Prof. Melloni o 40. rocznicy zamachu na synagogę w Rzymie
09 października 2022 | 20:00 | Piotr Dziubak (KAI) | Rzym Ⓒ Ⓟ
„Zamach na synagogę w Rzymie to tak jakby modlitwy w październikową sobotę i radosne spotkanie na placu św. Piotra rok wcześniej w maju stały się obiektem przemocy. Ale nie tylko. Fakt doświadczenia religijnego stał się wrogiem, z którym trzeba walczyć” – powiedział w rozmowie z KAI prof. Alberto Melloni, wykładowca wydziału Historii Chrześcijaństwa na Uniwersytecie w Modenie i autor wystawy otwartej z okazji 40. rocznicy zamachu na rzymską synagogę, który miał miejsce 9 października 1982.
Piotr Dziubak (KAI): 9 października 1982 roku miał miejsce zamach na synagogę w Rzymie. Dlaczego wspominamy to tragiczne wydarzenie i upamiętniamy wystawą?
Prof. Alberto Melloni: To był zamach, który już wtedy wywołał wielkie poruszenie i który pomimo upływu 40 lat w dalszym ciągu wywołuje poczucie wielkiego bólu. Po raz pierwszy po zakończeniu II światowej Żydzi zostali zabici tylko dlatego, że byli Żydami. Podobnie działo się w czasie Szoah. Coś podobnego nie wydarzyło się nawet w czasie prześladowań rasowych w czasie wojny.
Spróbowaliśmy opowiedzieć o tym smutnym wydarzeniu wystawą, na którą składają się materiały filmowe, krótkie teksty opisujące wydarzenia związane z zamachem. Chcieliśmy pokazać historię i znaczenie tego wydarzenia, klimat nienawiści, który stał za tym aktem przemocy. Autorzy zamachu pozostali praktycznie nie ukarani. Ostatnia sala wystawy jest poświęcona 2-letniemu chłopcu Stefano Gaj Taché, jedynej ofierze zamachu.
KAI: Tamtego dnia synagoga była pełna ludzi. Było tam ok. 300 osób. Zamach miał miejsce o 11.55 w sobotę. Obchodzono szabat i bar micwę. Trwało zakończenie święta Sukkot. O przeprowadzenie zamachu podejrzewano pięciu Palestyńczyków.
– Tak do końca nie wiadomo, czy to byli Palestyńczycy. Niepewną informacją jest też to, czy było ich pięciu. Dwóch z nich rzuciło granaty w kierunku zebranych i zaczęło strzelać z broni maszynowej. Naboje jakich używali zostały wyprodukowane w Polsce. Synagoga rzymska należy do tradycji w czasie której na zakończenie święta Sukkot błogosławi się dzieci. Zamachowcy czekali, żeby uczestnicy modlitwy wyszli z synagogi na plac wokół świątyni. Rzucili granaty i strzelali z broni maszynowej. W taki sam sposób działali zamachowcy atakując synagogę w Wiedniu. Podobny sposób działania wykorzystano przy innych zamachach w tamtym okresie. Wiele aktów terrorystycznych w latach 1976 – 1982 łączy ze sobą fakt wykorzystania takiej samej amunicji. Chodzi o amunicję Makarova wyprodukowaną w Polsce w 1975 roku, która była dystrybuowana w różnych miejscach. To pozwala myśleć, że organizacja miała bardzo dużą i silną strukturę. Świadczy też o próbach zgubienia śladów prawdziwych autorów zamachu. Przypomnę, że zamach na synagogę w Rzymie był przypisywany Abu Nidalowi, jednym z najbardziej znanych terrorystów tamtych lat. Jego oskarżano o przeprowadzenie zamachu w Rzymie, ale nie tylko. Miał powiązania w całym terrorystycznym świecie. Niestety to nie pokazuje pewnej ważnej rzeczy. Realizacja zamachu wymagała ogromnego wsparcia organizacyjnego i logistycznego. Ówczesne grupy terrorystyczne miały bardzo dobre kontakty z państwami Układu Warszawskiego. Kontakty te były dużo bardziej intensywne niż my to sobie dzisiaj wyobrażamy.
KAI: Na wystawie jest przedstawiony także zamach na Jana Pawła II, który miał miejsce ponad rok wcześniej, w maju 1981 roku. Jak tamto wydarzenie wpisuje się w kontekst zamachu na synagogę w Rzymie?
– Są dwa aspekty, które łączą zamach na Papieża Jana Pawła II z aktem terroru przeciwko synagodze w Rzymie. Jeden ze świadków zamachu, strażnik synagogi, osoba w dość podeszłym wieku pytana przez śledczych o godzinę zamachu, odpowiada, że wydawało mu się, że terroryści czekali aż ludzie zaczną wychodzić z synagogi i dopiero wtedy zaczęli rzucać granatami i strzelać. Według strażnika chcieli zabić naczelnego rabina. Tego dnia nie było go jednak na modlitwie w synagodze. Był w innej świątyni w Rzymie na sobotniej modlitwie. Po raz drugi, na przestrzeni półtora roku, miejsca o bardzo ważnym znaczeniu religijnym stały się miejscem aktów terrorystycznych. To tak jakby akty modlitwy w październikową sobotę i radosne spotkanie na placu św. Piotra w maju 1981 r. stały się obiektem przemocy. Ale nie tylko. Fakt doświadczenia religijnego stał się wrogiem, z którym trzeba walczyć. To może pozwolić na określenie kim byli faktyczni, bliscy i dalecy, reżyserzy tych zamachów.
KAI: Rzesze ludzi, które się zebrały na miejscu zamachu były wręcz skrajnie podminowane. Dziennikarz komunistycznej gazety “L’Unità” został prawie zlinczowany. Polityków wygwizdywano. Jedynie premier Giovanni Spadolini został przyjęty ze spokojem.
– Faktycznie tłum był bardzo wściekły. 20 dni przed zamachem na synagogę miał miejsce epizod, który bardzo oburzył rzymską wspólnotę żydowską. Chodzi o wizytę przywódcy Palestyńczyków, Jasira Arafata w Rzymie, który uciekł z Libanu ze swoimi współpracownikami i był ewakuowany przez żołnierzy francuskich, włoskich i amerykańskich. Arafat przyleciał do Europy, do Rzymu. Został przyjęty ze wszystkimi honorami przez grupę międzyparlamentarną socjalistów. Został też wtedy przyjęty przez Jana Pawła II w Watykanie. To wywołało duże wrzenie . Organizacja Wyzwolenia Palestyny w tamtym czasie miała w swoim statucie zniszczenie państwa Izrael i wyrzucenie Żydów z Palestyny. Spotkanie z Papieżem wywołało bardzo duże napięcie pomiędzy Stolicą Apostolską a wspólnotą żydowską. Dodatkowo relacje zostały jeszcze bardziej nadwyrężone w niedzielę kiedy Papież w czasie modlitwy Anioł Pański mówiąc o zamachu użył wyrażenia, że zostało zabite żydowskie dziecko. Wspólnota żydowska zinterpretowała słowa Jana Pawła II następująco: opieczętować i zamknąć ból i cierpienie, jakie ten zamach wywołał w historii fatalizmu prześladowania Żydów. Ciekawym jest fakt, że był to okres najsłabszych relacji pomiędzy Stolicą Apostolską a wspólnotą żydowską w Rzymie. To stanie się też początkiem dialogu, który doprowadzi do wizyty Jana Pawła II w rzymskiej synagodze.
KAI: Arafata przyjęło wielu różnych włoskich polityków.
– Faktycznie przyjęli go wszyscy prominentni ówcześni włoscy politycy: Craxi, Berlinguer, Lama, Andreotti, Forlani, Fanfani. Arafat był przyjmowany wręcz tryumfalnie. Wszedł do włoskiego parlamentu z przypiętym do pasa pistoletem. Czegoś takiego nikt we Włoszech nie może zrobić. Arafata przyjął prezydent Włoch, Sandro Pertini. Właśnie obecność prezydenta Republiki Włoch na pogrzebie zabitego chłopca w zamachu na synagogę wywołała bardzo mocne protesty. Liczna grupa wspólnoty żydowskiej w Rzymie nie życzyła sobie obecności Pertiniego na pogrzebie. Tym napięciom zaradził naczelny rabin Elio Toaff. Zaprosił prezydenta i zmusił wszystkich do spokojnego zachowania, aby nie było żadnego kontestowania osoby Pertiniego. Pogrzeb odbył się w absolutnej ciszy.
KAI: Jak ta wystawa, której jest Pan Profesor autorem, wpisuje się w obecną napiętą sytuację naznaczoną m. in. wojną w Ukrainie?
– Zrealizowaliśmy wystawę jako Fundacja Nauk Religijnych (Fondazione delle Scienze Religiose, Bolonia). Kilka lat temu rozpoczęliśmy badania na temat zamachów, zabójstw i aktów przemocy w miejscach modlitwy, ponieważ zabicie osób modlących się stanowi akt, w którym kopiuje się z milimetrową dokładnością bratobójstwo Kaina wobec Abla. Naszą uwagę skierowaliśmy na okres 40 lat począwszy właśnie od zamachu z 9 października 1982 roku. Można było zacząć wcześniejszym okresem. Niestety takich smutnych wydarzeń nie brakuje. Mordowano chrześcijan, Żydów, muzułmanów i przedstawicieli innych religii. Za zamach na synagogę w Rzymie nikt nie poniósł kary do dnia dzisiejszego. Przez długi okres czasu zapomniano o tym bolesnym wydarzeniu. Stefano Gaj Taché został wpisany na listę zabitych w ataku terrorystycznym dopiero przez prezydenta Giorgio Napolitano. Było trudne do zaakceptowania, że nie był to jakiś fragment wojny izraelsko-palestyńskiej, która miałaby miejsce we Włoszech, ale że była to zbrodnia, która uderzyła bezpośrednio w nasz kraj. Państwo włoskie musiało więc zadbać o wyraźną pamięć o tym.
KAI: Czy w jakiś sposób to wydarzenie wpłynęło na dialog chrześcijańsko-żydowski?
– Tak jak wspomniałem, paradoksalnie, dotknięto najniższego poziomu relacji pomiędzy chrześcijanami a Żydami. W tym też momencie udało się Janowi Pawłowi II uruchomić duchowe siły, pomagał w tym też naczelny rabin Elio Toaff, żeby rozpocząć proces, który doprowadził do historycznego spotkania w rzymskiej synagodze. Ktoś powiedział o tej wizycie: była to najkrótsza podróż Papieża, ale zarazem najtrudniejsza.
***
Wystawę można obejrzeć w Termach Dioklecjana, w Narodowym Muzeum Rzymskim (Museo Nazionale Romano) naprzeciwko dworca Termini. Będzie otwarta do 11 listopada.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.