kulturalną i dla budowania pokoju we wszystkich pobliskich krajach. Ojciec Święty nie może odwiedzić każdego z nich, dlatego rozpoczyna od Egiptu.
Mam nadzieję, że pomoże także zbudować wspólny świecki projekt przyszłości, bazujący nie na jednej religii, ale na powszechnie przyjętych pryncypiach etycznych, które nie są uznawane przez islam. Takich, jak np. wolność, równość kobiet i mężczyzn, możliwość przejścia na inną wiarę.
Czytaj także: Islam nie jest religią pokoju
Jan Paweł II mówił w Kairze, że różnice między religiami nie powinny prowokować napięć, ale wzbogacać dialog międzyreligijny. Czy te słowa wciąż są aktualne, pomimo trwających konfliktów i prześladowania chrześcijan?
– W teorii tak. Także w czasach Jana Pawła II nie były one zawsze wprowadzane w czyn. Obecnie mamy świadomość tego, co dzieje się z chrześcijanami. Niedawny atak na koptyjską wioskę na Synaju wymusił reakcję prezydenta, uniwersytetu Al-Azhar i całego Egiptu.
Jednak najgroźniejsze jest to, co dzieje się w życiu codziennym. Np. kiedy chrześcijanin chce się ożenić z muzułmanką. Muzułmanie się wzburzają, bo prawo tego zabrania: jeśli mąż muzułmanki będzie chrześcijaninem, także dzieci zostaną chrześcijanami. Skądinąd muzułmanie zachęcają do poślubiania chrześcijanek, bo dzięki temu powiększy się wspólnota muzułmanów.
W tym znaczeniu wszystkie projekty islamskie mają podłoże polityczne. Zachód tego nie widzi. Kiedy prezydent Turcji odwiedził Niemcy i Holandię, zachęcał muzułmanów, by w każdej rodzinie było co najmniej pięcioro dzieci!
W Egipcie były czasy zupełnego pokoju, aż do lat 50. Ten pokój zaczął słabnąć po rewolucji 1952 r., a od lat 60. zaczęła rządzić linia fundamentalistyczna. To z radykalnej i fundamentalistycznej wizji islamu biorą początek wszystkie problemy Bliskiego Wschodu. I mam nadzieję, że małymi krokami uda nam się to oddalić, ale wymaga to także deklaracji ze strony uniwersytetu Al-Azhar, który powie, że pewne przepisy szariatu są sprzeczne z prawami człowieka.
Ta teologiczna uczelnia nie reprezentuje jednak wszystkich środowisk islamskich. W jakim stopniu papieska wizyta w tym miejscu może zatem wpłynąć na cały świat muzułmański?
– Al-Azhar jest uznawany za wykładnię dla sunnitów, którzy stanowią 80 proc. wszystkich muzułmanów. Mam nadzieję, że ta wizyta pozwoli coś zmienić, o czym świadczą także pewne gesty prezydenta, np. nakaz natychmiastowego odbudowania katedry koptyjskiej, zniszczonej w czasie Bożego Narodzenia i decyzja, aby w zupełnie nowym mieście, budowanym na pustyni ok. 10 km od Kairu dla ok. 6 mln Egipcjan wznieść największy meczet i największą katedrę koptyjską.
To poprawność polityczna, czy rzeczywista wola dialogu?
– To postawa prezydenta, który jest przekonany, że chrześcijanom należy się sprawiedliwość. W teorii podobnie naucza Al-zhar, choć osobiście mam więcej zaufania do prezydenta, niż wielkiego muftiego Al-Azhar, który żongluje słowami. Np. w Europie mówił o tym, że islam, to znaczy „salam”, czyli pokój. To kłamstwo. Islam oznacza poddanie. Poddanie się Bogu, ale w przypadku chrześcijan niestety poddanie islamowi. To jest mentalność, która musi się zmienić. I mam nadzieję, że chrześcijanie będą mieli odwagę na to nalegać, a prezydent i muzułmanie będą ich wspierać.
Czy zatem możemy mówić o jednym prawdziwym obliczu islamu? I czy będzie to religia dialogu czy prześladowań?
– Nie ma jednej wizji islamu. Jest wiele tendencji. Obecnie dominują tendencje najbardziej radykalne.
Dominują w mediach, czy w codziennym życiu również?
– Wszędzie. Oczywiście, widzimy je w krajach takich jak Syria czy Irak, ale są też obecne w Egipcie, gdzie co raz częściej dochodzi do ataków terrorystycznych i wszędzie tam, gdzie chrześcijanie mieszkają z muzułmanami, np. Boko Haram w Nigerii nie jest odosobnionym przypadkiem. Źródłem tego jest fakt, że islam przechodzi kryzys, że jest osłabiony intelektualnie i moralnie. Chce literalnie rozumieć tekst Koranu i praktykę Mahometa. Na tym polega dramat. Weźmy przykład rozwiązłej kobiety. Prawo islamskie i podobnie, jak żydowskie nakazuje ją ukamienować. I to się praktykuje, np. w Arabii Saudyjskiej, czy dawniej w Iranie w czasach panowania szyickiego przywódcy duchowego Ruhollaha Musawi Chomejniego. Widziałem okropne filmy, np. z nastolatkiem, który dopuścił się kradzieży. Został unieruchomiony na ziemi, a wielka ciężarówka z 12 kołami miażdżyła mu ręce. To kary sprzed wieków, które upowszechniło teraz Państwo Islamskie.
