Parlament i władze Warszawy rozważają możliwość ponownego wzniesienia Pomnika Wdzięczności Ameryce
19 listopada 2024 | 21:58 | Patryk Małecki | Nowy Jork Ⓒ Ⓟ
Sekretariaty Senatu i Sejmu oraz prezydenta Warszawy pracują nad ustaleniem nieodległych czasowo spotkań, podczas których powinno dojść do ustaleń w sprawie ponownego wzniesienia w stolicy Pomnika Wdzięczności Ameryce. Oznajmił o tym Marek Wieczerzak, sekretarz wykonawczy Towarzystwa Jana Karskiego, wyrażając przy tym nadzieję, że ostatecznie obiekt ten stanie w swym historycznym miejscu w centrum stolicy.
Zdaniem Wieczerzaka pozytywna decyzja w tej sprawie byłaby uwieńczeniem długoletnich starań Towarzystwa o odbudowę monumentu, który istniał w latach 1922-30 na Skwerze H. Hoovera na Krakowskim Przedmieściu w samym sercu miasta. Towarzystwo Jana Karskiego zabiegało o to przez wiele lat, a ostatnio wysłało Oświadczenie w tej sprawie do prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego oraz marszałków Senatu i Sejmu: Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i Szymona Hołowni. Sekretarz Towarzystwa podkreślił, że ponowne wzniesienie pomnika „jest sprawą nie tylko miasta, ale także polskiego parlamentu, który odegrał wielką rolę w zainicjowaniu powstania monumentu w 1922 roku”.
Żywe zainteresowanie całą sprawą okazał też obecny ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Mark Brzeziński, podobnie jak w 1922 roku wielkiego wsparcia dla tej idei udzielił ówczesny ambasador Hugh Gibson. Przedstawiciele Towarzystwa chcą się także spotkać z nowym metropolitą warszawskim abp. Adrianem Galbasem, pamiętając o roli, jaką w odsłonięciu pomnika odegrał jego poprzednik sprzed ponad stu lat kard. Aleksander Kakowski.
„Chodzi nam zarówno o historyczną symetrię w przywracaniu tego momunetu, jak i przede wszystkim o zakończenie skandalu, jakim jest nieobecność pomnika” – stwierdził M. Wieczerzak. Dodał półżartem, że „Herbert Hoover, lider amarykańskiej pomocy Polsce, upemiętniony w nazwie skweru, gdzie Pomnik Wdzięczności Ameryce wzniesiono, po prostu w grobie się przewraca…”.
Pomnik Wdzięczności Ameryce stanął na odcinku Krakowskiego Przedmieścia, nazwanym Skwerem Herberta Hoovera, dla uhonorowania tego organizatora amerykańskiej pomocy dla Polski, późniejszego prezydenta Stanów Zjednoczonych, jedynego któremu przyznano polskie obywatelstwo. W Polsce za Hoovera modlono się w kościołach, prześcigano w nadawaniu mu honorowych obywatelstw miejskich i honorowych doktoratów uczelnianych. W programie nauczania szkoły podstawowej był wiersz o tej kultowej postaci.
Zwolennikami wzniesienia w Warszawie pomnika byli ojcowie polskiej niepodległości: Ignacy Paderewski i Józef Piłsudski, minister spraw zagranicznych, później pierwszy prezydent Polski, który zginął z rąk polskiego nacjonalisty Gabriel Narutowicz, prezydent miasta Stanisław Nowodworski oraz metropolita warszawski kard. Aleksander Kakowski. Idei przewodził najbardziej znany ówczesny parlamentarzysta, marszałek Sejmu Wojciech Trąmpczyński, późniejszy pierwszy marszałek Senatu RP, który został prezesem honorowym komitetu budowy monumentu. Na czele komitetu stanął kompozytor i pedagog muzyczny Adam Wieniawski, bratanek słynnego wirtuoza skrzypiec Henryka Wieniawskiego. Zaprosił on do tego gremium swego przyjaciela, wybitnego rzeźbiarza, 47-letniego wówczas Xawerego Dunikowskiego. Obaj po odzyskaniu przez Polskę niepodległości przybyli do kraju z Paryża.
Dunikowski, któremu powierzono realizację pomnika, zaprojektował kobiecą alegorię Ameryki, trzymającą w ramionach dwójkę dzieci, co miało być nawiązaniem do akcji Hoovera ratowania najmłodszych Polaków od plagi głodu i chorób. Dzięki masowej zbiórce publicznej, prowadzonej przede wszystkim przez polskie dzieci, szybko udało się zgromadzić środki na monument. Całą akcję wspierał życzliwie wielki przyjaciel Polski, ambasador USA Hugh Gibson, zaproponowany na warszawską placówkę przez Herberta Hoovera, z którym blisko współpracował, gdy organizował on pomoc dla Polski.
W niedzielę 29 października 1922 r. kardynał Kakowski najpierw odprawił w stołecznej archikatedrze uroczyste nabożeństwo, a następnie poprowadził tłumną procesję na miejsce wydarzenia. Odsłonięciu pomnika towarzyszyło ok. 200 tys. warszawiaków, którzy zapełnili Krakowskie Przedmieście i sąsiednie ulice. Skwer Hoovera wkrótce stał się ulubionym miejscem spacerowym.
Niestety, monument wykonany był z piaskowca, i to niskiej jakości. Dunikowski chciał sprowadzić włoski marmur, ale przeważyły presja czasu i względy polityki. Wietrzejąca rzeźba stawała się bezkształtnym monstrum i przedmiotem kpin i żartów zarówno z pomnika, jak i z „wdzięczności”, którą miał wyrażać. W 1930 roku, by nie potęgować wrażenia kompromitacji, rozebrano go, pozostawiając jedynie fontannę, na której środku stał. Miano go odtworzyć i ponownie ustawić na swoim miejscu, wyznaczając nawet konkretne terminy (m.in. 1932, 35, 38), ale żadnego z nich nie dotrzymano. Przebywający w Warszawie w 1946 roku Herbert Hoover mógł jedynie sfotografować się w miejscu po pomniku.
Legendarny „Kurier z Warszawy” Jan Karski upominał się o Pomnik Wdzięczności Ameryce na Skwerze Hoovera w Warszawie, gdy tylko zaczął przyjeżdżać do Polski po upadku komunizmu. Miał co najmniej dwa powody po temu. Kiedy pomnik powstawał, zbierał nań pieniądze jako ośmioletni uczeń Szkoły Podstawowej nr 4 w Łodzi. A potem z mamą Walentyną i bratem Marianem Kozielewskimi pojechał do stolicy na uroczystość odsłonięcia.
Ponadto Karskiego łączyła z Herbertem Hooverem specjalna więź. Były prezydent USA nie tylko podziwiał bohaterskiego emisariusza Polski Podziemnej, ale po wojnie powierzył mu specjalne zadanie. Z jego upoważnienia Karski udał się do Europy, gdzie przejmował dla Instytutu Hoovera archiwa placówek dyplomatycznych krajów europejskich, wtrąconych w sowiecką dominację. Były to przede wszystkim zasoby ambasad i konsulatów polskich, ale także czechosłowackich, litewskich, łotewskich, estońskich itd., jak również wyjątkowe archiwalia II Korpusu generała Władysława Andersa. Karski ratował historię, która mogła w tamtym czasie przetrwać tylko w takiej placówce jak Instytut Hoovera, założony przez jego fundatora w 1919 roku, a który jest dziś największą prywatną placówką historyczną na świecie.
W 1992 roku, w 70. rocznicę odsłonięcia pomnika i nadania Skwerowi imienia Hoovera, w miejscu pomnika stanął jedynie pamiątkowy kamień ze stosownym napisem. Do takiego upamiętnienia doprowadził dr Maciej Siekierski, dyrektor Kolekcji Polskiej w Instytucie Hoovera. W 2004 roku kwiaty składał tu, w towarzystwie ambasadora USA Victora Ashe’a, prezydencki wnuk Herbert Hoover III. Wyraził wtedy nadzieję, że może dożyje czasu, gdy pomnik, który mógł podziwiać jego wielki dziadek i któremu przywrócenie monumentu władze polskie parokrotnie obiecywały, zostanie odtworzony. Niestety nie dożył tego, podobnie jak Jan Karski.
Po jego śmierci starania o odbudowę pomnika podjęło Towarzystwo jego imienia. Skierowało ono apel w tej sprawie do ówczesnych marszałków Sejmu i Senatu RP Bronisława Komorowskiego i Bogdana Borusewicza, a wcześniej podobną prośbę otrzymała prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz. Po wielu miesiącach odpowiedziała ona, że nie widzi takiej możliwości w związku z „dużym nasyceniem tej okolicy innymi pomnikami”, mając na myśli figurę Matki Boskiej Passawskiej i pomnik Adama Mickiewicza. Ale stoją one tam od XVII i XIX wieku i dobrze się komponowały z Pomnikiem Wdzięczności. Pani prezydent dodała, że może kiedyś taki pomnik powstanie, ale z dala od centrum, na przykład w Parku Skaryszewskim na Pradze i po rozpisaniu nowego konkursu na zupełnie nowy monument „w nowym kształcie i nasycony nowymi treściami”. To tak, jakby zniszczoną Kolumnę Zygmunta odtwarzać w innym miejscu niż Plac Zamkowy. Warszawa broniła się przed odtworzeniem oryginalnego dzieła o polskim rodowodzie dłuta wybitnego polskiego artysty, podczas gdy równocześnie ściągała i ustawiała w świetnych lokalizacjach kopie zagranicznych pomników gen. Charlesa de Gaulle’a i Tadeusza Kościuszki.
W styczniu 2019 roku Towarzystwo Jana Karskiego wystosowało apel do wszystkich radnych warszawskich, by w przypadającym w tymże roku 100-leciu stosunków dyplomatycznych między Stanami Zjednoczonymi a Polski położyć wreszcie kres kuriozalnej sytuacji nieobecności pomnika będącego świadectwem tych stosunków. „Skoro potrafimy odwoływać się z okazji 100-lecia Odzyskania Niepodległości do naszych ówczesnych bohaterów, skoro pamiętamy rolę prezydenta Woodrowa Wilsona i Stanów Zjednoczonych, pamiętajmy też, jak ówczesna Polska sercem im odpłaciła. Przywróćmy ten Pomnik. Jego nieobecność przynosi nam wstyd!” – napisano w przesłaniu. W rozmowach z Towarzystwem urzędnicy magistratu nie dopuszczali możliwości powrotu pomnika na jego historyczne miejsce, oferując lokalizacje, wykluczające jego powszechne funkcjonowanie w przestrzeni publicznej.
Unikalny film z wizyty w Warszawie w 1946 roku – Herberta Hoovera. Jest na nim przy pozostałości Pomnika:
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.