Ten krok wstecz jest tym bardziej niebezpieczny, że mówi się o nim: to jest prawdziwy islam. Poza tym wskazuje się na Zachód, któremu brakuje zasad, gdzie każdy robi, co chce. A kiedy zarzuca się muzułmanom np. dyskryminację kobiet w Europie, odpowiedź brzmi: ale wy dopuszczacie się gorszych czynów moralnych, choć je ukrywacie. To wzmacnia przekonanie, że kary zmniejszą zło i sprawią, że będzie się wiernym Koranowi, czyli Bogu.
Czytaj także: Nadzieje i oczekiwania przed wizytą Franciszka w Egipcie
Jaka jest więc przyszłość dialogu chrześcijańsko-muzułumańskiego?
– W dialogu potrzeba prawdziwej przyjaźni, prowadzącej do wzajemnego poparcia, ale też wzajemnej krytyki. Nie można mówić, że czarne jest białe. Nie można mówić, że nie ma przemocy w Koranie. Należy zmienić spojrzenie na islam, jako model społeczny, który dotyczy wszystkich sfer życia: nawet tego, jak się należy ubierać, jak jeść. To mentalność sięgająca VII w. i czasów dominacji arabskiej. Jeśli ktoś chce żyć w VII w., niech żyje, ale ze wszystkimi konsekwencjami.
Tymczasem większość muzułmanów, zwłaszcza bogatych, używa wszystkich zdobyczy współczesności, ale w innych kwestiach nie akceptują tego, że żyjemy w XXI w. Ponadto Zachód, uznawany za niewierny, jest bardziej rozwinięty. W Egipcie mamy co najmniej 40 proc. analfabetów, a w Jemenie 70 proc. Najlepsza sytuacja jest w Syrii, bo tam rządzi konstytucja, a nie szariat.
Czy słuchając zarzutów ze strony muzułmanów nie powinniśmy jednak dostrzegać też pewnych słabości nas, chrześcijan?
– Zachód traci swą chrześcijańską tożsamość. Modlimy się coraz mniej. Dla wielu osób Bóg staje się teoretyczną koncepcją, a nie Osobą. Zanika zupełnie praktyka postu. W Kościele wschodnim, np. w Egipcie, jest inaczej. Tutaj większość chrześcijan go praktykuje.
Niewielu chrześcijan w społeczeństwie cywilnym deklaruje swoją przynależność religijną, podczas gdy w islamie wszyscy obywatele deklarują swoją wiarę. To, co później czynią, to inna rzecz. Nie powiedziałbym, że muzułmanie są bardziej wierzący i praktykujący od chrześcijan. Jedno jest pewne, że jeśli praktykują, to jest to widoczne i robi wrażenie.
Trzeba jednak dostrzec też drugą stronę. Najczęściej to chrześcijanie na całym świecie niosą pomoc tam, gdzie panuje nędza nie pytając, kto jest chrześcijaninem, kto muzułmaninem, a kto ateistą. Wielkim problemem jest to, że kiedy muzułmanie emigrują do Europy, nie są w stanie się zintegrować, myśląc, że cała prawda zawiera się w islamie. Pozostają więc na marginesie społeczeństwa. Nie mogą wymagać tego, aby stosować ich zasady, ani tego, że inni powinni im ustąpić. Zasady życia społecznego należy dostosować do prawa międzynarodowego i systemu prawnego obowiązującego w poszczególnych krajach.
Jakie jest więc przesłanie dla Europy wynikające z wizyty papieskiej w Egipcie?
– Myślę, że będzie to przesłanie mówiące, że wszyscy jesteśmy braćmi i powinniśmy żyć w braterstwie, nawet, jeśli stanowimy mniejszość jako chrześcijanie w Egipcie i muzułmanie w Europie. Poza tym wszyscy musimy respektować, jak to tylko jest możliwe, wspólne normy, które będą umacniać braterstwo i jednoczyć nasze kraje.
Przesłaniem dla Europy będzie też zachęta do ponownego odkrywania wartości wiary, modlitwy, jałmużny i solidarności. Tym bardziej, że żyjemy w czasach coraz większych nierówności społecznych i coraz mniejszej liczby wierzących. Należy brać przykład z niektórych wspólnot muzułmańskich.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Dorota Abdelmoula
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Dziennikarka Katolickiej Agencji Informacyjnej. Niegdyś rzeczniczka Światowych Dni Młodzieży Kraków 2016. Obecnie pracuje w watykańskiej Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia